Granie w chmurach

BLOG
370V
Granie w chmurach
gramisan | 25.07.2018, 12:17
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

To, że Nintendo chadza swoimi ścieżkami niejednokrotnie wyznaczając nowe trendy, wiemy wszyscy. Ale Sony i Microsoft? Japońska korporacja i amerykański gigant raczej zawsze szli ramię w ramię przez utarte przez dekady ścieżki. Ten swego rodzaju impas drugi z wymienionych próbował przełamać przy okazji zapowiedzi Xboxa One.

Skończyło się gwizdami fanów i szybką korektą wizji, tj. powrotem do sprawdzonych rozwiązań. Czy aby jednak Microsoft kompletnie zrezygnował ze swoich planów? Czy może po prostu postanowił najpierw zmiękczyć tradycjonalistów i wprowadzić je etapowo?

Micromesjasz

By dopatrzyć się tak daleko idących różnic w sposobie myślenia obu firm należałoby chyba wrócić do 10 marca 2000 roku, czyli do zapowiedzi oryginalnego Xboxa. Jeszcze nie opadł kurz po premierze PS2, tymczasem Microsoft ustami Billa Gates’a zapowiedział wejście na dziewicze dla siebie terytoria stacjonarnych konsol. Doskonale pamiętam, jak nieufnie gracze podchodzili do tych rewelacji. Sam wtedy stałem okrakiem na barykadzie z transparentem „nie dla rozwiązań PC’towych na konsolach!”. Bo co to w zasadzie miało być? System operacyjny oparty o Windows 2000? DirectX? Intel Pentium? I na Boga, dysk twardy?! Jeszcze tylko tego brakowało, instalacji gier! Komu to potrzebne? Dlaczego?

Czas pokazał, że większość z wprowadzonych wraz z pierwszym Xboxem rozwiązań stało się standardem w kolejnych generacjach i dzisiaj gracze nie wyobrażają sobie konsol bez atrybutów podówczas niewyobrażalnych. Jednak, jak by się to wszystko potoczyło, gdyby w 2000 roku media społecznościowe były rozbujane w równym do dzisiaj stopniu? Czy rozwój mógłby zostać zahamowany? Nie wykluczone, że wznosząca się fala hejtu zgasiłaby w zarodku całe przedsięwzięcie.

Micronetflix

Obecnie Microsoft ponownie wprowadza rewolucyjne zmiany, ale tym razem pod płaszczykiem ewolucji. Po cichu. Niczym kelner podaje graczom menu z cennikiem rodem z drogiej restauracji i podpowiada, hej, to wszystko mamy też na szwedzkim stole. Za 1/10 ceny jednej potrawy możecie się najeść do syta. Mowa oczywiście o Xbox Game Pass. Przed chwilą sprawdziłem bieżącą cenę usługi i akurat załapałbym się na promocyjną ofertę 3-miesięcznej subskrypcji za 29 zł (przecenionej z 87 zł, co również nie jest wielkim kosztem). Przez ten okres czasu gracz dostaje nielimitowany dostęp do ponad 100 gier. Nie tylko popierdółek i archiwalnych tytułów z poprzednich generacji, lecz również bogatej oferty świeżych wielkich hitów. Jak to możliwe, że to się komuś opłaca? Tak samo jak opłaca się to Netflixowi.

Działania Microsoftu są nastawione na długoterminowe korzyści. Nie wszystko musi się zwrócić tu i teraz, lecz w perspektywie czasu ta rozwijana obecnie usługa stanowić może o sile marki Xbox i przy zapowiedzi kolejnej generacji nierozerwalnie spleść się z planami wydawniczymi Microsoftu.  Gdybym przyrównać to do rynku filmowego, Sony zdaje się stawiać na kinowe blockbustery triple-A, podczas gdy Microsoft coraz bardziej odpływa w stronę mniejszych produkcji rodem z Netflixa, przy okazji skupując prawa licencyjne do starszych (ale nie starych!) produkcji innych wydawców. Dzięki temu może zaoferować szeroką bibliotekę tytułów na wyciągnięcie każdego portfela, a przy tym zapewnić sobie mniejszy, ale za to stały dochód z wynajmowania gier i związać ze sobą klientów na całe lata. W perspektywie rozwoju grania w chmurze, gdzie sprzęt przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie ta forma dystrybucji może okazać się strzałem w dziesiątkę.

Phil Spencer, szef działu Xboxa został awansowany do rangi wiceprezesa i ma obecnie wpływ na planowanie strategiczne całej korporacji. Nie bez powodu. Niejednokrotnie wspominał, że przyszłość grania widzi w streamingu. Xbox nie jako hardware, a usługa? Z obecnej perspektywy brzmi to surrealistycznie, ale rzeczywistość już nieraz przeganiała fikcję. Nie dziś, nie jutro, ale czy nie nigdy? Zmiękczanie grami nastawionymi na multiplayer już się zaczęło, utyskiwanie na politykę always online jakby przycichło. Przyszłość zaczyna się dziś.

PS: Zazwyczaj piszę do szuflady, a do opublikowania powyższego tekstu przekonały mnie ostatnie plotki o Scarlett. Ja bym tam w nie wierzył. Są ku temu mocne przesłanki. Przy tej okazji mam do Was pytanie: co myślicie o streamingu gier?

Oceń bloga:
9

Cloud gaming…

To jak spełnienie mokrego snu o niekończącej się bibliotece gier!
48%
Wypożyczalnia online jako usługa uzupełniająca? Czemu nie…
48%
Komu to potrzebne? Dlaczego?
48%
Pokaż wyniki Głosów: 48

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper