"Wsteczna kompatybilność? A kto by chciał grać w starocie?"
Wsteczna kompatybilność to coś, czym wyjątkowo w tej generacji chwali się Microsoft. Złośliwi powiedzą, że to wyłącznie z powodu braku nowych gier, a optymiści, że gigant z Redmond troszczy się o portfele swoich fanów. Nie ulega jednak wątpliwości, że dla zapalonego gracza, wsteczna kompatybilność to coś ważnego, niezależnie od marki konsoli. Innego zdania jest jedna z szych Sony - Jim Ryan.
Temat wstecznej kompatybilności powraca w rozmowach Sony niczym bumerang. Po kilkunastu miesiącach ciszy dostaliśmy emulowane gry z PS2, które jednak trzeba ponownie kupić by cieszyć się poprawioną rozdzielczością i trofeami. Z własnej, płytowej kolekcji nie skorzystamy, podobnie jak z gier kupionych na PS3 w ramach Klasyków PS2. Nie mówimy już nawet nic o grach z PlayStation, PlayStation 3 czy PSP.
Jednak gdy jest okazja, dziennikarze pytają Sony o wsteczną kompatybilność, tym bardziej, że Microsoft ostro ją reklamuje w Xboksie One i według niektórych, to poważny powód by kupić konkurencyjną konsolę. Jim Ryan uważa jednak, że to przereklamowana funkcja konsoli.
Mogę ze szczerością powiedzieć, że temat wstecznej kompatybilności jest jednym z najczęściej poruszanych. Jednak to jedna z tych funkcji o którą wiele osób prosi, a potem nikt z niej nie korzysta. [...] Byłem ostatnio na wydarzeniu związanym z Gran Turismo gdzie wystawiono poprzednie odsłony serii, które wyszły na PS1, PS2 i PS3. Gry z PS1 i PS2 wyglądały okropnie staro. Kto chciałby w nie w ogóle grać?
Jeśli więc w jakimś stopniu słowa Jima Ryana są wiążące (a skoro pojawił się w artykule...), to raczej nie powinniśmy spodziewać się wstecznej kompatybilności w PS4. Pytaniem pozostaje, czy faktycznie jest tak, jak mówi Ryan - o wsteczną kompatybilność wielu graczy prosi, ale mało kto z niej korzysta. Tutaj możemy zapytać was - gracie jeszcze w stare gry? Jeśli tak - to jak często? Częściej niż w nowości na PS4?
