Ultimate General: Civil War

BLOG
705V
Ultimate General: Civil War
Lukas Alexander | 10.11.2019, 14:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Skonfederowane Stany Ameryki kontra Unia. Kogo masz zamiar poprzeć?

     W 2014 roku Game-Labs wydaje Ultimate General: Gettysburg będące spełnieniem marzeń wszystkich wirtualnych taktyków i miłośników wojny secesyjnej. Oto dostajemy produkcję skupiającą się na jednej z najbardziej ikonicznych bitew w historii USA. Trzydniowa batalia została podzielona na szereg scenariuszy których przebieg ściśle zależy od naszych poczynań. Mogliśmy naginać historię do woli sprawiając, że starcie Lee i Meade'a miało za każdym razem inny przebieg. Wystarczyło, na przykład, nie obronić Wzgórza Cmentarnego, a Konfederaci przeprowadzali natarcie w inny sposób. Nikomu nie muszę tłumaczyć jak taka nieprzewidywalność wpływa na grywalność omawianego tytułu.

Trzy lata później ukazuje się kontynuacja opatrzona tytułem Civil War. Tak, tym razem mamy do czynienia z wojną secesyjną w całej rozpiętości. Wszystkie ważniejsze starcia zostały w grze zrekonstruowane w oparciu o archiwalne mapy i zapiski z linii frontu. Dokładność historyczna to jedna z największych zalet UG:CW. Jestem niemal stuprocentowo pewny, że znajdą się osoby które zachęcone tym co zobaczyły na ekranie sięgną po literaturę fachową. Ba, sam planuję to zrobić gdy już uporam się z Anną Kareniną.

     Kampanię rozpoczynamy od wykreowania naszego generała. Jest to typowe rozdysponowywanie punktów pomiędzy określone z góry parametry. Artyleria czy Piechota? Zaopatrzenie czy opieka medyczna? Układy u producentów broni czy w Rządzie? Na koniec pozostaje najistotniejszy wybór: Unia czy Konfederacja?

Przechodzimy krótki samouczek i trafiamy na ekran zarządzania armią, który początkowo może wydawać się przytłaczający z racji ogromu okienek i kompletnego braku jakichkolwiek podpowiedzi. Mamy ramki z cyferkami, portrety wojskowych albo grafiki przedstawiające różne modele muszkietów. Warto chwilkę się tu zatrzymać i zapoznać z oddanymi w nasze ręce narzędziami. Jest się czego uczyć, ponieważ właśnie w tym miejscu werbujemy kolejne pułki, a następnie formujemy z nich brygady, dywizje i korpusy. 

     Kompozycja armii zależy tylko i wyłącznie od gracza. Nic nie jest z góry narzucone, a jedynym co nas ogranicza bywa konstrukcja scenariuszy i zdrowy rozsądek. Nie szturmujemy umocnień za pomocą kawalerii ani nie dokonujemy wypadów na tyły przeciwnika korzystając tylko z powolnych regimentów regularnej piechoty. Trzon naszych wojsk stanowić będą pułki uzbrojone w muszkiety, artyleria zostanie delikatnie z tyłu i będzie bombardować wroga tam gdzie jego morale jest najniższe, a kawaleria czeka na flankach i rusza do ataku w decydującym dla przełamania momencie.

     Bitwy są ekstremalnie angażujące i potrafią przyprawić o zawroty głowy. Zdarza się, że do walki prowadzimy 100 000 żołnierzy, podzielonych pomiędzy dwa albo trzy zgrupowania, walczące w tym samym czasie w różnych rejonach mapy. Skala robi wrażenie i często tracimy kontrolę nad tym co wyprawia się na ekranie w który wpatrujemy się od 20 minut. Zdobywamy wioskę na skrzyżowaniu dróg i okazuje się, że brygady przeciwnika zamierzają zaatakować nas z trzech różnych kierunków. W międzyczasie otrzymujemy posiłki i rozmieszczamy je na zakładanych trasach przemarszu wroga. Po kilku minutach pojawia się zadanie zdobycia wzgórza na którym okopała się wraża artyleria. Amunicja zaczyna się kończyć a tabory zaopatrzeniowe wloką się przez lasy i bagna. Oponent wyczuwa odpowiedni moment i wysyła trzy pułki do szarży na bagnety. Nasze centrum załamuje się i za moment nastąpi szturm na armaty ustawione w drugiej linii. Konieczne jest przekierowanie części posiłków na główny front celem załatania wyłomu. Zegar tyka (każde starcie ma limit czasu) a nasze wytyczne są dalekie od realizacji. Myślę, że ten krótki opis w jakiś sposób zobrazował realia w jakich umieszcza nas ostatni Ultimate General.

     Jeśli chodzi o stronę techniczną, to nie ma zbytnio o czym opowiadać. Oprawa jest dość ascetyczna, aczkolwiek bardzo stylowa i odwzorowująca ducha epoki do której nawiązuje gra. Interfejs użytkownika składa się na ramki wykończone drewnem i stalą, a portrety poszczególnych dowódców cieszą oko dbałością o detale. Wizualnie jest dosyć ubogo. Wszystkie elementy znajdujące się na mapie wykonane są w technologii 2D. Z pewnością wpływa to korzystnie na wydajność w sytuacjach gdy na ekranie przemieszczają się całe dywizje, i standardowa dziś metoda generowania trójwymiarowego powodowałaby drastyczne spadki płynności animacji. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, ponieważ nie o doznanie estetyczne tu chodzi. Nie mam również zastrzeżeń do pracy dźwiękowców. Odgłosy wystrzałów z armat i muszkietów brzmią odpowiednio soczyście i jednocześnie autentycznie, przez co momentami mam wrażenie, że na ekranie mam nie grę a inscenizację historyczną. Na koniec muzyka której jest w grze bardzo mało. Dwa utwory związane z przygotowaniem do bitwy i motyw przygrywający nam w menu głównym to wszystko co Game-Labs dla mnie przygotowało. 

     Ultimate General: Civil War to jedna z najlepszych historycznych gier taktycznych z jakimi miałem dotychczas okazję obcować. Z całego serca polecam każdemu komu znudziły się klikadła pokroju Company of Heroes. Nie zawiedziesz się, a może nawet weźmiesz w łapę książkę o amerykańskiej wojnie domowej. Wtedy będziesz mógł z czystym sercem powiedzieć, że granie w gry coś ci w życiu dało.

 

 

 

Oceń bloga:
4

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper