MnN: Euro Demo 42...

BLOG
657V
Mendrek | 12.08.2013, 17:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Pora odświeżyć bloga. Pamiętacie jeszcze czasy Oficjalnego Polskiego Magazynu Playstation? Poza umownie obiektywnymi recenzjami, i artykułami okołogrowymi, głównym daniem była czarna z obu stron płyta z napisem Euro Demo i numerem. Dla wielu urywki nowych światów widzianych przez pryzmat dzieciństwa...

W dawnych czasach internet dopiero raczkował, więc nie było mowy o czymś takim jak cyfrowa dystrybucja. O gry na PSOne trudno było niekiedy w sklepach, a ceny potrafiły dochodzić do ponad 200 PLN za oryginał. Wtedy to naprawdę było dużo. Jedni wybierali więc drogę siermiężną - i jechali na tych drogich oryginałach, albo jechali na giełdę i szukali tanich używanych klasyków, nieraz z popisaną flamastrem okładką, połamanym pudełkiem, brakiem instrukcji, czy niemiecką wersją. Drudzy wybierali drogę mniej godziwą i szukali tych panów co gry wystawiali co najwyżej na wydrukowanych kartkach, a kupcom przynosili ich "kopie zapasowe". Dla wygłodniałego nowości gracza była droga jeszcze pośrednia, którą mógł sobie nieco ułatwić trudny żywot. Za nieco ponad 20 PLN można było nabyć pismo z kilkoma demami, oraz przeważnie pełnymi wersjami gier Yaroze, które dzisiaj określilibyśmy mianem "gier indie". I o ile na PC-cie dema były nawet czymś naturalnym i dało się je wyrwać w wielu polskich pismach o grach w wersjach CD (SS CD, CDA, IQ, ect. ), o tyle dla konsolowca jedyną ich formą nabycia do samego końca żywota PSX-a, był właśnie polski OPSM (co prawda pamiętam, że wyszła jakaś jednorazowa dzika inicjatywa pt. CD Konsola, ale do dziś to rzecz praktycznie niezapamiętana).

Dem takich na płytce było często tylko kilka. Do tego niektóre były tylko wersją wideo (dziś nazywamy je "gameplay trailerami"), czyli do obejrzenia a nie do pogrania. Mimo wszystko nawet te kilka dem, będących przeważnie 1-2 levelami z pełnej wersji gry, potrafiło wciągać na długie godziny. Sam fakt obcowania z czymś wyjątkowym, wybranym specjalnie na tą okazję, i z czymś po prostu grywalnym na konsole, dawało frajdę niczym dziecku które dostało nową zabawkę. To była też nadzwyczajna forma sprawdzenia jakiejś gry. Recenzje ze statycznymi screenami, choćby i najbardziej szczegółowe, nie dawały takiej pewności, jak samodzielne zagranie w tą grę. Ale nawet jeśli nie planowało się kupić pełnej wersji, to zagranie w ten jeden czy dwa levele było już miłym przeżyciem. Ba, ja osobiście potrafiłem wyciskać z tych poziomów ostatnie soki, znajdowałem różne glitche, bugi, i starałem się przedłużyć moją frajdę wymyślając różne wyzwania czy sposoby przechodzenia. To było jakąś nietypową podwaliną pod wyzwania - przejdź demo Exhumed tylko używają miecza, czy zrób najbardziej efektowną kraksę w Max Power Racing (najlepiej by przeciwnik zaliczył dzwon w słup, albo wpadł do rowu).

Osobną kwestią są wspomniane Yaroze. Te gry robione przez amatorów, mimo narzuconych im przez Sony pewnym odgórnym ograniczeniom, potrafiły już wtedy pokazać jaka siła drzemie w domowych programistach (może te ograniczenia wynikały właśnie z obawy Sony, że mogą im zabrać trochę rynku? Oj tam, taka moja mała teoria spiskowa ;) ). Niektóre zadziwiały swoją miodnością i skomplikowaniem. Niektóre po stosownym liftingu doczekały się reedycji w przyszłości (np. Time Slip wyszedł w Xbox Arcade). W tytułowym do tej notki Euro Demo 42 była ich po prostu cała kolekcja. Bodajże 14 gier Yaroze, w tym takie perełki jak Psychon, Bouncer 2, Blitter Boy, czy Total Soccer Yaroze (klon Sensible Soccer!). W wiele tytułów dało się grać na 2, a niektóre podchodziły do tego niezwykle oryginalnie, np. w Opera of Destruction trzeba było latać myśliwcem, a jednocześnie obsługiwać stacjonarne działo i bronić miasta przez myśliwcem przeciwnika). 

Euro Demo 42 trzymam do dziś i bardzo pielęgnuję. Kiedyś straciłem głupio pożyczając, ale pewnego razu w Empiku była przecena starego PSM-a z właśnie tym demo disciem. Euro Demo 42 to nie tylko Yaroze, ale też m. in. długie demo Metal Gear Solid (z całym intrem!), oraz jego trailer. Nie dziwota, że dziś jest ono jednym z droższych i rzadszych demo disców do kupienia na aukcjach. Ja nie zamierzam go nikomu sprzedawać :)

W tych demach była jakaś moc., której nie sposób mi wyjaśnić logicznie. Której brak mi w dzisiejszym dobrobycie, gdzie mogę sobie ściągnąć co mi się podoba. Tam po prostu podawano mi wybrane kęski i kazano delektować do samej kości. Ba, czasami nawet gdy już po jakimś czasie nabywałem pełną wersję tej gry, to nie dawała mi już tej frajdy co demo. Nie wiem czemu, ale nie zwalałbym winę na "wybranie najlepszego poziomu z gry" (bo zwykle był to pierwszy jej poziom).  Bo może były po prostu taką formą zajrzenia w nowy świat, niezobowiązującą i niezbyt długą. Potem po prostu odpalało się jakieś inne demo, albo włączało pełną wersję... :)

A wy? Jakie macie wspomnienia z demo discami na PSOne? Czy mieliście jakieś ulubione, a może macie jeszcze jakieś do dziś?

Oceń bloga:
0

Czy miałeś/wciąż masz jakieś demo disci (poza demo one) w swojej kolekcji?

Tak, ale pozbyłem się.
41%
Tak, nawet wciąż mam.
41%
Nie, za młody jestem :(
41%
Nie, wolałem wydawać kasę tylko na "pełniaki".
41%
Pokaż wyniki Głosów: 41

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper