Ten hit Netflixa nie chce popełniać największego błędu Stranger Things. A to świetna wiadomość!

"Avatar: The Last Airbender" w wersji aktorskiej okazał się jednym z największych sukcesów Netfliksa ostatnich lat. Choć adaptacje animacji często spotykają się z chłodnym przyjęciem, tym razem widzowie byli pozytywnie zaskoczeni - zarówno rozmachem produkcji, jak i szacunkiem do materiału źródłowego. Nic więc dziwnego, że platforma nie czekała długo z decyzją o kontynuacji.
Oficjalnie zakończono zdjęcia do drugiego sezonu, a prace nad trzecim właśnie ruszyły. Netflix zaplanował produkcję obu sezonów z wyprzedzeniem, co ma dwa kluczowe cele... Z jednej strony ograniczyć czas oczekiwania pomiędzy premierami, z drugiej - utrzymać spójność obsady, zwłaszcza młodych aktorów grających główne role. Dzięki temu historia Aanga i jego towarzyszy ma być jeszcze bardziej spójna i naturalna, unikając problemu przeskoku wiekowego znanego z seriali takich jak "Stranger Things".
Tym samym "Avatar: The Last Airbender" zmierza ku zakończeniu swojej trzysezonowej struktury, mającej w pełni odwzorować wydarzenia z kultowej animacji Nickelodeon. To świadome i przemyślane podejście budzi spore nadzieje wśród fanów, którzy liczą, że historia zakończy się równie spektakularnie, jak się rozpoczęła. Na razie nie poznaliśmy jeszcze daty premiery sezonu drugiego, ale wszystko wskazuje na to, że długiego oczekiwania nie będzie.



