Techland wyjaśnia, jak pracowali nad postacią Kyle'a Crane'a w Dying Light: The Beast

Premiera Dying Light: The Beast zbliża się wielkimi krokami, a fani serii nie mogą doczekać się powrotu Kyle’a Crane’a – bohatera pierwszej odsłony z 2015 roku.
Choć od tamtych wydarzeń minęła dekada, Techland zadbał o to, aby postać w nowej grze była jednocześnie brutalna, mroczna i... wyjątkowo atrakcyjna. W najnowszym wpisie na blogu deweloper zdradził, dlaczego Crane w trzeciej odsłonie stał się prawdziwym obiektem westchnień.
Eksperymentowaliśmy z różnymi podejściami, ale szybko odkryliśmy, że detale takie jak siwe włosy czy łysina nie wchodzą w grę – odbierały mu heroiczny wizerunek, którego szukaliśmy.




– czytamy w materiale Techlandu.
Zamiast postarzonego bohatera gracze zobaczą mężczyznę zahartowanego latami tortur, z bliznami i śladami eksperymentów na ciele. Twórcy podkreślają, że każdy szczegół – od barwy oczu po układ żył na ramionach – został zaprojektowany tak, aby oddać dramatyczną transformację, a jednocześnie zachować jego charyzmę.
Kyle Crane w The Beast ma być postacią o dualnej naturze – brutalną bestią, w której wciąż tli się cień człowieczeństwa. Jak ujawnia Techland, w trakcie gry bohater będzie stopniowo odzyskiwał swoją dawną tożsamość, jednocześnie rozprawiając się z oprawcami i odkrywając na nowo sens walki o przetrwanie.
Światowa premiera Dying Light: The Beast odbędzie się 19 września.