Rayman Legends

BLOG RECENZJA GRY
1446V
Rayman Legends
Kazuya86 | 18.05.2015, 13:50
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W markę Raymana zwątpiłem już przy okazji części drugiej. Tak jak jedynka przyniosła mi...

 

           W markę Raymana zwątpiłem już przy okazji części drugiej. Tak jak jedynka przyniosła mi mnóstwo frajdy w oldschoolowym klimacie (wraz ze świetnym OST) tak przejście w 3D niekoniecznie do mnie przemówiło. Ostatnio ogrywany przeze mnie wraz z moją kobietą "na współę" Rayman 3 Hoodlum Havoc tylko potwierdził tę tezę. Gra jest niezła, ale do rewelacji bardzo tu daleko. O wspaniałym Origins pisałem już wystarczająco wcześniej. Po prostu mnie oczarował! Swoim powrotem do oldschoolu, świetnym, dynamicznym gameplayem, soundtrackiem i idealną wręcz oprawą wizualną. Najnowsza część: Rayman Legends stara się kontynuować konwencje zapoczątkowane przez swojego poprzednika...z jakim skutkiem?

 

Pierwszą rzeczą jaka rzuca się od razu w oczy jest nieco stuningowana grafika, która przedstawia się tu znacznie mniej "kreskówkowo" co ostatnio. Dodano tu także sporo elementów 3D, które fajnie komponują się z resztą. Szczególnie widzimy to przy bossach oraz bardziej zakręconych miejscówkach. Wygląda to po prostu jeszcze ładniej i bardziej brawurowo niż w Origins, choć w moim prywatnym odczuciu wolę zdecydowanie tą skromniejszą, kreskówkową stylistykę, która dawała tyle oldschoolowej frajdy w świetnym powrocie do korzeni. Tutejsza stylistyka oczywiście urzeka i jest to kolejny krok naprzód i to zresztą kewstia gustu, co kto woli. Muzyka wypada także nieco bardziej ubogo, bo choć są fajne motywy, to Origins "słuchało się" lepiej. Sama muzyka po cześci odgrywa tu zresztą ważną rolę, ale o tym niżej. ;)

 

 

Lobby gry zostało przemodelowane na modłę swego rodzaju galerii z obrazami, czyli żegnamy poczciwą mapkę z poprzednika na rzecz wskakiwania do kolejnego obrazu/levelu. Z początku może się to wydawać mało przejrzyste, ale po chwili da się to ogarnąć. Po za konkretnymi światami ujrzymy tutaj sporo nowości jak kilka minigierek, galerię odkrytych bohaterów oraz tzw. "wyzwania dnia", gdzie łącząc się przez internet możemy pobijać światowe rekordy z drugiego końca świata na specjalnych zasadach podrzucanych przez system. Ciekawe to wszystko i zdecydowanie wydłuża to rozgrywkę, gdzie można bawić się w takie "pierdy" do upadłego. ;) Ale wróćmy do leveli głównych, bo samych światów mamy tutaj 5, a są one jak zawsze wypchane ekscytującymi levelami aż po brzegi. I jest tu tego dosyć sporo, bo co chwila poza standardowymi poziomami odkrywają nam się nowe czasówki czy możliwość odkrycia nowej postaci. Owe standardowe poziomy zaskakują natomiast pomysłami i innowacyjnością. Powraca tu np. znany z wydań 3D Murphy, którym będziemy sterować równocześnie z naszym Raymanem. Funkcję on ma taką, że odkrywa nam półki, ułatwia przejście, a także oddziaływuje na wrogów np ich...łaskocząc. ;) Nieco cieżki to manewr, bo trzeba tu nieźle zsynchronizować mózgownicę, aby się nie zamotać. Reszty chyba nie ma co zdradzać, bo przekonacie się sami, że niektóre motywy są po prostu rozwalające! Kilka zgrzytów niestety tu mamy, bowiem levele bywają króciutkie i strasznie szybko sie je przechodzi, a także głupotą jest tu odblokowywanie leveli z dalszych światów nie skończywszy jeszcze poprzedniego. Nie lubię czegoś takiego i już. Ale największy cios gra zaserwowała nam w innym aspekcie, bowiem okazuje się tu, że możemy posiadać tylko jednego save'a z grą (!!) co widziałem już w innych grach na PS3 i jest to wg mnie totalna żenada i takie patenty uważam za wstyd na całą branżę. Czyli co? Dziewczyna chce sobie przejść grę zaraz po mnie i muszę wykasować swój wymasterowany stan, albo biedna dziewoja ma grać na moim stanie i nic sobie nie odkryje sama? Wstyd!

 

 

Levele dodatkowe to w/w czasówki pod konkretny level, gdzie zawsze trzeba pokonać jakiś harkorowy odcinek w wyznaczonym czasie. Ma to związek z ilością zdobytych małaków (bo teraz nie są to juz elektruny;). Im szybciej przejdziemy, tym więcej zdobędziemy. ;) Inna sprawa to werbowanie postaci, czyli naszych dziewcząt o różnych imionach i wyglądach. Rzecz jasna są to tylko różne wariacje jednego modelu jedynej tu niestety nowej postaci. Owe levele bywają różne, czasem są to zwyczajne odcinki, raz czasówki w stylu dalekowschodnim a czasem ucieczka przed naszym cieniem. ;) Jest jeszcze specjalna gra w piłkę nożną i wszelakie wyzwania online i wszystkie te smaczki urozmaicają grę należycie. Przy okazji zastępują świetnie brawurową gonitwę za skrzynią, której tu niestety brak...a właściwie to jest. Ubisoft bowiem postanowił uczynić graczom chyba jeden z najpiękniejszych prezentów w historii gier video, podobnym do tego z Tekkena 5, a mianowicie mamy tu do odkrycia 40 poziomów z Origins i do tego w nowej szacie graficzej! Nie wiem jak wy, ale ja byłem totalnie w szoku, że mimo iż gra posiada mnóstwo rozbudowań, to zdołano upchać tu jeszcze taki przeogromny smaczek. W "Back to Origins" mamy posegregowane światy jak dawniej, poziomy nazywają się tak samo a one same posiadają sporo nowości i ukrytych małaków, które razem z Legends dobijają do liczby 700! Jestem oczarowany! O muzyce coś miało być, bowiem nowy Ray to także kilka brawurowych leveli muzycznych, gdzie w rytm przygrywanego motywu biegniemy przed siebie pokonując synchronicznie przeszkody. Szczerze? No rewelacja! Tylko czemu tu tego tak mało? :( Sam system zdobywania Origins polega na zbieraniu koniczynek (po przejściu każdego levelu) za które dostajemy zdrapki, które odblokowują nam bonus w postaci lumów, nowego stworka (na nie także jest specjalna galeria, a same dają nam...lumy;), czy właśnie nowego levelu z Origins. Fajne rozwiązanie mobilizujące gracza do większych starań podczas przechodzenia gry.

 

 

Jak widać pomysły wplecione w kontynuację Origins wypadły wprost znakomicie, a sama gra okazała się wcale nie mniej miodna niż swój genialny poprzednik. A dodatek w postaci 40 leveli z Origins onieśmiela w tym momencie całą branżę elektronicznej rozrywki. ;) Ale dla tych, którzy nie ograli jeszcze pierwszej części: nie słuchajcie tych co mówią, że nie warto kupić Origins, bo "wszystko jest w Legends", bo to bujda. Obie gry należy ukończyć w kolejności chronologicznej i koniec. ;) Rayman Legends to mimo kilku wpadek znakomita kontynuacja świetnego Origins i polecam grę w diabli, bo super zabawy tu po prostu na wiele tygodni. ;) Czekam z niecierpliwością na część trzecią. ;)

 

PIERWSZY KONTAKT:

Styczeń 2015

 

ULUBIONE POSTACIE:

Rayman - Po raz kolejny niestety Rayman nie ma godnego konkurenta w tej kategorii ;)

Dziewczyny - Fajne dziewuchy o różnych broniach, wyglądach i fajnych charakterach ;)

 

TOP 10 OST:

1. The Mushroom Whistler

2. When the Wind Blows

3. Castle Rock

4. Dark Creature Pursuit

5. Dragon Slayer (& 8 Bit Version)

6. Gloo Gloo

7. Hades’ Hand

8. Olympus Maximus Invaded

9. Orchestral Chaos

10. Strategy and Spying

 

OCENY:

Muzyka : 7/10

Grafika : 10/10

Długość gry : 10/10

Grywalność (miód) : 9/10

Klimat : 7/10

Fabuła : 3/10

Filmiki/wstawki (ilość/jakość) : 3/7/10

Bajery (sekrety,mini gierki itp.) : 9/10

Rozbudowanie : 7/10

Poziom trudności : 8/10

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Znakomita kontynuacja! Więcej bajerów, nowe pomysły i levele muzyczne!
  • Tak jak ostatnio: sporo grania!
  • Nieziemski dodatek w postaci 40 poziomów z Origins!
  • Jeszcze bardziej dopieszczona grafika (choć ja wolę tą poprzednią;)

Wady

  • Levele bywają krótkie i znowu szybko się je „przelatuje”.
  • Odblokowywanie dalszych światów nie skończywszy jeszcze poprzedniego. Nie lubię czegoś takiego
  • Możliwość posiadania tylko jednego save’a z gry. Co za żenada, wstyd i hańba dla całej elektronicznej rozrywki! :(
Avatar Kazuya86

Marek Wieczorek

Świetna kontynuacja świetnej gry. Ray znowu dał czadu a po konkrety odsyłam do recenzji ;)

9,0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper