Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Brazylii 2014r. cz.4 [ćwierćfinały]
![Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Brazylii 2014r. cz.4 [ćwierćfinały]](https://pliki.ppe.pl/storage/b37154286de076c1e412/b37154286de076c1e412.jpg)
Ten wpis będzie krótszy od wcześniejszego. W imprezie grają już tylko 4 zespoły. Niestety, ale przewidziałem poprzednio wszystkich półfinalistów, przez co brazylijska impreza stała się do bólu przewidywalna. Niemcy ograli Francuzów, gospodarze, przy dużej pomocy sędziego, Kolumbię, Argentyna Belgię i po raz pierwszy będzie wśród czterech najlepszych drużyn globu od 1990r. (witamy, witamy) a Holandia Kostarykę.
1.Hummels daje skromne zwycięstwo Niemcom. [Niemcy-Francja 1:0]
W meczu Niemcy-Francja trudno było wskazać jednoznacznie faworyta. Punktem kulminacyjnym było trafienie Matsa Hummelsa z dwunastej minuty spotkania. Słyszałem różne teorie na temat tej bramki. Niemiec miał podobno faulować francuskiego obrońcę w tej okazji, sfarciło mu się po prostu itp.
Dla mnie to nieistotne. Już na początku Francuzi musieli bowiem odrabiać straty. Był to świetny moment, aby ocenić to, jak prezentuje się ekipa Deschampsa, gdy jest pod presją, a że sami na boisku nie byli, to mogłem też zobaczyć jak jest z obroną u naszych sąsiadów. Słyszałem, że zwycięstwo reprezentacji Niemiec wcale nie jest przesądzone, ze Francuzi mogą ich pokonać, a zobaczyłem jedynie osiemdziesięciominutowy pokaz trójkolorowej bezsilności, masę niecelnych i słabych strzałów. zobaczyłem drużynę, która nie radzi sobie z presją negatywnego wyniku i piłkarzy, którzy potrafią skonstruować niezliczoną ilość akcji tylko po to, aby zawieść w najważniejszym momencie. Prym w tym wiódł szczególnie Benzema.
Niemcy grali podobno słabo w tym spotkaniu. Owszem, oddali pole rywalom, nastawili się na kontry, ale pokazali też zdecydowanie pod swoja bramką i zadziorność. Nie popełniali błędów w obrębie własnego pola karnego, często przerywali francuskie akcje i byli szybsi od swoich rywali. Zdobyli szybko prowadzenie i nie oddali go do końca. Są w półfinale MŚ czwarty raz z rzędu.
Dobrze, że Niemcy awansowali, bo jakby odpadli, to bym przestał oglądać MŚ i musielibyście opowiadać mi finał. I tak w sumie to zrobicie, bo nie przewiduje dla nich miejsca w najważniejszym meczu w Brazylii.
2.Sędzia-kalosz znów pomaga gospodarzom. [Brazylia-Kolumbia 2:1]
W najciekawszym ćwierćfinale gospodarze pokonali Kolumbię 2:1. Pomagali im kibice i sędzia, więc o wynik południowoamerykańskiej konfrontacji nie musieli się martwić. Mecz zapowiadał się emocjonująco, gdyż Brazylia prowadziła już od siódmej minuty. Gola zdobył obrońca i kapitan w jednej osobie, czyli Thiago Silva.
Z rzutu rożnego dośrodkowywał oczywiście nie kto inny jak Neymar. Brazylijski stoper dołożył tylko nogę. Nie było to trudne, bo kolumbijscy obrońcy byli wtedy na wczasach. Kolumbia została po raz pierwszy postawiona pod ścianą. Rodriguez był często faulowany, ale sędzia pozwalał na zbyt ostrą grę. Nie powiedziałbym, aby utrata gola wpłynęła jakoś szczególnie mobilizująco na przyjezdnych. Próbowali oni nawet skopiować sytuację z poprzedniego meczu, ale ich lider musiał podawać, a jego koledze zabrakło precyzji. Nie było chilijskiej powtórki. tym razem żaden brazylijski defensor nie popełnił błędu i Kanarki schodziły na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Kolumbia była nieporadna w swoich staraniach o wyrównującego gola również w drugiej połowie. Kolejny cios, tym razem nokautujący, przyszedł w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Piękny gol Davida Luiz padł z rzutu wolnego, którego nie było.
Ktoś coś mówił o fairplay? Ktoś poinformował Kolumbijczyków, że w ekipie gospodarzy gra sędzia? Ten idiota dał jeszcze żółtą kartkę krytykującemu jego niesłuszną decyzję Rodriguezowi. Sędzia-kalosz! Sędzia-kalosz!! Sędzia-kalosz!!! Owszem, Brazylia była lepsza tego dnia, ale takie pomaganie gospodarzom kłóci się z ideą sportu.
Do niecodziennej sytuacji doszło, gdy w 64. minucie strzelcowi pierwszego gola wyłączył się na chwilę mózg i przeszkodził w wybiciu piłki kolumbijskiemu bramkarzowi. Dostał zasłużenie żółtą kartkę i musi pauzować w półfinale z Niemcami. Tak grać nie powinien żaden kapitan, tym bardziej, że faul nie był nawet faulem taktycznym. To był faul idiotyczny i niepotrzebny.
Kolumbia wiedziała, że nie ma już szans na cokolwiek w tym meczu. Chcieli zdobyć honorową bramkę. Udało im się to dopiero po rzucie karnym wykonywanym przez ich najlepszego strzelca. Rodriguez po tym trafieniu ma już 6 goli na swoim koncie i samodzielnie prowadzi w klasyfikacji na króla strzelców turnieju.
Po tym golu Kolumbia przycisnęła Brazylię do muru, ale jej zawodnicy nie strzelili gola wyrównującego, co więcej, jeden z ich piłkarzy brutalnie zaatakował kolanem w plecy młodą gwiazdę gospodarzy i dla Neymara to już koniec mistrzostw.
Oczywiście kolumbijski brutal nie dostał za to żadnej kary. Suarez dostał karę na dziesięć meczy za ugryzienie, a autor złośliwego faulu jest traktowany jak bohater, wszak pozbył się marnego brazylijskiego aktora. Chcielibyście, Neymar, nazywany pedziem przez Rolanda, był jednym z najlepszych piłkarzy tych mistrzostw i nawet jak nie strzelał bramek, to robili to koledzy po jego podaniach. Jedyną ujmą tego piłkarza jest jego teatralne przewracanie się na boisko podczas gry kontaktowej.
Wiele osób twierdzi, że osłabiona Brazylia nie ma szans z Niemcami, ale ja bym ich jeszcze nie przekreślał. Sądzę, że jedna bramka im wystarczy do wygrania meczu. Kibicuje jednak naszym sąsiadom
3.Argentyna ogrywa Belgię, w meczu, który nie za bardzo widziałem. [Argentyna-Belgia 1:0]
Jedyną bramkę spotkania strzelił w 8. minucie Gonzalo Higuain.
Przyznam się, że po tym golu pamiętam tylko uraz Angela Di Marii, który wykluczył go z gry do końca brazylijskiej imprezy. Belgia po utracie bramki miała cały mecz na odwrócenie losów spotkania a nie dała rady. Można mówić, że Argentyny nie da się oglądać, że Messi to brzydki karzeł po hormonach, ale to głównie on doprowadził białoniebieskich do największego sukcesu argentyńskiej piłki od 1990r. Tyle mieli Batistutów, Veronów, Riquelmów i innych piłkarzy światowego formatu i nic. Najdalej dochodzili do ćwierćfinałów MŚ i odpadali. Tym razem krytykowany przeze mnie za brak zaangażowania w reprezentacji Messi i spółka doprowadzili wszystkich mieszkańców swojego kraju do euforii. To pierwsze argentyńskie pokolenie piłkarzy, godne aby postawić ich koło Kempesa i Maradony. Zresztą sam Maradona rzucił na chwile dragi, wyciągnął rękę z gaci i wystąpił w tym nudnawym, acz historycznym spotkaniu. Tak przynajmniej uważa komentator Szpakowski.
4.Van Gaal przechytrzył Kostarykę. Krul królem jedenastek. [Holandia-Kostaryka 0:0 (4:3 w karnych)]
Kostaryka chciała powtórzyć mecz z Grekami, czyli wygrać po najmniejszej linii oporu. Tam im się udało. Z Holendrami ta sztuka się nie powiodła. Powoli z brazylijskiego turnieju ulatuje gdzieś piękno tego sportu. Gdy mecze toczą się o najwyższą stawkę, to bojaźliwa taktyka trenerów bierze górę nad tym, na czym polega piłka, czyli na strzelaniu bramek. Kostaryka postawiła dziewięciu piłkarzy przed swoim polem karnym i chciała w ten sposób pokonać Pomarańczowych. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej oczywiste wydawało się, że ich głów nie zaprzątały żadne pomysły ofensywne. Mieli się bronić przez całe spotkanie a Holendrzy nie mieli na to recepty. Drużynie z Ameryki chodziło o przetrwanie do karnych i wyrzucenie rywali z turnieju. Nie wzięli jednak pod uwagę, że holenderski trener to przewidział. Holendrzy trenowali karne przed tą konfrontacją. Może to potwierdzić każdy, kto widział konkurs jedenastek. To w nim, nazywany przez redaktora Wołka chamem, trener holenderski zaskoczył rewelację turnieju. W ostatniej minucie dogrywki zmienił bowiem podstawowego bramkarza Jaspera Cillesena, który kilkadziesiąt sekund wcześniej uratował Holandię przed turniejowym niebytem, na rezerwowego Tima Krula.
Było to mistrzowskie zagranie, o którym nie wiedział nawet ich pierwszy bramkarz. Nie można mówić o takich rzeczach przed meczem, bo to może odbić się negatywnie na psychice poszczególnych zawodników.
A Krul? No cóż, był genialny. Obronił dwa karne dzięki długiemu zasięgowi swoich ramion i przy każdym strzale przeciwnika rzucał się tam, gdzie strzelali Kostarykanie, na których zemściła się ich własna taktyka. To jedyna rzecz, której nie wziął pod uwagę ich trener i rewelacja turnieju poległa w spotkaniu z faworyzowanymi Europejczykami.
Mam nadzieję, że spotkanie Holendrów i Argentyny mnie nie zawiedzie. Kibicuję oczywiście Pomarańczowym, głównie dlatego, że nie byli nigdy Mistrzami Świata.
Nareszcie skończyłem. Wolność!!!