Jak powstał najgorszy film 2025 roku, który stał się przebojem Amazon Prime Video? Szczegóły szokują

Od kilku tygodni klienci Amazon Prime Video mogą sprawdzić zaskakująco słabą kontynuację docenionej serii science-fiction. Ice Cube zdradził szczegóły projektu.
Widzowie Amazon Prime Video mogą oglądać nową wersję „Wojny światów” H.G. Wellsa, która błyskawicznie stała się viralem. Krytycy nie pozostawili na niej suchej nitki, ale właśnie dzięki fatalnym opiniom film zdobył ogromną popularność. Widzowie chcieli sami sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak zły, jak mówią recenzje, a produkcja szybko trafiła na szczyty oglądalności w serwisie.
Na ekranie oglądamy wydarzenia wyłącznie przez pryzmat komputerowych ekranów – i to właśnie ta nietypowa forma była powodem ostrej krytyki. W jednej ze scen świat zostaje uratowany… przez kuriera drona Amazonu. Absurdalne rozwiązania fabularne i niska jakość wykonania sprawiły, że film został okrzyknięty „najgorszym w 2025 roku”.




Podczas transmisji na żywo u popularnego streamera Kai’a Cenata, szczegóły zdradził sam Ice Cube, który zagrał w filmie. Aktor-raper potwierdził, że prace nad projektem trwały w trakcie pandemii, a reżysera nawet nie było na planie.
„[Wojna światów to film], który zrobiłem w 2020 roku, podczas pandemii. Kręciliśmy go 15 dni i w tamtym czasie nie było inaczej. Reżyser nie był na planie, aktorzy nie spotkali się razem – to był jedyny sposób, żeby zrealizować produkcję w czasach pandemii” – wyjaśnił artysta.
To właśnie z tego powodu wszystkie ujęcia zostały przedstawione w dość nietypowy sposób.
Ale w sumie, gdyby coś naprawdę się wydarzyło, wszyscy patrzyliby tylko w swoje ekrany.
Co ciekawe, film leżał w szufladzie aż pięć lat. Po sprzedaży praw Amazonowi, ukończenie projektu miało zająć sporo czasu ze względu na nietypowy materiał.
Film był nagrany, aktorzy byli nagrani, ale całe tło to prawdziwe nagrania z kamer monitoringu z całego świata. Trzeba było to wszystko zbudować – tłumaczył Ice Cube.
Wielu komentatorów uważa, że w dużej mierze są to po prostu stockowe ujęcia i tanio licencjonowane materiały, faktem jest, że ten eksperyment okazał się zaskakującym sukcesem. „Najgorszy film roku” udowodnił, że czasem to właśnie krytyka i internetowy śmiech napędzają popularność bardziej niż wysokie oceny.