Wii U i problematyczny firmware-mastodont

Wii U wystartowało już w Stanach Zjednoczonych. Jeśli jakimś cudem się o tym jeszcze nie dowiedzieliście, odsyłam do weekendowych newsów w temacie. Zaraz po premierze hardware'u okazało się, że trzeba pobrać nowy firmware. Niby to żadna szokująca informacja, ale lepiej usiądźcie wygodnie na krześle przed rozwinięciem newsa...
Wii U wystartowało już w Stanach Zjednoczonych. Jeśli jakimś cudem się o tym jeszcze nie dowiedzieliście, odsyłam do weekendowych newsów w temacie. Zaraz po premierze hardware'u okazało się, że trzeba pobrać nowy firmware. Niby to żadna szokująca informacja, ale lepiej usiądźcie wygodnie na krześle przed rozwinięciem newsa...





Wyobraźcie sobie to podniecenie, kiedy już dorwaliście nową konsolę, kilka świeżych gier i siadacie przed nią, by przystąpić do pierwszej radosnej sesji. I tu czekał na Amerykanów zonk, ponieważ po połączeniu się z Internetem Wii U zgłaszało potrzebę ściągnięcia aktualnego firmware'u. Niby nic to dziwnego w dzisiejszych czasach, ale wiele osób zaliczyło łupnięcie żuchwy o podłogę, gdy okazało się, że software zajmuje 5GB. W zależności od szybkości połączenia z Internetem można było spędzić wiele godzin na ściąganiu rzeczonego kodu. W trakcie całego procesu nie można korzystać z urządzenia.
Kilku graczy zgłaszało (m.in. dziennikarz L.A. Times Ben Fritz), że myślało, iż tak długi czas braku reakcji ze strony Wii U oznacza, że konsola się zawiesiła. Ludzie próbowali resetować sprzęt - okazuje się jednak, że takie próby kończą się niemiłym zaskoczeniem. Hardware zawiesza się na dobre i konieczna jest wizyta w serwisie Ninny. Niektórzy gracze zgłaszają jednak przez Twitter, że z różnych powodów doszło do przypadkowego wyłączenia konsoli w trakcie wielogodzinnego pobierania danych (niektórzy twierdzą, że konsola sama się wyłączyła). W każdym przypadku prowadzi to do uszkodzenia firmware'u Wii U. To zadziwiające przy takiej ilości danych, ale Nintendo nie pomyślało o opcji anulowania procesu pobierania nowego software'u.