Mortal Kombat 2

BLOG RECENZJA GRY
1017V
Mortal Kombat 2
Kazuya86 | 11.12.2013, 12:56
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

  Moja przygoda z grami rozpoczęła się dawno temu, kiedy jako mały chłopiec jarałem się skaczącymi pikselami na Commodore 64. Jednak...

INFO:

Gatunek:Bijatyka 2D

Firma:Acclaim, Midway

Rok Produkcji:1994 r. (PAL:1994 r.)

Platforma:Amiga

Liczba graczy:1,2

Muzyka : 6/10

Grafika : 8/10

Długość gry : 5/10

Grywalność (miód) : 9/10

Klimat : 8/10

Fabuła : 6/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : Brak

Bajery(sekrety,mini gierki itp.) : 4/10

Rozbudowanie : 6/10

Poziom trudności : 10/10

Ocena:9/10

GŁÓWNE POSTACIE:

Liu Kang, Shao Kahn, Shang Tsung

 

 

Recenzja:

 

         Moja przygoda z grami rozpoczęła się dawno temu, kiedy jako mały chłopiec jarałem się skaczącymi pikselami na Commodore 64. Jednak zanim rozpoczęła się moja przygoda z PSX-em obcowałem dłuższy czas z jeszcze jednym kultowym sprzętem, który był dla mnie ideałem, do czasu pojawienia się owego szaraczka. ;) Mowa tu o niezapomnianych latach z Amigą 500, dyskietkami i godzinami spędzonymi przed TV z joystickiem w ręku. Lubiłem wtedy wiele gier, także sporo z nich ukształtowało moje gusta w dziedzinie gier video. Jednak tak naprawdę tylko 3 gry zapadły mi w pamięć jako ta moja trójca ulubiona. Były to Superfrog, Mortal 2 oraz Franko. Zajmiemy się tutaj Mortalem! 

 

Mortal Kombat 2 był bowiem pierwszą bijatyką która pochłonęła mnie do reszty! Była to jak na tamte czasy bijatyka niesamowicie rozbudowana, elastyczna i miodna. Mieliśmy tu 12 grywalnych postaci, tak więc ilość standardową jak na Amigę. Były to rzecz jasna główne postacie świata MK, znane już z pierwszej części, czyli Liu Kang, Scorpion, Sub-Zero, Cage oraz Raiden. Jest tu także grywalny Shang Tsung. Wszyscy wyglądają tu w końcu jak ludzie, bo w MK1 nie prezentowało się to nazbyt atrakcyjnie. ;) Zabrakło tu natomiast Sonii i Kano (pojawiaja się w MK3). Debiutujące tutaj postacie to Reptile, Kung Lao, Baraka, Jax, Kitana oraz Mileena. Chociaż dla mnie to wszystko i tak bez znaczenia, gdyż nigdy nie grałem w MK, a moja przygoda zaczeła się i tak od 2-ki. ;) Ponadto po raz pierwszy w serii pojawia się Shao Kahn, który przejmuje całkowicie pałeczke „głównego złego” w grze (w jedynce bossem był Shang). Pojawia się tu także klon Goro: Kintaro, który wypada tu naprawdę wyjątkowo na tle „normalnych”, dwórękich bohaterów. ;) Dodam, iż ukrytymi postaciami (niestety nie grywalnymi, tylko „do powalczenia z nimi”) są tu masakryczni Noob Saibot oraz Jade. ;) 

 

W sumie styl walki i sposób grania nie zmienił się znacząco między 2-ką a Trilogy, więc nic nowego tu nie napiszę. Postacie mają tu swoje podstawowe ciosy jak i te „tajne”, czyli Scorpion ma sznurowadło („Come Here!”;), Sub zamraża, Liu ma „lot trzmiela”, a Reptile pluje kwasem. Na tamte czasy było to wręcz porywające i niesamowicie rozbudowane. Niestety zabrakło tu jeszcze jakichkolwiek kombosów i wszystko opierało się na pojedynczych, celnych uderzeniach. Oczywiście mamy tu jeszcze super wykończenia, czyli Fatality! A prezentowało się to wówczas kosmicznie! Głównie poprzez różnorodność (każda postać miała po 2, a niektórzy nawet po 3 Fatale!), oraz oczywiście brutalność! Fatale są tu nieziemsko fajowe (wyrywanie głów, nabijanie na kolce…) i nieco trudne do wykonania (joystick). Ale jednak dawało radę, i za dzieciaka zrobiłem niemal wszystkie. ;) Mamy już tu nawet Babality, Friendship i Pit! Do roboty było tu zatem naprawdę sporo i grało się całymi dniami, wklepując tajne ciosy i wykończenia. A wszystko wśród litrów juchy z gęb i korpusów naszych ulubionych postaci! Co prawda wkurzające było dogrywanie każdego Fatala (włóż dysk 1, dysk 2…) ale warto było czekać! ;)

 

Skupmy się teraz na tym, co wyróżnia tą część od wszystkich innych z serii MK, czyli engine i sam wygląd gry! Otóż postacie są tu zupełnie inaczej wygenerowane niż w dalszych częściach. Są to oczywiście renderingi prawdziwych aktorów, jednak tutaj grają ich zupełnie inne twarze, niż już w MK3. I właśnie ten fakt nadaje zupełnie odmienny styl Mortalowi 2, niż we wszystkich dalszych odsłonach. Postacie jak i tła (które w sumie występują także w MKT) wyglądają tu o wiele bardziej archaicznie i wyjątkowo (w pozytywnym sensie, w przeciwieństwie do postaci z MK;), podobnie jak odgłosy walki jak i styl przedstawienia akcji na całej szacie graficznej i muzyce kończąc!

 

Skoro już przy tym jesteśmy, oceniając grafikę, uogólniając można powiedzieć iż prezentuje się znakomicie! Tła i renderingi wykonane są genialnie jak na możliwości Amigi 500. Krew pięknie tryska, a postacie poruszają się strasznie płynnie. Także napis „Fatality” i moment kiedy ścieka po nim krew podoba mi się bardziej niż nawet ten w MKT! Muzyka również wypada nienagannie. Jest nieco inna niż ta w MK3, przez co nadaje nieco inny klimat grze. Również ten element wyróżnia tego Mortala od innych. Ścieżek jest rzecz jasna mniej, niż w dalszych częściach. 

 

Pozostaje mi jedynie omówić opcje w grze, czyli jeden pasek postaci, najczęściej posegregowanych w tej samej kolejności do pokonania (znam tą kolejność nawet na pamięć do dziś;). Tak więc bida straszna, ale to wystarczyło żeby łupać w Mortalka bez przerwy. Nie zabrakło na szczęście VS. Linie fabularne naszych postaci to standardowe już krótkie historie do poczytania.

 

Na koniec dodam jeszcze tylko o niesamowitym trudzie jaki towarzyszy grze. Od piątego zawodnika (Baraka;) zaczynają się naprawdę ciężkie walki i na serio trudno jest ukończyć grę. Mi się udało zaledwie kilka razy! A Kintaro i Shao to już przegięcie!! Nie mówiąc już o w/w „bonusach”, czyli szybkich jak diabli Noobie i Jade…masakra! ;) Co prawda mamy tu poziomy trudności „Very easy-very hard”, jednak nawet na tym pierwszym jest „very very trudno”. Szczególnie jeżeli mamy do dyspozycji tylko 30 kontynuacji gry…

 

Tak oto przedstawiał się MK2, który przetarł szlaki dalszym grom z pod gatunku bijatyk i zeżarł mi sporą część dzieciństwa, oraz ukształtował moje „growe gusta”.

 

 

ULUBIONE POSTACIE:

Liu Kang - Liu w swojej klasycznej wersji. Fajnie tu wygląda. Może nawet lepiej niż ten od części 3-ciej. Szkoda że nie ma tej wersji jako „klasyczna” w MKT :(

Scorpion - Klasyczny Skorpion! Tego wole o wiele bardziej niż jego model z MKT. Zwłaszcza jeżeli chodzi o jego „zdjęcie”! ;)

Sub-Zero - Co prawda Classic Sub-Zero egzystuje w MKT, jednak to już nie to samo :(

Reptile - Lubiłem go tu bardzo. Bardzo się wyróżniał wśród reszty „ninji”

Kung Lao - Tutaj Kung wygląda identycznie jak klasyczna jego wersja w MKT (podobnie zresztą jak Jax, Baraka i Raiden). Tnie tym kapeluszem jak leci! :)

Kintaro - Bałem się go strasznie. Groźny przeciwnik. I fajnie że nie był grywalny wtedy. To nadawało mu prestiżu

Jade - Kto wytrzymał z „zieloną Kitaną” dłużej niż 10 sekund? ;)

 

TOP 3 OST:

1. Character Select Screen

2. The Dead Pool

3. The Living Forest

 

SCREENY:

 

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Na tamte czasy gra kultowa i niepowtarzalna! MK2 przetarł szlaki niemal wszystkim bijatykom 2D!
  • Różnorodność postaci i ich własne „historie”! Wówczas nowatorstwo jak cholera
  • Wspaniałe i zróżnicowane Fatality!! Do dziś znak rozpoznawczy Mortala
  • Niebywała brutalność i krew! To było coś!! ;)
  • Niepowtarzalny oldschoolowy klimat i animacje postaci (w dalszych częsciach wyglądalo to już nieco inaczej).

Wady

  • Brak jakichkolwiek combosów! W porównaniu do Trilogy straszna bida…
  • Brak jakichkolwiek opcji poza standardowym „paskiem” postaci, no ale czego się spodziewać po gierce z Amigi? :)
  • Trudna gierka jak cholera…to raczej minus, bo ledwo da się ją przejść na „very easy” ponieważ mamy tu tylko 30 „Kredytów” (kontynuacji) na ukończenie gry…Za mało!!
Avatar Kazuya86

Marek Wieczorek

Przy MK2 spędzałem za czasów "komunijnych" setki godzin, wypruwając flaki i wyrywając kręgosłupy...no i co ze mnie dobrego wyrosło? :)

9,0

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper