Kingdom Come: Deliverance będzie przynajmniej na 50 godzin
Na przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale nie znaczy to, że nie dostaniemy do premiery żadnych nowych informacji. Dziś dowiedzieliśmy się nieco więcej o samej grze.
Chociażby o tym, że zawartości powinno wystarczyć nam na przynajmniej 50 godzin. Twórcy mówią, że nazywanie grą AAA jest trochę na wyrost, ale sądzą, że produkcja nie powinna odbiegać jakością od najlepszych tytułów. Potwierdzili również, że gra na pewno trafi na konsolę.
Jeśli wersja PC pojawi się jakoś w sierpniu przyszłego roku, to we wrześniu do sklepów powinna trafić wersja konsolowa. Na padzie zresztą gra się trochę lepiej. Samo przeniesienie gry to nie jest duży problem. W końcu tytuł działa na CryEngine. Przyciskamy guzik i gotowe, mamy działający build. Oczywiście nie jest pozbawiony błędów, w wypadku konsol musimy mocno popracować nad wydajnością. Na premierę wszystko będzie jednak dobrze.
Deweloperzy wspominają także, że chcą, aby gra wspierała zestawy VR. Na razie jednak rozgrywka kończy się wymiotami, ale docelowo Kingdom Come: Deliverance ma wspierać technologię wirtualnej rzeczywistości.
Z innych ciekawostek wiemy, że w grze nie spotkamy raczej trybu wieloosobowego. Może być także problem z implementacją broni drzewcowej, gdyż ta nie za bardzo się sprawdza w wirtualnym wydaniu. Podobnie jest z kuszą.
Są długie miecze, kusze, tarcze, sztylety, buławy, topory, szable, no i łuki. Kusza może się nie pobawić, podobnie jak broń drzewcowa. To po prostu nie działa fajnie, a brakuje nam pieniędzy, aby to dopracować. Może w następnej grze lub jako DLC, nie wiem. Zobaczymy.
Wiemy także, że Kingdom Come: Deliverance to dopiero pierwszy akt. Twórcy mają w planach trzy, ale najpierw chcą wydać Deliverance, zobaczyć jak się sprzeda i ruszyć z kampanią na Kickstarterze, aby zebrać pieniądze na drugi i trzeci akt.
Z innych ciekawostek wiemy, że deweloperzy chcą oddać jak w średniowieczu były traktowane kobiety. Obiecują także wątki antysemickie, gdyż tych w tym okresie nie brakowało.
