Neptunia: Sisters VS Sisters – recenzja

BLOG RECENZJA GRY
678V
user-74175 main blog image
Aysnel | 19.04.2023, 19:01

Koniec świata gamingu jakiego znamy od wielu lat wieszczą znawcy tematu. Co jednak gdyby te wszystkie przewidywania okazały się prawdą? Nowa Neptunia: Sisters VS Sisters zabierze nas w pełne katastrof czasy apokalipsy gier jakie znamy. Czy młoda Nepgear jako ostatnia nadzieja Planeptune uniesie ciężar jaki złożono na jej barki i uratuje jak najwięcej z osuwającego się na dno Gamindustri?

Jeśli brać pod uwagę tylko główny kanon serii Hyperdimension Neptunia to Neptunia: Sisters VS Sisters jest oficjalnie jej piątą odsłoną. Panowe z Compile Heart wreszcie dowieźli i od razy z grubej rury wrzucają nas w klimaty postapokaliptyczne. Zresztą to zrozumiałe, bo chociażby kwestia Covid -19 sporo namieszała pośród wielu graczy, więc i postrzeganie gier się  zmieniło, tworząc nowe patologie do wyśmiania, o czym nowa część nam opowie.

Droga do apokalipsy

Akcja gry toczy się w roku 2021, ale by dobrze poznać wydarzenia musimy się cofnąć dwa lata wcześniej, kiedy zaczęła się apokalipsa świata gier. Nad steranym brakami energii i pozbawionym sprawnego przywództwa Kontynentem PC pojawiają się dziwne znaki na niebie, a później cały ląd, z wielkim hukiem, znika w szczelinie międzywymiarowej. Akcja ratunkowa znanych nam Boginek CPU jest już spóżniona, a zaraz potem potężne trzęsienie ziemi i inne katastrofy niszczą infrastrukturę w całym Gamindustri. Same boginie natomiast, nie mogąc poradzić sobie z sytuacją, coraz bardziej tracą poparcie graczy.

Najgorsze jednak ma dopiero nadejść - pod postacią hord potworów zwanych Trendi, zagrażajacych mieszkańcom. Z najbardziej poszkodowanych krajów – Leanbox i Lastation uciekają tłumy ludzi w stronę relatywnie bezpieczniejszych Planeptune i Lowee. Niestety tam również sytuacja jest niewesoła, więc uchodźcy muszą stale przebywać w zamkniętych domach, piwnicach czy schronach. Po dwuletniej nieobecności Nepgear wraz młodszymi siostrami wspomnianych boginek zastają swoje kraje na krawędzi upadku. Czy młoda CPU Candidate to ostatnia szansa dla przetrwania Planeptune? Ponadto zagrożeniem jest też bardzo uzależniający smartfon niewiadomego pochodzenia - rPhone oraz nowa bogini zwana Ashen Goddess, której musi stawić czoła. Jak bardzo będzie musiała polegać na wsparciu uciekinierek z Kontynentu PC?

Przyszłość wpływa na teraźniejszość

Przyznać należy, iż scenarzyści polecieli z naprawdę z grubej rury fundując nam postapokaliptyczny świat gier. Wprawdzie z jednej strony jest on tylko pretekstem do wyśmiania kolejnych patologii gamingowego rynku, które nazbierały się przez ostatnie kilka lat, ale mimo wszystko fabuła jest o wiele poważniejsza niż ostatnio, przesiąknięta smutkiem i zrezygnowaniem, ale też determinacją głównej bohaterki, by odwrócić ten stan rzeczy. Co ciekawe wydarzenia nie dzieją się tylko „w naszych czasach” ale gra rzuca nas także w przeszłość i przyszłość, co ma znaczenie dla nakreślonego biegu historii. Rzecz jasna nie zabrakło wyśmiewania absurdów okresu Covid-19, kwarantanny, braku komponentów, słabej dostępności nowych konsol na rynku, drożyzny, dominacji smartfonów na rynku, przerw w dostawie energii czy migracji gier konsolowych na pecety. Cóż, można boki zrywać na pomysł Nepgear do czego wykorzystać szczepionki lub błagalne łkania Neptune o PS5. Plus dla twórców by pomimo satyry wprowadzić nieco patosu i mrocznego klimatu.

Fabuła ponownie pozwoli nam zwiedzić znajdujący się w kryzysowej sytuacji kontynent Gamindustri prowadząc nas poprzez różne wypełnione potworami lokacje. Wprawdzie w porównaniu do poprzedniczek nie ma ich specjalnie wiele, za to nadrabiają rozległością. Co ciekawe od czasu możemy pobiegać sobie swobodnie po kilku dzielnicach Planeptune. Szkoda tylko, że tego konceptu szerzej nie rozwinięto i co najwyżej korzystamy z tej okazji, by szukać scenek rodzajowych. Oczywiście pozafabularne zadania poboczne też się pojawiają i chociaż oparte na schemacie znajdź-przynieś-zabij decydują w pewnym stopniu o zakończeniu jakie zobaczymy. W każdym razie w tym temacie nic się nie zmieniło.

Neptunia: Sisters VS Sisters jak Tales of Arise?

Zmiany w Neptunia: Sisters VS Sisters zaszły za to spore jeśli chodzi o system walki. Nepgear, w towarzystwie dwójki innych młodszych sióstr oraz znanym fanom serii boginek CPU, hasa sobie do woli rozdając ciosy na na prawo i lewo, aczkolwiek nasza chęć mordu ograniczona jest punktami akcji (AP). Poszczególne ciosy łączymy w łańcuchy tworząc comba, a prowadzoną bohaterkę możemy w locie zmienić w dowolnej chwili, wyprowadzając przy tym dodatkowy atak. Nasz arsenał możliwości, poszerzają rzecz jasna też liczne ataki specjalne, dające się przypisać odpowiednim skrótom na padzie oraz transformacje w boginie.

Podobnie jak w Talesach sami sobie ustawiamy jakich ciosów chcemy używać w trakcie, na bieżąco mogąc modyfikować combosy według własnego uznania. W razie potrzeby nasza postać jest też w stanie się bronić oraz wykonywać uniki. Starcia toczą się naprawdę szybko, a przy tym nie pozbawione są taktycznego zacięcia, bowiem bezmyślne stukanie w przyciski nie jest najlepszym rozwiązaniem. Stopień trudności walk jest nierówny, bo o ile początki zabawy są banalne, to w końcowych rozdziałach całe wyzwanie idzie ostro w górę, aż iskry się sypią. Mimo wszystko nowy styl walki z pewnością znajdzie swoich zwolenników.

Trochę szkoda, że Neptunia: Sisters VS Sisters dodatkowej aktywności nie oferuje zbyt wiele. Poza fabułą możemy pobawić się na arenie oraz zaliczyć dodatkowy loch. Ponadto mamy pod ręką tłocznię gier, gdzie możemy wypalać krążki, które po założeniu na postacie dodadzą im różne bonusy. Wprowadzono również “grową” wersję znanego wszystkim Twittera – tutaj nazywanego Chirper. Niestety tego pomysłu również nie rozwinięto jak należy. Pozwala on jedynie na śledzenie nudnego zalewu „tweetów” oraz podejmowania się zadań pobocznych. Cóż, czuć żal z niewykorzystanego potencjału.

W międzygeneracyjnym rozkroku

Podobało mi się również wiele momentów 2D, kiedy postacie rozmawiają lub wykonują pewne działania. Sylwetki postaci są bardzo dobrze narysowane, z prostymi animacjami ruchu, dzięki czemu zyskują na wyrazistości. Nic nadzwyczajnego, ale zawsze lepiej niż oglądać statyczne scenki. W wysokiej rozdzielczości bardzo ładnie i stylowo prezentują się zwłaszcza interfejs i menusy gry. Nawet aktorstwo głosowe daje radę, zgrabnie łącząc się ze wspomnianymi animacjami. Co ciekawe oprócz głosów japońskich możemy ponownie wybrać język angielski. Jeśli natomiast chodzi o warstwę 3D to zastosowano silnik Unity, obecny już w Cyberdimension Neptunia: 4 Goddesses Online, co z jednej strony daje ładne modele postaci, lecz z drugiej monotonne i mało szczegółowe środowisko gry. Szczęśliwie na PS5 tytuł oczywiście śmiga w 60 klatkach.

Neptunia Sisters VS Sisters to wciąż hermetyczna produkcja, ale naprawdę warta polecenia wielbicielom serii. Nie ma co się wahać jeśli znów chcemy przeżyć przygodę w świecie Gamindustri. Porusza wszystkie bolączki współczesnego gamingu, humorystycznie, ale jednocześnie boleśnie obnażając jego stan. Szkoda że zła przepowiednia twórców, z poprzedniej odsłony, nabiera realnych kształtów w świecie rzeczywistym.

Oceń bloga:
20

Ocena - recenzja gry Neptunia: Sisters vs. Sisters

Atuty

  • Postapokaliptyczny klimat gry
  • Zręcznościowy styl walki
  • Odświezone modele postaci w trakcie dialogów

Wady

  • Mało różnorodna oprawa graficzna
  • Niewykorzystany potencjał kilku pomysłów
  • Poza głównym wątkiem fabularnym nie bardzo jest co robić
Patryk Dzięglewicz

Patryk Dzięglewicz

Kolejna odsłona lubianej, chociaż nadal bardzo hermetycznej serii Neptunia. Tym razem pomagając Nepgear - młodszej siostrze Neptune ponownie uratować kontynent Gamindustri przyjrzymy się patologiom świata gier po ostatnich zawirowaniach, w postapokaliptycznych klimatach.
Grałem na: PS5

Komentarze (7)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper