Rynek konsol okiem "zielonego szczawika"

BLOG
532V
Rynek konsol okiem "zielonego szczawika"
Slepak | 22.11.2018, 15:15
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Na portalu widać stosunkowo dużą aktywność osób, które z zacięciem wartym lepszej sprawy próbują ewangelizować na siłę innych użytkowników. Dość często dochodzi do sytuacji, w której wywiązuje się "ognista" dyskusja o przewadze jednej konsoli nad inną. W tym wpisie postanowiłem przedstawić swój punkt widzenia rynku.

Na portalu widać stosunkowo dużą aktywność osób, które z zacięciem wartym lepszej sprawy próbują ewangelizować na siłę innych użytkowników. Dość często dochodzi do sytuacji, w której wywiązuje się "ognista" dyskusja o przewadze jednej konsoli nad inną. W tym wpisie postanowiłem przedstawić swój punkt widzenia rynku.

Ktoś może zadać słuszne pytanie: "Co ty wiesz, zielony szczawiku, o konsolach?". Będzie miał rację - wiem mało ale... od czego jest "wujek Google", który może dostarczyć danych, a analiza dostępnych informacji dokonana przez kogoś z zewnątrz bywa często wykorzystywana nawet przez największe korporacje, a po za tym wolno mi, bo kto mi zabroni?

Ok. Czas zacząć, a zaczniemy od...

Wizji rynku konsol

 

Wizja Sony

Jako, że Japończycy to obecny hegemon na rynku, który rządzi i przestawia, zacznijmy od nich.

W materiałach i wypowiedziach pracowników firmy przewinęły się stwierdzenia " ...gracze poszukują nowych doświadczeń..."* , "...społeczność pokazała, że chce nowych i ekscytujących doświadczeń."**.

Warto zauważyć, że wypowiedzi te ukazały się na przestrzeni ponad 20 miesięcy. Można na podstawie tego uznać, że polityka firmy jest spójna i konsekwentna. Z każdym kolejnym sprzętem, grą, czy akcesorium gracz ma otrzymać nowe doświadczenie i jeszcze bogatsze doznania. Tego oczekują - wg. Sony - gracze korzystający ze sprzętów tej marki.

W efekcie mamy PSX, pierwszą konsolę, która upowszechniła na masową skalę gry 3D, robiąc to - jak na ówczesne czasy - za bardzo rozsądne pieniądze, mamy PS2 pierwszą masowo produkowaną konsolę z DVD - tutaj muszę przypomnieć, że w roku 2000 napęd DVD stawał się dopiero w komputerach standardem podobnie jak dzisiaj BD, tzn. napędy można było kupić za niewielkie pieniądze, jednak nie oznacza to, że były czymś oczywistym, PS3 to pierwsza konsola na rynku z BD, dodatkowo pierwsza konsola Sony z usługą sieciową. Obecna generacja to pierwsza konsola na rynku oferująca natywne FullHD, testowana też w niej była możliwość strumieniowania rozgrywki na PS Vita. Na koniec zostało nam PS4 Pro, zasadniczo pierwsza konsola mogąca wyświetlić niektóre tytuły w natywnym 4K. Należy też pamiętać o tym, że Sony jako pierwsze wprowadziło do oferty gogle VR. Nie jest to rewolucja na miarę generacji ale z pewnością zapewniają one zupełnie nowe doznania

Często w wypowiedziach bywalców PPE przewija się motyw tytułów ekskluzywnych. Jedni twierdzą, że to one powodują sprzedaż tej, a nie innej konsoli. Inni twierdzą, że są to gry jak wiele innych, może i wybitne pod względem wykonania, ale nie uznają ich jako powodu, dla którego sięgną po portfel.

W tym zestawieniu warto pamiętać, że Sony należy do grona czołowych producentów telewizorów oraz profesjonalnych kamer wideo. Dlaczego jest to istotne? Otóż, jako producent tego typu urządzeń jest w stanie z wyprzedzeniem zauważyć trend wzrostowy w sprzedaży sprzętów o określonej rozdzielczości. To przekłada się na "wstrzelenie konsoli" w odpowiednią lukę rynkową.

PSX - to rozdzielczość 640x480 - mamy rok 1995, na rynku PC króluje jeszcze Win 3.11, a Windows 95 dopiero przygotowuje się do swoich największych sukcesów, monitory w domu mają najczęściej rozdzielczość 640x480 lub 800x600

PS2 - to rozdzielczość 720x480 - mamy rok 2000, na rynku popularna jest rozdzielczość 1024x768, przy czym na salony nie śmiało zaczyna się wkradać standard panoramiczny czyli 1280x720.

PS3 - to rozdzielczość 1920x1080*** - mamy rok 2007, standard HDReady jest niepisanym królem laptopów i telewizorów, a rozdzielczości monitorów domowych to nawet 2560x1600.

PS4 - to rozdzielczość 3840x2160**** - mamy rok 2013, standard FullHD to król telewizorów, a 4K powoli się popularyzuje, w stosunku do telewizorów poprzedniej generacji znacząco wzrastają przekątne obrazu.

PS4Pro - to rozdzielczość 3840x2160 - mamy rok 2016, standard 4K dość skutecznie wszedł do naszych salonów, popularyzują się telewizory z efektem HDR

Po co powyższe zestawienie? Pokazuje ono, z jakim wyprzedzeniem Sony musi planować następną generację konsol i do czego jest na dostosowywana jeżeli chodzi o obraz - głównym wyznacznikiem są możliwości telewizorów. Można śmiało powiedzieć, że to co dzisiaj nieśmiało pojawia się w pierwszych odbiornikach TV i kamerach profesjonalnych (czyli 8K) najprawdopodobniej ujrzymy jako upscaling już w następnej generacji, a jako natywny standard w kolejnej.

Analizując postępowanie "Niebieskich" dość łatwo zauważyć konsekwencję w działaniu - dostosowanie nowej generacji konsol do standardu na rynku telewizorów, przy czym jest to wówczas nowa jakość jeżeli chodzi o konsole. Można więc powiedzieć, że Sony stara się graczom sprzedać sprzęt dostosowany możliwościami do telewizora, który stoi na półce w salonie. Efektem w takim przypadku zawsze będzie "wow!", bo w tym samym czasie konsola starszej generacji podłączona do nowego telewizora "odstawała" jakością. Olbrzymie brawa dla inżynierów z Japonii należą się za wzorową optymalizację sprzętu - temu niestety w obecnej generacji nie podołał gigant z Redmond ale o tym za chwilę.

Wizja Microsoftu

Microsoft firma, której równie często potrafi być wizjonerem jak i swoim postępowaniem wzbudzić kontrowersje. Firma, która dla przetestowania czy damy radę na danym rynku potrafi wykupić inną firmę. Przedsiębiorstwo, które jest hegemonem na rynku oprogramowania użytkowego, a jednocześnie nie potrafi do końca zrozumieć zasad działania rynku urządzeń. Wystarczy spojrzeć na romans z branżą telefonii mobilnej aby zobaczyć wszystkie grzechy Amerykanów.

O ile Sony skupia się na nowych doznaniach, o tyle Microsoft próbuje swoje działania na rynku gier przedstawić pod hasłem "Graj gdziekolwiek". Tu pojawia się pewien dysonans, wynikający z charakterystycznego, dla tego producenta, braku ciągłości działań.

Gdy marka "wchodziła" na rynek dokonała swoistej rewolucji w zakresie rozgrywki sieciowej. W 2002 roku w swojej konsoli MS zaproponował pierwsze usługi sieciowe. Był to krok - jak na tamte czasy - wizjonerski. Warto zauważyć, że wersja NTSC konsoli (na rynek północnoamerykański) oferowała rozdzielczość 720p (czyli pod względem jakości obrazu wyprzedzała konkurencję o dobre 5 lat). Połączenie usługi sieciowej, niezłych tytułów i naprawdę przyzwoitej wydajności pozwoliło gigantowi z Redmond na niezłe wejście. Jednak szczyt możliwości Amerykanie pokazali dopiero w kolejnej generacji, w 2006 roku - Xbox 360. Połączenie znanych z poprzedniego Xboxa usług oraz wydajniejszej konsoli wraz z nowym wymiarem gry jakim był Kinect spowodowało, że "360-ka" rozchodziła się jak świeże bułki. To w tej generacji decydenci MS zaczęli promować hasło "Play Anywhere", adaptując - niejako na siłę - tą ideę we wszystkich swoich produktach (Windows, Windows Mobile, Xbox). Spowodowało to szereg narzutów na oprogramowanie, które m.in. odbiły się czkawką w ilości dostępnych aplikacji dla urządzeń mobilnych. Coś co sprawdzało się w konsoli nie koniecznie musiało sprawdzić się w przypadku komputerów czy telefonów. Dla PC oferta sklepu była po prostu uboga, dla urządzeń mobilnych oprogramowanie często było ubogim portem aplikacji z Androida, często dokonanym niechlujnie i z dużym opóźnieniem aktualizacji w stosunku do pierwowzoru.

Brak przeciwdziałania ze strony MS przełożył się na powolny upadek Lumii i stopniową śmierć MS Store (za nim jeszcze ten produkt zdołał się spopularyzować) jako źródła gier dla systemu Windows. W efekcie z hasła "Graj gdzie chcesz" niewiele pozostało. Dodatkowo, Microsoft nie umiał (nie chciał?) zadbać o odpowiednią ilość gier ze wsparciem technologii kinect, co więcej prezesi z Redmond, zapatrzeni w slogan reklamowy, dopuścili aby na Xboxa przestały praktycznie pojawiać się produkcje ekskluzywne, traktując rynek PC na równi z Xboxem.

Na efekt nie trzeba było długo czekać - znakomity start sprzedaży Xbox 360 pod koniec generacji był już tylko wspomnieniem, konsole sprzedawały się, bo biblioteka gier dostępnych na 360-kę była potężna, a cena urządzenia znacząco spadła oferując możliwość grania za niewielkie pieniądze.

Xbox One dopełnił czary goryczy - konsola na starcie miała problem z obsługą gier w natywnej rozdzielczości 1080p, gry wieloplatformowe wymagały stosunkowo dużej optymalizacji aby zapewnić odpowiednią płynność, a jak to bywa z optymalizacjami - bywały one różne. Co ważne idea "play anywhere" praktycznie "poszła się paść". Produkcji dostępnych w tej opcji jest niewiele (na dzień dzisiejszy 44 pozycje). Próba sprzedaży konsoli jako centrum rozrywki - w dobie smart TV - to nieporozumienie, brak dostępności części usług na niektórych rynkach dopełnił pogromu.

Kolejną wpadką była spóźniona prezentacja Xboxa One X - 12 miesięcy to na rynku konsol szmat czasu. Gdy w 2016 roku zaprezentowano "eSkę" Sony pokazało swoiste marzenie graczy, konsolę, która 1080p obsługiwała bez wysiłku, a niektóre tytuły zaoferowała w natywnym 4K . W tym momencie MS powinien uderzyć z mocnymi przecenami sprzętu i usług sieciowych - przy drogiej PS4Pro, ich Xbox One S z atrakcyjną ceną byłby ciekawą możliwością dla mniej zamożnych graczy, niestety - takiego kroku zabrakło. Co więcej, "eSkę" reklamowano jako mocniejszą wersję (oczywiście w stosunku do poprzedniej wersji Xbox One) - co w porównaniu z reklamami PS4Pro budzić mogło jedynie uśmiech politowania.

Przy wejściu na rynek XOX zabrakło już praktycznie wszystkiego, co związane było wcześniej z rynkiem gier na konsoli. Nie było tytułów ekskluzywnych, nie było rewolucyjnych akcesoriów, brakowało pomysłu na sprzedaż - zdecydowano się więc pójść po linii najmniejszego oporu, hasło "Mamy najpotężniejszą konsolę na rynku" biło z większości recenzji i artykułów i tu MS wpadł w pułapkę, którą sam zastawił. Promowanie hasła "graj gdzie chcesz" było swoistą zachętą do porzucenia konsol na rzecz PC. Wprowadzając nową, najpotężniejszą konsolę na rynku Microsoft nie zrobił nic aby tych ludzi od PC-tów odciągnąć. Brak gier, w które mogą zagrać tylko na konsoli powoduje, że najbarrdziej zapaleni gracze pozostaną przy blaszakach lub pójdą w stronę konkurencji, bo ta zaoferuje im coś czego przy PC nie doznają.

Microsoft próbuje się w obecnej generacji ratować usługami kompatybilności wstecznej oraz games on demand (Game Pass). Rozwiązania te mogą być jednak interesujące tylko i wyłącznie dla osób, które wcześniej nie miały styczności z rynkiem konsol, a nawet szerzej gier. Działania te, w połączeniu z niezłą konsolą - jaką niewątpliwie jest Xbox One X - dały taki rezultat, że powstrzymały utratę rynku. Można napisać, że doszło do kuriozum, bo mając najpotężniejszą konsolę na rynku Zieloni muszą sprzedawać nie konsolę, a usługi związane z grami, przy czym nie mają za bardzo czym przyciągnąć koneserów, a kiepską polityką cenową nie mogą przyciągnąć ludzi, którzy wcześniej z grami nie mieli za wiele wspólnego. Tak jak do wzrostu sprzedaży HBO przyczynił się serial "Gra o tron", a Netflixowi pomógł "House of Cards", tak usługę gry na żądanie musi wyróżniać coś, czego nie ma nikt inny - dzisiaj w GamePass czegoś takiego, dla doświadczonego gracza, nie ma.

Pociesza fakt, że decydenci w Redmond dostrzegli wcześniejsze błędy i Microsoft ruszył na zakupy w swoim stylu, kupowane są całe studia i do obozu zielonych zaczynają też przechodzić osobistości z doświadczeniem w tworzeniu hitów. To może oznaczać, że w kolejnej generacji Amerykanie staną do walki lepiej przygotowani. Pytanie tylko, czy nowy pomysł nie będzie oznaczał uśmiercenia części usług, np. pomysłu "Play anywhere" - który w sumie nie jest zły, jednak - co symptomatyczne dla działań tej korporacji - brak mu odpowiedniego wsparcia i pomysłu na rozwój.

 

Czy ekskluzywne gry sprzedają konsole?

Odpowiedź na to pytanie jest częściowo zawarta w tym co napisałem o działaniach Microsoftu.

Sony sprzedając konsole, tak naprawdę, sprzedaje nowe doznanie, coś czego nie było wcześniej. Czasem jest to nowy sposób prezentacji gry na konsoli (gry 3D w PSX, czy gogle VR przy PS4), czasem jest to wyższa rozdzielczość powodująca, że gry na nowej konsoli dają efekt "Woow!", ale zawsze, z generacji na generację towarzyszą temu gry, których nie ma na innych systemach. To taki rodzynek w cieście, on nie ma sprzedać konsoli, on ma spowodować aby kupujący poczuł się wyróżniony, mógł w pełni doświadczyć tych nowych wrażeń, które oferuje nowa technologia. Dlatego w ofercie Sony kompatybilność wsteczna jest traktowana jak coś niezrozumiałego, coś co kłóci się z ich wizją rozrywki. Z drugiej strony Japończycy jak nikt inny potrafią dostrzec trend. Jest moda na retro? Ok, wyprodukujemy dla Was retro konsolę. Tak działa Sony, tak działa Nintendo. Każda kolejna generacja konsol musi mieć coś nowego - coś co pozwoli na nowe doznania. Jest to ryzyko, jednak przy odpowiedniej dozie rozsądku i konsekwencji to się opłaca.

W tym samym czasie Microsoft działa chaotycznie, coś w co pompuje miliony dolarów po kilku latach uśmierca jako niesprawdzony eksperyment. Niestety konsumenci nie lubią jak traktuje się ich jak króliki doświadczalne, a na dodatek działa się niespójnie. W poprzedniej generacji Microsoft miał swój efekt "Woow!" - bez wątpienia był nim kinect. W jeszcze wcześniejszej było to udostępnienie rozgrywki online. Co oferują w tej? Kompatybilność wsteczną? No cóż, koneserów gamingu to nie przyciągnie, może skusi retromaniaków, ale uczciwie przyznajmy - to nisza. Gry na żądanie? Hmm... Nowości tu jak na lekarstwo, starsze, ok. roczne tytuły to produkty, które ograno na PC (za zachętą i przyzwoleniem samego MS) lub - o zgrozo - można ograć u konkurencji, więc znów, największych fanów cyfrowej rozgrywki, nie ma co do tej usługi przekonać. Hasło "Play anywhere" to już prawdziwy żart sam w sobie - dla kogo ma być ta usługa? Dla właścicieli PC? Oni tego nie potrzebują - mają kompa, który najczęściej będzie oferował lepsze doznania niż konsola. Dla właścicieli telefonów? Cóż... khem... no tak... nowych telefonów z Windows już nie będzie, a stare... są za słabe żeby uruchomić porty gier z Androida, a co dopiero coś na Windows...

I tu pojawia się dość interesujący obraz - Sony faktycznie sprzedaje konsole i akcesoria do nich. Posiada tytuły ekskluzywne, oferuje tym samy coś co może przyciągnąć fanów i koneserów gier video. Microsoft sprzedaje usługę gier na żądanie, ale brakuje mu produktu, który może przyciągnąć niezdecydowanych, brakuje gamingowej "Gry o tron", niestety sama najmocniejsza konsola na rynku nie wystarczy.

Czy ekskluzywne gry sprzedają konsolę? Odpowiedź jest - niestety - twierdząca. Warto jednak pamiętać, że tu nie chodzi nawet o grę, o taki czy inny tytuł, tu chodzi o doznanie.

Dlatego osoby takie jak ja zdecydują się na Xboxa, bo Game Pass zaoferuje im setki gier, w które nie grały wcześniej, dając tym samym nowe doznania. Dlatego część graczy zdecyduje się na Xboxa X, bo w ich odczuciu grafika oferowana przez tą konsolę da im lepsze doznania, niż to co oferuje PS4 Pro.

Warto też pamiętać, że doznania są subiektywne i ewangelizowanie na siłę nie ma sensu. Jeżeli ktoś wybrał XOX, bo w jego odczuciu grafika w grach jest lepsza to cholernie trudno będzie go przekonać o tym, że nie ma racji, nie sprawdzą się nawet najbardziej racjonalne przykłady. Podobnie jest z wyborem PS4 dla ekskluzywnych tytułów. Tłumaczenie mu, że przecież są inne gry nie ma sensu - on grając w te wybrane tytuły doznaje czegoś czego nie zaoferują mu inne tytuły.

Ludzie kupują, bo tak robi większość

Coś w tym owczym pędzie jest ale nie tłumaczy on wszystkiego. Moda na określony produkt, sposób spędzania czasu, czy w końcu usługę pojawia się i znika. Sądzenie, że kilka milionów ludzi kupiło konsolę danego typu, bo tak zrobili inni jest... nieco dziecinne. Z pewnością efektu "śniegowej kuli" nie można lekceważyć, jednak należy pamiętać, że nie jest on przyczyną, a raczej skutkiem działań rynkowych.

Konsola, jak większość dzisiejszych gadżetów elektronicznych, nie jest produktem pierwszej potrzeby, stąd jej sprzedaż i popularność wynika z wpasowania się producenta w rynkowy trend i zapotrzebowanie konsumentów lub skuteczne stworzenie wrażenia potrzeby zakupu tego czy innego urządzenia.

Moda na posiadanie konsoli raz jest większa, raz mniejsza. Potrzeba posiadania takiego sprzętu zmienia się wraz z wiekiem i statusem życiowym użytkownika. Co więcej, jak wszystkie produkty na rynku konsole podlegają cyklom życia: pojawienie się na rynku - wzrost sprzedaży - szczyt popularności - stopniowe nasycenie rynku - spadek sprzedaży - koniec wsparcia. Prawidłowe działania w pierwszych dwóch etapach życia konsoli, przy jednoczesnych błędach konkurencji, mogą spowodować efekt śniegowej kuli. To właśnie się dzieje obecnie na rynku konsol.

Dziś część ludzi kupi konsolę Sony, bo takie mają znajomi, a to daje szereg możliwości, od pogrania po sieci, po pożyczenie gry, czy w końcu wspólną rozmowę nt. jakiegoś tytułu.

Mityczna, śniegowa kula to efekt - nie przyczyna.

Przyszłość

Sony ma spójną wizję działania - nie sądzę aby coś się w tej kwestii zmieniło. Czego się spodziewam? Cóż - biorąc pod uwagę dotychczasowe działania tego producenta - lepsze wsparcie dla VR, natywne 4K, tytuły ekskluzywne i wsparcie dla 8K na zasadzie upscalingu. Takie parametry nie będą dla mnie zaskoczeniem, a raczej kontynuacją działań w ramach obranej strategii. Przypuszczenia te dodatkowo potwierdzają potencjalne daty premiery nowej konsoli. Końcówka 2019 roku to okres, kiedy telewizory 8K pojawią się w topowej ofercie czołowych producentów, początek 2020 roku powinien przynieść stopniowy spadek cen tych urządzeń, a kolejny rok ich upowszechnienie. Logiczne wydaje się więc wsparcie dla 8K już w tej generacji, a w kolejnej dążenie do natywnego wykorzystania tej rozdzielczości.

Microsoft jest nieprzewidywalny - o projekcie nowej konsoli przecieki słychać już od blisko 2 lat, nieco mityczne Scarlett jest jednak bardzo mgliste. Na chwilę obecną pojawiają się informacje o wsparciu gry w chmurze, o dalszym rozwoju usług związanych grami na żądanie, jednak brak informacji o konkretach technicznych. Inaczej ma się sprawa z ruchami Zielonych na rynku gier - tu widać konkrety, jednak od przejęcia studia do wyprodukowania gry, w szczególności gry AAA, minie kilkadziesiąt miesięcy. Na ostatniej imprezie w Meksyku przekaz był stosunkowo jasny - nie mamy nic do powiedzenia o nowej konsoli ale mamy do zaoferowania zajefajne usługi. Przewrotnie może się okazać, że nową konsolę od Zielonych zobaczymy dopiero pod koniec 2020 roku, data ta pokrywała by się z wypuszczeniem nowych, tym razem już ekskluzywnych tytułów.

Ciekawy jest natomiast inny ruch - zapowiedź Xboxa One bez napędu. To moim zdaniem ruch spójny z prezentowaną ostatnio linią - sprzedaży gry jako usługi (tak wiem, że nie wszystkim się to podoba). Pomyślmy - zamiast zestawu konsola z grą za 899 zł w promocji, zestaw z półrocznym game passem za 649 zł? Co istotne - tak skonstruowana oferta nie będzie kierowana do obecnych graczy, ona ma dotrzeć do tych, którzy jeszcze z taką rozrywką nie mieli zbyt intensywnej styczności. A co powiecie na konsolę z game passem za 69 zł miesięcznie? Nie realne? Nie koniecznie - taką usługę już oferują w USA. Miej sobie człowieku PC, my zaoferujemy Ci konsolkę z dostępem do gier za 15 euro miesięcznie. To może zmienić układ sił na rynku, bo zmieni cenę wejścia do zabawy. Że w Europie będzie trudniej? Cóż wystarczy odpowiednia umowa z Orange lub T-Mobile i taka oferta z miejsca otrzyma zasięg ogólnokrajowy, a nawet ogólnoeuropejski. Może pojawić się zarzut, że operator nie będzie miał z tego zysku, jednak dla operatora taki zestaw napędzać będzie sprzedaż usług sieciowych. Świadomy gracz raczej nie skorzysta z takiej propozycji ale zabiegany rodzic, czy kochający dziadek? Oni nie tworzą społeczności graczy, ale nieświadomie mogą pomóc w budowaniu następnego pokolenia użytkowników konsol, pokolenia, które będzie już do game on demand przyzwyczajone.

Mało realne? Cóż, dla mnie ekran dotykowy w komputerze to coś nienaturalnego, dla mojej 4-letniej córki... jego brak oznacza, że laptop się popsuł. Na zasadzie analogii - dla nas gry na żądanie to dziwoląg, dla następnego pokolenia mogą być one standardem.

Przy odpowiednim rozegraniu MS może wygrać nie generację ale pokolenie graczy.

Za nim rozpęta się piekło...

Za nim zwolennicy Niebieskich zmieszają mnie z błotem, a Zielonych zjedzą... powyższy wpis jest tylko moim widzeniem rynku. Jako, że jest to spojrzenie danej jednostki ludzkiej ma ono charakter subiektywny i nacechowane jest własnym doświadczeniem, a także w jakimś tam stopniu moimi oczekiwaniami. W związku z tym czytający nie musi się z nią zgadzać, nie musi jej popierać, może się o niej wypowiadać i krytykować, oczekuję jednak, że będzie to robił w sposób ogólnie przyjęty za kulturalny. Ze swojej strony chętnie podyskutuję, istnieje naprawdę duża szansa, że w ramach dyskusji dowiem się czegoś ciekawego :)."

* https://infowire.pl/generic/release/326175/sony-interactive-entertainment-przedstawia-playstation-4-pro-nowa-jakosc-systemu-ps4/

** https://www.ppe.pl/news/127327/sony-tlumaczy-brak-wstecznej-kompatybilnosci-gracze-chca-nowych-doswiadczen.html

*** przy czym rozdzielczość 1080p w większości tytułów była upscalowana

**** znaczna ilość tytułów nadal korzystała z zasady upscalingu

Oceń bloga:
14

Komentarze (30)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper