Zagubiony w piwnicy strachu.

BLOG RECENZJA GRY
1000V
Zagubiony w piwnicy strachu.
Sycho | 22.11.2014, 18:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

The Binding of Isaac wyskoczyło jak Filip z konopi. Nikt nie oczekiwał od tego tytułu za wiele, ale mimo to okazał się hitem. Na czym polega magia tej gry?

Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą.
The Binding of Isaac najprościej ujmując jest kolejnym z panującej aktualnie fali tytułów niezależnych na rynku. Jak inne tego typu produkcje jest dziełem budżetowym i jak większość mu podobnych stawia nie na wodotryski graficzne, a na miodność. Niestety takim tytułom ciężko jest się przebić na rynku opanowanym przez pochłaniające gigantyczne pieniądze produkcje AAA i panujące nad hipsterami gamingowymi gry niezależne. TBoS jest jak bohater tej produkcji, nagim dzieckiem rzuconym do branży pełnej przerażających tytułów wysokobudżetowych, mającym do obrony tylko własne łzy, które są w tym przypadku w radością z rozgrywki. Pozostaje pytanie, czy mały Izaak dobrnął do wyjścia?
 
„Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna" 
Historia jest na pierwszy rzut oka banalna. Mały Izaak jest szczęśliwym dzieckiem, które żyje sobie ze swoją mamą. Niestety pewnego dnia głos z góry przemawia do jego rodzicielki i rozkazuje jej zabić syna. Zdeterminowana mama godzi się na to i rusza na dziecko, które szczęśliwie ratuje się włazem do piwnicy. Szczęśliwe? Właściwie to nie, bo wewnątrz ogromnej komplikacji pomieszczeń mały bohater spotyka multum okropności czyhających na jego życie... Fabuła pomimo swojej prostoty pozostawia w graczu lekką chęć interpretacji. Wydaje mi się, że to przez te nawiązania do katolicyzmu w internecie pojawiło się wiele sposobów na odczytanie tej gry. Osobiście uważam, że przygoda Izaaka to aluzja do życia ludzkiego. Zostajemy rzuceni przez Boga na ziemię w celu przetrwania, mając przy tym masę przedmiotów mających nam w tym pomóc, ale też cały czas czyha na nas diabeł ze swoimi pokusami. 
 
Wtedy wezwał Samson Pana mówiąc: "Panie Boże, proszę Cię, wspomnij na mnie i przywróć mi siły przynajmniej na ten jeden raz! Boże, niech pomszczę raz jeden na Filistynach moje oczy". 
Zostawmy na chwilę rozważania i przejdźmy do samej rozgrywki, o co w tym wszystkim chodzi? Gra wyraźnie czerpie z oldschoolu. Jednokrotne przejście gry to czas około pół godziny, ale wątpię by komuś udało się to za pierwszym razem. Przedzierając się przez kolejne komnaty w stylu lochów z pierwszych części The Legend of Zelda i piętra piwnicy napotkamy wiele przeciwności, jak i pomocy. Gra jest oprócz finałowego starcia generowana losowo przy każdym podejściu. Za każdym razem trafią nam się inne przedmioty pomocnicze, które czekają na nas w Treasure Roomie i inni przeciwnicy z bossami włącznie. Dzięki temu produkcja bardzo motywuje do kolejnego jej przechodzenia i uczenia się sposobów na nowych przeciwników przy poznawaniu nowych przedmiotów wpływających na wygląd Isaaca. Co ciekawe pomoce dawane przez te przedmioty nie są opisane w grze i sami eksperymentujemy na nich, czasami dostając podwójną siłę ognia dzięki pajęczemu mutagenowi, a czasami lekkie zwiększenie pola rażenia dzięki butom mamy. Gwarantuję oczywiście, że gry nie skończycie za pierwszym razem. Dzięki temu każde kolejne podejście pozwala nam zrobić o jeden krok do przodu dojść, nieco dalej i zaskakuje nowymi przedmiotami. Tych niestety jest masa i często produkcja mnie irytowała dając pod kilka razy pod rząd beznadziejne przedmioty wpływające tylko na zasięg broni Izaaka, którą są łzy, zapominając o tych naprawdę wartościowych. Ten łut szczęścia jest w grze niezwykle ważny i przy gównianym loocie nie macie szans dojść za daleko w grze, dlatego często powtarzamy sesję właściwie nie z naszej winy. Jednak nadzieja na coś lepszego przy kolejnym starcie napawała mnie chęcią na spróbowanie jeszcze raz i w pewnym sensie motywowała. Oprócz Izaaka mamy także do wyboru 5 dodatkowych postaci o Biblijnych imionach, których odblokowanie wymaga wykonanej czynności. Przykładowo dla Magdaleny musimy zebrać 7 żyć by nią zagrać. Dodatkowi bohaterowie dodają do gry lekką dozę różnorodności, ale zbytnio od głównej postaci się nie różnią poza innymi statystykami i są na tyle interesującym dodatkiem, że nikt by nie zauważył ich braku. 
 
(...)ujrzała tę świętą przyjaciółkę Chrystusową przyozdobioną tyloma złotymi kwiatami o cudownym blasku i tyloma kosztownymi klejnotami, iloma plamami grzechów niegdyś była oszpecona.
Jeżeli chodzi o grafikę, to nie warto oczekiwać wodotrysków. Gra jest w całości w 2D, poza tym nie jest to najwyższa jakość grafik. Nie są one złe, ale do takiego Dust: An Elyssian Tail brakuje im naprawdę sporo. Oceniając ich poziom dopracowania mogę powiedzieć, że to coś więcej niż projekt w paintcie, ale mniej niż wysokobudżetowa gra 2D. Sam design przeciwników jest za to naprawdę ciekawy. Szczególnie Bossowie z których emanuje przerysowany strach. Sprite'y starają się być do bólu obrzydliwe, jednak nie odpychają, a fascynują tą swoją okropnością. Taki syndrom obcego, który sam w sobie jest straszny, ale właśnie dla niego oglądamy kolejne filmy z tym bohaterem. Sam Izaak (oraz reszta grywalnych postaci) są w miarę prosto narysowani, kontrastują z przeciwnikami swoją niewinnością, a sam główny bohater (cytując moją młodszą siostrę) "Jest słodki". Ogólnie grafika zachęca do grania, ale tylko jeżeli nie oczekujemy od niej zbyt wiele.
 
Ten powiedział: "Bóg przyjmuje tylko od bogobojnych. Jeśli nawet wyciągniesz rękę ku mnie, aby mnie zabić, to ja nie wyciągnę ręki ku tobie, aby ciebie zabić. Zaprawdę, ja lękam się Boga, Pana światów! Zaprawdę, chcę, abyś wziął na siebie mój grzech i swój grzech i abyś znalazł się wśród mieszkańców ognia. Taka jest zapłata niesprawiedliwych." I dusza jego popchnęła go do zabójstwa brata.
Niestety z dźwiękiem nie jest tak dobrze. Choć z początku przyjemny lektor w intrze nadaje grze klimatu i sama muzyka jest bardzo fajna, tak szybko się nudzi. Odgłosy przeciwników pasują do nich, ale brakuje w nich różnorodności. Po kilku próbach przejścia gry, zarówno otoczenie, jak i podkład już nudzą. Sam preferowałem granie bez głosu i odbioru gry jakoś mi to nie popsuło, a nawet pomogło na znudzenie powtarzającymi się w tle 4 nutami.
 
"Syn Człowieczy odchodzi oczywiście, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy jest wydawany. Lepiej by dla takiego człowieka było, gdyby się nie narodził". Na to Judasz, który Go właśnie wydawał, rzekł: "Czyżbym to ja był, Mistrzu?" Odpowiedział mu: "Rzekłeś".
Podsumowując, The Binding of Isaac jest przyjemnym umilaczem czasu. Do dzieła wybitnego sporo mu brakuje, ale jako zapychacz, gdy macie wolne pół godziny i nie chcecie zaczynać jakiejś gry nadaje się idealnie. Produkcja pozwala na krótkie i angażujące sesje, ale o dziwno, przy dłuższych też się nie nudzi, dzięki wspomnianemu wcześniej losowemu przyznawaniu przedmiotów. System ten sprawia, że ma się ochotę powracać do gry wielokrotnie i gwarantuję, że nie skończycie jej, dopóki w końcu nie pokonacie mamy.
 
Oceń bloga:
-1

Atuty

  • - design postaci
  • - wciągający gameplay
  • - losowość, dzięki czemu każde przechodzenie jest inne
  • - klimat

Wady

  • - słabe dźwięki
  • - prosta fabuła
  • - to tylko indyk

Sycho

Gra przyjemna, nie wybitna, swojej ceny na Steamie warta.

8,0

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper