Weekendowe granie #85

I co? Znów gramy w weekend? Nie inaczej! W sumie wakacje się dla niektórych skończyły (dla mnie nawet się nie zaczęły), więc granie w tygodniu już nie będzie tak intensywne. Dodatkowo, pogoda się jeszcze psuć zacznie toteż będzie mniej powodów do wychodzenia z domu, a więcej do przesiadywania wewnątrz tego zacnego budynku. Fred ma nadzieję że siedząc w domu nie patrzycie się w sufit przez bite 12 godzin, a czytacie WG i sobie wesoło gracie. Z radością, dumą itp.
No i cóż, to że mnie nie było, nie znaczy że byłem nieobecny. Niebieski glutek zawsze jest z Wami (choćby po prawej stronie PS Site, wśród zacnych osobistości prowadzących coś takiego jak blogi). No ale, nie dramatyzujmy i po prostu przejdźmy do rzeczy. Kilka gier udało mi się ukończyć mimo tego całego upału (jakieś soczki, jakieś coś) i znów będę Wam o tym pisał. Na pewno umieracie z ciekawości, więc już nie przedłużam. Pierwsze co chciałbym tutaj wyklikać to fakt, że platyna w Kingdom Hearts Birth By Sleep Final Mix HD jest na wyciągnięcie pada, aczkolwiek jeszcze trochę mi zajmie zanim ją ostatecznie zdobędę. Przyznam że jestem z siebie dumny, bo udało mi się zdobyć jedno trofeum, które już miałem zrezygnować. Chodzi o "Maestro" wręczane za jedną z minigier rytmicznych. Mamy tam kilka utworów z pierwszej części w których musimy zdobyć najlepszą ocenę. Dla mnie to czarna magia, bo w gry rytmiczne nie gram i ich nie lubię. Wystarczyło jednak ćwiczyć, nie rzucać padem i nie odstawiać tego na zbyt długo. Były jednak momenty kiedy byłem bliski płaczu, kiedy mówiłem że deweloperzy ze Square Enix nie mają serca i koło dupy lata im fakt, że nie wszyscy umieją gry rytmiczne. Ale nie, nic z tych rzeczy. Bo nie jestem żadną Trophy Whore, oj nie. Jam jest Krzybsztef, Trophy Warrior i jak tylko zechcę, trofeum mieć będę. Tak czy siak, zaznaczam przy tym że wszystko robię od zera grając na poziomie Critical, dlatego trochę to trwa, bo dodatkowi przeciwnicy główni to żadne żarty czy jakieś heheszki. To maderfakery którzy nie mają nic do stracenia, ale walczą tak jakby zależało od tego życie ich rodzin i zwierząt (a tych też przecież nie mają). Są zaciekłymi oszustami gotowymi trzepnąć postać gracza szaloną kombinacją ciosów gdy ta ma tylko 1HP. Ech... Przeszedłem również dwa dodatkowe epizody. Jeden z nich to Final Episode, a drugi to Secret Episode. Jest to pierwszy raz kiedy gram w jakąś wersję Final Mix tak dokładnie, więc nie wiem jak to wygląda w innych częściach. Zwykle jakieś "secret-coś" było raczej w postaci filmiku - tutaj jednak jest to rzecz grywalna. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale naprawdę super sprawa przenieść się w te momenty i zobaczyć jak zaczęło się kilka rzeczy i kim są te postacie (tak, ja wiem: Tetsuya Nomura i naciągane mindfucki których sam nie ogarnia). Do tego jeszcze reżyseria tego wszystkiego, wspaniały design, klimat, muzyka i mamy... CUDO. Do platyny zabrakło mi pokonania najtrudniejszego w grze przeciwnika (mówią że to najtrudniejszy w serii) i to trzema postaciami i przy tym uzupełnienie ich dzienników. Taki Terra, którym gram najdłużej ma do pokonania właśnie tylko tego przeciwnika. I tu ciekawostka: nawet sami twórcy nie dali rady pokonać tego bossa tym bohaterem. To wszystko dlatego, że jest on najwolniejszą z trzech postaci i podczas uniku ma bardzo krótki czas nietykalności. Dodatkowo Unknown ma kilka naprawdę wrednych ataków. Jeden z nich sprawia że zostajemy złapani w sidła i musimy się z nich wydostać szalenie naciskając X podczas gdy trwa 5-sekundowe odliczanie. Niby nic takiego, ale każdy kolejny raz gdy nas złapie skrócony zostaje o 1 sekundę. Chwyci pierwszy raz - jest spoko. Chwyci drugi - baj, try again. Do tego jeszcze atak, który pozbawia nas wszystkich komend (tak, miejsce na komendy jest puste) i zostawia nas z alarmem i 1HP. Ani się uleczyć, ani nic. Jeno tylko umrzeć. Zastanawiam się więc, czy faktycznie zdobędę tę platynę, bo walka wydaje się niemożliwa i przede wszystkim za bardzo zależna od szczęścia. Ale znów: siądę co jakiś czas i skosztuję, może akurat się uda. Obecnie mam 90% trofeów i jakieś 150 godzin na liczniku. I co najlepsze, jeszcze nie jestem ani trochę znudzony. No i cóż, gra bardzo mi się podoba. Jej największa wada to fakt, że każda z postaci ma te same minigry i dodatkowe zadania (no, może prawie), więc przez długi czas powtarzamy trzy razy to samo o ile chcemy mieć 100%. Do tego jeszcze dochodzi coś takiego jak stosunkowo długi czas oczekiwania pomiędzy jedną czynnością a drugą (z ataku do obrony nie można przejść tak szybko i sprawnie jak choćby w Kingdom Hearts II). No i Disney Town, w którym przygrywa denerwująca melodyjka. Trwa z półtorej minuty i powtarza się w kółko. Ech... No i dla tych ciekawskich: wspomniana wyżej gra rytmiczna.
Taki dobry nie jestem, aczkolwiek kilka piosenek bez żadnego błędu udało mi się przejść.
Ale nie samym KH człowiek żyje! Gram oprócz tego jeszcze w Grandię. Tak, jeszcze. Troszkę zaniedbałem tę produkcję, bo po prostu nie wciągnęła mnie wystarczająco. Było ciekawie, ale trafiłem na zdaje się kluczowy moment i po prostu się zawiodłem. Zawiodłem się designem, wydarzeniami i muzyką. Lokacja w której jestem obecnie, mimo tak ważnej roli w scenariuszu gry, wygląda nieciekawie i jest nudna. Teraz się poprawiło, jest trochę ciekawiej (jakieś trujące deszcze, jakieś coś), ale znów naciąłem się na okrucieństwo i trolling twórców. Otóż, NIE WIEM GDZIE IŚĆ. ZGUBIŁEM SIĘ. Co więcej, myślę że ludzie z GameArts zrobili mi kawał. Wiedzieli że zagram kiedyś w ich grę i sobie powiedzieli: "ej! weźcie, zrobimy tak żeby Krzybsztef nie mógł przejść. HAha!". No i nie mogę. Pewnie mają ubaw teraz. Jeden z nich leży na podłodze i dusi się ze śmiechu. A ja chodzę w kółko po pierwszym piętrze Typhoon Tower i walę jaszczurki jakieś. Masakra, tutaj po prostu nie ma przejścia! Szukałem wszędzie, ale nie ma, jestem w czarnej dupie i ta cała Grandia będzie mi się śniła po nocach. Sama gra bardzo spoko. Jak wspominałem wcześniej nie ma tutaj ratowania świata. Jest młody chłopiec, ale ratuje miasta i wsie. No i ma topór (obecnie). Na liczniku mam jakieś 40 godzin, ale z tego trzeba odliczyć połowę, bo często zasypiałem z padem w ręku. Przez zapisaniem. No i to dziwne, bo bohater dotarł do celu swojej podróży, a tu ciągle pierwsza z dwóch płyt! Co tam się jeszcze będzie działo?!
Wróciłem do grania na NDS! Zrobiłem małą pożyczankę-wymiankę i gram sobie teraz w Pokémon Platinum. To moja pierwsza styczność z tą serią. Kiedyś tam widziałem kilka odcinków w telewizji jak to jeszcze leciało, ale nie moje klimaty. W grę nigdy nie grałem, ale zawsze chciałem skosztować bo ludzie chodzą po ulicy i mówią że to takie wciągające. No i fakt, jest wciągające, ale w zasadzie nie wiem jaki cel ma moja postać, Chris. Ot, chodzi z miasta do miasta, tłucze stworki innym ludkom i.... tyle. Czasem jakiegoś złapie, czasem przejedzie się na rowerze. Chyba chce być miszczem i to cały jego cel. Co prawda są jeszcze jacyś źli ludzie z Team Galactic czy jakoś tak. Są dziwnie ubrani, prawdopodobnie przylecieli z kosmosu i potrzebują energii żeby zmienić świat i dlatego polują na pokemony. W [gra]Tombi! 2 (PS One)[/gra] był taki motyw, że zbierało się kurczaki i wsadzało się je do takiej maszyny. One się tam dotykały, ocierały o siebie i w końcu doszło do wybuchu, a potem winda działała. Może tutaj będzie podobnie. Tak czy siak, fajnie w to pograć. Z ciekawostek mogę powiedzieć tyle, że pierwsze sesje z grą miałem jedynie od 22 wieczorkiem i jakoś nie do końca zwróciłem uwagę, ale ten cały Chris to tylko w nocy z domu wychodził. Myślałem że to fabularnie coś, że jest jakimś nocnym markiem, ale okazało się że JAKA PORA W ŻYCIU, TAKA TEŻ W GRZE. Sprawdziłem nad ranem i faktycznie, w grze też było jasno. Nieźle. W pożyczonej kolejce czeka jeszcze New Super Mario Bros i jakaś Zelda ale coś z "tracks" w tytule. W Mariana trochę pograłem i przeszedłem pierwszy świat (choć nie na 100%) i gra wydaje się spoko. Bardzo podobne do oryginału, ale z kilkoma usprawnieniami.
Jak ubiorę taką czapkę to wyglądam IDENTYKO. Dlatego nazwałem postać swoim imieniem. A jak wybierałem pokemona, to wziąłem tego z krzakiem na głowie. BTW, w Japonii ponoć jakaś moda jest, że się z liśćmi na głowie chodzi.
To tyle z rzeczy w które gram. Coś tam ostatnio przeszedłem. Na pewno były to kolejne (albo raczej poprzednie) przygody Kratosa, czyli [gra]God of War: Wstąpienie™ (PS3)[/gra]. Ogólnie jest to najsłabsza część tej serii (z tych na duże konsole). Jest jakaś taka mało wciągająca i brakuje jej kilku ważniejszych rzeczy - ot, za mało walk z ciekawymi postaciami. No i widać, że to już takie naciągane lekko i że już pomysły się wyczerpują itp. Grało się przyjemnie, bardzo dobrze gra wygląda, CUDNIE brzmi, ale jednak chciałoby się czegoś tak mocnego jak choćby w [gra]God of War® III (PS3)[/gra]. Ta fabuła najgorsza, bo w zasadzie to nie wiadomo o co chodzi. Kratos ma jakieś zwidy i się okazuje że to przez Furie - jakieś takie siostry co powstały z wojen. No i one dręczą Kratosa bo ten przeciwstawił się Aresowi. I tak biega ten spartiata, wyżyna wszystko co się rusza, macha tymi łańcuchami i ogólnie dobrze się bawi. A mnie, jako kogoś kto już prawie wszystkie części przeszedł (nie grałem jeszcze w [gra]God of War: Duch Sparty (PSP)[/gra]) lekko to nudzi, bo nawet brutalnością nie nadrobili. Co więcej, kilka scen czy walk jakbym widział wcześniej. Faktem jest, że system walki jest nieco usprawniony i ma kilka małych nowości, ale to raczej za mało. Nie spotkałem się wcześniej w serii z tym zjeżdżaniem podczas którego omija się przeszkody. Jak w jakimś [gra]Tomb Raider (PS3)[/gra] albo... nie pamiętam już, ale to mógł być [gra]Crash Bandicoot 3: Warped (PS One)[/gra]... (?). Kiedyś na pewno do tej gry wrócę, aby okiełznać najtrudniejszy poziom trudności i oczywiście zdobyć platynę. Trybu multi nie sprawdzałem, ot przeszedłem tylko trening dla trofeum (więcej sieciowych trofeów nie ma), bo totalnie mnie nie interesuje. Ja ogólnie jestem singlowym graczem. Czy polecam? Nie. Fanów zachęcać nie trzeba. Jest więcej ciekawszych produkcji... jak choćby...
[gra]Śródziemie: Cień Mordoru (PS3)[/gra]... nie, żartowałem. Ale to właśnie ostatnio przeszedłem. Wziąłem się już za platynę żeby mieć spokój, ale niestety trafiłem na jakiegoś wrednego glitcha i po zrobieniu wszystkich 10 misji z łukiem nie otrzymałem trofeum. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt że tych misji powtórzyć się nie da. Wchodzenie w spis wszystkich misji również nie pomaga. Ech... Nadzieja w tym, że uda mi się skądś zdobyć taki zapis gdzie te misje nie są jeszcze zrobione. W innym wypadku będę musiał przechodzić od nowa... Gdy do tego dojdzie będziecie mogli nazwać mnie czubkiem. Takim w kaftanie. Gra trudna nie jest, przejście fabuły zajęło mi jakieś 35 godzin, ale ciężko przez to wszystko przebrnąć, bo jest to jeden wielki techniczny bubel. Gdybym nie był Trophy Warriorem to bym to odstawił w pizdu i połamał. Dobrze że wyszła jakaś łatka, która sprawia że gra działa płynniej, a że wygląda jak gówno to już inna sprawa. Najbardziej jednak zmęczyły mnie problemy z dźwiękiem. Najgorsze były jakieś zgrzyty, albo muzyka która leciała w kółko nawet podczas przerywników ze swoją własną muzyką, czego efektem była bardzo niebrzmiąca mieszanka. Fabuła taka całkiem spoko, podoba mi się również ta mroczna i brutalna wizja Śródziemia i na PS4 na pewno przejdę jeszcze raz, żeby sprawdzić jak ta gra prezentuje się w ten właściwy sposób.
Odnośnie gier co mogę jeszcze dodać, to fakt że udało mi się zdobyć trzy platynki, ale raczej takie dość łatwe. Najgorsza z nich była w [gra]Crysis® (PS3)[/gra], bo po dłuższej przerwie przyszło mi grać na poziomie trudności Delta. Męczyłem się przez kilka pierwszych rozdziałów, ale potem poszło z górki, nawet podczas walk z większymi przeciwnikami. Przy okazji ogarnąłem mechanikę gry i nauczyłem się sprawnie korzystać z nanokombinezonu. Podoba mi się ta gra, mimo iż wolę gry w których strzela się w jakichś budynkach, korytarzach itp. Na szczęście nie trafiłem na jakieś wredne glitche i wszystko przebiegło bez wpadania pod ziemię. No i dalej uważam, że końcówka gry to najlepsze co ta gra ma do zaoferowania. Wersja na PS3 nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo sterowanie (nie ma choćby wychylania się zza winkla, albo ja nie wiem jak się je robi) i grafika nie wygląda tak imponująco, ale fajnie że jako posiadacze tej konsoli mamy kompletną serię no i prawdopodobnie najlepszą część. Kolejnych kiedyś skosztuję choć nieco się boję. Wszędzie widzę napisy "[gra]Crysis®2 (PS3)[/gra] sucks".
Zdobyłem również platynę w [gra]The Darkness II (PS3)[/gra]. Bardzo przyjemna gra. Przy tym bardzo fajna, choć nie tak jak część pierwsza. Lepiej się strzela, ale już nie ma takiego fajnego klimatu. Najwyższy poziom trudności miałem już za sobą, więc zostało tylko powbijanie jakichś trofeów typu "uniknij jadącego na ciebie samochodu" i te dodatkowe epizody z innymi postaciami. Fajnie, że można było je przechodzić w coopie. Raczej tego nie oczekiwałem, ale trafili się jacyś towarzysze gry z Sieci i dzięki temu było o wiele ciekawiej. Najwięcej problemów sprawiło mi zdobycie trofeum za zgrabne zestrzelenie wszystkich butelek z Dolfo. Myślałem że wyrwę sobie kietę, ale sprawdziłem kilka różnych sposobów, trochę poćwiczyłem i poszło. W takich chwilach chciałbym mieć myszkę i klawiaturę podłączoną do PS3.
No i na zakończenie tematu gier (no bo ile można?!) pochwalę się zdobyciem platyny w [gra]Alice: Madness Returns™ (PS3)[/gra]. Uwielbiam tę grę, ale zaczynałem mieć jej dość, bo grałem już zbyt długo. Źle się za to zabrałem, bo mogłem od razu zająć się wszelkimi znajdźkami, ale zamiast tego wolałem po prostu szukać nie do końca dokładnie i raczej skupić się na najtrudniejszym poziomie. Najgorsze w tym wszystkim było zbieranie butelek, bo nie są w menu w żaden sposób oznaczone, tak jak choćby wspomnienia. Gdzieś tam zostawiłem jedną i teraz weź przechodź cały rozdział od nowa dokładnie przeczesując wszystkie pomieszczenia. Na szczęście skończyło się na tym że ta zapomniana przeze mnie butelka była na samym początku, więc długo nie szukałem. Co do samej gry, to naprawdę polecam wszystkim fanom nieco mroczniejszych klimatów. Jest to chyba najlepsza wizja Alicji w Krainie Czarów z jaką się spotkałem. Ta burtonowska przy tej wymięka, jest po prostu słaba, aczkolwiek ślicznie wygląda. Kończę!
Libacje wraz z wakacjami się kończą, nie będzie już zabaw w jakieś szczelanie niczym Max Payne! Dlatego mam dla Was jeden filmik, który to wszystko z gracją zakończy. Trafiłem na tego sympatycznego pana podczas oglądania japońskich reklam (ci to mają zabawę!). Wszyscy fani McDonalda, łączcie się. Oto szef wszystkich szefów, który lubi sobie zaszaleć. Ostrzegam że materiał może wydać się niesmaczny, ale...
Poniżej drugi, nieco bardziej brutalny. Gość nieco kojarzy mi się z Jokerem z Mrocznego Rycerza, ale tylko nieco.
Polecam cały kanał RackaRacka - są tam jeszcze inne ciekawe rzeczy jak choćby
Na koniec trochę muzyczki. Nuta, przy której chce mi się tańczyć jak koń (choć breakdance'a nie umiem). Gościa w zasadzie nie znam, kiedyś słuchałem jego pierwszego albumu (chyba), który swoim brzmieniem nieco przypominał dokonania Prince'a. Ghost Town ma jednak inny charakter, lepszy. Kiedyś muszę obadać resztę albumu. Teraz podkręćcie głośność i bass, niechaj zabrzmi.
Tyle ode mnie! Komentarze należą do Was. Bawcie się dobrze, tańczcie, zbierajcie kwiaty, łapcie liście i róbcie to co tam lubicie. Tylko nie bijcie koni, bo to naprawdę miłe i kochane zwierzęta. No i to miszcze tańca wśród zwierząt. Ja wracam do sprzątania w głowie.