Czy da się zarazić kogoś grami?

BLOG
801V
ps4xbox360 | 21.04.2018, 07:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Do napisania tego bloga zainspirowała mnie moja własna sytuacja życiowa. Pewnego dnia poznałem dziewczynę, potem się z nią ożeniłem i tak żyjemy razem, oby jak najdłużej. Oczywiście na początku gry poszły w odstawkę na krótką chwilę ale ile można... Tak więc trzeba było zarazić drugą osobę swoim hobby.

                                             

Powiecie, że zawsze można ustalić, godziny, w których każde z was ma czas dla siebie i nie wtajemniczać nikogo w swoje zajęcia. I pewnie są też takie pary, natomiast z doświadczenia wiem, że często pojawia się wtedy brak zrozumienia, dziwne komentarze "bo gry są przecież dla dzieci", oraz ogólne poddenerwowanie zarówno nasze jak i naszych bliskich. Postawiłem więc sobie za cel, aby moja wcześniej dziewczyna teraz żona polubiła grać, albo chociaż zrozumiała istotę grania. 

Na samym początku najważniejszą kwestią był odpowiedni dobór tytułów, aby przede wszystkim nie zniechęcić na starcie. Tak więc jak się domyślacie nie dałem drugiej połówce pada w ręce i nie posadziłem jej przed najnowszą Fifą. Od razu miałem myśl, że pogramy w jakieś gry kooperacyjne. Ale pojawił się problem, po zakupie ps4 miałem tylko jednego pada. Jasne można było kupić drugi od razu ale nie miałem pewności, że inwestycja się zwróci więc postanowiłem poczekać i spróbować w inny sposób. To był czas kiedy wchodził remaster Heavy Rain i Beyond Dwie Dusze. Postanowiłem kupić na premierę bo i cena 139 zł była rozsądna. Sam nie grałem wcześniej w te gry ale słyszałem, że to bardziej interaktywny film, że można wybrać łatwy poziom i przede wszystkim obie gry bazują na emocjach. Mówię sobie super, to jest coś od czego zaczniemy. Odpaliliśmy Heavy Rain, co prawda kilka dni po zakupie bo trochę musiałem się natrudzić aby przekonać że warto. Ogólnie gra się jej podobała, nie ginęła zbyt często, dużo dialogów, ciekawa historia, ku mojemu zaskoczeniu przeszła ją dosyć szybko, około 2 tygodni. Dużą zaletą dla początkujących jest to, że gra głownie polega na qte więc uczy rozmieszczenia przycisków na padzie. Siłą rozpędu włączyłem jej Beyond, tutaj niestety po pewnym czasie pojawił się pewien zgrzyt. Historia już jej się mniej podobała, średnio ogarniała sterowanie Aidenem i ogólnie pojawiło się zmęczenie identyczną rozgrywką co w poprzedniej grze. Dla mnie to był sygnał, że trzeba szukać czegoś innego. 

Kupiłem drugiego pada a wraz z nim, Rayman Legends, Little Big Planet 3. Radość wielka po odpaleniu Raymana, bajkowy świat, inna rozgrywka i jeszcze w koopie. Żona była w siódmym niebie i codziennie namawiała mnie na partyjkę. Oczywiście gra jest przystępna dla początkujących. Kiedy ginęła zawsze miałem możliwość ją wskrzesić więc zgony nie były zauważalne. Miała poczucie, że jest coraz lepsza. Czasami nawet uważała, że lepiej sobie radzi ode mnie co było radością dla mnie. Przeszliśmy całą grę, mało tego dzielnie powtarzaliśmy etapy, gidze nie zebraliśmy wszystkich znajdziek (nie pamiętam jak te niebieskie kulki się nazywały). Ogólnie uśmiechała się cały czas grając. Przyszedł czas na Little Big Planet i tu rozczarowanie, gra jej nie przypadła do gustu przez humor... nie rozumiała go, tym bardziej jej nie bawił. Pograliśmy trochę ale nie za dużo choć widziałem, że ze sterowaniem nie ma już najmniejszych problemów.

Mówię sobie ok, mniej więcej zaczynam kumać jakie gry może lubić. Zakupiłem Valiant Hearts i Unravel, dwie różne gry ale to co je łączyło to to, że były wspaniałe pod względem audiowizualnym oraz miały w sobie duży ładunek emocjonalny. Przeszła je obie, zaglądając w każdy kąt. Spostrzegłem, że nie potrzebowała do tego mojego towarzystwa, sama sobie włączała sama grała. Wcześniej musiałem wiernie patrzeć. 

Mówię sobie, to dobry moment by wrzucić ją na głęboką wodę i kupić grę, z bardziej otwartym światem oraz z większą różnorodnością mechanik. Wybór padł na Ratchet & Clank. na początku było ciężko, nie za bardzo radziła sobie z kamerą, czasami szła do przodu patrząc w lewo i jej to nie przeszkadzało. Z czasem zaczęła ogarniać dwie gałki, co więcej sama z siebie ulepszała broń, miała kilka ulubionych i dostosowywała je do przeciwników. Istny szok dla mnie. Dodam, że nie przeszła obok żadnej skrzynki nie rozwalając jej. Powtarzała, że po to są aby je rozwalać i że na tym polega gra. Ehhh szczerze ją podziwiałem bo ja bym nie dał rady.

Jej ostatnią grą, którą przeszła była Syberia 3. Szczerze, to bałem się tego tytułu. Dotychczas miała w swoich rękach pięknie wykonane gry a jaka jest Syberia każdy wie. Wiedziałem, że pod względem zagadek gra się obroni, bałem się o wszechobecne bugi i optymalizacje. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie bowiem miała więcej cierpliwości do tej gry niż ja. Powiem otwarcie, nie skończył bym pewnie sam tej gry, brzydka i na dodatek spadki animacji były takie, że klatki można było na palcach policzyć. Jakbym miał wybrać co jest najbrzydziej zrobione w Syberii to miałbym problem. Przeszła ją całą i mimo, że widziałem, że w wielu momentach denerwowała się na technikalia to i tak chciała rozwiązać kolejną zagadkę.

Po zaliczeniu Syberii zrozumiałem, że mój cel został osiągnięty. Sama z siebie pyta czy wyszły jakieś fajne gry dla niej, nie raz przyłapałem ją jak wchodzi w ps store albo jak czyta w necie o jakiejś produkcji. Żeby ją pochwalić dodam, że przeszła bądź trochę pograła w takie gry jak Deponia, Flockers, Never Alone. Oczywiście razem ograliśmy Ukryty Plan oraz To jesteś Ty. A ostatnio przed snem często gramy partyjkę w Wormsy, a sama ogrywa moją grę z dzieciństwa Sąsiedzi z piekła rodem na naszym laptopie. Ostatnio przebąkiwała, że pograła by w Uncharted bo słyszała, że "dobre to jest".

Podsumowując moja żona przeszła więcej tytułów niż mój brat, który także ma ps4, oraz część moich znajomych. Podoba mi się, że ma własne przemyślenia odnośnie gry, racjonalnie mówi co jej się podobało a co nie w danej produkcji. Mnie cieszy to, że jest chętna poznawać dalej ten świat nie zamykając się na jeden określony gatunek. Oczywiście ma swoje preferencje i określony gust i uważam, że poznanie tego jest kluczem aby zarazić kogoś pasją do gier. A nawet jeśli to nie będzie jej pasja to chociaż dobra rozrywka. Czasami uśmiecham się sam do siebie kiedy mówi, że poczyta książkę a po chwili oznajmia, że jednak zmieniła zdanie i pogra chwilę. Kluczem do mojego sukcesu było wsłuchanie się w potrzeby i odpowiednie wprowadzenie w świat gier, który przecież jest tak różnorodny, że dla każdego znajdzie się coś dobrego.

 

A jak jest z Wami? Próbowaliście zarazić kogoś do swojej pasji? Z jakim skutkiem?

Oceń bloga:
13

Czy zaraziłeś/aś kogoś pasją do gier?

tak
37%
nie
37%
Pokaż wyniki Głosów: 37

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper