Restart klasyki

BLOG RECENZJA GRY
993V
Redakcja PPE.pl | 26.12.2013, 11:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Już na wstępie muszę zaznaczyć, że nie jestem oddanym fanem serii, a jedyną częścią, z którą miałem naprawdę długi kontakt, była Legenda. Z tego powodu nie mam zamiaru badać zawartości Tomb Raidera w Tomb Raiderze. Jak większość graczy zdaję sobię sprawę z zasług serii, jednak nie będą mieć one teraz znaczenia.

 

Wydanie ostatniej odsłony Tomb Raidera poprzedzone było długą kampanią reklamową, która miała przygotować graczy na istotne zmiany w serii. Tym razem nie mieliśmy sterować doświadczoną panią archeolog z tytułem szlacheckim, a jej młodszą wersją, będącą jeszcze nieopierzoną studentką archeologii (do tej pory nie udało mi się zidentyfikować żadnej studentki archeologii wyglądającej jak Lara..). Scenariusz autorstwa Rhianny Pratchett miał pokazać nam przemianę lady Croft z przestraszonego podlotka w żeńską wersję Indiany Jonesa. Obiecywano nam realistyczną, dojrzałą fabułą, która nie będzie się bała dorosłych tematów. Zapowiadano też wielopoziomowe, żywe otoczenie, z którym będziemy mogli reagować na wiele sposobów, godnych starszych platformówek.

 

Taka piękna katastrofa

 

 

Gdy już przyszło co do czego i gracze mieli okazję sprawdzić grę w akcji, jasnym się stało, czemu Rhiannie Pratchett, po 9 latach pracy przy scenariuszach gier wciąż musi towarzyszyć (córka Terry'ego Pratchetta). Jedyną powszechnie znaną grą w jej wykonaniu był Mirror's Edge, ale umówmy się - nie z powodu fabuły. Heavenly Sworda nawet nie wspominam, bo był to ekskluzyw na raczkującą konsolę Sony.

Fabuła starała się pokazać przemianę Lary w twardą awanturniczkę, jednak była najeżona większą liczbą dziur niż starożytne grobowce. Oczywiście, "momenty były" jednak nie da się przymknąć oka nieścisłości. W recenzji redakcyjnej Mikołaj postawił Tomb Raidera jako przykład dla Far Cry'a 3 w kwestii pokazywania przemiany bohatera. Jednak trzeba jasno powiedzieć: obie gry w tej kwestii solidarnie zawodzą. Jedyna różnica polega na tym, że Far Cry szybko zapomina o tym założeniu i nie przeszkadza w radosnym eksplorowaniu wyspy.

 

Natomiast Tomb Raider... Pokazywanie Lary przeżywającej wymuszone na niej zabójstwo w obronie własnej jest bardzo poruszające. Klimat trochę psuje fakt, że po godzinie-dwóch czasu gry nie ma już oporu przed rozłupywaniem czaszek niczego nieświadomym strażnikom za pomocą czekanu. Co gorsza (dla fabuły) dowiadujemy się, że nie wszyscy strażnicy służą dobrowolnie, z ochotą i gotowi na ostateczne poświęcenie, co stawia czyny panny Croft (i nasze) w bardzo dwuznacznym świetle. Nie raziłoby to aż TAK w oczy, gdyby masowe mordy w czasie rozgrywki nie przeplatały się z cutscenkami pełnymi rozterek moralnych i poczucia bezradności.

Gdy jednak dojdziemy już do momentu, gdy Lara i w rozgrywce, i w scenkach zostaje zaklasyfikowana jako psychopatka, fabuła nabiera tempa, nie potykając się już tak często o własne nogi. Pojawienie się drugiej wrogiej i nadprzyrodzonej siły urozmaica rozgrywkę, nadając jej lekko survivalowy klimat. Boleć może tylko dość sztampowe ratowanie księżniczki (dosłownie) z fortecy czarnego charakteru.

 

Piękny koszmar

 

 

Na szczęście ból zębów, powodowany przez wywijasy, jakie wyczynia fabuła, jest zmniejszany przez lokacje, przez które nas prowadzi. Pomysłowość ich designu, jak również zróżnicowanie potrafią wywołać szczery zachwyt. Na słowa uznania zasługuje też ich wielopoziomowość i fakt, że nie wszędzie od razu wejdziemy. Dlatego, gdy dostajemy nową umiejętność/gadżet mamy powód, by powrócić do już odwiedzonej lokacji i odkryć coś nowego. W czasie gry przemierzymy lasy, górskie wioski, wraki statków i samolotów, stare ośrodki badawcze...

Pochwalić trzeba silnik graficzny, dzięki któremu gra na starych konsolach może się szczerze podobać. Duży draw distance i przyzwoita ilość detali zachęcają do wspinania się w wysokie miejsca, zaś szczegółowość modelu Lary aż prosi się o wykorzystanie przy różnych "akrobacjach". Boli fakt, że opcjonalne groby do splądrowania, które miały wysilić nasze zwoje mózgowe, rozwiązuje się krócej niż minutę.

 

Chyba pomyliłem drogi

 

 

Pokracznemu multi należy się tylko króciutki akapit. Jest to debiut tego trybu w serii i sprawia on bardzo mocne wrażenie dodanego na siłę. TDM, FFA i dwie wariacje Captur the Flag to pójście po najmniejszej lini oporu. Docenić należy zaimplementowanie systemu leveli i ulepszeń, jednak gra nie ustrzegła się poważnych błędów. Jeszcze pół roku temu (nie wiem jak jest w tej chwili) wystarczyło zresetować router, by gra zaliczyła nam zwycięstwo! I nawet trzy pierwsze patche nie naprawiły sytuacji. Drugim błędem jest chaotyczność całego multi oraz jego mała popularność. Już w czerwcu trudno było znaleźć graczy w mało popularnych trybach, a teraz pewnie jest tylko gorzej.

 

Tomb Raider utrzymuje się na powierzchni

 

 

Mimo dużej ilości momentów słabych, gra może dostarczyć w miarę dobrej rozrywki na kilka(-naście) godzin. Jeśli jednak ktoś oczekuje gry na miarę zapowiedzi, to srogo się rozczaruje. Pozostaje mieć nadzieje, że sequele, które Eidos/SquareEnix na pewno wyplują, będą lepsze. Nie widzę też sensu w kupowaniu edycji na PS4 w cenie premierowej.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Design i różnorodność lokacji
  • Modele postaci
  • Długi singiel
  • Super Ninja Mutant Zombie
  • Głos Lary :)

Wady

  • FABUŁA!!!
  • Kiepskie multi
  • Brak TEJ sceny między Larą i Sam

Redakcja PPE.pl

Restart serii zbyt zapatrzył się w Uncharteda pod względem mechaniki - ale będzie to przeszkadzać tylko ortodoksyjnym fanom serii. Za to fabuła leży i prosi o dobicie...

7,5

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper