Moje wrażenia z Outward

BLOG O GRZE
621V
Moje wrażenia z Outward
Sarnowm3 | 28.03.2019, 12:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziś chciałem podzielić się z wami moimi pierwszymi wrażeniami na temat gry Outward którą ogrywałem na Playstation 4 slim w samej grze spędziłem mniej więcej 6h pełnego grania. Prócz tego opowiem wam jaka przygoda zdarzyła mi się podczas jednej z podróży.

Zacznijmy od początku, przy tworzeniu naszego protagonisty opcji nie ma wiele, wybieramy płeć, rasę, wygląd twarzy, włosy oraz ich kolor. Po krótkim wstępnie dowiadujemy się, że statek którym płynęliśmy do domu rozbił się, a nas samych wyrzuciło na brzeg. Wtedy naszym oczom pokazuję się grafika uboga w detale z rozmazanymi miejscami teksturami i choć nie spodziewałem się wodotrysków tak myślałem, że będzie troszkę lepiej.

         Teraz na celownik weźmiemy sobie mechanikę gry oraz walkę. W samej grze jest zaimplementowanych wiele mechanik survivalowych, w których będziemy musieli dbać o takie rzeczy jak głód, sen, choroby (a raczej ich brak) i wodę pitną. Warto też zaznaczyć, że samo jedzenie ma też swój termin ważności, oczywiście twórcy przygotowali dla nas bardzo dobrze wykonany system craftingowy i tak np. jak chcemy upiec mięso podczas naszej podróży to stawiamy ognisko, na którym upieczemy mięso, natomiast gdy chcemy coś bardziej wykwintnego wtedy nad ogniskiem stawiamy wielki garnek, a nasze menu pozwala nam zrobić dania niczym z 5 gwiazdkowej restauracji, prócz tego jak mamy odpowiednie naczynie możemy zabawić się w alchemika i ważyć mikstury. Na lepszy sen też coś znajdziemy, mamy do wyboru od śpiworów po namioty lecz trzeba uważać żeby nikt podczas naszego snu nas nie zaatakował.

         A jeśli o walkę chodzi to jest ona dość drewniana, wymagająca a walka z więcej niż jednym przeciwnikiem niemal zawsze kończy się śmiercią. Twórcy do dyspozycji dali nam wiele typów broni, które są podzielone na walkę w zwarciu (miecz, wielki miecz, młot, pika, itp.), na dystans (bron palna, łuk), oraz magie (księga, czakramy). Żeby urozmaicić walkę w grze są dostępne skille, póki co ciężko mi powiedzieć ile ich jest i jak bardzo są one różne od siebie. Samych skilli uczymy się od nauczycieli dostępnych w miesicie i dzielą się one na aktywne i bierne. Co ciekawe, od samego początku gry nie jesteśmy w stanie grać magiem, a żeby tego dokonać musimy wyruszyć na szczyt góry, która jest pokryta magią i poświecić swoje maksymalne zdrowie w zamian za odblokowanie many. Mi osobiście to rozwiązanie bardzo się podoba.

         W osobnym akapicie chce wam opisać jak wygląda tu podróżowanie, bo to jest mocna część gry. Odpalając mapę mamy pokazane kilka punktów orientacyjnych, takich jak obóz bandytów, starożytne ruiny i tak dalej, pierwszy raz jak to zobaczyłem to myślałem, że gra ma do zaoferowania tylko to co widnieje na mapie całe szczęście jest tego więcej, a tak jak wspomniałem wcześniej to są jedynie punkty orientacyjne, które pozwolą nam określić nasze miejsce ponieważ na mapie nie ma zaznaczonego naszego bohatera i muszę powiedzieć, że działa to świetnie, wymusza od nas orientacji w terenie a dzięki temu czujemy się jak na prawdziwej wyprawie. Dodatkowo, na mapie możemy rozmieszczać własne znaczniki w 5 różnych kształtach. Na naszej mapie znajdziemy również informacje o tym ile dniu już jesteśmy w podróży oraz o pogodzie bo tak, w tej grze jest zmienny klimat i pory roku się zmieniają a my musimy być na to przygotowani.

         I przyszedł czas na opowieść o jednej z moich podróży.
„Było lato,10 dzień po tym jak mój statek rozbił się tuż przed miejscem docelowym, a w raz z nim wszystkie skarby jakie zdążyliśmy zebrać pochłonęło morze. Przez głód, który doskwierał mi od dłuższego czasu i zero srebrników w sakwie, zostałem zmuszony na opuszczenie miasta w poszukiwaniu czegoś do jedzenia i poszukania czegoś wartościowego co można było by sprzedać. Na tą podróż starałem się przygotować jak najlepiej, bo wiedziałem, że od niej wiele zależy, zadbałem więc o dobry sen wziąłem całe swoje jedzenie manierkę z wodą napełniłem w pobliskiej studni i wyruszyłem z mieczem na przygodę, która miała odmienić moje życie. Dzień okazał się nad wyraz ciepły co napełniło mnie dodatkowymi endorfinami i wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Wchodząc na górę rozejrzałem się za celem mojej podróży i w oddali zauważyłem jaskinie, a koło niej hienę, nie myśląc długo podkradłem się do niej najbliżej jak mogłem ta jednak mnie zauważyła i instynktownie od razu się rzuciła, w całym tym chaosie dobyłem sztylet i przebiłem płuco zwierza, które po chwili zmarło. Moja ciekawość nie pozwoliła mi przejść obok jaskini, której pilnowała hiena.

Choć wiedziałem, że nie mam pochodni to zaryzykowałem i wszedłem do środka. W jaskini było cicho, wilgotno i bardzo ciemno, trzymając się jednej z ścian w oddali zauważyłem wściekłe oczy należące prawdopodobnie do kolejnej hieny ale ta była już większa, czułem to. Niestety nie było już drogi odwrotu bo bestia mnie zauważyła. Sam nie wiem co wydarzyło się w tej jaskini widocznie adrenalina połączona z strachem wzięła górę. Po wyjściu z jaskini zauważyłem, że moja ręka zaczęła mocno krwawić widocznie podczas walki bestia mnie dorwała. Wziąłem truchło hieny, która była przed jaskinią i wróciłem do miasta. Opatrzyłem ranę i świętowałem jedząc pieczone mięso.

Na drugi dzień rana wyglądała gorzej niż wcześniej i ból też był inny, a z godziny na godzinę ból nabierał na sile. Wyszedłem z domu w poszukiwaniu osoby, która mogła by coś na to zaradzić, niestety byłem za słaby i podczas wędrówki upadłem, zacząłem mieć objawy gorączki a moje ciało wręcz płonęło, kilka kroków dalej już straciłem przytomność, a całe życie mignęło mi przed oczami. Całe szczęście, ktoś mnie znalazł i szybko zaprowadzić do osoby, która wiedziała co mi jest i pomogła w czas. Obudziłem się 14 dni później wyjrzałem przez okno i zauważyłem jak z nieba pada śnieg, wtedy zdałem sobie sprawę, że moja przygoda dopiero się zaczyna i nie jestem przygotowany na to co nadejdzie…”

         Streszczając wam to wszystko, to faktycznie taka sytuacja miała miejsce. Po walce z hiena w jaskini bez pochodni zostałem ugryziony a moja postać została zakażona prawdopodobnie wścieklizną, co minutę moje życie spadało a po wyspaniu się efekt się pogłębił. Gdy szukałem pomocy w mieście moje życie spadło do zera a dalej już wiecie co się stało.

         Outward zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, a historie jakie mają miejsce budują klimat, czuć, że nasza postać nie jest bogiem ani wybrańcem jesteśmy, po prostu podróżnikiem który musi być przygotowany na wszystko i uczyć się jak przetrwać na tym świecie.

Oceń bloga:
10

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper