Dying Light - ten jeden, jedyny raz, dobranoc i powodzenia

Są takie studia, które w swojej historii robią jedną grę, która przechodzi najśmielsze oczekiwania, zostawia za sobą ogromny ślad, jawi się jako ta jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa, aby później móc mówić, iż to opus magnum danego studia. Według wielu opinii, tak jest z CDPR i jego Wiedźminem 3, BioWare i trylogią Mass Effect, Rockstarem i Red Dead Redempion 2, a ja uważam, że również Techlandem i ich pierwszym Dying Light. Zapraszam na reckę.
Hej wszystkim przybyłym, witam serdecznie. Dziś napiszę coś o grze, która bez skrupułów i specjalnych podchodów skradła moją uwagę, serce, zrobiła to z marszu, na czczo, nie pytając nawet czy może. Zalicza się do topki w generacji, w której debiutowała na rynku konsolowym. I tu wyjątkowo i dla odmiany napiszę, że - uwaga ów tytuł nie ominął mnie w roku 2015 i zagrałem w dniu debiutu. TAK! W końcu zagrałem w coś na premierę co :) ale zróbmy tak - pozwólcie że wymieszam wpis z wrażeniami z tamtego okresu, (TO JUŻ 10 LAT, ależ to zasuwa) przeplatany z wersją podrasowaną na stan obecny, w którą gram z niezmierną przyjemnością aż do teraz. Tu sympatia nie rodziła się w bólach, ona powstała od pierwszych sekund i chwil. Pierwszych spojrzeń i obrotów płyty w czytniku.
OCZY CAŁEGO świata są zwrócone na miasto Harran, gdzie 2 miesiące temu wybuchła epidemia nieznanej dotąd choroby, Ciągle nie jest jasne co spowodowało ten wybuch. Miejscowe ministerstwo obrony wzniosło wokół miasta mur majacy zapobiec rozprzestrzenianiu się zarazy. Podczas gdy globalny resort epidemiologiczny zapewnia stałe zrzuty zaopatrzenia mające na celu pomoc pozostałym przy życiu mieszkańcom. Jednak pomimo formalnych wysiłków GRE aby wspomóc uwięzionych mieszkańców w skażonym Harranie, do czasu opracowania skutecznego leku. Ministerstwo obrony uważa, że powstrzymanie wirusa może wymagać podjęcia bardziej radykalnych działań.
PYTANIE BRZMI: czy w mieście zostali jeszcze niezarażeni mieszkańcy, jak utrzymuje GRE. A jeśli tak, czy ministerstwo mimo to przeprowadzi atak bombowy majacy na celu catkowite wyeliminowanie wirusa Harran razem z całym miastem? Niezależnie od tego, czy dzieła zniszczenia dokona wirus czy ministerstwo...jedno jest pewne: Dni Harranu są policzone..
Tak zaczyna się wstęp do Dying Light, gdzie zostajemy zrzuceni z samolotu, oczywiście bezpiecznie na spadochronie, do miasta o którym wiemy tyle, że zostało zarażone nieznanym wirusem. Z misją odszukania pewnego jegomościa. Czy coś mogłoby pójść nie tak? Jakże inaczej, po "twardym lądowaniu" bez spoilerów - wpadamy na uzbrojonych bandytów, mamy błyskawiczny kontakt z zarażonymi, zostajemy uratowani i zaczynamy naszą przygodę. Niby nic takiego, a uwierzcie - to konkretne pierdyknięcie.
Kiedy pierwszy raz zbliżałem się do miasta na spadochronie, na PLAYSTATION 4, nie mogłem uwierzyć jak cudowny jest Harran z powietrza. To robiło niesamowite wrażenie i wyglądało cudownie, wielki stadion w tle, ogromny most z lewej, wysokie wieżowce z prawej. Na myśl przychodziło jedno - czy tu naprawdę stało się coś niedobrego? Niestety rzeczywistość zweryfikuje nasz podziw i początkowe zachwyty. I to w prawdziwym next genowym sznycie w swoim czasie. Bo pomimo pewnych poprawek i ulepszeń, tytuł wcale się tak nie zestarzał. Jasna sprawa, że fajniej grać teraz w 60 klateczkach, wyższą rozdzielczością, większym zasięgiem rysowania. Lecz miód i klimat pozostanie ten sam. Uratowała nas, tajemnicza wtedy jeszcze kobieta.
To były czasy! A tera niby ni ma ⚠️
Dwie wieże
W których przyjdzie nam zacząć obcowanie i zapoznawanie się z mechanikami, zadaniami, założeniami. Przebywać będziemy głównie w tej po prawej. To taka nasza baza wypadowa, bezpieczna kryjówka, źródło poboru wszelakich zadań i misji. Kilka pięter do naszej dyspozycji. Znajdują się one w początkowej lokacji "slumsy" a patrz Pan jakie konkretne, nasza wielka płyta dziesięcio kondygnacyjna i więcej może się schować. Jesteście ciekawi co tam się znajduje? To przejdźmy się do środka.
Pamiętajmy o dzieciach
Pranie też trzeba robić
Suchy prowiant najlepszy
Widoczki z okien
I inne
Jeszcze trochę widoków z wieży
HARRAN JAK WROCŁAW Z LAT 90?
Miejscówkami i architekturą Harran przypomina/kojarzy mi się z polskimi miastami z lat dziewięćdziesiątych. Różne drobnostki i smaczki, które można zauważyć i wyłapać to taki gest w stronę rodzimych graczy. Oczywiście to nie główne założenie, ale miło jest dostać tak przyjemny i nostalgiczny wręcz akcent. Czy Wy pamiętacie to z tamtych lat? A może wyłapaliście coś jeszcze w swojej przygodzie. Podzielcie się, nie omieszkam zerknąć.
Te dawne klosze na żarówki
Marmurowe posadzki
Te szyby w przychodniach
Te kuchnie
Miałem takiego! Niemalże identyczny
I reszta
Ewidentnie przed pandemią miało w Harranie odbyć się jakieś wydarzenie sportowe. Z tego co można zauważyć po plakatach, jest to olimpiada lekkoatletyczna 2014, czy cuś w tyń deseń. Czy się udała? Któż to wie, na pewno pełną parą szły przygotowania i promocja.
JESTEM CRANE. KYLE CRANE.
Z Cranem polubiłem się od samego początku. Jest najlepszym biegaczem w całym mieście. Ale żeby tak było, musiał przejść ciężką i wyboistą drogę w tym celu. Nabieraliśmy umiejętności z postępem gry, wykonywaliśmy coraz to nowsze ciosy, kombosy. Wszystko aby bronić się przed ludnością Harranu zamienioną w szkaradne zombie, ale i nie tylko przed nimi. Z jednym z najlepszych systemów poruszania się "parkour" w grach w ogóle. Gdzie to nie potrafiliśmy wejść, wspiąć się. Jeżeli ktoś nie mógł czegoś, bądź uważał za niewykonalne, posyłano wtedy nas - Crane. Biegał, skakał, ciachał paskudctwa, próbujące zrobić sobie z nas (psznie je) kolację. Nie zliczę ile to kilometrów zrobiłem łącznie, przebiegłem wzdłuż i wszerz. I to wszystko z ogromną satysfakcją i przyjemnością. Czasami po prostu biegam sobie, szukając różnych fantów, zwiedzam sobie, odkrywam, i nic więcej - tylko aby pobiegać, taką daje mi to radość. CIEKOWOSTKA: Pamiętacie film "13 dzielnica"? Tam główny aktor David Belle, również poruszał się w tym wspaniałym stylu i to na tych zasadach i kreacji wzoruje się DL w kwestii parkour.
Sam aktor pojawił się nawet jako charakter w części drugiej. Ale to już temat na kolejny w kolejce wpis.
FABUŁA, MISJE, ZADANIA
Historia prowadzona jest bezpiecznie. Osobiście podoba mi się. Są niespodzianki, ciekawe zwroty akcji, nie rzadko zabawne misje poboczne czy zadania. Tutaj jestem naprawdę zadowolony. Było kilka momentów, przy których uśmiechnąłem się dość soczyście i szczerze. A i również takich, gdzie leciutko się wystraszyłem, przeżywałem chwilę grozy, lekkiego strachu. Złego słowa nie powiem, potrafiłem się wciągnąć i porwać na dłuuuuugie godziny. Natomiast nie podobały mi się wyzwania na czas, bieganie na czas, i powtarzalne zadania - takie jak zrobienie strefy kwarantanny typu PARKING PODZIEMNY, RESTAUEACJA TRZY KSIĘŻYCE, SKLEPY, i inne. W niektórych z nich dałem z siebie sporo, nie było tam żartów, i kiedy udało mi się zrobić całe, powinny one zostać zaliczone i nie pojawiać się więcej jako dostępne. Nie podoba mi się to i tyle. Warto też poświęcić chwilę i uratować bądź pomóc jakiemuś ocaleńcowi, a kiedy nam się uda, to możemy dostać od niego za to wyjątkową nagrodę.
No i te NOCE. Fajnie, że są taką zmianą i odmianą w porównaniu do tego co robimy i co dzieje się za dnia, ale według mnie są trochę przesadzone. Nie spędzałem tam ani chwili dłużej, aniżeli było to potrzebne i wymuszone wykonaniem którejś z misji. Ktoś powie, że to jedna z kwintesencji produkcji, nie ma problemu, kłócić się z tym nie będę. Pozytywnym zaś aspektem z tym związanym, było pilnowanie czasu wieczornego, kiedy już na horyzoncie pojawiał się zachód słońca, a zegarek na ręce zaczął nam pikać - ti ti, ti ti, ti ti, ti ti, co oznaczało abyśmy lepiej zaczęli się już rozglądać za jedną z wielu bezpiecznych stref. Na pierwszą myśl przychodzi mi tu swietny film "JESTEM LEGENDĄ " Ja akurat wiedząc o nadchodzącej nocy, spierniczałem gdzie pieprz rośnie, jak oparzony i szukałem szybko zielonej ikonki budynku na mapie, (bezpieczna strefa) albo ultra fioletu.
I dokonałem czegoś, co wydawałoby się aż niemożliwe. Czegoś po czym przestałem bać się przez jakiś czas nocy. A mianowicie ubiłem tego dziada:
Night hunter. I zrozumie to ten, który również tego doświadczył. Udało mi się to zrobić sprytem, i pewną przewagą 🤫😏 ale co napsuł mi krwi wcześniej i nerwów to napsuł. Pojawiał się każdej kolejnej nocy, ale świadomość możliwości jego pokonania, dała mi pewną dozę odwagi, dzięki której noce nie były już tak przesadnie straszne, choć i tak nie przypadły mi do gustu i unikałem ich, jeśli było to tylko możliwe.
Widząc taki krajobraz, dobrze radzę zacząć myśleć o miłej lokacji. Bo po ciamaku, tak jak piszę, nie jest wesoło - a dokładniej mamy przerąbano-przesrane.
Jak grać w omawiany tytuł, czy jest jakiś sposób? Jak wiadomo gramy dla zrelaksowania i odprężenia. Chcemy uciec na chwilę od codziennych problemów prawdziwego życia i odpocząć na chwilę. Dying Light to na szczęście nie soulslike i bez problemu każdy powinien dać sobie radę. W końcowych etapach to już z palcem.....w nosie. Ja miałem taką strategię, aby nie stresować się i nie frustrować, zbierałem, tworzyłem i miałem przy sobie jak najwięcej apteczek i zielonych dolarów. W pewnym momencie miałem ich nawet 500! Więc utrata zdrowia, nie robiła wrażenia. Szukajcie alkoholu i gazy, z których wytworzycie apteczki, a także otwierajcie żółte wany (ambulance) wytrychami z tyłu, tam też są apteczki.
Tu łatwo zdobyć zasoby - gazę
A tu tuptuszki (pieniążki inaczej)
A nawet tu: stary ja tu na deszczu, wilki jakieś (zombie) 😀
Także warto się rozglądać i szukać wszelakich i różnorakich miejsc. A jeśli jest za trudno, to po prostu wysmarować się ubitym, zgniłym zombi, co da nam "kamuflaż" i przez pewną chwilę (około 2 minut) będziemy "niewidzialni" dla pokrak - ale uwaga, też nie dla wszystkich ich rodzajów.
W kamuflażu
Walka, zombiliminacja, atak, obrona.
Powiedzieć tak szczerze, z dłonią na sercu? Jeden z bardzo mocnych aspektów produkcji. Rozczłonkowywanie, kopanie, krojenie, ciachanie, szeryfowanie, miażdżenie, zombiliminacja - a prostym językiem gracza - eliminacja brzydali bezzębnych to nie tylko świetna zabawa, ale i obowiązek i niecodzienna przyjemność. Z towarzyszącym nam pomysłowym, rozmaitym, arsenałem broni białej. Podstawowe miecze, maczety, noże, sierpy, o różnych wymyślnych nazwach, a także własne "sklejki" dziwnych i unikatowych zarazem ostrzy, wykreowanych ze schematów pozyskiwanych w trakcie eksploracji. To tak dobry element całej składowej, że bywały momenty iż walczyłem z kilkunastoma skurczybykami naraz. Co tam się działo - istna sodoma i gomora, flaki dosłownie fruwały wszędzie, głowy spadały jak kartofle do piwnicy. A jak siekniesz takiego zamienionego strażaka na zombiaka w butlę z tlenem na jego plecach, to wtedy nastąpi wybuch i zlatują się wtedy te szybsze, agresywniejsze padalce, które wymagają trochę więcej. Pa na to - jeeep Kamilek ⏬️
Natomiast troszkę po macoszemu potraktowano broń palną. Jest ona dostępna, można jej używać, ale nie sprawia już takiej przyjemności jak pierwszoosobowa strzelanina. Zresztą nie ma się co dziwić, bo sednem walki jest właśnie walka wręcz, a karabiny strzelby, i pistolety mają nam głównie pomóc w gorących momentach, bądź monstrualnych przeciwnikach i tym o którym pisałem wcześniej 🙃 Zresztą używanie jej bez przerwy to nie jest dobry pomysł, powoduje to hałas, co przyciąga w ilościach hurtowych całą masę diabelskich pomiotów. Jak kto woli i lubi. W obu przypadkach, trup ściele się gęsto.
Palący problem? Zaraz go rozwiążę
Poruszanie się to także paleta unikalnych stylów i pomysłów. Możemy przeskakiwać, skakać, robić wślizgi i uniki. A kiedy stwierdzimy, że gdzieś ciężko będzie nam się dostać, to mamy później ze sobą kotwiczkę, która oszczędzi nam trochę czasu i zakłopotania. Polecam niezwłocznie otwierać wszystkie skrzynie, przeszukiwać mieszkania, wnętrza, wsadzać nos w nie swoje sprawy praktycznie tam gdzie tylko to możliwe i zaglądać pod każdą Harranską dziurę. Handlarze dobrze zapłacą za kawę, papierosy, a szczególnie za wszelkie kosztowności. Przy okazji możemy natknąć się na notatki i różne figurki w ramach zbieractwa. A na deser w czasie tych wszystkich czynności, przygrywa nam absolutnie epicki i dodający krzepy podkład muzyczny.
Warto zaglądać do handlarzy.
Jaja se robicie czy co? Kiedy wyjdziecie z wieży w slumsach i pójdziecie chwilę na wprost, zobaczycie ścianę ze zdjęciami osób zaginionych. To fotki twórców Dying Light 🤣😂 którzy sobie robią chyba z nas jajca, albo taki geścik. W każdym bądź razie super pomysł.
Filip gdzie jesteś
Czy znacie tegoż bohatera z innej produkcji Techlandu?
Jestem więcej aniżeli pewny, przekonany, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że tu można było zjeść przepyszną i wyśmienitą pizzę na grubym cieście
Soundtrack!
Jeden z niewielu soundtracków, który słucham przy każdej chwili i okazji. Bez szemrania powiem cudo. Pan Paweł Błaszczak, twórca muzyki do DL, powinien dostać jakąś równie epicką nagrodę.
Panie Pawle, to co Pan stworzył jest niesamowite i wyjątkowe. Bez tych dźwięków, DL nie byłby tak oryginalny. To dodaje unikalnego charakteru produkcji, rozpoznawalności i czarującego, zaczarowującego klimatu. Można dosłownie odpłynąć przy tych kawałkach, poczuć radość, smutek czy strach. Nie wyobrażam sobie nikogo innego i czegoś innego. Powalający kunszt, wyczucie i umiejętności. Po prostu woooooow! Rewelacja.
DZIŚ C - ENGINE KIEDYŚ CHROME ENGINE
Techland posiada własny silnik graficzny, na którym tworzy swoje świetne produkcje. Pierwotnie nosił on nazwę CHROME ENGINE, który napędzał między innymi znane chyba raczej wszystkim Call Of Juarez, pierwsze Dead Island i przede wszystkim również pierwsze Dying Light jak i wyśmienity dodatek THE FOLLOWING - o którym też chciałbym napisać wkrótce. Natomiast najowsza odsłona DL 2 to już najnowsze, udoskonalone narzędzie o nazwie C - ENGINE. Silnik ten na pierwszy rzut oka, (ale w szczególności) wyróżnia się fantastycznym oświetleniem. Pamiętam jeszcze jak za czasów PS4, robiło to olbrzymie wrażenie. Liczę, że zostanie dodany HDR, co jeszcze bardziej mogłoby prezentować potencjał. Mamy świetne odwzorowanie roślinności, flory i fauny. No i na pewno silnik ten potrafi celująco wyświetlić spore rozmiary terenu w czasie rzeczywistym z dalekim zasięgiem rysowania, toną detali i różnych obiektów. Z tego też powodu, wersje na Xboxa 360 i PlayStation 3, zostały swego czasu anulowane. Nie było szans.
Harran to nie zawsze piękne? widoczki i sielanka na całego. To miejsca okrutne, w które czasem lepiej się nie zapuszczać.
To nie cały czas świecące słońce, na którym wygrzewamy się cały dzień na tarasie. Bo mokro i szaro-buro też jest.
Szkoda, że tak wyszło, bo miejsce to było i mogłoby być naprawdę piękne i wyjątkowe. Miejsce, które zyskałoby popularność wśród naszych rodaków na kierunek urlopu.
Na który wybiorą się jak najbardziej, naszymi liniami autobusowymi ®️🫶😜🤣
No i jeszcze kilka zrzutów na koniec:
Tu już żadna imprezka chyba się nie odbędzie co?
Ejj co Ty, co chciałeś zrobić od tyłu co?
Ty ona se łobiad gotuje?
Daj latarkę - faktycznie. To smacznego.
PRZYCHODZI ZOMBIE DO LEKARZA:
O matko jedyna a Panu co dolega?
gggggrrrrr, aaaaaaaa, am am am am, chlip chlip chlip chlip, bryp bryp bryp.
I tyle by było z wizyty 🤣🫣🤪
OPUS MAGNUM TECHLANDU?
Chyba już tak zostanie, że ciężko będzie przebić swój najlepszy projekt, którego raczej nic już nie będzie w stanie przebić. Ani wcześniej, ani później nie pojawiło się nic, co mogłoby dorównać pierwowzorze. Umówmy się jeśli chodzi o jeden gatunek i uniwersum. Techland z zombiakami wyprawia rzeczy niesamowite, wniósł ten gatunek z powrotem na szczyt popularności, dał świeżego oddechu ( taa jasne, niech Ci taki chuchnie) 😁 i jako jeden z niewielu nadal ciągnie ten unikatowy rodzaj rozrywki.
Co będzie dalej - nie wiadomo. Po przejęciu części udziałów przez inną firmę, pojawiły się pewne obawy co do przyszłości, ale jak widać, nic złego narazie się nie stało, a już niedługo światło dzienne ma ujrzeć kolejne wcielenie w postaci DYING LIGHT THE BEAST.
Na które czekam bardzo niecierpliwie i z nadzieją, że będą to znowu klimaty i rozwiązania z części pierwszej. Życzmy aby właśnie tak się stało i trzymajmy kciuki, bo Dying Light nigdy za wiele. Oj nigdy.
Ponad 25 milionów sprzedanych egzemplarzy DL1 to niewyobrażalny sukces co świadczy o niesamowitości tej wspaniałej perełki. I co ciekawe, tytuł czeka jeszcze jedna aktualizacja, która pojawi się wkrótce, i na obecnych konsolach sprawi - według twórców, iż będzie to ostateczna wersja jaką zawsze chcieli. Intrygujące, zobaczymy.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.