Wóz Drzymały S03E04, Battletoads.

BLOG
9679V
Wóz Drzymały S03E04, Battletoads.
Ciapo | 25.02.2016, 14:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W tym odcinku Wozu Drzymały zajmę się grą, której tytuł kojarzy większość starych wyjadaczy, pamiętających czasy NES'a. Ta konkretna gra jest ostatnią, piątą już częścią serii o wojowniczych, kosmicznych żabach i nie została wydana, na żaden z domowych sprzętów. Mowa oczywiście o Battletoads. Jest to beat'em up wydany w 1994 roku przez Electronic Arts, a stworzony przez Rare. Zapraszam do środka.

Na początek oczywiście podkład muzyczny dla zainteresowanych. Tym razem jest to tak zwany Music Disk stworzony przez scenową grupę Phenomena na Amidze.

O tej grze internety wiedzą już nieco więcej i udało mi się znaleźć zdjęcia oryginalnego automatu przygotowanego z myślą o niej. Jest to konstrukcja przeznaczona dla trzech graczy i wygląda mniej więcej tak.

Automat Battletoads
Automat Battletoads

Oraz zbliżenie na panel sterowania.

Panel sterowania Battletoads
Panel sterowania Battletoads

Bez większych problemów udało się też znaleźć ulotkę reklamową do tej gry. Co prawda tylko jedna wersja i nie wiem czy były w ogóle jakieś inne, bo w tamtych czasach nawet nie wiedziałem, że takie bajery istnieją.

Ulotka reklamowa Battletoads, przód Ulotka reklamowa Battletoads, tył
Ulotka reklamowa Battletoads

Teraz rozpoczynamy część główną.

Tytuł: Battletoads
Producent: Rare
Rok wydania: 1994
Liczba graczy: 1-3 (jednocześnie co-op)
Używanych przycisków: 2

 

Battletoads (Rare, 1994 rok)
Battletoads (Rare, 1994 rok)

Gra nie została wydana na żaden inny sprzęt niż automaty Arcade. Jest piątą i ostatnią częścią serii, a w skład całej serii wchodzą następujące tytuły.

  1. Battletoads (NES, 1991 rok)
  2. Battletoads and Double Dragon (NES, 1993 rok)
  3. Battletoads in Battlemaniacs (SNES, 1993 rok)
  4. Battletoads in Ragnarok's World (GameBoy, 1993 rok)
  5. Battletoads (Arcade, 1994 rok)

Swego czasu pojawiły się plotki o tym, że Battletoads ma powrócić na najnowszą konsolę Microsoftu, Xbox One. Nie wiadomo w tej chwili, czy ma to być całkiem nowa gra, czy tylko przeróbka tej, o której będę teraz pisał. Wiadomo tylko, że mają ją stworzyć ludzie z Rare, czyli ta sama firma, która stworzyła to uniwersum. Pytanie tylko, czy w tej firmie pracuje jeszcze ktoś, kto pamiętałby czasy, kiedy powstawały pierwsze części wojowniczych żab. Nie wspominając już o tym, że blask tej firmy skończył się dawno, dawno temu.

Wracamy jednak do sedna sprawy. W sumie fabuła, może nim do końca nie jest. Jak zwykle w tego typu grach fabuła nie jest konieczna do tego by czerpać satysfakcję z rozgrywki. Tutaj nie ma jej zbyt wiele. Mamy trzy kosmiczne żaby, które są czymś w rodzaju łowców głów. Niestety nie miałem okazji zaznajomić się z poprzednimi odsłonami tej serii, więc oprę się tylko na tym, czego możemy dowiedzieć się w tej grze, a dowiedzieć się możemy niewiele ;) Nasze żaby otrzymują wiadomości z pogróżkami od różnych kreatur i natychmiast udają się na misję w celu wyeliminowania problemu. Nie ma tutaj mowy o braniu jeńców. Każdy z wrogów kończy swoje żywota i nikt nie zamierza go zamykać do więźnia. W sumie to tyle jeśli chodzi o samą fabułę. Po prostu misja: zrobić porządek. I w sumie to wystarczy żeby dobrze się bawić.

Postaci dostępnych w grze mamy trzy. Pimple, typowy mięśniak. Najwolniejszy i najsilniejszy w grupie. Porusza się raczej powoli, ale jeśli wyprowadzi cios i trafi to nie musi już powtarzać, bo z przeciwnika zostaje mokra plama. Druga z żabek to niejaki Rash. Jest zupełnym przeciwieństwem Pimpla. Szybki, zwinny i raczej niezbyt silny. Trzeci zawodnik to Zitz. Jak nie trudno się domyśleć jest to zawodnik ustawiający się pośrodku, czyli średnio szybki i średnio silny. Tak więc każdy znajdzie idealne rozwiązanie, dostosowane do swojego stylu gry. Nasi chłopcy potrafią powiększać swoje kończyny i zamieniać je w różnego rodzaju narzędzia typu wielki świder, kowadło, łyżkę spychacza, czy inny topór, albo piłę łańcuchową,, co wygląda całkiem zabawnie, a do tego jest skuteczne.

Battletoads (wybór postaci)
Battletoads (ekran wyboru postaci)

[spoiler]Zitz. Jest to lider grupy i taktyczny geniusz. Wykorzystuje różne mechaniczne uderzenia dla maksymalnych zniszczeń przy jak najmniejszym nakładzie sił. Taki trochę leniuszek, jednak z drugiej strony to chyba o to chodzi w taktyce. Żeby jak najmniej sił włożyć w atak, a był on jak najbardziej druzgoczący dla przeciwnika. Postać wyśrodkowana pod względem szybkości i siły.

Zits (Battletoads)
Zitz (Battletoads)

Drugim z zawodników jest niejaki Rash. Szybki, zwinny. Jego ciosy są jaskrawe i kwieciste, pasują do jego ekstrawertycznej osobowości. W moim odczuciu jest to najlepsza postać. Pozostałe są po prostu za wolne. Chociaż wygląda to tak, że jako najsłabszy zawodnik, jest też najmniej wytrzymały i ciosy przeciwników robią mu największą krzywdę.

Rash (Battletoads)
Rash (Battletoads)

Ostatnim z zawodników jest Pimple. Drużynowy twardziel, zbudowany jak czołg. Trochę brakuje mu finezji. Jego ciosy są wysoce efektywne, a zawdzięczają to jego rozmiarowi. Jest on takim wielkim kolesiem, który nie porusza się może zbyt wszystko, ale jeśli trafi, to wystarczy, że zrobi to raz. W mojej opinii jest trochę za wolny i przeciwnicy bez problemu potrafią omijać jego powolne ciosy, a opóźnienia jakie następują po tych ciosach powodują, że często jesteśmy przez chwilę wystawieni na ataki przeciwników i bezbronni.

Pimple (Battletoads)
Pimple (Battletoads)

Tak przedstawialiby się nasi zawodnicy. Jest ich tylko trzech, ale to chyba wystarczy do tego typu gry.[/spoiler]

Przeciwnicy. Jest ich w grze całkiem sporo. Pojawiają się w średnio dużych ilościach, jednak grupa dwóch wrogów potrafi zrobić nam krzywdę. Niestety zróżnicowanie jest tylko pozorne, bo autorzy tutaj bardzo mocno wykorzystali zamiany kolorów. Najczęściej spotykanych przeciwników w grze jest aż siedem odmian, a większość wrogów jakich spotykamy w grze występuje w minimum trzech wersjach kolorystycznych. W końcowym rozrachunku wychodzi, że jeśli chodzi o rodzaje to nie jest ich zbyt wiele. Przeciwnicy to w większości różnego rodzaju szczurki. Mniejsze, większe, uzbrojone w karabiny laserowe. Zdarzają się też świniaki, czy małe latające stworki przypominające jakieś zmutowane króliki. Natkniemy się też na dziwne twarze, przyczepione do ścian i atakujące nas oczami wysuwanymi na długich mackach, czy dziwne kolczaste węże. Na ostatnim poziomie toczymy walkę głównie z różnego rodzaju mechanicznymi przeciwnikami. Latające kule o różnych właściwościach, roboty strzelające rakietami, czy ogniste kule. O te ostatnie występują tylko w jednym kolorze. Przeciwnicy w większości przypadków walczą wręcz, jednak znajdą się i uzbrojeni, jak wcześniej wspomniałem w karabinki laserowe, które możemy podnieść. Wielkie, kolczaste kule na drążku, dodatkowo podłączone do prądu. Tych podnosić nie możemy. Oraz sporych rozmiarów klucze, bynajmniej nie takie do otwierania zamków, ani wiolinowe, których też nie możemy podnosić gdyż przeciwnicy w nie uzbrojeni wypuszczają je z ręki dopiero kiedy giną i klucze te znikają razem z przeciwnikami.

[spoiler]Pierwszym i występującym w największej liczbie odmian kolorystycznych są przeciwnicy nazywający się Giblet. Są to szczurki z zadziornie postawionym na głowie irokezem. Są dość szybcy i potrafią być naprawdę upierdliwi. Szczególnie kiedy pojawiają się w ilości większej niż jeden jednocześnie. W zasadzie potrafią tylko uderzać ogonem i wykonywać proste i szybkie combosy. Występują aż w siedmiu wersjach kolorystycznych.

Giblet Giblet Giblet
Giblety

Giblet Giblet Giblet
Kolejne Giblety

Giblet
Już ostatni Giblet

Drugim rodzajem przeciwników podstawowych są również szczurki. Nazywają się Gonnad. Te są nieco większe i na głowach mają pozakładane chusty. Są nieco więksi od poprzedników, jednak nie potrafią nic specjalnie więcej niż Giblety. Są tak samo upierdliwi, jak zresztą większość przeciwników w tej grze, ale o tym napiszę później. Pojawiają się rzadziej, ale też potrafią napsuć krwi. Występują tylko w czterech wersjach kolorystycznych.

Gonnad Gonnad

Gonnady

Gonnad Gonnad

Kolejne dwa Gonnady

Dalej znajdziemy szczurki z grupy antyterrorystycznej. Nazywają się Swat Rat i są ubrane w czapkę z daszkiem oraz kamizelkę kuloodporną. Do tego uzbrojone w karabinki laserowe. Są o tyle uciążliwi, że potrafią atakować z dużej odległości, a ich ataki są zabójcze, bo zabierają ponad połowę energii. Kiedy uda im się nas otoczyć, robi się naprawdę ciężko, bo oczywistym jest, że kiedy będziemy próbować ubić jednego, to drugi poczęstuje nas serią w plecy. Można po nich zebrać pozostawioną broń, jednak wypuszczają ją z ręki dopiero kiedy giną.

Swat Rat Swat Rat Swat Rat
Swat Rat

Kolejnym rodzajem szczurów są niejacy Wrenchie. Tak naprawdę są to zwykłe Giblety, jednak noszą ze sobą wielki klucz. Najpierw pojawiają się i udają, że coś naprawiają przy użyciu tego klucza, a po chwili rzucają się do walki. Potrafią tym kluczem mocno nam przywalić, a upuszczają go dopiero po śmierci. Występują chyba tylko w jednym kolorze, albo nie zaobserwowałem tego, że są jeszcze inne wersje kolorystyczne.

Wrenchie
Wrenchie

Następny rodzaj szczurów, na które się natkniemy to Frazzle. Są to ubrane w dziwne kombinezony z zasłoniętą twarzą szczury, noszące na plecach tajemnicze butle. Zupełnie nie mam pojęcia dlaczego, przeciwnicy ci kojarzą mi się z muzułmańskimi kobietami ;) ale to może tylko moja skrzywiona psychika ;) W sumie nie potrafią nic więcej niż reszta nieuzbrojonych przeciwników, więc nie ma się o czym rozpisywać. Występują w czterech wersjach kolorystycznych.

Frazzle Frazzle

Frazzle

Frazzle Frazzle

Kolejne dwa Frazzle

Scammy. Najmniejsze ze szczurków, ale chyba najbardziej upierdliwe. Biegają bardzo szybko, w dużych grupach. Ciężko jest je trafić. Atakują wyskakując w górę i spadając nam na głowę robiąc z nas żabi placek. Jeden z bardziej znienawidzonych prze zemnie przeciwników, bo nie dość, że potrafią nas zaatakować w momencie, którego byśmy nie oczekiwali i trudno jest je trafić, to jeszcze walka z nimi przeciąga się w czasie, bo wybiegają za ekran i dopiero po chwili wracają. Często kiedy zostanie już tylko jeden to skaczemy jak debile, próbując go zabić, a on bawi się z nami w kotka i myszkę. Występują w dwóch kolorach i chyba największej liczebności. Za to giną po jednym trafieniu.

Scammy Scammy

Scammy

Ostatni odmiana szczurów to wielcy kolesie nazywający się General Vermin. Są to jedni z trudniejszych do pokonania przeciwników. Potrafią nas złapać i na stukać kolanem po twarzy. Kiedy wstają lepiej nie znajdować się blisko nich, bo od razu wyciągają przed siebie nogę. Do tego bicie ich standardowym combosem się nie sprawdza, bo nic sobie z tego nie robią. Sposób, w jaki najłatwiej jest się z nimi rozprawić to podejście z dołu lub góry, złapanie i obicie ich trzymając za... klejnoty. Przyznam się, że chyba w żadnej grze czegoś takiego nie widziałem i trochę dziwnie się poczułem widząc to po raz pierwszy ;) Występują w pięciu wersjach kolorystycznych.

General Vermin General Vermin

General Vermin

General Vermin General Vermin

General Vermin

General Vermin

General Vermin

Teraz czas na wieprzki. Nazywają się Grunty. Pojawiają się już na pierwszej planszy i bardzo ciekawie można się z nimi rozprawiać. Kiedy ich powalimy na ziemię, zaczynają się od nas odczołgiwać z wypiętym tyłkiem. Wtedy możemy do nich podejść i siarczystym kopem wysłać ich w stronę ekranu wywalając z pola walki. Jest też druga wersja tych przeciwników uzbrojona w wielkie pały zakończone kolczastymi kulami z prądem. Są oni o tyle bardziej upierdliwi, że dzięki broni mają większy zasięg, znacznie przekraczający możliwości naszych postaci. Nieuzbrojeni występują w czterech wersjach kolorystycznych. Ci z pałami w dwóch.

Grunty Grunty

Grunty

Grunty Grunty

Grunty

I dodatkowo dwaj uzbrojeni w pałki.

Grunty z pałą Grunty z pałą

Grunty z pałą

Przemierzając drugą w kolejności, śnieżną planszę, natkniemy się na niezbyt przyjazne bałwanki. Nazywają się Mr Frosty. Za każdym razem kiedy spotykamy takiego przeciwnika, nie możemy od rzu się do niego dostać i nakopać mu do największej kuli, bo nagle zrywa się porywisty wiatr, który odsuwa nas na drugi koniec planszy. Musimy wtedy najpierw przeczekać chwilę, unikając trafienia śnieżkami, którymi ciska w nas ten jegomość. Dopiero po chwili możemy się zacząć do niego zbliżać (cały czas uważając na śnieżki). Od czasu do czasu bałwanek zwija się w kulę i toczy przez cały ekran i z powrotem. Ten wróg występuje również w jednym kolorze.

Mr Frosty
Mr Frosty

Kolejnym przeciwnikiem spotykanym tylko w śniegowej lokacji jest niejaki Rabid Roodolph. Jest to wielki renifer, który z rykiem wypada zza ekranu i galopuje w naszą stronę z wystawionymi do przodu rogami. Należy na niego uważać, bo tylko w ten sposób atakuje i jeśli nie zlepimy go na buta w pierwszym momencie to będzie tak biegał z jednej strony na drugą cały czas. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych.

Rabid Roodolph Rabid Roodolph
Rabid Roodolph

W trzeciej planszy gdzie latamy sobie jetpack'iem występują dziwni przeciwnicy wyglądający jak spasione, skrzydlate króliki z zawadiacką grzywką. Nazywają się Grogg. Latają i gryzą nas gdzie popadnie. Występują w trzech kolorach.

Grogg Grogg Grogg
Grogg

W tej samej trzeciej lokacji natkniemy się też na dziwne kolczaste węże, z kłapiącą paszczą. Wysuwają się one z gniazd przymocowanych do ścian studni, którą lecimy w dół. Różnią się kolerem tych gniazd właśnie. Jedne wysuwają się i chowają, inne są krótsze ale są wystrzeliwane z owych gniazd. Nazywają się Snappa.

Snappa
Snappa

Kolejnym i ostatnim już unikalnym wrogiem dla trzeciej planszy są Przeciwnicy o nazwie Ugly Mug. Są to dziwne twarze jakby staruszek, przytwierdzone do ścian podobnie jak poprzedni wrogowie. Najpierw wypuszczają oczy na długich mackach i starają się nas nimi uderzyć, a kiedy im te macki zniszczymy, plują czymś co przypomina czerwone ciałka krwi. Giną w efektownym rozbryzgu czegoś co przypomina krew.

Ugly Mug Ugly Mug Ugly Mug
Ugly Mug

Przechodzimy do przeciwników zmechanizowanych. Pierwszy z nich jest największy, bo pilotowany przez szczura. Nazywa się prawdopodobnie Gristle. (prawdopodobnie, bo w miejscu gdzie można odczytać jego imię jest zasłaniany przez samego siebie). Są to latające pojazdy uzbrojone w działka laserowe. Walka z nimi polega na przemieszczaniu się z jednego miejsca na drugie, tak samo jak on to robi i unikanie serii z laserowych działek. Najważniejsze, żeby zawsze znajdować się pod nim. Jedna z wersji, kiedy już trochę oberwie, zmienia taktykę i zaczyna strzelać w dół z małymi przerwami. Trzeba wykorzystywać te przerwy na przechodzenie na drugą stronę i atakować go zawsze pod kątem. Nigdy bezpośrednio od dołu.

Gristle Gristle
Gristle

Reszta wrogów to już bezzałogowe maszyny. Jednym z nich są działka laserowe. Noszą nazwę Laser Emplacement i pojawiają się zawsze w parach. Jedno na dole, a drugie na górze ekranu. Strzelają nieprzerwaną serią laserowych pocisków pod kątem 45 stopni. Musimy je zniszczyć zanim dotrą ze swoim ogniem do naszej pozycji. Występują w trzech kolorach.

Laser Emplacement Laser Emplacement Laser Emplacement
Laser Emplacement

Kolejnym mechanicznym przeciwnikiem są Security Sphere. Sporych rozmiarów kule, które otwierają się i wypuszczają okrągłe pociski. Jeśli nie będziemy tych przeciwników szybko neutralizować, to zrobią nam taką sieczkę, że ciężko będzie wyjść z tego bez szwanku. Oczywiście też występują w trzech kolorach.

Security Sphere Security Sphere Security Sphere
Security Sphere

Kolejny przeciwnik zmechanizowany. Tym razem robot bojowy, wystrzeliwujący w nas rakiedy mniej więcej naprowadzane. Mniej więcej, bo lecą one po łuku. Do tego można je zestrzelić. Roboty te noszą nazwę Walker i również występują w trzech kolorach.

Walker Walker Walker
Walker'y

Znajdziemy też przeciwników wyglądających jak małe stateczki kosmiczne. Latają zawsze w formacjach, jeden za drugim. Obracają się wokół własnej osi i wystrzeliwują pojedyncze kulki. Nazywają się Assault Craft i występują oczywiście w trzech kolorach.

Assault Craft Assault Craft Assault Craft
Assault Craft

Kolejnym rodzajem przeciwników to trochę mniejsze metalowe kule. Występują pod przynajmniej dwoma nazwami jednak postanowiłem je połączyć w jedno gdyż wyglądają podobnie i nie ma sensu się rozdrabniać. Co prawda każdy z nich zachowuje się nieco inaczej. Jedne po prostu podlatują, zatrzymują się i wybuchają wyrzucając z siebie pociski w poziomej, prostej linii. Inne po prostu starają się na zniszczyć na zasadzie Kamikaze czyli starają się w nas wlecieć jednak robią to w różny sposób. Jedne ustawiają się w prostej linii pod nami lub nad nami i zlatują w naszą stronę, a inne ustawiają się naokoło nas formując koło i zlatują wszystkie do środka.

Defence Drone Exploding Drone Exploding Drone Exploding Drone
Defence i Exploding Drone

Na koniec zostało jeszcze kilku przeciwników będących raczej przeszkadzajkami. Pierwszym z nich są ogniste kule, latające w różnych konfiguracjach i nadlatujące z różnych stron. Nazywają się po prostu Fireball. Padają po jednym trafieniu jednak pojawiają się w dużych ilościach więc czasami można nie zdążyć zestrzelić wszystkich.

Fireball
Fireball

Drugim tego typu przeciwnikiem są instalacje o nazwie Flamer. Są to miotacze płomieni. Pojawiają się dopiero podczas walki z ostatnim bossem. Wyjeżdżają z dołu i z góry ekranu i należy je zniszczyć zanim dojadą do nas i zostaniemy usmażeni.

Flamer
Flamer

Ostatnim przeciwnikiem-przeszkadzajką są spadające z sufitu płonące kawałki gruzu. Po prostu spadają z góry, a my musimy je niszczyć zanim spadną nam na łeb. Wydaje i mi się, że też występują w kilku kolorach jednak możliwe, że tylko mi się wydaje. W każdym razie nie jest to aż tak istotne, bo nie są to jacyś ważni wrogowie. Nazywają się Falling Debris

Falling Debris
Falling Debris

>To już koniec tej wyliczanki. Oczywiście to tylko podstawowe rodzaje przeciwników. Nie mogło zabraknąć też twardzieli czekających na nas na końcach poziomów. Jest ich w sumie tylko pięciu, mimo że plansz jest sześć, ale o tym później.

Pierwszy z bossów to wielki byk. Nazywa się General Slaughter i czeka na nas oczywiście na końcu pierwszej planszy. Posiada w zasadzie tylko dwa ataki. Pluje w nas zielonym glutem albo rozpędza się i taranuje biorąc na rogi. W sumie nie jest jakiś skomplikowany. Unikamy jego rozpędu po czym podchodzimy i sprzedajemy mu kopa wysyłając go w stronę ekranu, przestrzeń kosmiczną. Oczywiście po chwili wraca. Kiedy kopniemy go i wyleci w przeciwną stronę, czyli w głąb ekranu, jest to znak, że potyczka dobiegła końca.

General Slaughter
General Slaughter (pierwszy boss)

Drugim z bossów jest wielki, krwiożerczy wąż. Walka z nim polega na unikaniu jego jedynego ataku i punktowanie go, kiedy się pomyli i w nas nie trafi. Otóż wąż atakuje rzucając się na nas i starając się złapać nas w paszczę. Kiedy tego unikniemy, wbija się zębami w podłogę i mamy chwilę czasu aby sprzedać mu gruchę. Czasami przybliża się do ekranu nie robiąc nic i wtedy też możemy podskoczyć i kopnąć go w pysk.

Karnath
Karnath (drugi boss)

Wiadomość od trzeciego bossa może być trochę myląca, bo sam boss jest trochę inny. Nie mogłem jednak się oprzeć pokusie żeby pokazać Wam podrasowaną wersję Dark Queen. Jej hologram towarzyszy nam podczas walki z bossem.

Dark Queen
Dark Queen (zleceniodawca trzeciego bossa)

Sam boss to już inna para kaloszy. Walczymy z wysłanym przez Królową robotem. Boss ma kilka etapów. Z każdą zdemolowaną jego częścią zmienia się sposób, w jaki boss nas atakuje. Na początku strzela w nas wiązkami z rąk. Kiedy po kilku atakach odpadają mu ręce, zaczyna strzelać laserami z oczu. Kiedy po kilku następnych ciosach odpadnie mu głowa, zaczyna nas kopać. Do tej pory jedyna taktyka jaką znalazłem to podejście z góry lub dołu, sprzedanie mocnej buły i ucieczka w górę albo w dół. Ostatni etap walki z tym bossem jest już troszkę przesadzony i zakrawa na oszustwo ze strony gry ;) Mianowicie kiedy zniszczymy mu nogi, odpadają one mniej więcej na wysokości kolan i robot skacze, zgniatając nas. Niestety robi to w taki sposób i tak nieuczciwie, że nie wiem co o tym powiedzieć. Kiedy wyskoczymy i zaatakujemy boss na pewno wskoczy również. Nie ważne gdzie będzie się znajdował. Jeśli nie uda nam się mocny atak i tylko kopniemy to zanim spadniemy, boss zdąży już spaść na ziemie i wyskoczyć znowu w powietrze, przygwoździć nas do podłogi. Najlepiej jest zostawić sobie na ten etap pałę leżącą na ziemi oraz części robota, które leżą na ziemi. Kopiąc je, możemy na dystans atakować wroga.

Robot
Robot czarnej królowej (trzeci boss)

Czwarty z bossów, wysyła nam wiadomość, ale tożsamość bossa nie zostaje ustalona. Więc tak naprawdę nie wiemy co nas czeka na końcu tej planszy. Czwarty boss to taki wielki szczur, a nazywa się Big Blag.

Big Blag
Big Blag (czwarty boss)

W tym miejscu przestaję ogarniać. Nie podam Wam żadnego sposobu, bo jeszcze nie znalazłem. Każdy nasz atak skończy się nieunikalnym kontratakiem. Czasami uda się uniknąć oberwania, ale jak na razie to działa to u mnie na zasadzie przypadku ;)

Big Blag
Big Blag (czwarty boss)

Po kilku gongach, szczur zaczyna się nadymać i rozrasta do naprawdę imponujących rozmiarów. Wtedy tylko skacze i zgniata nas. Przeważnie za jednym podejściem da się go trafić dwa razy. Chyba, że jest to druga zamiana. Wtedy po jednym ataku lepiej jest zwijać wroty.

Big Blag
Big Blag (czwarty boss)

Ostatni z bossów to niejaki Robo Manus. Walczymy z nim stojąc na małym latającym pontonie. Walka toczy się w kilku etapach. Najpierw boss pojawia się na zmianę w prawym górnym i dolnym rogu i strzela w nas rakietami, które na szczęście możemy niszczyć. Po każdym pojawieniu się na dole i na górze, w dolnym prawym rogu pojawia się ręka wystrzeliwująca okrąg z Fireball'i, które też możemy niszczyć. Po pewnym czasie boss przenosi się na dół. Pojawiają się na zmianę po lewej i prawej stronie ekranu jego ręce, które wystrzeliwują w naszym kierunku po dwie nie ogniste, ale niebieskie kule energii, których już niszczyć się nie da. Kiedy uda nam się rozwalić te ręce, to zostaje już tylko sama głowa, która wystrzeliwuje mniejsze energetyczne kule, Tutaj nie jest jakoś specjalnie trudno, tylko boss ma sporo energii i walka trwa dość długo.

Robo Manus
Robo Manus (piąty boss)[/spoiler]

Lokacje. Jeżeli chodzi o każdą lokację z osobna, to są one dość mało zróżnicowane. Przez cały poziom wszystko wygląda tak samo. Jednak są całkiem przemyślnie skonstruowane. Pierwsza jest pierwsza, czyli tutaj akurat jest efektowni, w kosmosie idziemy po dachu statku kosmicznego. W tle przelatuje armada innych wielkich statków. Konstrukcja planszy jest standardowa. Idziemy przed siebie i niszczymy. Druga plansza rozgrywa się w lodowych korytarzach. Schodzimy poziomami w dół, czasami podchodzimy pod górkę. Pada śnieg, więc jest ślisko i trzeba dokładniej planować swoje ruchy. Trzecia plansza składa się z dwóch części. Najpierw lecimy używając jet pack'a. Lecimy to może złe słowo. Opadamy, bo poruszamy się w studni spadając coraz niżej. Ten poziom jest nawiązaniem do oryginału z NES'a gdzie występował podobny poziom i nawet podobni przeciwnicy. Kiedy dolecimy na dół, po prostu wylatujemy z ekranu i zaczynamy już tradycyjny nawalankowy kawałek planszy, który rozgrywa się wewnątrz statku kosmicznego i tym razem czeka nas wspinaczka pod górę. Czwarty poziom to jakaś dziwna lokacja przypominająca ostatnią planszę z pierwszej części Double Dragon. Standardowa walka z coraz więkzą ilością przeciwników. Ciekawostką są lecące w dwóch miejscach, z głębi ekranu wielkie kule. Najpierw złote, później srebrne. Trzeba ich unikać bo inaczej nas rozgniotą. Ostatnia plansza zaś to bardziej shoot'em up. Stoimy na lecącej platformie, dostajemy w łapy karabin i lecimy strzelając do wszystkiego co się rusza. Latają tu nawet powerupy zmieniające nam strzelanie. Sam poziom i walka z bossem nie są jakoś wyjątkowo trudne. Trudniej jest wcześniej. Jak widać lokacje są dość zróżnicowane w stosunku do siebie i widać, że autorzy chcieli trochę urozmaicić standardową konwencje beat'em up'a. W ogólnym rozrachunku same poziomy są przygotowane naprawdę dobrze.

[spoiler]Pierwszy poziom to standardowo krótka plansza będąca niejako samouczkiem. Jednak już tutaj gra pokazuje, że nie będzie łatwo. Jeśli ktoś przy pierwszym kontakcie z grą dojdzie bez kontynuacji do pierwszego bossa, to ma wrodzony talent do trudnych gier. Zostajemy zrzuceni ze swojego statku kosmicznego, jak wiadomo żaby nie mają problemu z oddychaniem w próżni ;) na dach innego statku i siejemy rozpierduchę przechodząc od rufy do dziobu.

1-1 1-2
Pierwsza misja, dach statku kosmicznego

Plansza druga, to śnieżny labirynt. Po pierwsze nasz bohater się tutaj trochę ślizga, więc trzeba dokładniej planować swoje ruchy. Szczególnie w momentach gdzie z sufitu spadają na nas lodowe kolce i trzeba między nimi lawirować. Plansza jest całkowicie 2d i nie ma pseudo głębi ekranu. Możemy poruszać się tylko w lewo i prawo. Plansza za to ma dużo podejść i zejść włącznie z przeskakiwaniem między poziomami, schodząc coraz dalej.

2-1 2-2
Druga misja, lodowy labirynt

Plansza numer trzy składa się z dwóch etapów. Najpierw spadamy w dół studni. Na szczęście mamy jet pack'a więc możemy to kontrolować. Oczywiście możemy też walczyć. Trochę może w ograniczonym zakresie, ale jednak. Przeciwnicy to głównie latające króliki i wystające ze ścian, kłapiące zębami węże. W tym poziomie nie możemy skakać, a wciśnięcie przycisku odpowiedzialnego za tę czynność powoduje odpalenie super ataku. Jest ich ograniczona ilość. Zlatujemy na sam dół i przechodzimy do drugiej części planszy.

3-1 3-2
Pierwszy etap trzeciej misji, studnia

Tutaj już normalnie. Idziemy w lewo, plansza ma normalnie pseudo głębie z powrotem i walczymy ze standardowymi przeciwnikami. Teraz przedzieramy się wewnątrz statku kosmicznego. Tak jak w lodowej planszy schodziliśmy coraz głębiej, tak tutaj wspinamy się po poziomach do góry. Z tą małą różnicą, że tutaj możemy przeciwników zrzucać z platform, po których chodzimy. Oczywiście giną od razu.

3-3 3-4
Drugi etap trzeciej misji, wnętrze statku kosmicznego

Czwarta plansza to już tradycyjny beat'em up. Plansza jest prosta i pseudo głębią i nacieramy z lewa na prawo. Plansza ta przypomina ostatnią planszę z pierwszej części Double Dragon, z którym żaby też miały jeden epizod na NES'ie. Na pierwszym planie mamy kolce podobnie jak w planszy z DD. Kolorystyka planszy podobna. Tyle, że tutaj na ścianach znajdziemy podobizny wszystkich boss'ów. Wyjątkowe na tej planszy są dwa momenty, w których z głębi planszy wytaczają się wielkie kule. Lecą w stronę ekranu i musimy je omijać. Jeśli nam się to nie da to zostaniemy rozgnieceni.

>4-1 4-2
Misja czwarta. Muzeum? ;)

Ostatnia, piąta plansza jest inna od pozostałych. Tutaj mamy przejście do konwencji shoot'em up. Nasza żaba dostaje karabin w łapę i zostaje ustawiona na latającej platformie. Kiedy trzymamy przycisk ataku, strzelamy i nie możemy się poruszać. Żeby Poruszyć się w lewo albo w prawo należy puścić przycisk. Obracając gałką, decydujemy, w którą stronę ma strzelać nasz zawodnik. Od czasu do czasu latają power up'y pozwalające na zmianę strzelania. Przyciskając skok odpalamy bombę. Od czasu do czasu możemy uzupełnić ich liczbę zbierając odpowiedni power up. Wszystko rozgrywa się wewnątrz jakiegoś wielkiego statku kosmicznego.

5-1 5-2
Misja piąta. Wnętrze statku kosmicznego

Jest jeszcze plansza bonusowa, między trzecią, a czwartą. Nasze zadanie polega na zniszczeniu kosmicznego myśliwca. Plansza nawiązuje do klasyków, czyli rozwalaniu samochodu, które były planszami bonusowymi w Final Fight, Czy Street Fighter II.

Bonus
Plansza bonusowa, rozwalanie kosmicznego myśliwca

To już wszystkie plansze odstępne w grze. Nie jest ich co prawda za wiele, ale są dosyć długie i przejście gry w czasie poniżej godziny jest już niezłym wynikiem. Co jak na standardy gier Arcade jest czasem bardzo dobrym.[/spoiler]

Grafika. Tutaj gra zdecydowanie prezentuje się bardzo okazale. Gra jest ładna, kolorowa i do tego zabawnie rysowana. Przy okazji dość krwawa. Nasi bohaterowie mają kilka sposobów znęcania się nad wrogami. Zdarzają się odcięte kończyny i głowy. Wrogowie po śmierci zamieniają się w kupki kości. Dobicia też są dość brutalne. Przebicie na wylot głowy powiększonymi pazurami, czy przewiercenie głowy wielkim świdrem. Rozpryski krwi niczym z japońskich filmów o samurajach ;) Postaci narysowane są z dość sporą dbałością o szczegóły. Nie są zbyt duże, ale nie można powiedzieć, że są małe. Czasami jednak mogą zdarzyć się zadymki, w których możemy stracić orientacje i zgubić naszego zawodnika z oczu. Gra posiada też efektowne, statyczne obrazki oraz ładnie zrobione cut-scenki, a w zasadzie cut-scenka. Jest jedna, taka sama przed każdą misją, ale ładnie zrobiona. Tła nie są za bardzo interaktywne ale wyglądają w porządku. Na zimowej planszy pada śnieg. Zdarzają się momenty, że elementy tła są na pierwszym planie i przesłaniają widok. Powiększające się, zmieniające kształty i zmieniające się w dziwne rzeczy kończyny naszych zawodników, dają zabawne zabarwienie oprawie graficznej. Zdarzają się też momenty kiedy blisko ekranu pojawiają się przeciwnicy, z którymi walczymy. Czasami możemy ich kopnąć w stronę ekranu. A świetnie zrobiona została walka z pierwszym bossem. Kiedy po każdym naszym mocniejszym ataku wypada właśnie tak w stronę ekranu, to po chwili pojawia się obrazek wkurzonego bossa zajmujący połowę ekranu i po chwili boss wskakuje na pole walki.

Jeśli musiałbym się do czegoś przyczepić w stosunku do oprawy graficznej, to zdecydowanie byłaby to animacja. Niestety tutaj gra bardzo cierpi. Animacja jest bardzo koślawa i zdecydowanie mogłaby mieć trochę więcej klatek. Postacie zarówno naszych herosów jak i przeciwników poruszają się jakoś tak koślawo. Jednak jeśli chodzi o grafikę to tylko ten jeden detal psuje ogólne wrażenie.

Teraz kilka słów o muzyce. Tutaj też zdecydowanie należy się pochwała. Utwory skomponowane do gry są zróżnicowane i każda plansza ma swój niepowtarzalny klimat odzwierciedlony również w postaci tego co słyszymy. Na przykład w drugiej planszy, tej skutej lodem i zasypanej śniegiem jest wręcz świąteczna. Pojawiają się nawet dzwoneczki jednoznacznie kojarzące się ze świętami. Wszystkie utwory zdradzają zafascynowanie twórców cięższymi brzmieniami. Jeśli ktoś pamięta taki serial animowany jak Moto Myszy z Marsa to będzie wiedział o jakie klimaty muzyczne chodzi. Znajdziemy też spokojne brzmienia, tak dla równowagi. Cała ścieżka dźwiękowa jest w moim odczuciu bardzo dobra. Buduje klimat i nakręca do walki.

Efekty dźwiękowe też stoją na wysokim poziomie. Oklepywane szczurki stękają i cienko piszczą, wielcy przeciwnicy krzyczą basem i śmieją się z nas. Odgłosy uderzeń też są różnorodne. Każda z broni wydaje jakieś odgłosy. Jest tych dźwięków naprawdę sporo i urozmaicają rozgrywkę, czasami zabawnie ilustrując daną sytuację.

Teraz przejdziemy do sedna, czyli do samej rozgrywki. Tutaj w teorii, na pierwszy rzut oka wszystko wygląda ok. Ładna grafika. Muzyka na wysokim poziomie. Zabawnie wygląda. Ciosy wykonywane przez żaby wyglądają zabawnie więc co jest nie tak z tą grą? Poziom trudności. Na piszę o tym za chwilę. Do sterowania oczywiście używamy gałki i dwóch przycisków. Jeden to atak, drugi skok. Tutaj bez szaleństw. Dodatkowo jednak, sterowanie trochę zmienia się w kilku miejscach. Na przykład w pierwszym etapie trzeciej planszy lecimy używając jet pack'a więc siłą rzeczy nie możemy skakać. Dlatego w tym etapie wciśnięcie przycisku skoku odpala atak specjalny. Nasz bohater zamienia się w kolczastą kulę i odbijają się od ścian i wrogów oczyszcza nam pole walki. Takich ataków możemy odpalić trzy na jednym życiu. Czasami więcej, gry uda nam się zebrać specjalny przedmiot zwiększający ilość posiadanych ataków specjalnych o jeden.

Bomba
Dodatkowa bomba

Na planszy ostatniej również zmienia się sterowanie. Tam kiedy trzymamy przycisk ataku, nasz zawodnik będzie prowadził, nieprzerwany, automatyczny ogień w jednym z kierunków. Aby przesunąć się w lewo lub prawo, bo tylko takie mamy możliwości w tej planszy, trzeba puścić przycisk strzelania. Wtedy możemy swobodnie poruszać się na boki. Rozpoczynamy tą planszę z podstawowym strzelaniem, które jest dość słabe i ciężko z nim tak naprawdę coś wskórać. Możemy zestrzeliwać, a potem podnosić strzelając do nich, dodatkowe rodzaje broni. Latają one najpierw w postaci znaku zapytania.

Niespodzianka
Niespodzianka

Po zestrzeleniu tego znaku zapytania, powstanie z niego jeden z trzech rodzajów strzelania. Cyfra 3 oznacza strzelanie typu 3-way, czyli rozpylające w trzech kierunkach jednocześnie. Jest to średnio mocna ale posiadająca największy zasięg broń. Możemy trafić na literkę F co jest skrótem od flamethrower, czyli po prostu miotacz ognia. Broń posiada dużą moc, ale jest ona skupiona w jednym punkcie i ma nie największy zasięg. Ostatnią możliwością jest zdobycie literki L co jest chyba skrótem od laser. Strzelanie w zasadzie takie samo jak ogień, tylko wystrzeliwuje wiązkę wyładowań elektrycznych. Wady i zalety takie same jak przy miotaczu ognia.

3-Way Flamethrower Laser
Od lewej, 3-Way, Flamethrower, Laser

Jak widzicie więc, sterowanie bywa różne w jednej grze. Przy okazji samego sterowania wyjaśniłem wszystkie power up'y ;)

Wcześniej sugerowałem, że coś jest nie tak z tą grą. Chodziło mi o poziom trudności. O ile wiem, że gra musi być trudna, żeby mogła być zaliczona jako pełnoprawna część serii. Wersje na domowe konsole, ze szczególnym wskazaniem na NES'a były masakrycznie trudne. Battletoads z NES'a jest nieraz uznawane za najtrudniejszą grą na tę właśnie konsolę.

Wersja automatowa zdecydowanie trzyma poziom. Mimo, że jest na pewno łatwiejsza od pierwowzoru to też nie można powiedzieć, że jest łatwa. Czasami gra nawet oszukuje, a przynajmniej takie to sprawia wrażenie. Do częstych oszustw można zaliczyć na przykład to, że przeciwnicy stojący wyżej, lub niżej potrafią nas uderzać znacznie wcześniej niż my ich. Ogólnie w tej grze nie można po prostu stać i naparzać przycisk do czasu aż ostatni przeciwnik padnie. Trzeba wykorzystywać wszystkie możliwe sposoby na atakowanie wrogów, a mamy kilka na to sposobów. Często pojawiają się skrzynie, którymi możemy cisnąć we wroga, a one jeszcze dodatkowo wybuchają.

Skrzynia Skrzynia Skrzynia
Kolorowe skrzynki

Poza tym często możemy znaleźć karykaturalnie wielkie pały zrobione ze słupa od znaku drogowego i wyrwana z ziemi razem z betonem. Kolor nie ma znaczenia. Zmienia się w zależności od koloru podłoża. Podnosząc taką pałę musimy uważać, bo przy jej podnoszeniu przez chwilę jesteśmy bezbronni. Jeśli już ją mamy to możemy kilka razy nią uderzyć zgniatając przeciwników.

Pała Pała Pała
Betonowe pały

Jest jeszcze jedna broń. Karabinek laserowy. Można go wytarmosić od Swat Rat'ów. Możemy z niego oddać cztery strzały, które mają dosyć sporą siłę i duży zasięg.

Karabinek laserowy
Karabinek laserowy

Ogólnie w grze jest zasada, że trzeba jak najszybciej wykorzystywać wszystkie dostępne bronie. Walka na gołe pięści to ostateczność, bo w tym przypadku jesteśmy traktowani bardzo niesprawiedliwie. Do tego, że gra jest trudna, dokłada swoją cegiełkę bardzo ograniczona dostępność przedmiotów dodających energii. Tak naprawdę występuje w grze tylko jeden rodzaj takich przedmiotów. Do tego latający i czasami może nam uciec. Jest nim przysmak żab, czyli mucha.

Mucha
Mucha

Pojawiają się w kilku miejscach w grze i trzeba je łapać wciskając przycisk ataku. Żeby nie było za łatwo to pojawia się ich zawsze około dziesięciu. Żeby uzupełnić jedną kratkę energii trzeba zjeść takie trzy. Więc jak widać trudno jest odnowić nadszarpnięty zapas energii, biorąc pod uwagę, że pełne życie to jedenaście kratek energii.

Do tego gra jest małym wrednym wyciągaczem żetonów ;) Na przykład grając na pierwszym kredycie, wrogowie zabierają nam jakieś duże ilości energii. Po dołączeniu się jest już jakoś łatwiej ;) Że nie wspomnę, że po dołączeniu się startujemy z jednym życiem mniej. Przejście tych pięciu plansz, pochłania mi w obecnej chwili jakieś 20-30 kredytów co jest dla mnie aż niepojęte. Jak można tak wyciągać żetony od biednych dzieciaków, ale wiem też że tradycja zobowiązuje ;)

Sam system walki też jest nieco niesprawiedliwy. Wspominałem wcześniej o tym, że przeciwnicy mogą nas atakować szybciej niż my to możemy zrobić, więc stanie w miejscu i naparzanie przycisku skończy się po prostu łomotem. Druga sprawa to fakt, że wszystkie finishery, czyli ciosy kończące jakieś combo mają straszne opóźnienie. Polega to na tym, że zakańczając każde combo nasz zawodnik zostaje na dłuższą chwilę w tej kończącej pozycji. To powoduje, że nie możemy przez około sekundę kontrolować naszej postaci. Za to przeciwnicy bez problemu mogą nas zaatakować. Takie samo opóźnienie występuje kiedy podnosimy jakąś broń. Nasza żaba schyla się po nią, wymawia jakąś sentencję typu „all right” i dopiero wtedy podnosi się, a przez ten czas możemy dostać gonga. Również jakaś połowa przeciwników nic sobie nie robi z tego, że są atakowani i potrafi wsadzić bułę między nasze ciosy. Tak, że jeśli szukacie sprawiedliwego systemu, to nie znajdziecie go tutaj ;)

Podsumowując. Battletoads w wersji Arcade jest pozycją na pewno obowiązkową dla fanów gry z NES'a. Jest ładniejsza, bardziej dopracowana, posiada świetną ścieżkę dźwiękową i po prostu więcej, mocniej, lepiej. Jednak nie jest aż tak trudna. Czy to zaleta, czy wada, oceńcie sami. Dla tych, którzy wcześniej żab nie znali. Uważajcie, gra jest naprawdę trudna i żeby gdzieś dojść trzeba się mocno przyłożyć. Gra jest stosunkowo ładna, ma dobrą oprawę dźwiękową. Trochę kuleje sam system walki. Jest to dla mnie gra ciężka do sklasyfikowania. Z jednej strony bardzo mi się podoba jej oprawa, a z drugiej zniechęca do głębszego zapoznawania się poprzez wykręcony poziom trudności.

Na koniec, dla tych, którzy chcieliby zobaczyć jak gra się prezentuje, poniżej postanowiłem zamieścić zapis swojego kaleczenia w tę grę :)

To już wszystko na dzisiaj. Jak zwykle dziękuję za poświęcony czas. Zapraszam do oddania głosu w sondzie i przyczynienia się do wyboru tekstu do następnego odcinka Wozu Drzymały.

 

Tekst można też znaleźć na mojej stronie www.retro-granie.info.

Oceń bloga:
26

Tradycyjnie chciałbym żebyście dali znać, o której grze chcielibyście przeczytać w następnym odcinku. Głosy zliczamy do godziny 18 w środę 02.03.2016.

Aero Fighters
71%
Big Karnak
71%
Meta Fox
71%
Pokaż wyniki Głosów: 71

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper