Bravely Second - Recenzja!

BLOG RECENZJA GRY
940V
Bravely Second - Recenzja!
Sevchenko_kz3 | 23.06.2016, 22:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Recenzja JRPG'owej perfekcji!

Bravely Second to bezpośrednia kontynuacja JRPG'a z krwi i kości Bravely Default, wydanego w 2013 r. tylko i wyłącznie na 3DS'a. Druga odsłona serii skupia się na całkowicie nowym głównym bohaterze, jak i na całej wesołej gromadce z jedynki. Ponownie pojawi się Tiz, ponownie pojawi się Edea, Agnes oczywiście też, napotkamy również wielu pokonanych wcześniej wrogów, zobaczymy, co w ich życiu się pozmieniało, a w wielu przypadkach będziemy zmuszeni też do ponownego sprawdzenia ich bitewnych umiejętności. W trakcie przygody natrafimy również na kilka nowych dla serii postaci, które w żadnym stopniu nie zawodzą. Podczas wykonywania naszej misji natrafimy m.in. na dziewczynę dowodzącą wszystkimi kotami, krwawego mordercę potrafiącego cofać odniesione obrażenia, albo chociażby legendarnego wojownika potrafiącego przywołać znikąd kilkanaście broni, więc jak widać, nie będą to sztampowe czarne charaktery!

Historia w Bravely Second dzieje się dwa lata po wydarzeniach z Default i skupia się przede wszystkim na szesnastoletnim bohaterze imieniem Yew, należącego do rodziny Geneolgia popierającej Crystal Orthodoxy (wiarę w kryształy czterech żywiołów) od wielu wieków. Po śmierci poprzednika został on głową kościoła tejże wiary oraz należy on wraz z Janne'em Angardem i Nikolaiem Nikolanikov'em do drużyny trzech kawalerzystów, którzy odpowiedzialni są za ochronę Agnes, papieża Crystal Orthodoxy. Yew jako obrońca Agnes będzie zmuszony do odbicia jej z rąk Kaisera Obliviona, niespotykanego wcześniej złoczyńcy, który porwał ją tuż przed połączeniem sił i zawarciu pokoju z Duchy, przeciwnikami Crystal Orthodoxy.

Drugą postacią natomiast na której opierać się będzie cały tytuł, jest Magnolia, przybyszka z księżyca prawie doszczętnie zniszczonego przez tajemnicze monstrum zwane Ba'alem. Jej celem jako Ba'al hunterki zresztą będzie odnalezienie zagrożenia i jego jak najszybsze zneutralizowanie. Jest to postać naprawdę barwna i ani trochę nie jest według mnie oklepana, więc sądzę, że bardzo szybko przypadnie Wam ona do gustu.

Warto zaznaczyć, że na księżycu obowiązują trochę inne zasady w wielu kwestiach niż na ziemi, co doprowadzi do wielu ciekawych i często komicznych sytuacji. O samym  księżycu na samym początku nie wiemy zbyt wiele, później napływ informacji również jest dość ograniczony, jednak nie jest to nic złego, bo ich ilość jest odpowiednio wyważona i nie przysłania nam głównego wątku, na którym przede wszystkim powinniśmy się skupić. Ciekawym patentem, jaki tutaj zastosowano, jest użycie francuskiego, jako tego księżycowego, tajemniczego języka. Wprowadza to według mnie fajny klimat, bo ciekawie wpleciony inny język często potrafi w udany sposób wpłynąć na dialogi, jak i wyjątkowość postaci, co tutaj wyszło perfekcyjnie.

Pod względem samej rozgrywki zbyt wiele się nie zmieniło. Kontynuacja spod znaku Bravely nadal jest krystalicznie czystym Jrpgiem z kilkoma usprawnieniami. Najważniejszym z nich jest umożliwienie ciągłego toczenia walk, jeśli zniszczymy wszystkich wrogów w jednej turze. Im więcej rund uda nam się tak ugrać, tym większy mnożnik do zdobytego expa i pieniędzy, co mocno ułatwia grindowanie oraz zbieranie funduszy na mocniejszy ekwipunek, który swoje kosztuje. Jednak nawet z tym udogodnieniem ulepszanie postaci potrafi być trochę męczące, bo doszło do gry wiele nowych klas postaci np. catmancer (stań się starym kawalerem z kotami już dziś!) albo chociażby kucharz, wysyłający swoimi smakołykami wrogów prosto do nieba, ewentualnie czeluści piekieł, no a każda z klas do wymaksowania potrzebuję sporej ilości doświadczenia.

W kwestii poziomu trudności nadal jest tak, jak być powinno. Gra na wyższym poziomie, a nawet i na normalu często potrafi mocno dać w kość, ale na szczęście w każdym momencie możemy obniżyć go do easy, co jest miłym udogodnieniem. Poziom, na którym gramy nie wpływa na itemy wypadające z przeciwników albo ilość zdobywanego doświadczenia, więc jeśli nie czujemy się na siłach, nie musimy dla lepszego EQ i szybszego wbicia lvl'u męczyć się z tytułem.

W Bravely Second tak jak i w poprzedniku nadal głównym założeniem walki jest odkrywanie i wykorzystywanie słabości naszych przeciwników. Często my, tak jak i nasi wrogowie, możemy paść po jednej turze, więc tym bardziej odpowiednie podejście do wroga jest zalecane. Warto chwilę po wejściu do jakiejś nowej lokacji szybko przeanalizować przeciwników, którzy się w niej pojawiają oraz natychmiastowo dostosować swoją broń, klasy postaci i umiejętności pod ich słabości.

Będąc przy klasach postaci, to jedną z najlepszych rzeczy, jakie one oferują, jest możliwość mieszania umiejętności z każdej z nich. Jeśli np. u kleryka zdobyliśmy +20 do many, a np. u wojownika +20% do ataku, to śmiało potem możemy te dwie umiejętności, z całkowicie odmiennych klas po uprzednim odblokowaniu wrzucić swojej postaci, niezależnie od obecnie wybranej profesji. Każda z takich umiejętności zajmuję daną ilość punktów, a mamy ograniczoną ich ilość, więc nie pozwala nam to na zbyt wielkie manewrowanie w tym temacie, jednak sam fakt, że w każdej chwili możemy coś tam pozmieniać, daje nam ogrom możliwości, a warto zaznaczyć, że im dalej w las, tym większej i większej ilości nowych klas będziemy posiadaczami.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Walka w Bravely Second według mnie nie straciła nic na swojej klasyczności, frajda z gry jest naprawdę ogromna i jeśli ktoś stęsknił się za turowym systemem walki, to poczuje się tu jak w jrpgowym niebie. Starcia są wymagające, klas postaci, jak i umiejętności mamy mnóstwo, różnorodność przeciwników również jest odpowiednia, ciężko się tu nudzić. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, otrzymujemy tutaj rozgrywkę na najwyższym poziomie!

Dla nielubiących żmudnego grindowania i ciągłego wybierania tych samych ciosów w każdej walce, dodano do gry opcję 'auto battle', w której w trakcie potyczki nasze postaci automatycznie używają kombinację ciosów, jaką wybraliśmy w ostatnim starciu, dzięki czemu np. możemy jedną ręką siedzieć sobie na komputerze, a drugą biegać po lokacji i wbijać poziomy. Dla mnie jest to ogromny plus, bo często łapie mnie straszna zmuła przy grach tego typu, nawet jeśli je uwielbiam, gdy muszę w danej lokacji expić przez kilka godzin i jeszcze za każdym razem wybierać te same ciosy.

Jest to bardzo pomocne i chciałbym by więcej jrpg'ów z turowym systemem walki z tego korzystało, bo znacznie uprzyjemnia to rozgrywkę i nie pozwala się tytułem zbyt szybko zmęczyć. Nie raz w trakcie takiego biegania w kółko z odpalonym auto battle zapuszczałem sobie jakiś ulubiony album i grind w jednej chwili stawał się po prostu fajny. Dodać do tego warto możliwość przyśpieszenia potyczek i męczącego grindu tu właściwie nie ma, bo przy użyciu tych wszystkich ułatwiaczy wystarczy nam godzina w jakiejś lokacji, by być odpowiednio dopakowanym na dwie, czasem trzy następne.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze bestiariusz, z jakim szczerze mówiąc, chyba jeszcze nigdy nie miałem do czynienia. Bestiariusz tak jak każdy inny uzupełniamy, klepiąc przez jakiś czas danego stwora. Jednak to, co się po czasie w nim odblokowuje, jest naprawdę świetnym patentem. Po zapełnieniu 3 pasków przy jednym z potworów (ok. 10-15 jego ubić) uzupełnia nam się jedna strona o nim w dzienniku, ale nie tak normalnie, że np. 'stwór lądowy, plujacy jadem' i tyle, a mamy w nim dialog naszych postaci na jego temat, często opowiadający jakąś historię z nim związaną. Jedną, która zapadła mi w pamięci była ta po wybiciu wyznaczonej ilości mumii. Mumia jak Mumia, niby nic specjalnego, ale po przeczytaniu notki całość nabrała nowego wymiaru.

Okazało się, że mumie te zza życia były elitarną jednostką ochrony króla i teraz nawet po śmierci są mu wierne i chronią jego grobowiec. Niby nic wielkiego, a cieszy, bo tak jak wspominałem, nie jest to taki nudny, sztywny zbiór informacji, a coś, co pozwala jeszcze bardziej poznać postaci, bo każda dodaje tam coś od siebie oraz pozwala to na mocniejsze wchłanianie pięknie wykreowanego świata Luxendarc.

Takich świetnych uzupełnień jest tutaj masa, a i wielu rozmów wyśmiewających danemonstrum albo schodzących na temat tego, z czym dobrze by ono smakowało, w nim nie zabraknie. Dla mnie to był główny motor napędowy, dzięki któremu chciało mi się sporo walczyć w każdej z lokacji, bo naprawdę mocno chciałem o każdym stworze się czegoś dowiedzieć, a i czułem dzięki temu, że tytuł był robiony z sercem przez prawdziwych fanów gatunku.

Dla wielu wszelkie wymienione ułatwienia mogą zabrzmieć strasznie casualowo, ale jednak ja nie widzę w oszczędności czasu gracza nic takiego, nawet jeśli zrywa to z totalną 'klasycznością' jrpg'ów i stawiam twórcom za to sporego plusa. Ważnym aspektem jest też to, że kombinacje ciosów, albo ogólnie konfiguracje klas, profesji i umiejętności możemy zapisywać, dzięki czemu w jakimś krytycznym momencie nie będziemy musieli wszystkiego ustawiać od nowa, a wystarczy nam jedno wciśnięcie, by mieć wszystko tak, jak w danym momencie potrzebujemy. Zlikwidowano tutaj po prostu wszystko to, co w jakiś sposób frustrowało lub czego brakowało w poprzedniej odsłonie albo w innych tytułach tego typu. Dla mnie Bravely Second to pod względem rozgrywki, jak i całej mechaniki JRPG idealny i wielu twórców powinno się na nim wzorować, nawet tych, którzy robią tytuły na konsole stacjonarne.

W kwestii aktywności pobocznych Bravely Second niesamowicie wyróżnia się na tle innych gier z tego gatunku? Dlaczego? A no dlatego, że nie mamy tutaj żadnych zapychaczy w stylu, znajdź, zabij, pozamiataj, podlej kwiatki, a jedynie samo mięsko w postaci dużych questów pobocznych, w których poznajemy jakąś ciekawą historię albo uczestniczymy w jakimś wciągającym wydarzeniu. Jednym ze świetnych questów, jaki się tutaj pojawia, jest rozwiązywanie zabójstwa w pewnym zamku wraz z początkującym 'Szolmsem' i 'Witsonem', którzy zostali świetnie, ale i też przy okazji dość karykaturalnie przeniesieni do gry, przez co bardziej nas śmieszą swoim zachowaniem, niż zachwycają profesjonalizmem.

W trakcie tej misji sprawca ciągle będzie atakować z ukrycia, podejrzenia ciągle będą przenosić się na kogoś innego i do samego końca tak naprawdę nie wiemy, kto za tym wszystkim stoi. Każda z misji pobocznych jest wciągająca tak samo, jak ta, i każda z nich opowiada jakąś ciekawą historię, czy to powiązaną z jakąś wcześniej napotkaną postacią, czy też nie. Przy każdej z nich będziemy też zmuszeni pod koniec wybrać, po czyjej stronie staniemy i od tego będzie też zależeć, jaką nową klasę odblokujemy, co jest świetnym urozmaiceniem. Nie raz po dokonaniu jakiegoś wyboru zastanawiałem się, czy aby przypadkiem nie wczytać save'a i nie zmienić podjętej decyzji, co tylko udowadnia, że są one naprawdę dobre i uda im się na nas w jakiś sposób wpłynąć.

Bravely Second poza świetną, klasyczną rozgrywką bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie wszelkimi rozmowami, które są przez całą grę utrzymane w dość ironicznym tonie, postaci często 'ukrycie' jeżdżą po sobie, a i podtekstów jest tutaj naprawdę sporo. Każdy z dialogów czyta się świetnie i czuć w nich taki lekki, kumpelski klimat, który dopełniają przy okazji rozmowy poboczne, które pojawiają się raz na jakiś czas po wykonaniu misji głównej oraz noce w namocie, które uruchamiamy po zagadaniu do lisa, który pojawia się w niektórych lokacjach.

Podczas odpoczynku w nim postaci przede wszystkim rozmawiają o.... jedzeniu, co może wielu osobom nie przypaść do gustu, jednak dla mnie  było to śmieszne i bardzo mi się podobało, nie raz uśmiałem się, widząc, co się tam wyprawia, więc jak najbardziej uważam to za plus. Przy okazji Edei mamroczącej nawet przez sen czegoś o słodkościach nie da się nie lubić. Całość utrzymana jest w takim fajnym, ciężkim w sumie do opisania klimacie, że aż po prostu chce się grać i ciężko odłożyć konsolkę na bok.

Dzieło, jakim jest BS uzupełnia jeszcze świetny soundtrack, który trzyma wysoki poziom poprzednika oraz oprawa graficzna. Nowy motyw bitewny jest na tyle mocny, że nadawałby się do wielu walk z bossami, kawałek towarzyszący walce z Ba'alem albo utwór przygrywający przy spotkaniu żołnierzy wroga to takie małe mistrzostwo, a do tego wszystkiego jeszcze dochodzą świetne motywy w każdej z odwiedzanej przez nas lokacji (w tych z poprzedniej części zostały te, co były).

OST tak jak przy recenzowanym nie dawno przeze mnie FE: Fates jest tak dobry, że aż chce się go zapętlać w całości i dorwać go jakimś cudem na płycie, bo jest naprawdę tego wart, jest się tutaj czym pozachwycać i ponakręcać na ten tytuł. Co do oprawy graficznej, to ciężko o piękniejszy tytuł na 3DS'a. Tła podczas potyczek, wygląd lokacji, design wrogów jest po prostu przecudny i gwarantuje Wam, że nie raz zatrzymacie się by popodziwiać kunszt grafików. Klasa sama w sobie!

Ciężko opisać mi tutaj mój zachwyt, jaki odczuwałem w trakcie ogrywania tego tytułu. Niby mamy 'prawie' to samo co w poprzedniej części, a jednak kolejna odsłona wypada moim zdaniem ze 3 razy lepiej. Odpowiedzialna za to jest chyba fabuła, która, mimo że nie jest jakoś wielce rozbudowana, była dla mnie o wiele przyjemniejsza niż nudne oczyszczanie kryształów. Rozumiem, że miał być to hołd dla starych JRPG'ów, głównie pierwszego FF, ale nie było to dla mnie niczym wciągającym, wręcz przeciwnie, była to dla mnie droga przez mękę.

W Bravely Second poza bardziej ogarniętą fabułą, mamy też wspomniane wcześniej świetne misje poboczne, często wzruszające, jak i wywołujące uśmiech na naszej twarzy, oraz o czym jeszcze nie wspominałem, przedstawianie w pewnym momencie w grze historii z życia danego przeciwnika, dzięki której dowiadujemy się, dlaczego stał się tym, kim się stał, dlaczego służy Kaiserowi i tak dalej, przez co przestaje być zwykłą kukłą do bicia, a historię, które przyjdzie nam poznać nie raz będą chciały wycisnąć nam łzy z oczu.

Bravely Default poza rozgrywką i lokacjami nie zachwycił mnie właściwie niczym, a tutaj dla mnie wszystko zagrało i się wciągnąłem jak w mało który tytuł, ciągnie mnie nawet teraz do ponownego przejścia, co nie zdarza mi się często, bo była to naprawdę niesamowita, świetna JRPG'owa piguła i ciężko mi na jej temat coś złego powiedzieć, bo najzwyklej w świecie się nie da.

No, chyba że komuś nie leży gadanie o jedzeniu, nieśmiały i mało rozgarnięty główny bohater (jak to mówi Edea' Blockhead') i ogólnie przez większość gry dość luźny klimat. W Eshopie wisi demo wprowadzające do historii z Bravely Second, więc jeśli ktoś chce przed zakupem zobaczyć, jak to wszystko wygląda, polecam obadać. Jednak ostrzegam, że demo to posiada MMO'we misje, znajdź albo zabij, których NIE MA w pełnej wersji. Zaznaczam to, by się po nim przypadkowo nie zniechęcić!

Podsumowując!

Bravely Second to JRPG'owa perełka, która będzie przykładem dla innych twórców, jak powinna wyglądać perfekcyjna gra z tego gatunku przez wiele lat w przód! Jest to taki tytuł, do którego z przyjemnością będę co jakiś czas wracał i wiem, że za każdym razem będę bawił się równie świetnie, jak za pierwszym podejściem!

Tekst oryginalnie pojawil się na : https://przegrywalnia.wordpress.com/2016/04/27/bravely-second-jrpgowa-perfekcja/

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Wciągająca fabuła
  • Świetnie napisane postaci
  • Rozbudowane historie poboczne
  • Satysfakcjonująca, wymagająca walka
  • Piękne lokacje, design wrogów i wygląd teł w trakcie walk
  • Przyjemny grind, wiele przemyślanych ułatwień
  • Mocarny OST
  • Bestiariusz w takim stylu z jakim wcześniej nigdy się nie spotkałem
  • Wiele klas, ogrom możliwości
  • Humor, sporo jedzenia, podtekstów i pocisków!

Wady

  • Jakie minusy?
Sevchenko_kz3

Bartek Zając

Bravely Second to JRPG'owa perełka, która będzie przykładem dla innych twórców, jak powinna wyglądać perfekcyjna gra z tego gatunku!

9,5

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper