Ktoś chcę poznać legendę Kage?- Recenzja gdy 'Legend of Kage'

BLOG
359V
Marek Adamczyk | 24.05.2013, 14:19
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Jak na każdej platformie, tak i na wysłużonym NESie zdarzały się i tytuły świetne, i produkcje tragiczne, które pozostawiały po sobie tylko skołatane nerwy, poczucie beznadziejności i żalu do całego świata. Za to, że zostaliśmy tak bezlitośnie oszukani wierząc, że dostajemy coś, co zapewni nam rozrywkę na najwyższym poziomie. Do której z kategorii należy 'Legend of Kage'?

 

Nie wiem jak wam, ale mi często zdarz się tak, że coś, co nieziemsko jarało mnie w wieku pacholęciem, teraz powoduje jedynie uczucie zażenowania i niezrozumienia samego siebie sprzed lat. Taka właśnie sytuacja miała miejsce, gdy odpaliłem ostatnio tytuł dziś opisywany. Dlaczego? Zaraz się dowiecie.
 
 
Tytułowy Kage to ninja z klanu Iga, który wyrusz na pomoc księżniczce Kirihime porwanej przez złych Yoshiro Yukikusa i Yukinosuke Kiri. Zawiązanie fabuły może niezbyt oryginalne, ale u wąsatego hydraulika z Italii wystarczyło, więc w tym wypadku tez narzekać nie zamierzam. I, podobnie jak tam, księżniczka do rozgarniętych nie należy, bo raz uratowana od razu po raz kolejny wpada w ręce bandytów, a niezmordowany Kage po raz kolejny rusza na ratunek. I tak przez cały rok- dosłownie, bo księżniczka źle znosi pogodę, bo w tarapaty wpada przy każdej zmianie pór roku. No ale jako że meteopatia jest dość popularna, nie będę już biednej Kiri dłużej męczył.
 
 
 
Gameplay polega na pogoni za księżniczką po kolejnych mapach i walką z hordami przeciwników. Kage jest niezwykle mobilny- może biegać, skakać na imponujące wysokości, wspinać się po drzewach, pływać i kryć się pod wodą. W sumie satndard dla tego typu gier, chociaż Ryu Hayabusa, o którego przygodach zamierzam napisać w kolejnej recenzji, pływać nie potrafił. Wracając jednak do Kage- nie samymi akrobacjami ninja żyje, i często przyjdzie mu sięgać po śrdoki przymusu bezpośredniego. W tym przypadku jest to krotki miecz kodachi i dwa rodzaje shurikenów- zwykłe i wzmocnione. Niewiele, ale do tępieniu oddziałów wroga wystarczy. Dodatkowo, w kilku miejscach natkniemy się na specjalne miejsca, w których Kage może wykorzystać... Hm... Chyba magię w celu masowej wycinki szeregów wroga. Każdy, kto zbliży się do niego na określoną odległość kończy marnie w ułamku sekundy.
 
Na osobny akapit zasługują przeciwnicy. W grze spotkamy 4 (słownie: cztery) ich rodzaje, różniące się między sobą tylko kolorami. Ilość zatrważająco niska, nawet jak na NESową grę z tamtego okresu. Dodatkowo biegają oni w kółko, i tylko niechcący od czasu do czasu trafi w naszego protegowanego. Jest bardzo słabo.
 
 
 
Również pod względem technologii gra nie imponuje- mamy 4 (twórcy chyba mieli obsesję na punkcie czwórki...) plansze, w 4 wersjach kolorystycznych. Nie byłoby problemu, gdyby były one ładne. Niestety, są paskudne i monotonne. Również animacja stoi na bardzo niskim poziomie- na wszelkie ruchy Kage składa się w porywach 5 klatek animacji, na wrogów jeszcze mniej. W ogólnym rozrachunku to jedna z najbrzydszych gier na NESa z jakimi się spotkałem.
 
W kwestii muzyki jest nieco lepiej- "utwory" w grze są co prawda tylko 2, ale bardzo przyjemnie się ich słucha- naprawdę, byłem zdziwiony że prymitywne popiskiwania mogą tak wpadać w ucho. Oczywiście, to kwestia kompozycji, a nie technologii- porównania z muzyk z gier choćby studia Codemasters czy Ocean nie ma, ale w porównaniu do reszty elementów gry jest bardzo dobrze.
 
 
 
Poziom trudności jest raczej niski- jeśli giniemy, to przez własną nieuwagę. Śmiech na sali musi budzić natomiast 'długość' gry- spokojnie da się ją ukończyć w niecałe 10 minut (sic!).
 
Na początku wspominałem o rozczarowujących konfrontacjach z własnym dzieciństwem- tak jest właśnie w przypadku tej produkcji- jako dzieciak we wczesnych latach podstawówki naprawdę lubiłem tę grę, i siedziałem przy niej godzinami. Dlatego, i tylko dlatego nie wystawię grze najniższej z możliwych ocen. Wystawiam więc notę 3/10, i wiem, że Legend of Kage jest częścią dzieciństwa, do której wracać już nie chcę.
Oceń bloga:
1

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper