Sam Raimi bał się zostać reżyserem filmu Doctor Strange 2. Powodem był fatalny odbiór Spider-Mana 3
Sam Raimi zdradził, że podjęcie decyzji o podjęciu prac nad sequelem Doktora Strange'a nie było proste - wszystkie przez wzgląd na wspomnienia z reakcji na film "Spider-Man 3".
"Doctor Strange and the Multiverse of Madness" to produkcja, której wyczekują wszyscy fani Kinowego Uniwersum Marvela. I nie ma w tym nic dziwnego - dotychczasowe doniesienia zapowiadają, że będzie się tam działo naprawdę sporo. Prawdopodobnie dostaniemy wielką produkcję, która skupi się na tytułowej tematyce wielu wymiarów. Wielu widzów już teraz zachodzi w głowę, co Kevin Feige wymyślił.
Drugim ważnym aspektem dla koneserów kina superhero jest w tym przypadku powrót do gatunku Sama Raimiego, który ostatni raz pracował przecież przy filmie "Spider-Man 3" z Tobey'em Maguirem. Produkcja została przyjęta bardzo negatywnie, a internauci zmieszali ją z błotem. Reżyser zdradził nawet, że tamta sytuacja miała na niego ogromny wpływ, pod kątem przyjęcia propozycji Disneya:
Nie wiedziałem, czy dam radę, ponieważ okropnym było, być reżyseram "Spider-Man 3". Internet rozkręcał się, a ludzie nie lubili tego filmu i dobitnie dawali mi o tym znać, więc trudno było wrócić [do prac nad tym gatunkiem - przyp. red.].
Ale potem dowiedziałem się o Doktorze Strange 2. Mój agent zadzwonił do mnie i powiedział: „Szukają reżysera dla Marvela. Twoje imię pojawiło się przy okazji tego filmu. Czy byłbyś zainteresowany?" Zacząłem się wtedy zastanawiać, czy wciąż jestem w stanie to robić. Takie prace są naprawdę wymagające. Poczułem jednak, że to dobre wyzwanie.
Cóż, czytaj te słowa, bardzo łatwo można zrozumieć, jak czuł się sam reżyser. Krytyka, jak spłynęła na jego ostatnie dzieło o super bohaterze musiała odcisnąć dość silne piętno. "Doctor Strange 2" może być dla niego sposobem na zamazanie tamtej plamy na karierze i swego rodzaju powrotem do tego, czym właściwie zasłynął dla sporej części publiczności. Jest więc na co czekać!
