The Last of Us od HBO i afera z honorowaniem twórców. Reżyser gry nie dostał „ani grosza”
Bruce Straley od kilku lat nie jest częścią Naughty Dog, pomimo tego czuje się dotknięty brakiem wzmianki o swoich dokonaniach w napisach końcowych serialu. Współreżyser pierwszej części i jeden z twórców postapokaliptycznego świata The Last of Us wspomniał o potrzebie zakładania związków zawodowych.
„The Last of Us” wkroczyło do nowego medium, osiągając globalny sukces i zdobywając ogromną popularność wśród użytkowników platformy HBO. Z rozwój projektu było zaangażowanych wiele osób, również z Naughty Dog, lecz mogliśmy się spodziewać, że prędzej czy później znajdą się osoby, którym w ten czy inny sposób będzie przeszkadzać stworzenie serialu. Dość niespodziewanie pierwszym poszkodowanym czuje się Bruce Straley... czyli jeden z deweloperów, który miał niebagatelny wpływ na twórczość i portfolio studia PlayStation.
Deweloper w 2017 roku opuścił Naughty Dog, jednakże uważa, iż powinien zostać wyróżniony w napisach końcowych serialu „The Last of Us”. To właśnie on z Neilem Druckmannem reżyserował pierwszą przygodę Joela i Ellie, czyli od początku tworzył klimatyczne uniwersum, tymczasem HBO w żaden sposób nie uwzględniło jego wkładu.
„Ktoś, kto współtworzył ten świat i te postaci, nie dostaje ani grosza za pracę, którą w to włożył. Może potrzebujemy związków zawodowych w branży gier wideo, aby móc chronić twórców”.
Czy Bruce Straley pracował przy „The Last of Us” od HBO? Zdecydowanie nie, ale nie można nie wspomnieć o jego ogromnych udziale w stworzeniu poruszającej opowieści. Nie ulega wątpliwości, że gdyby specjalista zdecydował się pozostać w zespole, zostałby zaangażowany w rozwój serialu.
Reżyser, który był związany ze studiem przez 18 lat, uważa, że powinien znaleźć się w napisach końcowych, co oczywiście wiązałoby się z pewną gratyfikacją – w końcu HBO musiałoby nagrodzić jego wkład.
