Piątkowa GROmada #285 - Nauka anatomii na żywym organizmie, czyli recenzja Sniper Elite 4

BLOG RECENZJA
1532V
Piątkowa GROmada #285 - Nauka anatomii na żywym organizmie, czyli recenzja Sniper Elite 4: Deluxe Edition
BZImienny | 18.03.2022, 07:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Tydzień pacyfizmu na farmie trzeba zakończyć, bo źli ludzie najechali Italię – i trzeba ich po kryjomu przepędzić. Ale ma to miejsce w okresie II wojny światowej, tak więc tacy jegomoście jak Hitman czy Raven nie mają miejsca wstępu. Przygotujmy więc karabin wyborowy z XX wieku, bo to przyda się podczas poznawania przygód amerykańskiego snajpera, Karla. Który to robi jedną rzecz wybitnie, a całą resztę chyba tylko po to, by nie było pustki.

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przeprowadzę was przez swoją opinię na temat Sniper Elite 4 w wersji Deluxe – przedstawiciela gier z gatunku TPS osadzonych w okresie II wojny światowej. Produkcja, podobnie jak poprzednie odsłony serii, zamiast wsadzania gracza na front jako mały trybik maszyny wojennej, przedstawia dolę snajpera. I jego typowo snajperskich zdarzeń jak trafienie 100 członków niemieckiego wojska w krocze. Sprawdźmy więc, jak wypada ta podróż.

Nota: Opinia dotyczy wyłącznie trybu dla pojedynczego gracza. Miałem wprawdzie okazję przetestować tryb sieciowy (kooperację), ale za krótko by wydać jakąś opinię. Niemniej pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne.

Nauka anatomii na żywym organizmie

Tajny agent i strzelec wyborowy Karl Fairburne musi walczyć u boku dzielnych mężczyzn i kobiet z włoskiego ruchu oporu, aby zwalczyć nowe, przerażające niebezpieczeństwo zagrażające planowanej ofensywie alianckiej w Europie.

Opis fabuły ze Steam https://store.steampowered.com/app/312660/Sniper_Elite_4/

Tak jak inna seria traktująca o snajperach, Sniper: Ghost Warrior, historia podzielona jest na rozdziały – tzw. kontrakty, przed którymi to dopiera wyposażenie (tutaj twórcy się postarali, bo broni do wyboru jest bardzo dużo i to w każdej kategorii). Następnie ląduje na drobnej mapce, gdzie może posłuchać/pogadać z różnymi postaciami celem rozbudowy, a następnie ląduje na terenie zadania z jednym zadaniem: zaliczeniem trafień we wszystkie organy wsparciem inwazji na Italię. Wysadzając działa, eliminując oficerów czy wspierając miejscowych ołowiem lecącym bardzo szybko.  Na jednym z poziomów trudności wpływających przede wszystkim na poziom trudności obsługi karabinu wyborowego (np. fizyka pocisku, podpowiedź przy próbie trafienia na większą odległość) - plus, że mamy do czynienia z czymś więcej niż zwykłym podkręcaniem wytrzymałości przeciwników. Sam zdecydowałem się na wariant z fizyką lotu pocisku i podpowiedzią co do miejsca trafienia*. Zdarzyło mi się jednak parę razy, że podpowiedź niejako wariowała i latała w jakimś niewielkim obrębie lunety. Nie wiem, na ile była to kwestia błędu, a na ile małego przybliżenia lunety.

Szczerze napisałbym cokolwiek więcej o historii w tej grze, ale średnio jest co. Głównie ze względu na fakt, że do samej historii podchodziłem w sposób pretekstowy – przy innym podejściu Mam nieodparte wrażenie, że fabuła z tej gry ma ten sam/podobny problem, co w Serious Sam 4/Syberian Mayhem, czyli traktuje się poważnie, choć taką być nie może. Duża w tym „zasługa” postaci, które wyglądają/brzmią dość średnio. I niestety nawet sam główny bohater był taki nieprzekonujący – choć od absolutnej tragedii ratuje chyba projekt wizualny postaci. Twardziela, który nie boi się brać karabinu powtarzalnego do krótkodystansowej walki z posiadaczami karabinów szturmowych czy pistoletów maszynowych.

Jeśli coś w opowieści wyszło dobrze, to sceny przerywnikowe. Pomysł w formie malunków z narratorem jest osobliwy, a co ważniejsze podany w nawet interesujący sposób. Dzięki czemu nie ma aż tak dużo sztywnie wyglądających scen przerywnikowych, no i człowiek dowiaduje się wielu ważnych rzeczy. Do zapomnienia po 5 minutach, gdy stara się trafić wroga w oczodół, by zaliczyć wyznanie karabinu wyborowego.

* - Ale i tak jajostrzały były trudne. Nawet nie chcę myśleć, jak to wygląda to na autentycznym poziomie trudności, gdzie czasem samo trafienie w cel wymagało dość sporej prezycji. 

Nie łudźmy się jednak, że jest ktoś, kto odpalił którekolwiek Sniper Elite dla historii – a przede wszystkim mechaniki rozgrywki związanej z karabinem wyborowym. Zdarzały się jednak momenty, gdy karabin nawet powtarzalny średnio sprawdzał się w konfrontacji z grupą przeciwników. Co z karabinami szturmowymi, teoretycznie stworzonymi dla tego typu sytuacji? Jeśli miałbym policzyć, ile razy kierowany przeze mnie Karl wykorzystał ten typo oręża, to może 5-10 razy w ciągu całej gry (na równi ze znacznie bardziej przydatnym Panzershreckiem*). Z jednej strony karabiny szturmowego brzmią w najlepszym razie przyzwoicie, z drugiej ciężko z ich użytecznością nawet na mniejszym dystansie. Nawet snajperka strzelająca trybem powtarzalnym czy ładunki wybuchowego nadawały się do eliminiacji lepiej no i przede wszystkim brzmiały lepiej.

Ale kiedy można korzystać z karabinu wyborowego, to nie sposób nie docenić tego, jak ktoś się przyłożył do rozgrywki, zarówno w liczbie dostępnych broni jak i tego, że korzystanie z nich jest takie satysfakcjonujące. Zarówno za sprawą aplikacji fizyki pocisku jak i uwidocznieniem jego siły, o ile będziemy mięc szczęście i trafimy we właściwe miejsce - bo tak, wróg może przetrwać trafienie. Jednak czasem ważne jest nie zwyczajne trafienie, a wykorzystanie otoczenia w postaci przyczepionego do pasu granatu, czy otoczenia w formie chociażby beczki. I gdy jest taka możliwość (zwłaszcza w drugiej części pierwszej misji w ramach DLC), to eksperymentowanie staje się największym źródłem radochy. Coś jakby robił się dość trudny w egzekucji, ale piekielnie satysfakcjonujący, symulator sadysty. O ile mapa pozwala, bo niestety dość często miałem do czynienia z miejscówkami, gdzie taka zabawa była nie do końca możliwa - i jedyne, co pozostawało, to sercostrzały i głowostrzały.

Gdyby jeszcze tego było mało, to przy pewnych trafieniach załącza się tzw. kamera śmierci pokazująca obrażenia w ciele trafionego i rozpadający się organ. Skąd taki pomysł na zobrazowanie obrażeń, nie wiem, ale przy tej realizacji ciężko byłoby powiedzieć coś źle o tej idei -  proste "traf, by wyeliminować" zmienia się w "traf, by zobaczyć rozpad organu". Niemniej widzę tu materiał na poprawę z tytułem CI Games jako wzorem, czyli wizualizację na zewnątrz (podczas prezszukiwania zwłok trochę sie zastanawiał, dlaczego na zewnątrz nic nie widać, a w środku taka dewastacja). Dodatkowo czy tylko ja chciałbym w SE 5 postrzelać z czegoś pokroju PTRS-41 w "długodystansowym zleceniu"? Zwłaszcza, że byłby to dobry pretekst wspomnianej „zewnętrznej wizualizacji trafień”, i byłby to zdecydowanie krok naprzód w tym prostym, ale genialnym, rozwiązaniu obrazowania wewnętrznych obrażeń.

* - I jak ktoś planuje zabawić się w symulator sadysty, polecam odblokować to narzędzie. Przydatne, gdy wróg wyciągnie grubszą armatę.

Niewątpliwie plusem jest też dość prosty sposób na przechodzenie wyzwań: znaleźć odpowiedni moment, zapisać, zrobić krok do ukończenia wyznania -> wczytać -> zrobić krok….. i tak do dojścia do danego progu. Wysoce przydatne w sytuacji, gdy trzeba wyeliminować dwóch wrogów jednym pociskiem (co jest możliwe bez zastosowana koncepcji reakcji łańcuchowej).

Niestety, o ile w przypadku SGW: Contracts 2 dość rzadko byłem zmuszony brać się za karabin inny niż wyborowy*, tak w przypadku SE 4 następowało to nazbyt często. Nie miałbym tego problemu, gdyby mapy były takie bardziej snajperskie. Bo ogrywając częscz nich miałem nieodparte wrażenie, że w każdej z niej jest krótszy/dłuższy fragment nadający się do snajpienia jak pięść do nosa. I zdecydowanie wygodniej było mi korzystać z pistoletu i sadzić trafienia w głowę śmiertelne nawet dla bardziej opancerzonych przeciwników - wspomnianie karabiny szturmowe średnio się sprawdzały. Ewentualnie się przekradać, ale tu albo trzeba kombinować z "kucaniospacerem" albo iść tak wolno, że człowiek dość szybko się irytuje - no chyba, że chce aby nagle połowa wrogów zmieniła swój stan z "patrol" na "aktywne szukanie". A wtedy dzieją się rzeczy z SI pozwalające dalej bawić się w trafienie w określoną część ciała. O ile wróg nie zdecyduje się nagle otworzyć ognia, co na poziomie trudności Sniper Elite jest wprost proszeniem się o kłopoty.

* - Wybierając zwyczajny łuk, idealny do skradanki.

Biorąc pod uwagę całość aspektu wizualnego, to ten wypada przyzwoicie - ani nie jest specjalnie brzydko, ani specjalnie ładnie. Na plus zdecydowanie jest dość różnorodna sceneria, wyglądająca szczególnie dobrze w sytuacji, gdy można obserwować cel z odległości ponad 100 metrów. Jednak i tak prym wiedzie zobrazowanie wnętrza ciała trafionego wroga - ogólnie mam nieodparte wrażenie, że dużo poszło na jak najlepsze odzworowanie. 

Nie inaczej jest także w kwestii warstwy audio, czyli "kamery śmierci" brzmią dobrze, karabiny wyborowe również. Cała reszta, także licząć aktorów głosowych, jest na poziomie, który ciężko mi skategoryzować zarówno w kwestii widocznych wad jak i widocznych zalet. Jeśli chodzi o muzykę, to jest w porządku i nic poza tym.

W ramach dodatkowej zawartości twórcy zaproponowali 4 misje – jedna z nich luźne nawiązuje do kultowego w serii motywu eliminacji pewnego złego człowieka z realistycznym odwzorowaniem jego przypadłości. Druga to seria 3 zadań związanych z jednym motywem, czyli złymi konstruującymi broń masowej zagłady, którą oczywiście trzeba zniszczyć w efektownej eksplozji. I ogrywając te mapy, jakoś ciężko nie odnieść wrażenia, że im dalej w las z nimi, tym gorzej zwłaszcza pod względem powielania jednego z problemów, czyli „niesnajperskich map”. Jeszcze pierwsza czy druga dodana w ramach rozwoju mapa prezentuje dość rozległe lokacje do korzystania z karabinu wyborowego w dość efektownych akcjach. Niestety trzecia, a zwłaszcza ostatnia dość mocno ogranicza ten aspekt i skupia się na starciach krótko dystansowych, gdzie wykorzystanie snajperki jest bardzo mocno sytuacyjne. Zamiast tego pozostaje zwykłe strzelanie, i to tak zwyczajne, że nie wiem, co można by zrobić, by było jeszcze bardziej zwyczajne. Zwłaszcza końcówka przygód z DLC, gdzie Karl albo biegł albo korzystał z pistoletu z tłumikiem, ew. przenosił obezwładnionych wrogów. 

W dużym skrócie: fani podstawki mają tu co szukać. Antyfani odbiją się jeszcze szybciej, o ile kupią – bo polityka cenowa w kwestii tych map jest, co by tu dużo mówić, osobliwa. W złym tego słowa znaczeniu (ja szczęśliwie wziąłem edycję Deluxe, tak więc nie było aż tak źle).

Ankieta

Standardowo wyniki ankiety:

Ankieta dotycząca nie następnego, a następująco po nim recenzenckiego odcinka. Tak jak zapowiadałem, dane zbieram do następnego odcinka Piątkowej GROmady. Jeśli macie sugestię co do tytułu, jaki warto ograć, dajcie znać (w wersji na Windowsa). ;) - Z braku pomysłu koniec ankiety ogłaszam tutaj.

  • Zmiany w systemie na jakie trzeba długo czekać, czyli recenzja Superhot: Mind Control Delete

Powracamy do zaginionego tematu, czyli polskie gry z kilkoma interesującymi patentami. Oraz jednym głupim.

  • Połączenie Patlabor z zachodnią myślą deweloperską, czyli recenzja Shogo: Mobile Armor Division

W złotym okresie Monolith Productions wypuścił kilka dość osobliwych gier - i w ramach recenzji proponuję właśnie jedną z takich "pozytywnie dziwnych gier". Anime-strzelaninę od amerykańskiego dewelopera z fabułą, której fragmenty są - bez analizy ze strony pewnego komentatora sportowego - bardzo niejasne. Dziwne oczy i dziwne zadania gwarantowanie.

  • Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply

Kilka słów o najlepszej odsłonie serii Blood (co nie oszukujmy się, że jest jakimś wyczynem :P) – w formie technicznej reedycji od Nightdive Studios. Gdzie Caleb najpierw wstaje z grobu, a po wygłoszeniu kultowej frazy wyrusza celem zemsty. Gdzie istotnym elementem jest kopanie głów zombie i mierzenie z dwururki do kultystów.

  • Syberyjska masakra na uboczu walki o przetrwanie, czyli recenzja Serious Sam: Syberian Mayhem

Kto lubi strzelać do dużej liczby niezbyt ogarniętych istot, pewnie czeka na opinię o tym tytule. Bo w końcu mówimy o grze, nie liczy się jakość przeciwników, a ich ilość – a ta przyćmiewa takie legendy jak DOOM, Quake czy HALO.

  • Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”, czyli recenzja Trails: Rising

Czyli kilka słów o symulatorze przyjemnego zdenerwowania, gdzie bohater porusza się na dwóch kółkach. A przy okazji ma tyle kontuzji, że stał się chyba stałym gościem wszelkich miejsc, gdzie składają szaleńców w całość.

  • Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley

Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.

Oceń bloga:
29

Atuty

  • Strzały w głowę
  • Strzały w oczodół
  • Nerkostrzały
  • Wątrobostrzały
  • Sercostrzały
  • Jajostrzały, itd.
  • Ogólnie mechanika rozgrywki karabinem wyborowym
  • Wizualizacja obrażeń wewnątrz chora, ale piekielnie satysfakcjonująca
  • Bardzo różnorodne lokacje…

Wady

  • …Szkoda tylko, że ich licząca się część jest trochę niesnajperska
  • Średnia opowieść (no i postacie w sumie też)
  • Średnie animacje postacie w trakcie scen przerywnikowych
  • Strzelanie z innej broni niż karabiny wyborowe jest takie… niesatysfakcjonujące
BZImienny

BZImienny

Na długo przed pomyśleniem o tym, by kupić Sniper Elite 4, obejrzałem jedną recenzję - tam też usłyszałem, że produkcja ta robi jedną rzecz bardzo dobrze, a całą resztę w najlepszym razie przyzwoicie czy nawet średnio. I po ograniu tego tytułu ciężko się z tym nie zgodzić: fani efektownego strzelania z karabinu wyborowego w różne części ciała będą się czuli tu jak u siebie w domu starając się trafić 10 wrogów w wątrobę. Cała reszta raczej szybko się odbije.

7,0

O której grze chciałbyś poczytać w następnej recenzenckiej części Piątkowej GROmady? (ankieta zakończona)

Zmiany w systemie na jakie trzeba długo czekać, czyli recenzja Superhot: Mind Control Delete
6%
Połączenie Patlabor z zachodnią myślą deweloperską, czyli recenzja Shogo: Mobile Armor Division
6%
Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply
6%
Syberyjska masakra na uboczu walki o przetrwanie, czyli recenzja Serious Sam: Syberian Mayhem
6%
Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”, czyli recenzja Trails: Rising
6%
Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
6%
Pokaż wyniki Głosów: 6

Komentarze (143)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper