Play MORE #174 - eFootball 2026

KONAMI wraz ze swoją flagową serią piłkarską świętuje w tym roku 30-lecie marki. Gra otrzymała już aktualizację na sezon 2026, jednak wciąż trudno dostrzec istotne nowości czy znaczące zmiany w oprawie graficznej. W większości są to tylko stopniowe udoskonalenia istniejących mechanik.
Najnowszy update nie stanowi w żadnym wypadku pełnoprawnej, nowej odsłony serii. Z jednej strony jest to istotne wydarzenie związane z jubileuszem 30-lecia marki, z drugiej jednak pozostawia wrażenie, że produkt wciąż nie potrafi w pełni rozwinąć swojego potencjału. Choć wprowadza pewne innowacje, o których za chwilę, wiele elementów nadal wymaga dopracowania. Największym problemem pozostaje fakt, że gra w kluczowych obszarach praktycznie się nie rozwija, co potęguje poczucie stagnacji i monotonii, utrzymujące się nieprzerwanie od blisko dwóch lat.
RECENZJA W YOUTUBE
Grafika w tegorocznej odsłonie nie przeszła większych zmian. Stadiony, murawa, modele piłkarzy, a nawet główny interfejs wyglądają niemal identycznie jak w zeszłym roku. Sylwetki zawodników wciąż prezentują się dobrze, a twarze w wielu przypadkach są odwzorowane bardziej naturalnie i realistycznie niż u konkurencji — uwzględniono nowe fryzury oraz tatuaże. Niestety, reszta futbolowego świata wymaga zdecydowanego odświeżenia wizualnego. Wciąż brakuje detali, dopracowanych cieni (których w niektórych miejscach praktycznie nie ma) oraz zróżnicowanych animacji, które zostały jedynie symbolicznie rozszerzone. Jedynym elementem, który wyróżnia się od pierwszych minut meczu, jest oświetlenie — wreszcie wygląda znacznie bardziej naturalnie.
Biorąc pod uwagę charakter produkcji i fakt, że KONAMI skupia się przede wszystkim na rynku mobilnym, użytkownicy konsol i mocniejszych komputerów osobistych mogą czuć spore rozczarowanie. Tym bardziej że gra wciąż nie oferuje żadnych opcji konfiguracyjnych związanych z grafiką poza wyborem rozdzielczości. Pod tym względem eFootball 2026 nadal stoi w miejscu, sprawiając wrażenie, jakby zatrzymał się w 2021 roku.
Pod względem samej rozgrywki trudno mówić o zupełnie nowych doświadczeniach względem tego, co eFootball oferował rok czy dwa lata temu. Podobnie jak w przypadku oprawy wizualnej, zmiany są raczej subtelne niż rewolucyjne, choć na tyle zauważalne, że da się je docenić. Studio szczególnie akcentuje ulepszony drybling, który ma nadać starciom jeden na jednego większej intensywności, a także poprawione animacje przyspieszenia. Rzeczywiście moment przejścia od startu do pełnej prędkości został odwzorowany lepiej niż wcześniej, dzięki czemu szybcy zawodnicy poruszają się bardziej dynamicznie i naturalnie, nadając akcjom dodatkowego realizmu.
Poprawiono również zachowanie zawodników sterowanych przez sztuczną inteligencję. Do tej pory poruszali się oni zbyt często na pełnej szybkości, co wyglądało sztucznie i odbiegało od realiów futbolu. Teraz częściej operują na około 70% swoich możliwości, co sprawia, że tempo gry wypada bardziej autentycznie i bliższe jest temu, co oglądamy na prawdziwych boiskach.
Najbardziej odczuwalne zmiany dotyczą jednak defensywy, zwłaszcza w kontekście wślizgów. Japońscy deweloperzy traktują je jako kluczowy element odbioru piłki i faktycznie widać poprawę. Obrońcy szybciej przechwytują futbolówkę, a po udanym wślizgu mogą płynnie wstać i rozpocząć kontratak. To nie tylko podnosi tempo gry, ale także zmniejsza liczbę przypadkowych fauli, co przekłada się na większą płynność w obronie.
Usprawniono także sposób ustawiania się obrońców względem rywali. Teoretycznie powinni oni skuteczniej blokować dostęp do pola karnego i reagować na ruchy przeciwników, choć w praktyce poprawa bywa częściowa — reakcje są momentami spóźnione i mało precyzyjne. Na plus wypada natomiast rozwinięcie komendy match-up, dzięki której defensorzy lepiej czytają grę, rozsądniej ustawiają się do blokowania ataków i w odpowiednich momentach wywierają presję. Mechanizm nie działa jeszcze bezbłędnie, ale stanowi realny krok naprzód względem poprzednich odsłon. Niestety wciąż zdarzają się nielogiczne sytuacje, jak chociażby wyprzedzanie obrońców przez napastników w momencie, gdy defensor znajduje się na korzystniejszej pozycji do przejęcia piłki.
Pozostałe usprawnienia skupiają się głównie na wersji mobilnej. Dodano m.in. możliwość anulowania podania lub strzału, ręcznego ustawiania bramkarza oraz uproszczono wykonywanie stałych fragmentów gry.
Niestety, mimo tych udoskonaleń, powraca najbardziej frustrujący problem serii — wyczuwalny input lag. Wrażenie opóźnienia przy wykonywaniu poleceń towarzyszy niemal każdemu meczowi i potrafi mocno zniechęcać, szczególnie że eFootball stawia przede wszystkim na rywalizację online. Owszem, można się do niego przyzwyczaić i wypracować własne nawyki, ale fakt, że problem obecny jest od samego początku serii i nadal nie został usunięty, sugeruje, że raczej nigdy nie doczeka się pełnego rozwiązania.
W gruncie rzeczy trudno więc stwierdzić, by te, skądinąd potrzebne, poprawki realnie przełożyły się na znaczącą ewolucję rozgrywki. Całość wciąż sprawia wrażenie niemal identycznej gry jak przed ostatnią aktualizacją. Podczas meczów nadal zdarzają się liczne kuriozalne sytuacje, które nie mają wiele wspólnego z realizmem i skutecznie potrafią wybić gracza z immersji.
Najwięcej nowości wprowadzono w obszarze personalizacji, co wyraźnie nawiązuje do rozwiązań znanych z serii EA FC. Gracze otrzymali możliwość edycji własnego stadionu, obejmującą m.in. wzory murawy, kolor linii boiska czy wygląd siatek bramkowych. Pojawiły się również dodatkowe elementy estetyczne, takie jak emblematy czy statuy umieszczane tuż za obrębem placu gry.
Dostępne są również nowe formy strojów dla własnej drużyny, w tym trzeci, alternatywny komplet. Jeden z nich inspirowany jest jubileuszem marki i można go zdobyć, wydając zgromadzone monety, natomiast elementy pozaboiskowe w formie artefaktów odblokowuje się poprzez przepustkę sezonową lub specjalne eventy.
Kolejne nowum, to system Treasure Link, nieszablonowy sposób zdobywania nagród, który dodaje grze element łamigłówki i współpracy między graczami. Jego zasada działania przypomina układankę typu bingo: na planszy pojawia się siatka z polami, a każde z nich można odblokować poprzez wykonywanie określonych zadań lub korzystanie z otrzymanych linków. Ułożenie pełnej linii — poziomej, pionowej albo ukośnej — aktywuje nagrodę, a im więcej linii uda się stworzyć, tym atrakcyjniejsze bonusy można zgarnąć. Ciekawym aspektem jest wymiar społecznościowy tego trybu. Niektóre linki można wymieniać lub udostępniać innym graczom, co dodaje całemu systemowi interaktywny charakter. Zamiast zdobywać wszystko samodzielnie, można łączyć siły z innymi, aby szybciej domknąć brakujące linie i tym samym szybciej zdobywać nagrody. Same gratyfikacje mają zróżnicowany charakter — od standardowych punktów i zasobów potrzebnych w trybie Dream Team, aż po rzadkie karty czy ekskluzywne dodatki kosmetyczne.
Jeśli chodzi o same karty, od teraz dostępna jest całkowicie nowa animacja otwierania paczek. Towarzyszą jej dynamiczne efekty świetlne i wizualne fajerwerki, jednak nadal wygląd samych kart pozostawia wiele do życzenia – ich grafika przypomina poziom z pierwszego PlayStation, co w obecnych standardach wygląda po prostu nieestetycznie. Na szczęście nie wpływa to bezpośrednio na rozgrywkę, ale wizerunek gry może nieco dziwić, zwłaszcza że studio tak długo nie potrafiło poprawić jakości wizualnej kart.
Co istotne przepustka meczowa odradza się jako centralny element całego systemu kampanii. Teraz nie jest już tylko dodatkiem oferującym kilka nagród za rozegrane mecze, ale pełnoprawnym hubem progresji, który spina ze sobą różne aktywności sezonowe. Każdy rozegrany mecz przybliża gracza do kolejnych poziomów przepustki, a wraz z nimi odblokowuje się coraz bogatsze zestawy nagród – od standardowych monet i punktów, przez specjalne paczki zawodników, aż po elementy kosmetyczne. Przepustka została zaprojektowana tak, by motywować do regularnej gry w różnych trybach, a nie tylko do powtarzania jednego schematu. Jej nowa rola sprawia, że to właśnie wokół niej koncentrują się obecnie sezonowe kampanie i eventy – pełni więc funkcję swoistego „centrum” rozwoju drużyny i gromadzenia zawartości. Daje to poczucie spójności, bo zamiast kilku rozproszonych ścieżek nagród, gracze dostają jasną oś progresji, która prowadzi przez cały sezon.
Aktualizacja wprowadza także nowe możliwości personalizacji profilu użytkownika. W ustawieniach konta można teraz wybrać ulubionego zawodnika, który będzie widoczny dla innych graczy, oraz ustawić baner, nadający profilowi indywidualny charakter. Dodatkowo dostępne są opcje wyboru awataru i odznaki, co pozwala lepiej wyrazić swoją tożsamość w grze. Zmiany te mają wyłącznie charakter estetyczny – nie wpływają na rozgrywkę, pełniąc rolę równie dekoracyjną, co opcjonalną.
Z bardziej użytecznych i nowych funkcji jest mechanika Link-Up Play ściśle powiązana z taktyką oraz promowana przez nowych ambasadorów gry – José Mourinho i Rúbena Amorima z Manchesteru United. Mechanika polega na stworzeniu specjalnej relacji pomiędzy dwoma zawodnikami: centralnym rozgrywającym i jego kluczowym partnerem w ofensywie. Gdy pierwszy przejmuje piłkę, drugi automatycznie podejmuje inteligentne ruchy bez piłki, otwierając przestrzeń i ułatwiając rozegranie akcji. Nie jest to więc jedynie kosmetyczny dodatek – system realnie wpływa na skuteczność podań, tempo budowania ataku i ogólną płynność gry, a jego efektywność zależy od odpowiedniego doboru menedżera oraz właściwego przypisania ról zawodnikom. Co istotne, Link-Up Play można włączać i wyłączać w trakcie meczu, co czyni go elastycznym narzędziem pozwalającym dynamicznie reagować na wydarzenia boiskowe.
Jeśli chodzi o licencje, aktualizacja 5.0 wprowadziła kilka istotnych zmian. Najgłośniejszą z nich jest powrót Borussii Dortmund – klub wraca z pełnym pakietem: oficjalnym herbem, strojami, stadionem i aktualnym składem. BVB przez lata była silnie kojarzona ze starszą serią Pro Evolution Soccer, a teraz ponownie staje się jedną z licencjonowanych wizytówek gry.
Z drugiej strony, koniec czerwca 2025 roku oznacza utratę licencji na FC Bayern München, włącznie ze stadionem bawarczyków. Jedyne, co pozostaje w grze, to zawodnicy, których gracze posiadają w trybie Dream Team. Zmiana ta wywołuje mieszane reakcje fanów, ponieważ Bayern przez długi czas był jedną z ikon wizerunkowych eFootball.
Poza tym gra zachowuje wcześniejsze licencje na kluby partnerskie, takie jak FC Barcelona, Manchester United, Arsenal, Inter Mediolan, AC Milan czy Benefica, a także reprezentacje narodowe, które pojawiają się w ramach kampanii sezonowych. KONAMI również w dalszym ciągu kontynuuje model ekskluzywnych kontraktów – zamiast szerokiego wachlarza licencji stawia na kilka flagowych drużyn, pokazywanych w pełni autentycznie, z arenami, oprawą i unikalnymi detalami. Deweloper chwali się również uaktualnieniem kilku znaczących lig, w tym angielskiej, hiszpańskiej i włoskiej, jednak widać wyraźne braki, zwłaszcza jeśli chodzi o nowe koszulki na obecny sezon – część drużyn wciąż używa strojów sprzed roku.
eFootball 2026 w większym stopniu stawia na kosmetyczne dodatki niż na realne usprawnienia rozgrywki. Ta pozostaje niemal identyczna jak wcześniej, więc trudno doszukać się tu czegoś naprawdę nowego. Aktualizacja zdaje się być nastawiona przede wszystkim na zachęcanie graczy do wydawania monet i rozgrywania jak największej liczby meczów. Szkoda tylko, że produkt nie rozwija się w kluczowych aspektach — jeśli komuś wcześniejsze odsłony nie przypadły do gustu, również w tej edycji nie znajdzie niczego dla siebie.