Kącik Filmowy #11 Iluzja 2

BLOG
831V
Kącik Filmowy #11 Iluzja 2
cosmos22 | 16.07.2016, 00:32
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kontynuacja thrillera z 2013 roku, premiera odbyła się 8 czerwca na świecie, a miesiąc później w naszym kraju.

W świecie „Now You see me” wiele się zmieniło, począwszy od samego reżysera i scenarzystów po sam kierunek filmu. Nie mamy tu już do czynienia z Louis Leterrier w roli konduktora, a Jon M. Chu, człowiekiem odpowiedzialnym za dwa filmy o Justinie Bieberze, jak i Step Up 2 oraz Step Up 3D. Świetny wybór do poprowadzenia opowieści o pełnym akcji pościgu grupy iluzjonistów, prawda? W kwestii napisania samego dzieła, postanowiono zrezygnować ze współpracy z Panami Boaz Yakin i Edward Ricourt (pomysłodawcy) na rzecz samego Eda Solomon. Producenci wiedzieli, co robią i w czyich rękach pozostawiają film, gdyż Ed jest współodpowiedzialny za perełkę kinematografii końca XX wieku, Super Mario Bros.

Na Sali kinowej dowiemy się o dalszych losach „Jeźdźców” po jakże intrygującym zakończeniu poprzedniej części. Zostali oni wcieleni do organizacji zwanej „Oko”, o której widz nic nie wie, bo jak widać nie potrzebuje. W rzeczy samej, sekta ta istnieje, ale artyści sami nie są pewni, czy rzeczywiście do niej należą i czym się ona zajmuje. Ciekawe, jak sprawa ma się u scenarzysty? Po długich przygotowaniach do powrotu na scenę i ponownego występowania, ich plan zdemaskowania kolejnego oszusta krzyżuje pewien potężny człowiek, który ma zamiar wykorzystać grupę w celu skradzenia cennego orędzia do zawładnięcia giełdą, a potem całym rynkiem.

Najmocniejszym filarem produkcji miały być oczywiście sztuczki magiczne i występy, które oczywiście były, ale spłynęły na trochę dalszy plan. Twórcy woleli skupić się na trzymających w napięciu pościgach, ucieczkach i niesamowitych zwrotach fabularnych, jak z rodowitego filmu akcji. Problem w tym, że w pierwszej części lepiej wyważono te elementy, skupiono się też na magii i na celu grupy, który był dla widza nieznany. Miała w sobie wiele tajemnic. Prawie do końca seansu nieznane były kolejne kroki magików. W „Now You See Me 2” wszystko jest uzgadniane na naszych oczach, a każda sztuczka potem tłumaczona uznając siedzącego w kinowym fotelu klienta za idiotę. W pierwszej części również zdradzano tajemnice trików, ale były one mniej oczywiste, a ciekawsze. Jak wspomniałem, scenarzyści wpletli masę „plot twistów”, które było aż przykro oglądać. Polegały głównie na ukazaniu jakiejś postaci po „złej” lub „dobrej” stronie. Były oczywiste, łatwe w domyśle i siedząc na seansie znużony czekałem, aż spełnią się moje domysły. Twórcy budowali napięcie, zwłaszcza w ostatniej scenie, rozwiązując je prostym zwrotem akcji.

Wracając do samych iluzji, były one wykorzystywane w głównej mierze do pościgów, rzadziej kradzieży. Sam początek nastawiał mnie bardzo pozytywnie, ukazując „Jeźdźców” za niesamowitych profesjonalistów w swojej dziedzinie ze świetnym szczegółowym planem, który opiera się na trikach. W tamtym momencie znaliśmy cel, ale nie wiedzieliśmy, jak go zrealizują, stąd oglądanie z zaciekawieniem, wręcz z zachwytem, niczym magiczne show. Niestety to jedyna tak dobra scena w tym filmie. Druga podobna była napisana bez jakichkolwiek ambicji i nie trzymała w napięciu. Była oparta na jednej sztuczce wymagającej tak dużej precyzji manualnej, że wydawała się dość głupia i niemożliwa. Reszta produkcji to właśnie pościgi, gdzie członkowie grupy uciekali dzięki magii. Niestety były to iluzje na niskim poziomie, które tylko spowalniały minimalnie wroga. Nigdy większej całości, żadnego planu. Sprowadzały się do zakłucia w kajdanki, czy użycia kanalizacji, jako zapadni w sztuczce ze znikaniem. W owych pościgach nie pomagała praca kamery. Kamerzysta miał wiecznie „kameropląs” i wszystkie sceny akcji były prawie niemożliwe do odczytania.

Postaci były zbiorem aktorów, nie miały wiele do zaoferowania oprócz najprostszych motywów, czy podziału na śmieszniejszych i mądrzejszych. Nie mieli nawet celu. Ich zachowania były tak proste, że wiadomo było, po której stronie stali. Jeśli chodzi o postać Daniela Radcliffea, to prawie go w tym filmie nie było. Jest tylko jedną z wielu przekładni, żeby fabuła toczyła się dalej. Po jednym „Plot twiście” w drugiej połowie obrazu zupełnie schodzi z głównego planu na rzecz innej figury.

Nie będę wspominał o aspektach sztuki kinowej takich, jak światło, plany i temu podobne, bo raczej nikogo, kto idzie do multipleksu na film akcji to nie obchodzi. Napomknę tylko ponownie, że praca kamery jest irytująca i utrudnia oglądanie podczas scen z podkręconym tempem.

O muzyce za to trochę napiszę. Ta z pierwszej części bardziej mnie urzekła i utkwiła w pamięci, co w dzisiejszej erze filmowej jest trudne, bo wszystkie ścieżki są bardzo proste i podobne do siebie. W Now You See Me stworzona przez Briana Tylera oprawa dźwiękowa idealnie pasowała do pokazów magicznych, show głównie dzięki instrumentom perkusyjnym i dętym (zwłaszcza trójkąta, kocham). Jeśli ktoś słyszał pewnie się ze mną zgodzi. Zdaję sobie sprawę, że w prequelu również skorzystano z pomocy Pana Tylera, ale jego tematu nie było tak słychać, skupiono się raczej na prostszych motywach, czy nawet licencjonowanych, choć niezbyt popularnych, piosenkach. Po prostu, bez polotu.

Motyw Iluzji z 2013 stworzony przez Briana Tylera. W nowej odsłonie trudno doszukać się "main theme".

Na NYSM2 się zwyczajnie zawiodłem. Nie przepadam za typowymi thrillerami, filmami akcji. Ten element sztuczek magicznych i wykorzystania swoich umiejętności w tak ciekawy sposób, jak rabunki i to w dość szczytnych celach mnie przekonały, dlatego uważam Iluzję z 2013 za całkiem niezły film. Dobrze się przy nim bawiłem i urzekło mnie prowadzenie narracji, gdzie nie mówiono mi, co zaraz się wydarzy. Cel nie był zdradzony, ani drogi do jego osiągnięcia. Oglądałem z fascynacją wymalowaną na twarzy. Wprost przeciwnie do następczyni. Nie miałem wielkich oczekiwań, ale na seansie się strasznie wynudziłem i nic z niego nie wyniosłem. Może ktoś „mniej domyślny” bawiłby się lepiej, ale to nie zmieni mojej oceny, że film był źle poprowadzony przez reżysera, a jeszcze gorzej napisany. Większości odradzam, choć wielcy fani „jedynki” pewnie zobaczą, by dowiedzieć się, co działo się dalej. Do zobaczenia na karuzeli.

Oceń bloga:
0

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper