Ninja na sobote #7

BLOG
819V
Ninja na sobote #7
Dario123 | 20.02.2015, 11:31
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W środku ankieta. 31.01.2015-data powstania tekstu.

Robonaparzanki, czyli wielki robot kontra wielki robot, wielki robot kontra wielki potwór, podepnę też pod to wielki potwór kontra wielki potwór.  Temat tak na pierwszy rzut oka dość prosty do zrobienia. Jednak pozory mylą. Możemy dostać przepakowane akcją, a przez to nudne (niemożliwe, a jednak) Transformersy. Z drugiej strony przeginamy w stronę głupiej opowieści o dzielnym amerykańskim żołnierzu i dostajemy Godzillę z 2014. Idealnie wyważony pod tym względem był Pacific Rim. Trochę głupiej opowieści, wywalone w kosmos walki i mamy blockbuster idealny. Co mnie dziwi to fakt, że wszystkie wymienione przeze mnie filmy odniosły sukces, a mimo to w gatunku jest dość cicho. Tak na dobrą sprawę to oprócz kontynuacji, to dostaniemy jedno wielkie nic. Hollywood no dalej, słyniesz ze zrzynek, więc wypluj z siebie trochę więcej.

W oczekiwaniu na coś nowego postanowiłem sięgnąć do złotej ery kina, gdzie jak już większość z was wie można znaleźć wszystko od melodramatów przez gejowskie filmy propagandowe do robonaparzanek.  Odnalazłem dzieło zatytułowane „Robot Jox”.

Po wojnie wszelakie konflikty zostały zabronione. Nie oznacza to jednak, że ludzkość zaczęła żyć w pokoju i szczęściu. Spory o ziemię między Federacją i nie mam pojęcia jak nazywa się druga strona (wikipedia mówi, ze Market) zaczęto rozwiązywać organizując walki ogromnych robotów. Warto tu się pochylić nad sędziami, otóż twórcy tegoż dzieła w przeciwieństwie do twórców gier (naciśnij x, żeby nacisnąć x) wiedzą, że ich widzami nie są idioci i w ogóle nie tłumaczy kim są sędziowie takiej ważnej rzeczy. Może to sławetna Komisja kontroli gier i zakładów? Może zawsze neutralni Szwajcarzy? Nie wiemy i w sumie nie musimy wiedzieć. Innym dość ciekawym aspektem jest obecność trybun. Ja rozumiem, że kiedyś ludzie mogli iść całymi rodzinami na egzekucje, ale iść całą rodziną na walkę gigantycznych, uzbrojonych robotów? To proszenie się o efektowną śmierć. Nic dziwnego, że podczas jednej z walk dochodzi do wypadku. Jednak wróćmy do rzeczy. Otóż przez taki wypadek podczas walki o Alaskę zostaje ona uznana za nierozstrzygniętą. Niestety główny bohater, na którego wołają Achilles nie chce jej dokończyć. Wkurza to nieprzeciętnie Ruskiego, który zowie się Alexander i bardzo chce zabić Amerykanina. W tle mamy jeszcze elementy romansu (z niejaką Ateną), dramatu i thrillera szpiegowskiego. Oczywiście do ostatecznej walki dochodzi, ale jak się kończy (jest twist) musicie odkryć sami, jeśli się odważycie.

„Robot Jox” to typowy przykład parcianej produkcji z lat 80. Niby wszystko jest ok, proporcje między akcją, a fabułą są zachowane to tak na dobrą sprawę mamy do czynienia ze szrotem, który tylko w epoce VHS mógł zyskać status kultu. Przed filmem powinno puszczać się ostrzeżenie, że film oglądamy na własna odpowiedzialność i nie będziemy mieć do nikogo pretensji, jeśli spowoduje (a na pewno spowoduje) w naszej psychice nieodwracalne szkody. Proszę docenić moje poświecenie, chociaż z drugiej strony jestem już odporny na takie rzeczy, a mój gust umarł już dawno temu. Powiedziałbym coś o aktorach, ale żaden nie zapadł mi w pamięci i jakoś nie mam ochoty na poznanie reszty dorobku, któregokolwiek. Może to kwestia roli jakie dostali, bo są tak zrobione z najbardziej typowych klisz jakie istnieją w kinie. Ot kowboj w kapeluszu albo Japończyk, doktor składający origami. Roboty były nawet całkiem niezłe, biorąc pod uwagę poziom produkcji.

Oglądając film miałem jednak nie odparte wrażenie, że już gdzieś widziałem taką historię. Po krótkiej chwili namysłu doznałem olśnienia. Oczywiście! Chodzi o legendarną bitwę o przegląd. Achilles to Daaku (znany ze swoich mechaperwesji), Alexander to Senix, a Affek, który jak zwykle wszędzie się wciśnie i potem nikt nie potrafi wytłumaczyć skąd się wziął to Atena. Z kolei Dark to… i tu mam pewien problem. Trochę trudno mi ocenić czy Dark to random, który na początku ginie z ręki Alexandra, czy też Tex, który sam się zabija. Oceńcie sami. Jeśli chcecie poznać kulisy, dlaczego stało się to co się stało to już wiecie co macie robić. Tylko przypominam na własną odpowiedzialność. Dodatkowe nie polecam wersji z lektorem. Nie wiem może to wina kopii jaką dane mi było zobaczyć, ale niektóre zdania nie są przetłumaczone (to nie wina lektora), a jak nazywa się jedna ze stron w ogóle nie zrozumiałem. Ogólnie poziom wykonania wpisuje się w poziom produkcji.

Aha starsi z was pewnie widzieli ten film i być może kojarzą jego kontynuacje. Otóż obie nie mają z „Robotem Joxem” nic wspólnego. Tzn. są roboty, ale to typowe podpinanie się pod znaną produkcję. W pełni to rozumiem, jednak podpinanie się pod takie „dzieło” wiele mówi na temat poziomu tych nieoficjalnych kontynuacji i nie jest to nic dobrego.

 

 

Szukam chętnego do udziału w ninja#10. Chcesz błysnąć swoją miłością do parcianych produkcji? Daj znać w komentarzu. 

 

 

 

Jak już jesteśmy w temacie zaspokajania swojego wewnętrznego dziecka.

Oceń bloga:
15

Zostać?

Nie
42%
Ani się waż!
42%
Pokaż wyniki Głosów: 42

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper