Jesteś graczem czy konsumentem?

BLOG
520V
Jesteś graczem czy konsumentem?
ElPolako | 05.02.2019, 19:49
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Odczucia dorosłego człowieka, gracza i część z nich ubrana w słowa.
Zapraszam do lektury i wyrażania własnych opinii.
To mój pierwszy blog - proszę o wyrozumiałość.

Listopad 2003 roku. Przez zaspy śniegu z czerwonym od mrozu nosem zmierzam tam, gdzie w tamtych czasach wielu z Nas po szkole zmierzało.

Kafejka internetowa. Myśl o niej pozwalała mi przetrwać lekcje.

Idąc myślałem o kaloryferze, przy którym ogrzeje ręce. To w co dziś? Q3 Arena? A może GTA3? Albo ProEvo. Źrenice rozszerzały się, na twarzy pojawiał się uśmiech.

Pamiętam zupełnie jak gdyby to było wczoraj – otwieram drzwi od lokalu, już w trakcie wchodzenia ściągam czapkę, szalik, rękawiczki…chwila… rękawiczek nie. Kto z Nas wtedy nosił rękawiczki ;)

Mijam fliper Doctora Who a następnie jednorękiego bandytę na którym moja siostra wygrywała pieniądze tak często, jak nikt inny. Wchodzę do pomieszczenia w którym znajdowały się komputery, patrzę i zamarzam w bezruchu…

Przy jednym ze stanowisk siedzi mój brat i gra w coś, czego nie byłem w stanie opisać.

Widok z pierwszej osoby, zimowa górska sceneria, karabin snajperski w dłoni i magiczne plusy (w tamtym przypadku) nad głowami innych postaci. Nawet nie ogrzewałem rąk, momentalnie dosiadłem się i zapytałem – co to jest? Brat skupiony odpowiedział.

Call of Duty.

Nie zliczę godzin ilu poświęciłem tej grze, tak jak dodatkowi United Offensive i drugiej części zatytułowanej Call of Duty 2, ale ilość tych godzin należałoby liczyć w setkach.

Jak to wtedy było? Siadało się do komputera, odpalało grę i przepadało się na wiele godzin. Tak, wspaniałe czasy, granie w czystej postaci. Wystarczyło cztery złote aby godzinę rywalizować. Dwa lata później wystarczyło parędziesiąt złotych i własny komputer za 1400 złotych z marketu aby cieszyć się grą i rywalizować na równym poziomie.

Dziś, 16 lat później jest… Źle. Nie inaczej, nie lepiej, nie gorzej. Jest źle.

Przez te lata przemysł gier wyrósł na przemysł generujący dochody nieco mniejsze niźli przemysł filmowy. To, co kiedyś określane było mianem „dla dzieci” dziś jest czymś, czego nie sposób określić dwoma słowami.

Ale dlaczego jest źle i kto temu jest winny? Nie, nie są winne złe korporacje żądne pieniędzy. Winni jesteśmy my, niegdyś gracze, dziś konsumenci. Korporacje, wydawcy, etc; posuwają się na tyle daleko, na ile pozwala im rynek, a rynek to nikt inny, niż my.

Otwieram własny biznes: ciastka o smaku tynku ze ścian. Klientom mój produkt albo przypadnie do gustu, albo okaże się klapą i z braku dochodów będę musiał szukać zarobku w innych pomysłach. Jeśli rynek coś odrzuca, to to umiera, ale jeśli żyje, to jasnym jest, że znaleźli się nabywcy. To jest proste.

Całe zło w postaci loot boxów, mikropłatności, pre orderów, premium, dlc, wirtualnych walut premium, wersji de lux, gold, diamond i bóg wie jakich jeszcze, dodatkowych abonamentów (nie wliczając w to subskrybcji na konsole Microsoftu i Sony) a nade wszystko wydawania gier które w dniu premiery nie nadają się do grania sprowadziliśmy na siebie sami, płacąc wydawcom za wszelkie powyższe twory własnymi pieniędzmi.

Płacę – wymagam. Tak było kiedyś. Dziś należy to opisać jako płacę – narzekam bądź płacę – jakoś to będzie. Dla takiego CODa 1 w tamtych czasach nie było problemu wydać paczkę map za darmo – w postaci patcha. Ktoś powie, że Janusz cebularz chciałby mieć wszystko za darmo, niby dlaczego studio ma wydawać paczkę map za darmo. Nie, nikt normalny tego nie oczekuje. Ale sytuacja staje się nie zdrowa, gdy gra jest rozczłonkowywana na podstawkę i pakiety dlc, a bądźmy poważni, tak dziś wygląda produkcja dlc – część zawartości jest wycinana i dodawana w późniejszym czasie jako dodatki, to nie jest zawartość dodatkowa nad którą studio pracuje długo długo po premierze danego tytułu. Paczki dlc paczkom dlc nie równe. Nie widzę problemu zakupić paczkę map do jakiejś gry, skoro w podstawce tychże map dostałem 12 czy 15, ale problem już mam, gdy gra tych map podstawowo zawiera 6 a za dodatkowe 4, gdzie 2 z nich to odświeżone mapy z innych odsłon serii muszę zapłacić równowartość podstawowej gry.

To tylko aspekt dlc, wszystkie inne fanaberie opisać ciężko znaleźć siły.

Loot boxy zawierające lepszy sprzęt i w ogóle wszystko co nie mieści się w aspekcie dodatków zmieniających jedynie wygląd jest chore.

Maj 2025 roku, finał Ligi Mistrzów UEFA. Drużyna FC Premium DLC gra przeciwko klubowi Gold Loot Box FC. Na murawę wychodzą zawodnicy FC Premium w ilości 16 piłkarzy, mają dwie piłki, przychylnego sędziego, mniejszą bramkę niźli przeciwnicy i pole karne na całą połowę boiska. Za wszystko to zapłacili dodatkowo. To, co mieści się w standardach natomiast posiada drużyna Loot Box. Czy to starcie będzie uczciwe? Normalne? Zdrowe?

Oczywiście, kluby piłkarskie płacą ogromne pieniądze za zawodników, za obiekty sportowe, za infrastrukturę, za szkółki, trenerów, etc. Ale są to sumy wymagane (choć wielokrotnie sumy z kosmosu) do osiągnięcia danych celów, danego poziomu – nie da się kupić przewagi nad innymi, można ją jedynie wypracować, osiągnąć ją, nie na skróty, a inwestycjami, planami, konsekwencją. W końcu każdy piłkarski klub sportowy zaczynał od zera - w sensie nie było niczego, dopiero to tworzono - i nawet jeśli dysponował większymi środkami i możliwościami od innych, to nigdy te sposoby nie sprawiały, że „kupował” sobie zwycięstwa. Jest różnica między pozyskaniem wartościowego piłkarza a kupieniem sobie przedmiotu z lepszymi statystykami, choć może wydawać się, że działa to na tych samych zasadach. Klubom piłkarskim na start nie dano kadry takiej samej każdemu po równo, całokształt każdy budował we własnym zakresie.

Stosunkową „nowością” wśród wydawców gier jest wydawanie gier które w dniu premiery są kompletnie niegrywalne. Półprodukty w cenie pełnych, wersje alfa, nieprzygotowane serwery, etc; gdzie największym brakiem klasy i objawem skrajnej chciwości jest implementowanie mikropłatności, loot boxów i tak dalej do takiego półproduktu – zwróćcie uwagę, te moduły zawsze działają należycie, są przygotowane z dbałością o każdy szczegół.

Na miesiące przed premierą danego tytułu kupuję pre order, wersja delux, cena 399 PLN. Ok, czekam. Wraz ze zbliżającą się premierą wychodzi beta, ale wychodzi ona na miesiąc przed premierą i jest totalnym niewypałem, w międzyczasie wydawca z betą, demem, czy jakąkolwiek inną formą kombinuje na sto różnych sposobów przyznając dostęp na kompletnie dziwnych zasadach, mieszając to z rodzajami edycji i różnymi subskrybcjami, bo i tych jest ileś tam wariantów – nie wychodzi z tego przystawka, jaką konsumujemy w hotelu Sheraton przed daniem głównym. Danie główne podano do stołu, ale zamiast Jajek po Papiesku za które zapłaciłem otrzymuję karmę dla zwierząt, już zjedzoną i przetrawioną przez jakieś wkurzone zwierzę a do tego kelner wraz z kierownikiem Sali śmieją mi się w twarz ostentacyjnie wskazując mnie palcami.

Łatka 40GB w dniu premiery? Niedziałające serwery? Błędy wywalające do pulpitu? Bugi? Serio? Czy potraficie sobie wyobrazić taką sytuację podczas kupienia nowego samochodu, domu, roweru, zmywarki? Na cos takiego powinien być paragraf. Ale nie to jest najgorsze. Najgorszym jest to, iż pomimo tego, że taka sytuacja ma miejsce nie pierwszy raz ludzie wciąż płacą, wciąż kupują, wciąż zamawiają. Goszcząc dom w dzielnicy czerwonych latarni ukazuje mi się pięć kobiet – jeśli żadna mi się nie podoba, mówię dziękuję – wychodzę. Nie umrę jeśli nie skorzystam z oferty, mogę poczekać, aż dziewczęta będą bardziej atrakcyjne, albo skorzystać z usług innego przybytku, przykładowo tego, który otworzył się już jakiś czas temu ale działa prawidłowo i ma dobre opinie. Już największym samookaleczeniem będzie odwiedzić takowy lokal na pałę mówiąc kolokwialnie – wchodzisz z założoną opaską na oczy, prosisz o dziewczynę imieniem Angel sugerując się obrazkiem jaki widziałeś wcześniej, drzwi od pokoju zamykają się, kładziesz się, zdejmujesz opaskę a Twoim oczom ukazuje się pryszczata Merry, zgarbiona, ważąca trzy razy więcej od Ciebie. Zachrypniętym głosem Hodora mówi NA CO CZEKASZ, ZDEJMUJ

I za to zapłaciłeś 400 złotych…

 

Naukowcy już dawno temu dowiedli, że nawet szczur uczy się na błędach: w klatce umieścili moduł, który raził prądem. Gryzoń poruszając się po klatce podłaził do modułu i wówczas był rażony prądem. Raz, piąty, dziesiąty. I wiecie co? Szczur w końcu nauczył się, aby nie zbliżać się do tego miejsca, gdzie obrywa ładunkiem elektrycznym.

Dlaczego więc po raz kolejny pomimo bólu z własnej nie przymuszonej woli swoje pieniądze oddajemy tym, którzy rażą nas prądem? Czy gracze to najwięksi masochiści?

Jeszcze parę takich numerów i ludzie albo się nauczą, albo się podzielą - na graczy i konsumentów.
Rynek się zmieni tylko i wyłącznie jeśli my go zmienimy, a ku temu nie trzeba nadludzkich zdolności a jedynie świadomości i decyzyjności. 
Bez znaczenia jest kto co lubi i na co kogo stać, istnieje bardzo prosty sposób jak nie dać się oszukać, a więc:


1. Nie kupujemy pre orderów
2. Nie kupujemy abonamentów (prócz ps, xbl)
3. Nie korzystamy z mikropłatności
4. Nie kupujemy gry w dniu premiery
5. Nie kupujemy wersji delux, premium, diamond i bóg wie jakich jeszcze.


Pięć prostych kroków.

W takiego bf1 zacząłem grać tak na prawdę rok po premierze, podczas gdy wiele błędów zostało poprawionych, gra osiągnęła cenę adekwatną do jakości, premium można było kupić w rozmaitych promocjach i tak dalej. Czy na tym straciłem? Czy serwery świecą pustkami? Czy okradłem wydawców?
Odpowiedź jest prosta.
Pamiętajcie ludzie, tylko i wyłącznie od nas samych zależy jak będzie wyglądał rynek, i to nie tyczy się tylko przemysłu gier komputerowych. Gdy ludzi kupa i Hercules dupa. Jeśli przestaniemy finansować buble i tolerować karygodny poziom traktowania nas przez wydawców, to ci zmuszeni będą zmienić swoje praktyki, swoją politykę.

Wszystko to zmierza w bardzo złym kierunku, gdzie produkty zwane grami mobilnymi, albo określane najbardziej oszukanym mianem jakie ktoś wymyślił free2play są najlepszym przykładem zła jakie możemy sprokurować na PCtach czy konsolach.

Wierzę, że wśród Nas są tacy, którzy (i mają na tyle rozumu, że nie ładują prawdziwych pieniędzy w taki tryb FUT) mają w sobie na tyle siły i motywacji, aby powiedzieć „dziękuję, poczekam”. I uwierzcie mi, wiem o tym najlepiej, bo jako dorosły sam utrzymujący się facet po całym tygodniu pracy chcę się odprężyć, usiąść na kanapie, odpalić konsolę i pograć w jakąś nowość, tytuł triple A – w końcu chcę mieć coś z tego życia, pracuje na to, zadbałem aby mieć.

I właśnie dlatego nie będzie mnie okradać i oszukiwać wydawca gry, ani nikt inny i będę się takim zachowaniom przeciwstawiać dopóki mam rozum.

 

Trzymajcie się.

 

Oceń bloga:
24

Jesteś w stanie kupować nowe gry parę miesięcy po premierze?

Tak
95%
Nie
95%
Pokaż wyniki Głosów: 95

Komentarze (61)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper