Dwie historyjki z życia z grami w tle
… i wersja skrócona dla leniwych dołączona ...
Historyjka 1
Kiedyś wybrałem się z kilkoma kumplami do pub-u. Preferuje klimaty „metalowe”, więc atmosfera jest wyluzowana, choć środowisko i muza ciężka Lokal specyficzny, bo stoliki cztero i ośmiomiejscowe. Przy barze do każdego zamówienia przydzielany jest numerek w postaci fizycznej który umieszcza się na stole w celu łatwiejszej identyfikacji. Standardowo zamówiliśmy, zapłaciliśmy i jak przystało na rasowe Viqingi z numerkiem „3” i kuflami w łapach zasiedliśmy do „ławy” czekając na jadło. Los chciał, że wszystkie „czwórki” były zajęte, więc usiedliśmy przy „ósemce”. Po chwili podchodzi do nas jakiś kolo z laską i się nieśmiało pyta czy może się dosiąść, bo nie ma wolnych miejsc. Dodam, że z kumplami wyglądamy jak główni bohaterowie Hatred , więc poprzedni klienci woleli usiąść na schodach jak podjąć się retorycznego questa i próby skorzystania z wolnych miejsc Nasza czwórka zamilkła i jak to na samce przestało przestawiliśmy wzrok z kufla na biust towarzyszki bohatera. Po ogarnięciu walorów pięknej gotyckiej niewiasty przenosząc wzrok na typa zauważyłem dzierżony w ręce numerek z cyfrą „28”. Zmarszczyłem czoło przyciągając brwi do oczu w agresywnym grymasie i mówię: „Czego pytasz jak masz lvl „28”, a my tylko „3” !?… i tak nie mamy z Tobą szans !” Potem poszedł głośny śmiech, a typ się wyluzował. Na szczęście też Gracz, więc zakumał suchara. Para uzupełniła ekipę i był to jeden z lepszych weekendowych wieczorów
Dla leniwych wariant z opisem „economic lite edition” z maksymalnie skondensowaną i streszczoną fabułą.
W „metalowym” pabie
podchodzi chłop przy babie.
Chcę powiedzieć „wypad cwelu”,
lecz nie mam odpowiedniego levelu.
Historyjka 2
Kiedyś żona szukała pracy i jak to bywa czekał ją tutorial w postaci rozmowy kwalifikacyjnej. Jak to przy takich okazjach klima z reguły napięta i do bólu oficjalna Żonka mierzy wysoko i ambitnie, więc firma poważna i rekrutacja na poziomie Very Hard :) No i standardzik; Eleganckie ubranko, sukieneczka, rajstopki, szpileczki, skóra, fura i komóra z domieszką seksapilu Fizycznie może i zaliczone, ale czas się jeszcze wykazać inteligencją. Rozmowa po „anglikańskiemu”, więc nie ułatwiali sprawy. Po wejściu do biurowca kierunek informacja – winda – skierowanie na skórzaną kanapę w pomieszczeniu z marmuru. Strach użyć papieru w kiblu, aby diamentami dupy nie zadrapać Cały ten przepych, czas oczekiwania, profesjonalne, rutynowe i do bólu formalne działanie personelu skutecznie zruinowało cierpliwość i opanowanie. Do tego „Pan Prezes” swoją surową postawą i wyglądem „dopełnił procesu zniszczenia” Biedna żonka zaczęła swoją chaotyczną wypowiedź i lawirowała między podchwytliwymi pytaniami. W finale po minie rozmówcy widziała nieubłaganie zbliżające się fiasko i dobijający standardowy tekst „Dobrze, zadzwonimy”. Uprzedzając fakty sama przerwała rozmowę.
- Wie Pan co ? Szkoda Pańskiego i mojego czasu. Skończmy tę żenadę. Gdybym do rana nie grała na konsoli, to może rozmowa przebiegła by na innym poziomie i byłabym w lepszej kondycji.
- To Pani gra na konsoli ? Mogłaby Pani zdradzić na jakiej i w co dokładnie grała ?
Zaskoczona obrotem sprawy i ciekawością rozmówcy odpowiedziała:
- Uwielbiam gry RPG, a precyzując grałam w „Arcania Gothic 4”
- No to gratuluje gustu. Doskonale kojarzę tę serię. Też często gram w RPG, ale na PC …
Dalej rozmowa potoczyła się jak u starych znajomych graczy. Na chwilę napięcie minęło i hierarchia zawodowa przestała mieć znaczenie. Względem swojej pasji byli równi i podziały nie istniały. Rozmawiali o różnicach między platformami, ewolucji gier, klimatach retro itp. Po wcześniejszym nastroju nie było śladu. Po grach poszły tematy zawodowe niepostrzeżenie i płynnie przechodząc w tryb rekrutacyjny i o dziwo kończąc go pozytywnie. To jeden z ciekawszych przykładów ingerencji naszej pasji w życie realne. Choć żona już nigdy nie miała kontaktu z tą osobą, bo jak się potem okazało zajmowała się tylko rekrutacją i była pracownikiem oddziału innego regionu, to przygody nigdy nie zapomni
Wariant z opisem „economic lite edition”
W stresie cała
po pracę gilała.
Sprawę by oblała,
posady nie dostała,
lecz Gracza poznała.
i radę sobie dała.
Na pewno było jeszcze kilka sytuacji wartych opisania, ale na chwilę obecną ciężko je sobie przypomnieć i ułożyć w głowie. Może kiedyś jeszcze coś wyskrobie. Te dwie były na tyle specyficzne, że na trwałe się wyryły w pamięci. Liczę na Was. Może Wy macie jakieś ciekawe anegdotki z życia codziennego o których warto wspomnieć przy portalowej rodzince Piszcie w komentarzach, a jeśli przygody wymagają szerszego opisu, to może dałem inspiracje do swojego bloga.
„economic lite edition”
To by wszystko było,
co w deklu się wyryło
Miałeś podobnie,
to opisz swobodnie.
Dzięki wszystkim za ogarnięcie tekstu i Miłego Dzionka