Reboot Tomb Raidera z początku przypominał Far Cry
z początku wyglądał zupełnie inaczej niż to, co ostatecznie zobaczyliśmy przy premierze. Jak powiedział w trakcie wykładu w paryskim muzeum nauki Julien Merceron, gra miała w ogóle inny koncept, który na pewnym etapie prac okazał się kompletną porażką.
Z początku zespół chciał, aby świat był znacznie bardziej otwarty i przypominał to, co dotychczas widzieliśmy w serii Far Cry. Problem polega na tym, że ostatecznie koncept okazał się całkowitą porażką. Czasami tak się zdarza, ale jest to w szczególności kłopotliwe, gdy dany koncept jest mimo wszystko wizją całego zespołu, który zwyczajnie nie chciał z niego zrezygnować.
Zdecydowano się więc stworzyć coś, co ostatecznie jest iluzją otwartego świata. Zamiast dzielić grę w widoczny sposób na poszczególne misje, podjęto decyzję, aby zamaskować tego typu budowę usunięciem ekranów ładowania. Dzięki temu kompromisowi z jednej strony zespół utrzymał początkowe założenie przynajmniej stworzenia iluzji otwartego świata, a zarazem wykreowano formułę, która o wiele bardziej niż Far Cry pasowała do Lary Croft.