Play MORE #166 - NBA 2K25

BLOG RECENZJA GRY
179V
user-49414 main blog image
drunkparis | 30.05, 17:30
2K Games od lat dominuje w segmencie gier koszykarskich i wciąż nie doczekało się realnego konkurenta, który mógłby zagrozić jej hegemonii. Tegoroczna odsłona kultowej serii po raz kolejny udowadnia, dlaczego marka ta nie schodzi ze szczytu. Oczywiście, nawet w blasku reflektorów kryją się cienie — część z nich to problemy, które towarzyszą serii już od kilku lat.

 

 

W ostatnim czasie deweloper Visual Concepts koncentrował się głównie na rozwijaniu funkcji online i wprowadzaniu coraz większej liczby mikrotransakcji. W rezultacie esencja corocznych odsłon serii NBA 2K coraz częściej przypominała karuzelę recyklingowanych pomysłów i mało inspirujących trybów.

Nowa wersja jednak wydaje się inna — niczym posiwiały weteran ligi, który mimo upływu lat wciąż pozostaje niezawodnym starterem. Owszem, gra wciąż ma swoje braki, ale solidne fundamenty i chęć do adaptacji sprawiają, że to wciąż wartościowy element każdej rotacji. A w tym przypadku — innowacyjna i świeża odsłona, która może przyciągnąć nowych fanów i ponownie porwać starych wyjadaczy. Pod względem prezentacji, rozgrywki i ogólnego zanurzenia w świat NBA — jest klasą samą w sobie. Jednak... mimo tych mocnych fundamentów, całość nadal potrzebuje kilku zmian i wyparciu nachalnych praktyk. Winna temu jest głęboko zakorzeniona filozofia pay-to-win, która od lat rzuca cień na serię i w tej edycji nie jest inaczej.

RECENZJA W YOUTUBE

Jedną z najbardziej cenionych cech koncepcji wizualnych jest nieustanne dążenie do perfekcji. Eksperymenty, które podejmował zespół developerów, doprowadziły do kilku nieuniknionych błędów – jednak to właśnie one pozwoliły osiągnąć kolejne przełomy. Przykładem może być system ProPLAY – technologia wykorzystująca sztuczną inteligencję i uczenie maszynowe do odwzorowywania ruchów gwiazd NBA z (niemal) absolutną precyzją. Dzięki analizie tysięcy nagrań wideo i meczowych materiałów, druga wersja systemu generuje ponad dziewięć tysięcy animacji, które sprawiają, że poruszanie się takich graczy jak Nikola Jokić, Giannis Antetokounmpo, Luka Dončić, Stephen Curry i inni bohaterowie ligi Adama Silvera staje się zdumiewająco realistyczni.

Gesty, ruchy, celebracje – wszystko wygląda niesamowicie, ale najbardziej spektakularnym dowodem sukcesu ProPLAY jest nowa interpretacja dryblingu. Visual Concepts udało się oddać na ekranie poczucie pełnej kontroli nad piłką. W niektórych momentach silnik dryblingu pozwala wręcz poczuć ciężar ponad 500 gramów i trudności związane z jej ochroną przed obrońcami.

Dzięki dodaniu blisko 1500 nowych animacji, wszelkie ruchy, zwody i zmiany kierunku stają się czystą koszykarską przyjemnością. Wpływ na rozgrywkę jest ogromny, a różnica w porównaniu do NBA 2K24 — wyraźna. Oczywiście, do ideału jeszcze daleko: nowa edycja momentami wciąż zdradza pewne niedoskonałości — zwłaszcza przy bocznych sektorach i ruchach pod koszem, gdzie algorytmy nie zawsze wybierają odpowiednią animację w odpowiednim czasie.

Pod względem technicznym, podczas meczów gra na konsolach działa w rozdzielczości 4K z wykorzystaniem dynamicznego skalowania. Oznacza to, że tytuł nie utrzymuje natywnego 4K przez cały czas — rozdzielczość jest dostosowywana w czasie rzeczywistym w zależności od obciążenia sceny, aby zapewnić płynność rozgrywki przy 60 klatkach na sekundę. Dzięki temu gra pozostaje płynna i responsywna. Z kolei w trybie MyCity — półotwartym świecie gry — animacja ograniczona jest do 30 klatek na sekundę, co może prowadzić do odczuwalnych spadków płynności i jakości grafiki. Podobna sytuacja występuje w przypadku powtórek oraz przerywników filmowych, gdzie różnice w płynności są również wyraźnie zauważalne.

Nowy silnik dryblingu przekłada się na jeszcze lepsze panowanie nad piłką — szczególnie w przypadku najlepszych graczy — oraz bardziej naturalne i płynne ruchy. Różnicę widać zwłaszcza przy nowych efektownych zagraniach, i dużym realizmie, który zachwyci najbardziej wymagających fanów. Wykonanie idelnego rzutu Jasona Tatuma, wiernie odwzorowanego na jego rzeczywistych zagraniach, sprowadza się do prostego ruchu analoga. Gra wprowadza różne systemy synchronizacji rzutów, dzięki czemu skuteczność zależy bardziej od wyczucia rytmu i umiejętności gracza. System opiera się na wyważeniu ryzyka i nagrody – i właśnie to stanowi jego siłę.

Całość uzupełnia tryb Pro Stick Rhythm Shooting, w którym oddanie rzutu polega na zsynchronizowanym ruchu analoga – najpierw w dół, potem w górę – zgodnym z rytmem konkretnego zawodnika. Nie sposób stwierdzić, że jest to w 100% jak w prawdziwym meczu, ale np. rzucanie Currym jest intuicyjne i daje mnóstwo frajdy.

Zmienił się także interfejs oddawania rzutów. Sam mechanizm pozostał bez zmian względem poprzednich odsłon, jednak można odnieść wrażenie, że wcześniej, gdy licznik był solidnym paskiem, który się wypełniał, łatwiej było to przetwarzać wzrokowo – nie trzeba było zerkać na niego cały czas, bo intuicyjnie czuło się rytm. Teraz, mimo że każda animacja rzutu ma inny timing, trzeba to bardziej wyczuć, niż polegać na samym wskaźniku. Dla niektórych to może być w pozrądku, bo zmusza do lepszego poznania mechaniki, ale wymaga czasu na przyzwyczajenie się – co może zniechęcić nowych graczy, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z serią.

Po stronie defensywy, również wprowadzono nowości. Gracze otrzymali nowy ruch obrony, który pozwala skuteczniej odcinać drogę zawodnikom zmierzającym pod kosz. Nie jest to może tak spektakularne jak ofensywa, ale w praktyce daje bardziej zauważalne rezultaty, niż można by się spodziewać. Ta dopracowana rozgrywka została oprawiona w audiowizualny spektakl, który już raczej nikogo nie zaskakuje.

Silnik gry to kolejny krok w stronę hiperrealizmu, który serii udaje się osiągać coraz skuteczniej z każdą kolejną edycją. Choć bazuje na tej samej architekturze co NBA 2K24, zauważalne są istotne usprawnienia – przede wszystkim w zakresie animacji, fizyki ruchu i interakcji między zawodnikami. Dzięki dalszemu rozwinięciu wspomnianej technologii ProPLAY, która została wprowadzona już w poprzedniej odsłonie, 2K25 prezentuje się znacznie bardziej naturalnie pod względem poruszania się graczy po parkiecie. Gra nie tylko lepiej odwzorowuje indywidualne stylizacje ruchowe zawodników – jak charakterystyczne rzuty Stepha Curry'ego czy drive'y Giannisaale też poprawia płynność przejść między animacjami, co było pewnym problemem w 2K24.

Graficznie nowa edycja osiąga poziom, który chwilami sprawia, że trudno odróżnić powtórki z meczu w grze od transmisji telewizyjnej. Modele postaci są jeszcze bardziej szczegółowe, twarze graczy zyskały nowe tekstury, a mimika i kontakt wzrokowy podczas cutscenek czy rzutów wolnych dodają głębi emocjonalnej. Oświetlenie zostało zrównoważone w bardziej kinowy sposób, a refleksy na parkiecie, pot i ruch tkaniny koszulek wreszcie przestały wyglądać sztucznie. W porównaniu z poprzednią edycją widać też większą spójność wizualną – mniej rozmytych tekstur w tle (choć nie zawsze), lepiej dopracowane trybuny i bardziej dynamiczne kamery.

Nie brakuje świetnie zaprogramowanych miniwydarzeń odbywających się podczas przerw między tercjami – od występów grup tanecznych, w tym również męskich formacji, które jednak mogłyby prezentować się nieco lepiej pod względem wyglądu, po klubowe maskotki wykonujące efektowne triki na parkiecie. Do tego dochodzą sceny skupiające się na publiczności, zwłaszcza podczas popularnej camera dance. Znajdziemy tu właściwie wszystko, co kojarzy się ze standardową transmisją telewizyjną meczu NBA – z tą różnicą, że w tej edycji zostało to oddane w niemal perfekcyjny sposób.

Chociaż nie jest to rewolucja graficzna, 2K25 wyraźnie wyprzedza swojego poprzednika w detalach i realizmie. To jedna z tych edycji, które pokazują, jak blisko jesteśmy momentu, gdy granica między grą a rzeczywistością stanie się naprawdę płynna.

Podobnie jak w poprzednich odsłonach, także i tutaj do gry powraca MyEra, w którym można na nowo napisać historię ligi w wybranej epoce. Tym razem twórcy skupili się na Golden State Warriors i Curry’m, choć oczywiście dostępne będą również inne epoki, w tym współczesna.

Tryb MyEra, będący głównym trybem rozgrywki offline, pozwala przejąć kontrolę nad wybraną franczyzą NBA i rywalizować z najlepszymi zawodnikami danej ery. Co ważne, niezależnie od tego, którą epokę się wybierze, gra nie ogranicza się do odtwarzania schematów – zamiast tego oferuje prawdziwą podróż w czasie. W grze pojawiają się m.in. komentatorzy i oprawa graficzna z tamtych lat, filtry przypominające obraz z telewizora kineskopowego czy stylizowane projekty rodem z lat 80.

W tej edycji wprowadzono szereg usprawnień w zakresie zarządzania franczyzą w trakcie sezonu. Opcje personalizacji są naprawdę szerokie – od klasycznego draftu fantasy (w którym można stworzyć drużynę z Pau Gasolem, Nowitzkim, Jordanem, czy Jokiciem, po możliwość importowania niestandardowych składów i grania według własnych zasad. Dla tych, którzy preferują bardziej realistyczne i przemyślane doświadczenie, dostępne są również rozbudowane opcje zarządzania – transfery, limity wynagrodzeń i wiele więcej. Te funkcje są dostępne także w WNBA, która choć nie oferuje trybu MyEra, w tej odsłonie zyskała na znaczeniu. Dodano więcej opcji i głębi, a także nowe tryby, takie jak rozgrywka online 3x3 i historia The W’s Pursuit of Greatness.

Z kolei jeśli te tryby staną się już nużące, tytuł oferuje również skupienie się na aspektach menedżerskich w MyGM. Zabawa przypomina trochę rozgrywkę w stylu RPG, gdzie gracz tworzy własną postać z unikalnym tłem fabularnym, aby poprowadzić wybraną franczyzę NBA. Można zaprojektować postać od podstaw lub wybrać jeden z gotowych profili. 

Największą zmianę widać w trybie MyPlayer. Przede wszystkim — samo miasto jest znacznie mniejsze niż w poprzednich latach. Zamiast rozległej metropolii czy nawet dużej dzielnicy, przypomina bardziej zwartą główną ulicę. Taka skala sprawia, że sklepy, boiska i wydarzenia są rozmieszczone bliżej siebie, co ułatwia poruszanie się i skraca czas dotarcia do wybranych punktów. Dodatkowo, pomaga to w utrzymaniu płynności gry — w przeciwieństwie do poprzednich odsłon, które przy rozbudowanych mapach potrafiły mocno spowolnić. Sama rozgrywka zyskała przydatną opcję dla tych, którzy chcą po prostu grać w koszykówkę i rozwijać swoją postać bez nadmiaru przerywników filmowych. Teraz można po prostu skupić się na grze i progresji. Co ciekawe, trochę przypomina to uproszczone doświadczenie z tego trybu w WNBA. Oczywiście, pełna integracja takich funkcji w obu głównych ligach dodałaby jeszcze więcej różnorodności do całej serii, ale już sam ten fakt można uznać za krok w dobrą stronę.

Oczywiście nie brakuje pełnoprawnego odpowiednika zabawy w MyTeam na wzór Football Ultimate Team z EA SPORTS FC 25. Tymczasem w najnowszej odsłonie pojawiły się dwa nowe tryby. Pierwszy z nich to Breakout – rozgrywka w stylu roguelite, z planszową prezentacją postępów. Gracze zaczynają w centrum planszy i rozgrywają mecze, by dotrzeć do jej krawędzi, zdobywając po drodze różnorodne nagrody. Trzy porażki kończą aktualną próbę, a kolejne podejście rozpoczyna się od nowa – na innej, losowo wygenerowanej planszy.

Każda rywalizacja pozwala dobrać poziom trudności, co daje dużą elastyczność – niższy poziom oznacza łatwiejsze mecze, ale wolniejsze zdobywanie nagród. Breakout stawia przed graczami konkretne cele, które trzeba zrealizować, by przejść dalej – samo zwycięstwo nie zawsze wystarcza. To wprowadza dodatkowy element wyzwania, który potrafi być wymagający, ale też niezwykle satysfakcjonujący. Warto zaznaczyć, że tuż po premierze gra otrzymała aktualizację, która znacząco poprawiła system nagród w tym trybie. Dzięki temu Breakout stał się jednym z najciekawszych wyborów dla graczy preferujących rozgrywkę offline.

Prawdziwym zaskoczeniem w tegorocznym MyTEAM okazuje się jednak Triple Threat Park — co może być niespodzianką, zwłaszcza że to tryb PvP. NBA 2K rzadko oferowało sieciową kooperację, która naprawdę angażuje, ale tym razem jest inaczej. Triple Threat Park to luźna, trójkowa rywalizacja 3 na 3, w której każdy gracz wybiera swoją ulubioną kartę MyTEAM i gra razem z dwoma innymi graczami przeciwko innemu zespołowi.

Naturalnie, zdarzają się mecze, w których trafić można na mniej zaangażowanych graczy, co potrafi popsuć zabawę. Ale gdy drużyna złożona z losowych graczy zaczyna współpracować jak zgrany zespół, trudno się oderwać od ekranu. To jeden z tych trybów, które potrafią wciągnąć na długie godziny — szczególnie gdy wszystko zaczyna się układać. Rozgrywka ma bardziej swobodny charakter i łączy elementy MyCAREER z trybem MyTEAM. Można do niej dołączyć zarówno z poziomu miasta, jak i bezpośrednio z menu MyTEAM, co jest sprytnym rozwiązaniem i naprawia niedociągnięcie z NBA 2K24, gdzie brakowało płynności przejść między trybami.

Warto również zwrócić uwagę na poprawioną infrastrukturę sieciową. Przez lata gracze narzekali na uciążliwe opóźnienia w trybach multiplayer. Choć w 2K25 nie zniknęły one całkowicie, poprawa jest wyraźna. Dzięki temu tryby takie jak Triple Threat Park działają znacznie płynniej, co znacząco podnosi komfort gry i pozwala w pełni cieszyć się rywalizacją online. Jest też dobra wiadomość dla fanów handlu kartami — do gry powrócił dom aukcyjny, czyli rynek inspirowany eBayem, umożliwiający kupowanie i sprzedawanie kart MyTEAM. Poprzednia edycja dobitnie pokazała, jak bardzo brakowało tej funkcji po jej usunięciu. Społeczność jasno dała do zrozumienia, że to był błąd — i tym razem 2K posłuchało graczy.

Produkcja oferuje jeszcze zabawę w WNBA w której nadal brakuje większych nowości, które realnie wpływałyby na rozwój tego trybu. Najbardziej zauważalnym dodatkiem są konferencje prasowe w trakcie sezonu, które – choć stanowią ciekawy akcent – nie zmieniają w znaczący sposób rozgrywki. Oprócz tego zawodniczki WNBA, podobnie jak gracze NBA, otrzymały nowe animacje, co jest miłym, choć kosmetycznym usprawnieniem. Rozwijając swoją zawodniczkę, można również rywalizować z innymi debiutantkami na podstawie ogólnego progresu. I choć postęp to postęp, niezależnie od tempa, rosnąca popularność kobiecej ligi zasługuje na więcej niż tylko marginalne zmiany.

Kontrowersyjna kwestia mikrotransakcji w niemal każdej odsłonie serii NBA 2K niestety wciąż pozostaje aktualna. Za każdym razem, gdy gracz wchodzi do głównego menu, niemal natychmiast pojawia się wyskakujące okienko promujące nowe karty lub przepustkę sezonową. Fani serii zdążyli się już do tego przyzwyczaić, ale skala natarczywości zaczyna być naprawdę męcząca. Niejednokrotnie zdarza się, że tuż po załadowaniu menu i naciśnięciu konkretnego przycisku w celu uruchomienia trybu gry, przypadkowo trafiamy na ekran zakupu — wszystko dlatego, że kliknęliśmy w okienko mikrotransakcji. To frustrujące i sprawia wrażenie, jakby gra celowo próbowała wciągnąć gracza w zakupową pułapkę. Takie zagrywki ze strony twórców nie są nowe, a sam fakt obecności mikrotransakcji przy niemałej cenie wyjściowej gry pozostaje po prostu nie do zaakceptowania.

Na koniec warto wspomnieć o technicznym niedociągnięciu, które nie powinno mieć miejsca — opóźnieniach w nawigacji po menu na PS5. Mimo że gra działa z szybkiego dysku SSD, przechodzenie między zakładkami bywa po prostu powolne. W przypadku tak dużej i dopracowanej produkcji to zaskakująco podstawowy brak płynności, który staje się namacalnym ciężarem dla całej serii — tym bardziej, że nie jest to odosobniony przypadek.

Na parkiecie NBA 2K25 to gra wybitna — rozgrywka wciąga od pierwszej minuty i nieustannie kusi, by rozegrać jeszcze jeden mecz. Niestety, tytuł wciąż boryka się z tymi samymi problemami, które trapiły poprzednie odsłony, szczególnie w trybach online. W tym kontekście trudno nie odnieść wrażenia, że seria coraz bardziej potrzebuje realnej konkurencji. Dopóki pewne mechanizmy pozostają opłacalne, będą utrzymywane — bez względu na to, jak bardzo gracze czy media krytykują je w swoich recenzjach. W tej odsłonie widać, że twórcy wzięli sobie część uwag do serca i wprowadzili pewne zmiany, ale mimo to gra nadal wymaga świadomego wysiłku, by odciąć się od otoczki i skupić się na tym, co naprawdę najważniejsze — na samej koszykówce.

Oceń bloga:
4

Ocena - recenzja gry NBA 2K25

Atuty

  • Po raz pierwszy wersja na PC dorównuje konsolowym.
  • Jeszcze bardziej płynna i realistyczna rozgrywka.

Wady

  • Mikrotransakcje!
  • Mikrotransakcje!!
  • Mikrotransakcje!!!
Avatar drunkparis

drunkparis

NBA 2K25 to najnowsza odsłona popularnej serii symulacji koszykówki od 2K Sports. Gra oferuje ulepszoną grafikę, bardziej realistyczną fizykę i animacje, a także rozbudowane tryby rozgrywki, takie jak MyCareer, MyTeam, MyNBA oraz tryb online The City. NBA 2K25 kontynuuje rozwój elementów RPG w trybie kariery i mocno stawia na personalizację oraz społeczność graczy.
Grałem na: PS5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper