Fable Anniversary - Z dziennika bohatera

BLOG RECENZJA GRY
1464V
Fable Anniversary - Z dziennika bohatera
Sevchenko_kz3 | 01.12.2014, 18:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Znajdując wolną chwilę postanowiłem przewertować kupkę wstydu. Wygrzebałem tam jedno magiczne pudełko. Było to - Fable Anniversary. Przypomniały mi się od razu zachwyty mojego kumpla nad tym tytułem, więc wpakowałem płytkę do napędu swego białego, troszkę przestarzałego rumaka najszybciej jak się tylko dało. Piszę tę 'recenzję' z bajkowego świata, który już przez kilka dni nie chce mnie wypuścić ze swoich objęć. Zanim niespodziewanie postanowi to zrobić, postaram się coś Wam pokazać.
Wprowadzenie: 
 
Historia, którą przeżyłem, była bajkowa do granic możliwości. Wszystko rozpoczęło się od włożenia płyty do napędu, to właśnie wtedy zostałem wchłonięty do przepięknej krainy zwanej Albionem. Pierwszą osobą, którą zobaczyłem, był mały chłopiec, który rozmawiał ze swoim ojcem. Kątem ucha usłyszałem, że dostanie pieniądze na jakiś prezent, jeśli wykona kilka dobrych uczynków w mieście. Chłopiec cały dzień błąkał się po wiosce w poszukiwaniu zadań. Gdy w końcu mu się udało, dumny jak paw ruszył do swojego ojczyma po nagrodę, po czym od razu pobiegł do miejskiego handlarza po prezent. Sprzedawca zaproponował mu piękną bombonierkę, którą chłopiec był wręcz zachwycony. Ciężko opisać jego radość, gdy kierował się w kierunku ogrodu, gdzie właśnie spędzała czas jego siostra. Okazało się, że od rana czekała na prezent od niego, co jednak nie zmniejszyło chłopcu radości z wykonanego zadania. Chwilę później cała bajeczna atmosfera legła w gruzach, wszyscy wokół zaczęli krzyczeć i uciekać. Zauważyłem, jak do wioski wkracza wielu uzbrojonych barbarzyńców, więc natychmiastowo schowałem się za jednym z pobliskich murów. Przez chwilę zgubiłem z pola widzenia małego chłopca, jednak gdy się wychyliłem, zauważyłem czubek jego głowy wystający z zarośli po drugiej stronie.
 
Po około 30 minutach było już po wszystkim. Wstając obolały, mym oczom ukazał się przerażający obraz. Cała wioska stała w płomieniach, dookoła było słychać tylko pojękiwania rannych i dźwięki palącego się drewna. Zauważyłem, że na środku ścieżki stoi ten sam mały chłopiec, który jeszcze niedawno miał wszystko i szykował się na urodzinową ucztę. Zrozumiałem, że w jednej chwili całe jego życie legło w gruzach. Stał tam przez kilka minut z coraz bardziej narastającym gniewem na twarzy. Gdy się odwrócił największą uwagę poświęciłem jego oczom. Widziałem w nich ból i gniew, a przede wszystkim żądzę zemsty. Wiedziałem, że to on będzie tym, który pomści jego wioskę i jeśli będzie trzeba, uratuje inne przez takim losem. Po tych wydarzeniach nasze drogi rozeszły się, ale nie na długo. Już kilka dni później spotkałem go w gildii rycerskiej. Zauważyłem, że z jego twarzy całkowicie zniknęła dziecięca radość, teraz nie wyrażała żadnych emocji. Gdy zapytałem kilka osób o jego stan, dowiedziałem się, że nadal jest w szoku po wydarzeniach z ostatnich dni i nie chcę za bardzo z nikim o tym rozmawiać. Wpisał się jednak na listę ochotników do pierwszych treningów mających na celu nauczenie go wszystkich niezbędnych umiejętności do stania się bohaterem. Sam również zatrzymałem się na stałe w gildii. Mym zadaniem było nadzorowanie rozwoju umiejętności przyszłych żołnierzy. Przez wiele lat nasz bohater ciężko trenował, by móc stać się prawdziwym bohaterem i móc zemścić się na dowódcy najazdu na tą nienaruszoną przez wojny wioskę.
 
 
 
 
Po przejściu najtrudniejszego ze wszystkich testów naszedł czas na oficjalne mianowanie dorosłego już chłopca na bohatera krainy Albionu, który będzie nieść dobrą lub złą chwałę swojej gildii. Jego dowódca na specjalnie przygotowanym do tej uroczystości ołtarzu wystosował odświętną mowę. Dotyczyła ona moralności, tego, kim możemy zostać. Mówiła również o tym, że nasza przyszłość zależy tylko i wyłącznie od nas, nikt inny nie ma prawa o niej decydować, a przede wszystkim o tym, że nasza wizja przyszłości nie zawsze będzie zgodna z naszymi oczekiwaniami. Było to jedno z piękniejszych przemówień, jakie w życiu słyszałem, skłaniało do wielu głębszych refleksji. Przed wyruszeniem naszego bohatera poprosiłem go o stworzenie dla mnie pewnego rodzaju dziennika, w którym zawrze historie swojej wyprawy i jeśli uda mu się wrócić, przekaże mi go. Zgodził się bez wahania. Tak oto rozpoczęła się przygoda mojego przyjaciela.
 
 
Zwój I :
 
'Na początku swej wyprawy toczyłem nieustającą walkę ze strachem wynikającym z wyruszenia w nieznany mi jak dotąd ogromny świat. W mej głowie nadal pojawiały się obrazy związane z atakiem na mą rodzimą wioskę, lecz wiedziałem, że nie mogę pozwolić im sobą zawładnąć. Zdarzało się to sporadycznie. Pomimo bólu i gniewu, jaki wtedy czułem pomagało mi to w bezustannym dążeniu do celu, nie pozwalało zejść z dawno obranej ścieżki. Przez pewien czas czułem się zakłopotany, ale wiedziałem, że to tylko przejściowe i już niedługo będę mógł normalnie funkcjonować'
 
'Gdy byłem w trakcie wykonywania pierwszej poważnej misji, mym zadaniem było zmierzenie się z królową os, która zaatakowała spokojny do tego czasu ogród znajdujący się kawałek za murami miasta, jak i jego okolice. Jeśli bym jej nie powstrzymał, mogłoby dojść do ogromnej tragedii. Wchodząc do ogrodu mym oczom ukazała się chmara pomniejszych bzykaczy, które od razu rzuciły się w moją stronę. Podczas walki z nimi czułem, że ciężkie treningi nie poszły na marne. Potrafiłem uniknąć każdy z ich ciosów, a i z pokonaniem ich nie miałem większych problemów. Chwilę potem królowa była odkryta, więc od razu wziąłem się do roboty. Podczas tej walki odczułem, że mimo wszystko przede mną jeszcze długa droga, ledwo udało mi się ją pokonać. Moje standardowe ataki były mało przez nią odczuwalne, jednak miałem w zanadrzu kilka niespodzianek, dzięki którym udało mi się przeżyć - zaklęcia. Każdy wychowanek gildii bohaterów podczas swych treningów uczy się wielu tajników magii. Do tego czasu udało mi się opanować jedynie ognistą kulę i elektryczny strumień, oba wymagające sporej ostrożności przy korzystaniu z nich.
 
Okazało się, że na królową najbardziej skuteczną metodą walki było zaatakowanie jej szybko dwa razy mieczem, odskok, a następnie użycie ognistej kuli. Musiałem jednak się oszczędzać, ponieważ szybko opróżniała mi się magiczna energia. Kilka minut później było już po wszystkim, królowa poległa. Wypadło z niej wiele magicznych kul, które służą bohaterom takim jak ja do podnoszenia swych statystyk w magiczny sposób. Każdy z nas po zebraniu odpowiedniej ich ilości może wrócić do gildii i wykorzystać je w specjalnym ołtarzu. Po powrocie za mury miasta od razu tak uczyniłem. Postanowiłem również zainwestować w godne bohatera uzbrojenie. Biegając w standardowym ubraniu, śmierć była bardziej niż pewna. Przeglądając asortyment handlarza zwracałem uwagę przede wszystkim na wykonanie uzbrojenia, by posiadać jak najwięcej obrony, jednak nie był to jedyny aspekt, którym się kierowałem .Będąc bohaterem, ważny też jest wygląd, więc sprawdzałem, czy w danym ekwipunku wyglądam chociaż trochę zachęcająco. Długo się nie zastanawiałem, wybrałem najlepszy według mnie zestaw i ruszyłem w kierunku największego budynku gildii, gdzie mogłem rozpocząć kolejną misję'
 
 
 
 
 
Zwój II :
 
'Podczas swej wędrówki przemierzyłem wiele zapierających dech w piersiach lokacji. Nie raz wędrowałem przez wiosenne skąpane w słońcu pola i ogrody, powite w tajemniczej mgle bory i lasy, pokryte grubą warstwą śniegu górzyste szlaki. Pomimo swego piękna każda z nich skrywała jakąś tajemnicę bądź chowała w cieniu tajemnicze stwory z którymi musiałem prędzej czy później stanąć w szranki. Przy przemierzaniu każdej z lokacji musiałem trzymać się wydeptanej już trasy, wieści niosły coraz to straszniejsze historie o tym, co człowiekowi grozi, gdy wyjdzie poza nią. Mimo to przeszukując każdą odwiedzoną przeze mnie lokacje, nie raz udawało mi się natrafić na nieodkryte jeszcze skrzynie lub magiczne wrota, które otwierają się tylko po wykonaniu zadanej przez nie misji. Kogo bym nie spytał, nie wiedział co może się kryć, chociażby za jednymi z nich. Jeden powiadał, że niewyobrażalne bogactwo, drugi zaś, że za nimi czyha sam diabeł. Podczas chwili odpoczynku nie raz nad tym rozmyślałem, lecz nic wartego uwagi nie przychodziło mi do głowy. Zaciekawiło mnie jedynie to, że często tam gdzie wrota, tam przepiękne stwory z niekoniecznie wesołym podejściem do swej egzystencji. Nie wiadomo dlaczego od razu, gdy do nich podchodziłem, zbierały się do ataku. Były zbyt szybkie bym miał jakiekolwiek szanse na udaną ucieczkę. Pomimo żalu, jaki towarzyszył mi po zabiciu, chociażby jednego z nich, ilość magicznych kul, które z nich wypadały, była naprawdę spora, co pozwalało mi w szybki sposób przybliżyć się do osiągnięcia siły wystarczającej do pokonania mojego wroga i zakończenia swej misji powodzeniem'
 
 
 
 
Zwój III :
 
'Każda z podjętych przeze mnie decyzji bardzo wpływała na to, jak byłem postrzegany. Misję, które akceptuje bohater, są odzwierciedleniem tego, jaką jest osobą. Przemierzając krainy, bezinteresownie pomagałem innym, co przysporzyło mi wiele niekoniecznie potrzebnej sławy, a mimo to nie raz bardzo łatwo potrafiłem stracić zaufanie innych. Najczęściej zdarzało się to przez błędne zinterpretowanie powierzonego mi zadania. Coś, co wydawało się dla mnie słuszne, dla ludzi okazywało się wręcz przeciwne. Musiałem więc do każdej misji podchodzić na chłodno, by nie dać zrobić z siebie przysłowiowego osła. Jeśli nie było wyjścia z jakiejś beznadziejnej sytuacji, po prostu bez słowa nie wykonywałem danego zadania. Wraz z rosnącą popularnością byłem coraz bardziej rozpoznawalny na ulicach, coraz więcej osób z fascynacją w oczach kręciło się koło mnie, chciało poznać chociaż jedną z moich przygód. Wiedziałem jednak, że nie mam na to czasu, więc każdego z nich musiałem przeprosić i iść dalej. Nie mogłem sobie pozwolić na zbędne marnowanie czasu, wszystko musiałem odłożyć na później. Nadal nie odkryłem tożsamości dowódcy ataku na mój rodzinny dom, a co za tym idzie? Również jego dalszych niecnych planów.'
 
 
 
 
Zwój IV :
 
'W wykonaniu misji pomagało mi naprawdę wiele osób. Zacznę może od handlarzy zaopatrujących mnie w coraz to lepszy sprzęt. Sprzedawcy z każdego miasta oferowali mi coraz to bardziej wyszukane bronie, jak i pancerze. Pierwszy z nich na przykład oferował mi długie, żelazne miecze i metalowe buty, drugi ogromne młoty i ciężkie stalowe zbroje, a trzeci ostre jak brzytwa katany wraz z toporami dorzucając do tego przepiękne spodnie, rękawice i kusze. Wybór najbardziej pasującego do mojego stylu sprzętu wcale nie był taki prosty, jak mogłoby się to wydawać, wiele razy chodziłem od sprzedawcy do sprzedawcy by po kilku godzinach w końcu się na coś zdecydować. Jeśli jednak chodzi o bliskie mi osoby, mogę zacząć od Whisper, która nie raz udzielała mi pomocy w ciężkich chwilach. Jeśli choć trochę zwracałeś uwagę na to, z kim chodziłem na poranne treningi, to sądzę, że wiesz, o kim mówię. Przez te wszystkie lata każde z nas chciało być lepsze od drugiego, co było bardziej taką przyjacielską zabawą niż rywalizacją na śmierć i życie. Podczas mej wędrówki nie raz nasze drogi jeszcze się złączały. Najbardziej w pamięci zapadła mi wspólna walka na jednej z aren Albionu. Musieliśmy tam odpierać ataki chyba wszystkich stworów, jakie można spotkać w tej krainie.
 
Jednak dzięki temu, że znamy się wiele wiele lat walczyło nam się perfekcyjnie, nasze ruchy łączyły się w jedną spójną całość prawie jak w tańcu, tego po prostu nie da się zapomnieć. Nie mogę również pominąć jej brata Thunder'a, który pomimo swej nie chęci do mojej osoby przez właściwie cały pobyt w gildii, jak i większość podróży pod koniec bardzo mi pomógł. Wiem, że nie był do mnie przekonany przez to, że byłem silniejszy od jego siostry. Planował dla niej przyszłość mistrza albiońskich aren, więc mógł się zdenerwować, gdy na jego własnych oczach zdołałem ją pokonać. Następną osobą, o której muszę jeszcze wspomnieć jest Briar Rose, której walki nie były zbyt mocną stroną. Zajmowała się ona przede wszystkim przeróżnymi badaniami i rozwiązywaniem wielu dziwnych, tajemniczych zagadek. Jej wiedza pomagała mi, gdy musiałem odblokować jakieś magiczne wrota lub uruchomić zablokowany teleport. Czasami ciężko się z nią rozmawiało, bo jak to z takimi osobami bywa, o wszystkim wiedziała najlepiej i miała zawsze rację. Pomimo to jest osobą wartą wspomnienia. Wydaje mi się, że każdy człowiek chciałby mieć takich przyjaciół, którzy są gotowi do wielu poświęceń, by tylko choć trochę pomóc swojemu przyjacielowi w dotarciu do celu. Nigdy im tego nie zapomnę. Jeśli będziesz chciał się o nich więcej dowiedzieć wiedz, że wystarczy tylko jedno słowo bym opowiedział Ci wszystko, co wiem.
 
 
 
 
Zwój V : 
 
 
'Gdy powoli kończyłem swą wędrówkę, byłem już naprawdę silny. Posiadałem najbardziej pożądane uzbrojenie w Albionie, a i pod względem statystyk moje wyniki były bardzo zadowalające. Opanowałem masę nowych magicznych mocy, dzięki którym droga do zemsty stała się banalnie prosta. Najbardziej byłem dumny z nauczenia się spowolnienia czasu i wyczarowywania płomieni z głębi ziemi. Jednak do osiągnięcia poziomu mistrza magii brakowało mi jeszcze wielu lat ćwiczeń. Połączenie ze sobą tych dwóch mocy pozwalało mi na bezproblemowe eliminowanie nawet kilku wrogów naraz, co czyniło mnie właściwie niezniszczalnym. Wielu bohaterów po osiągnięciu takiego poziomu przechodziło na stronę zła, co niosło za sobą wiele niebezpieczeństw, jak i złą sławę gildii, do której należeli. Nie zapominajmy o tym, że w każdej z nich znajdowali się herosi tacy jak ja, których zadaniem było wyeliminowanie każdego z wrogów Albionu. Przynosiło to pewnego rodzaju równowagę, przy okazji ukazując, że nawet człowiek z pozoru dobry po otrzymaniu zbyt wielkiej mocy może zostać nią totalnie zaślepiony. Wybrana przeze mnie droga była drogą, którą wielu powinno podążać, herosi, mieszczanie, a nawet zwykli chłopi. Większość mieszkańców zaczęła mnie w pewnym momencie uważać za ideał, postać godną naśladowania, pewnego rodzaju dar dla Albionu. Mimo że za ideał nigdy się nie uważałem, byłem niesamowicie wdzięczny losowi, że pozwolił osiągnąć mi tak wiele i nauczyć mieszkańców tej krainy wiele naprawdę cennych rzeczy.'
 
 
 
 
Zwój VI :
 
'Wracając do gildii, by zanieść dobrą nowinę, zastanawiałem się jaki kierunek będę mógł obrać w swoim życiu. Postanowiłem, że od następnego dnia po prostu zacznę normalnie życie - kupię dom i jeśli los na to pozwoli, założę rodzinę. Po powrocie nie raz słyszałem, że córka zaprzyjaźnionego handlarza, którą zauroczony byłem od dawna, zaczęła się mną interesować co było dla mnie niezmiernie radosną nowiną. Pomyślałem wtedy, że czas mego ustatkowania się właśnie naszedł. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po powrocie, było kupno domu w pięknej, spokojnej okolicy. Ciągła tułaczka nie pozwalała mi na spędzenie nawet kilku godzin w totalnej ciszy, z dala od zagrożeń. Następnie postanowiłem znaleźć normalną pracę, by całkowicie zapomnieć o całym złu, które mnie spotkało. Chciałem zacząć żyć pełnią normalnego, chłopskiego życia. Wiedziałem jednak, że jeśli życie postanowi spłatać mi jakiegoś figla, będę na to gotowy. Dusza bohatera nigdy we mnie nie umarła, a głęboko w sercu czułem, że to dopiero początek mojej życiowej przygody'
 
 
 
 
 
Zakończenie :
 
Czytając każdą notatkę, czułem się jakbym sam został bohaterem Albionu. Jestem dumny, że udało mu się zdziałać tak wiele, w tak krótkim czasie. Dzięki niemu wiem, że gdy nadarzy się okazja, sam będę musiał wyruszyć w życiową podróż. Niestety jeszcze nie wiem, kiedy to nastąpi, kraina, w której obecnie się znajduję, jest tak piękna, że na razie nie chce mi się stąd ruszać nawet na krok. Jeśli masz okazję, rozpocznij swoją przygodę jak najszybciej się da! Tymczasem muszę kończyć, mam jeszcze wiele spraw do załatwienia na mieście.
 
 
Informacje dodatkowe - dotyczące tekstu :
 
Była to próba stworzenia czegoś świeżego w celu chwilowego oderwania się od standardowej formy recenzji, jednak nie wiem z jakim skutkiem. Założę się, że wiele rzeczy można by było tu jeszcze poprawić, więc jeśli masz jakieś zastrzeżenia bądź chciałbyś coś poradzić, daj znać w komentarzu!
 

 

Mam nadzieję, że pojawi się wiele opinii na temat tego tekstu, nawet jeśli będą negatywne, ale z zaznaczeniem co się w nim nie spodobało, będę bardzo zadowolony. Jest to mój pierwszy tekst w takim stylu, więc może nie być zbytnio ciekawy albo bardzo złożony, ale mimo wszystko  mam nadzieje, że się Wam spodoba. Jeśli tak się stanie prosiłbym o wciśnięcie '+' na samym dole recenzji, one naprawdę motywują mnie do dalszego pisania ;D
 
Dziękuję za przeczytanie!
Oceń bloga:
0

Atuty

  • - Fabuła
  • - Postacie
  • - Piękne lokacje
  • - Rozwój postaci
  • - Znajdźki i wyzwania
  • - Dobro i zło
  • - Możliwość kupna domu i zaręczenia się
  • - Wiele misji pobocznych

Wady

  • - Liniowość lokacji
  • - Brak Craftingu
  • - Niski poziom trudności
Sevchenko_kz3

Bartek Zając

Obowiązkowy tytuł dla fanów bajkowych RPG-ów

9,0

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper