O tym jak na trzy kwadranse zatopić się bez opamiętania w świecie łamigłówek.

BLOG
681V
O tym jak na trzy kwadranse zatopić się bez opamiętania w świecie łamigłówek.
cthulhu2012 | 17.02.2015, 21:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Właściwie nie znam osoby, której obce byłyby gry przygodowe w stylu pięknej Syberii. Nie bez przyczyny powieści kryminalne są jednymi z najbardziej popularnych. Zapewne również wielu starało się rozwiązać zagadkę morderstwa w zamkniętym pomieszczeniu gdzie mordercą mógł być tylko jeden z rezydentów, zanim czytana powieść dobiegła końca.

A co gdyby pozwolono nam wcielić się detektywów, którzy mając do dyspozycji trzy kwadranse podjęli by się próby rozwiązania tajemniczej zbrodni? Odwiedzając niedawno Łódzką Tkalnię Zagadek miałem okazję przekonać się jakie to uczucie być przez chwilę w skórze śledczego. I od razu napiszę, że warto sprawdzić to samemu.

Real-Life Room Escape to pewien rodzaj gry przygodowej gdzie zostajemy zamknięci w pokoju i wykorzystując znalezione przedmioty oraz podpowiedzi musimy w określonym czasie wyjść z pomieszczenia rozwiązując po drodze serię łamigłówek. Początki gatunku sięgają roku 2006, kiedy to grupa Kalifornijskich programistów, czerpiąc inspiracje z powieści Agathy Christie, stworzyła pierwszy pokój zagadek. Wyzwania stawiane przez ówczesne szarady stały się wielką atrakcją turystyczną i w niedługim czasie, z powodzeniem, nowa rozrywka zaraziła kolejne kraje docierając również do Polski.

Tym sposobem, wraz z czteroosobowym gronem najbardziej zaufanych i najtęższych umysłów trafiłem do zamkniętego pokoju przesiąkniętego klimatem niewyjaśnionej zbrodni. Pierwsze co rzuca się w oczy to kredowy kontur zwłok i plama krwi niczym w serialowym Dexterze. Atmosfera klasycznego kryminału szybko udziela się potęgując jeszcze bardziej chęć rozwiązania łamigłówki. Pozorny, z początku, nieład jaki zastaliśmy, szybko okazuje się być dobrze skonstruowaną intrygą, która prowadzi do sukcesu, będącego kluczem do, zamkniętych tuż po wejściu, drzwi. Odkrywając, krok po kroku, sekret pokoju przydaję się umiejętność wyciągania kluczowych podpowiedzi ze sterty, na oko nieistotnych, informacji. Miłośnicy legendarnego Ze?t-a poczują się jak w domu chociaż poziom trudności został umiejętnie stonowany i dobrany tak byśmy zmieścili się w wyznaczonym czasie. Oczywiście pod warunkiem, że nie zatrzyma nas na dłużej, któraś z niewiadomych, o co nietrudno.

 

Przykład jednego z Tokijskich pokoi. Wskazówki mogą być wszędzie.

 

Co ważne - każda kolejna zagadka, każdy z pozoru błahy detal, który pchał nas coraz bliżej triumfu, był równie znaczący co wyjaśnienie samego morderstwa. Niezaprzeczalnym plusem jest fakt, że właściwie nie dało się ominąć któregokolwiek z zaprezentowanych w Tkalni rebusów, nawet przypadkiem. I wciąż łakniesz tego uczucia - satysfakcji gdy rozwiązanie jednej zagadki pozwala Ci pchnąć do przodu kolejną.

Niezwykle łatwo jest dać się porwać fali ekscytacji po odkryciu nowej podpowiedzi, czy skrawka kodu łączącego garść poszlak pulsujących od jakiegoś czasu w głowie. Trzeba tylko uważać by w porywie entuzjazmu czegoś nie zniszczyć. Jednak sprostanie wszystkim łamigłówkom nie przychodzi łatwo i nie wszystko jest tak oczywiste jakby mogło się wydawać zaś uciekający czas oraz duma tylko wzmagają chęć rozwikłania sprawy. Dlatego też, gdy trafimy na przysłowiową ścianę, warto rozejrzeć się za kolejnymi wskazówkami, by po chwili wrócić ze świeżym spojrzeniem na problem do pozostawionej zagwozdki.

Podsumowując, zabawa jest przednia. I chociaż przegrana może przynieść nieprzyjemny smak goryczy to mimo wszystko nawet wówczas motywacja do podjęcia kolejnego wyzwania jest spora. Z pewnością osoby, które po raz pierwszy spróbują wydostać się wraz z przyjaciółmi z zamkniętego pokoju, przy okazji rozwiązując razem łamigłówki, zapamiętają wspólny wypad na długo. A co najlepsze - szybko się uczymy, że każdy uczestnik ma wpływ na rozwiązanie  tajemnicy, zaś praca w grupie daje nieprzeciętne rezultaty. I właściwie jedyne co mógłbym zarzucić to fakt iż część rozwiązań sprowadzała się do powtórzenia tej samej czynności tyle, że w innym miejscu. Mimo to zabawa w Real-Life Room Escape stanowi rewelacyjną alternatywę dla wyjścia do kina, na kręgle, bilard, czy wspólny wieczór z planszówkami. Zatapiając się raz, będziemy chcieli wrócić by przez czterdzieści pięć minut badać kolejną, klimatyczną i zmuszającą do myślenia komnatę, gdzie nasza spostrzegawczość i zmysł detektywa ponownie zostaną wystawione na próbę.

 

 

Co mi się nie podobało: powtarzające się pewne rozwiązanie i fakt, że Real-Life Room Escape nie ma jeszcze swojej rodzimej nazwy.

Co mi się podobało: po wyjściu chcesz więcej, zmusza do myślenia, testuje spostrzegawczość i umiejętność współpracy, jest diabelnie satysfakcjonującym i świeżym spojrzeniem na gry przygodowe gdzie ilość wykorzystanych pomysłów ogranicza jedynie wyobraźnia twórcy danego pokoju.

Oceń bloga:
9

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper