Piękna śmierć mutantów w ponad dwustu klatkach tylko w Killing Floor 2
Mając na koncie zarówno strzelanki wojenne, jak i poprzednią część pierwszoosobowej wyrzynki mutantów, studio Tripwire zapewnia, że wie, jak połączyć realizm z szybką akcją, dostarczając jak najlepszego zestawu broni. Do tego animacje zabójstw w ponad 200 klatkach i wszystko co, czego potrzebuje FPS z hordami zmutowanych wrogów.
Realistyczne zachowanie broni z serii Red Orchestra, szybkie tempo akcji z pierwszego Killing Floor - według dewelopera właśnie to jest przepisem na sukces. Nawet początki plansz mają nie zwalniać - zamiast noża i pistoletu, na start dostaniemy zestaw podstawowych broni w zależności od profesji - karabin czy shotgun - byle móc puścić ofensywę mutantów już od pierwszych chwil.
Większa rotacja jest również w kwestii perków - zdobywać je będziemy znacznie częściej w stosunku do pecetowego oryginału. I wszystkim została poświęcona szczególna uwaga. Na przykład taka szybkość przeładowania broni - czynność ta nie leci zwyczajnie szybciej, a w zamian każdy próg perka będzie miał własną animację - na początku niezdarną, na końcu - profesjonalnie błyskawiczną.
Jest także ciekawa sprawa w kwestii śmierci potworów. Przez większość czasu nie poświęcamy uwagi, jak ich martwe ciało dostaje zabójczy cios/nabój i upada na ziemię, bo na ekranie zwykle dzieje się zbyt dużo. Animacje śmierci mają jednak teraz ponad 200 klatek i gdy uda się włączyć spowolnienie czasu (Zed time), mamy zobaczyć piękno wszystkich tych klatek.
mamy dostać jeszcze w tym roku.