Indiana Jones 5 to „pusta papka”? Krytycy ostro oceniają film, który podobno nudzi

Filmy/seriale
3827V
Indiana Jones 5
Iza Łęcka | 19.05.2023, 07:44

Na Festiwalu Filmowym w Cannes dziennikarze mogli już zobaczyć „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”. Pierwsze opinie wskazują jednak, że nie będziemy mieć do czynienia z godnym pożegnaniem z uniwersum i najlepszym filmem w całym IP.

Variety informuje, że Disney nie oszczędzał, wysyłając do Francji swoich najważniejszych przedstawicieli – Boba Igera (szefa Disneya) oraz Kathleen Kennedy (szefową Lucasfilm). Seans był formą swoistego pożegnania się z kultowym archeologiem, a może nawet całą serią, a po napisach końcowych Harrison Ford otrzymał 5-minutowe owacje na stojąco, jednak dziennikarze podkreślają, że była to „uprzejma formalność”. 80-letni aktor otrzymał Złotą Palmę za całokształt twórczości – podczas ceremonii przypomniano o jego najważniejszych rolach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na tym etapie możemy jednak skończyć z pozytywnymi opiniami, bowiem „Indiana Jones 5” otrzymał zaledwie 50% poleceń od krytyków z serwisu Rotten Tomatoes, a średnia widowiska plasuje się na poziomie 51 punktów (Metacritic).

Część dziennikarzy podkreśla, że „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” jest zaskakująco bezpiecznym filmem, który wydaje się pozbawioną klimatu „podróbką” poprzednich odsłon serii:

Pusta papka, która istnieje tylko po to, aby wygładzić wszelkie skargi fanów, jakie podzieliły publiczność serii w ciągu ostatnich 15 lat, "Artefakt przeznaczenia" to podróżujący po świecie film przygodowy tak bezpieczny, że nawet jego 80-letni bohater nigdy nie wydaje się być w jakimkolwiek znaczącym niebezpieczeństwie – David Ehrlich, IndieWire.

Ostatecznie sprawia wrażenie podróbki bezcennego skarbu: kształt i blask mogą być powierzchownie przekonujące przez chwilę, ale im dłużej patrzysz, tym tandetne rzemiosło staje się bardziej rażące – Robbie Collin, Daily Telegraph.

"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" nie tylko jest niemal kompletną stratą czasu, ale także oklepanym przypomnieniem, że niektóre relikwie lepiej pozostawić tam, gdzie ich miejsce. Gdyby tylko poprzednie części tej serii zadały sobie wielki trud, aby to podkreślić – David Ehrlich, IndieWire.

Ten kultowy archeolog spędził życie na wykopywaniu skarbów przeszłości - niestety, "Artefakt Przeznaczenia" robi to samo, plądrując nasze zbiorowe miłe wspomnienia o niegdyś wspaniałej serii – Tim Grierson, Screen Daily.

Największym atutem produkcji jest Harrison Ford, który „nigdy nie traci ani swojego grymasu, ani zawziętości” i „odgrywa nawet najsłabsze sceny z przekonaniem oraz wytrawnym humorem” – według Geoffrey'a Macnaba z Independent to właśnie jego występ „dźwiga cały film”.

Powinniśmy przygotować się na „szalony finał”, który podzieli fanów uniwersum, a historia poprowadzi nas przez pościgi, walki oraz „coraz bardziej nieprawdopodobne zwroty akcji”.

Niektórzy recenzenci podkreślają, iż „Artefakt przeznaczenia” jest „godnym pożegnaniem”, produkcja jest zabawna, zwariowana, a reżyser James Mangold prowadzi nieustraszonego bohatera do „satysfakcjonującego końca”, choć możemy dojść do wniosku, że debiutująca niebawem część będzie przyjemnością dla największych fanów IP, a i oni mogą nie szczędzić gorzkich słów wobec twórców.

Redakcja Variety wspomina, że „skomplikowane sceny akcji i dowcipne one-linery wygłaszane przez Waller-Bridge spotkały się z niezbyt entuzjastyczną reakcją w kinie”, a podczas 142-minutowego seansu część widzów „szeptało z nudów po francusku”.

Źródło: Variety

Komentarze (87)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper