Recenzja filmu "Warcraft" - Nie taki zły ten ork jak go malują!

BLOG
2804V
Recenzja filmu "Warcraft" - Nie taki zły ten ork jak go malują!
Starh | 30.05.2016, 16:54
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wiele lat temu jako dzieciak dorwałem się do pewnej gry strategicznej, w której nie wiedziałem zbytnio o co chodzi, ale pewne dla mnie było jedno - walka ludzi i orków, walka obrońców z najeźdźcą, a ja tak patrzyłem się w ekran i czerpałem z tego ogromne pokłady radości.  
 

Mimo, że nie byłem nigdy fanem tego uniwersum, to Warcraft 3 był jedną z tych gier, na którą czekałem z wypiekami na twarzy i nie zawiodłem się! Zostałem wtedy po prostu wdeptany w ziemie już w pierwszych sekundach (cinematic). Historia Arthasa, Thralla i naszych leśnych przyjaciół do końca zostanie ze mną. Jednak to było jedynie preludium do zabawy jaką zaoferował mi World of Warcraft. Z pozytywnym nastawieniem poszedłem, więc na film i wiecie co jest najpiękniejsze? 

Po obejrzeniu uśmiechnąłem się szeroko myśląc "Dzięki Blizzard!". Dzięki, mimo iż ta adaptacja nie jest najlepsza, to została zrobiona dla ludzi takich ja ja - fanów i to widać od pierwszych minut. Nie obyło się bez wielu skaz, ale w ostatecznych rozrachunku bawiłem się świetnie i....

 

Dostałem dokładnie to, na co liczyłem :)!

 

 

Patrzę właśnie na recenzje i rozumiem dlaczego film zebrał tak niskie noty. To nie jest Gra o Tron, to nie Tolkien i jego Władca pierścieni. Aby w 100% zrozumieć ekranizacje gry trzeba choć trochę znać uniwersum Warcafta, nie mówię tu o całkowitym obyciu się z historią, ale przynajmniej zrozumienia, że to nie typowe fantasy, ale takie połączeniu kilku jego podgatunków otoczone lekko bajkową grafiką. Recenzowanie Warcafta bez choćby wygooglowania co było podstawą adaptacyjną do nakręcenia filmu mógłbym porównać do czytania Silmariliona osobie, która nigdy nie słyszała o Władcy Pierścieni. Warcraft to nie klasyka fantastyki, a raczej swoisty miszmasz wielu pomysłów. Mi się to podoba, bo uwielbiam historie i lore tego uniwersum (choć muszę nadmienić, że interesuje się tym jednak pobieżnie).

 

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale część wydarzeń należy pokrótce nakreślić.

Na wstępnie muszę dodać, że to co ujrzycie oglądając film jest alternatywną historią pierwszej wojny między ludźmi, a orkami. Blizzard tłumaczył, że zmiany te były niezbędne aby widz niezaznajomiony z serią łatwiej mógł ją "odebrać". Dodał również, że właśnie w taki sposób chcą ją przedstawić i gdyby mogli zmienić scenariusz pierwszych gier, to tak by on teraz wyglądał. Żeby jednak nie było tak miło i słodko przyznaje, że sam scenariusz jest najsłabszym elementem filmu. Otóż potężny czarnoksiężnik Gul'Dan zebrał wszystkie klany orków i utworzył z nich Hordę, wraz z którą planuje najazd na nieznany orkom dotąd świat. Ich kraina zwana Draenorem powoli umiera, zmuszeni są więc szukać sobie nowego miejsca do zamieszkania. Po przekroczeniu portalu okazuje się jednak, że nie wszystko co obiecał im Gul'Dan jest prawdą. Historie poznajemy oczami Durtana wodza jednej z klanów orków - Mroźnych Wilków. Po drugiej stronie barykady akcja przedstawiona jest przez postać Lothara, człowieka który pragnie obronić swój lud przed krwawymi najeźdźcami.

Niestety po napisach końcowych od razu ma się świadomość, że długość filmu została dość mocno skrócona. Mam odczucie, że producenci bali się zainwestować jeszcze większe pieniądze w bądź co bądź nową markę w tym segmencie rozrywki. W ciągu 120 minut trudno wyjaśnić wszystko to, co się dzieję na ekranie. Wiele postaci ledwo mieści się w ramówce - widz dostaje jasne komunikaty "oto mag, król" etc. Widać, że poszczególni bohaterowie nie mają odpowiednio wiele poświęconego czasu w ramówce tak, aby oglądający mógł sobie wyrobić o nich własne zdanie. Ja znałem większą część z nich, więc było mi łatwiej poczuć klimat i zanurzyć się w immersji, ale wiem, że ludzie nieznający pewnych herosów będą mieć z tym mały kłopot. 

 

Doczepić się również mogę na skupieniu prawie całego materiału filmowego na przedstawieniu wojny, walki, brak tutaj ukazania większej przygody jak w innych filmach, a przecież aż się o to prosi po zobaczeniu urywków z Dalaranu (ups jednak i u mnie mamy małe porównanie do tolkiena) - mam jednak ogromną nadzieję, że w sequelu takowa zostanie przedstawiona.

Mniejsza z tym powinienem zacząć od tego, że już od samego początku zostałem wrzucony w wir wydarzeń, a Duncan niestety nie zadbał o zbytnie wyjaśnienie podstaw Warcrafta i całej tej idei wojny/najazdu wraz z Hordą na czele. Niestety adaptacja nie pokazuje ani nie wyjaśnia widzowi czym jest owa horda, nie mówi o tym, że orkowie są podzielone na poszczególne klany, a każdy z nich ma swoją odmienną kulturę i zachowania. Nie wyjaśnia również różnic pomiędzy szamanizmem, a czarnoksięstwem. Nie informuje o tym, że ludzie również byli dość mocno podzieleni i każdy grał o swój własny interes. Nie przedstawia żadnego wprowadzenia poprzez ukazanie przeszłości przedstawionych bohaterów. Słowem wielu rzeczy widz musi się sam domyślić. Cierpi na tym tempo filmu, bo ten ma wiele niestety przeskoków akcji - o tym pisałem zresztą akapit wyżej tj. OBCIĘCIE DŁUGOŚCI EKRANIZACJI :(  - tutaj potwierdzenie obcięcia 40 minut filmu http://www.thedailybeast.com/articles/2016/05/28/duncan-jones-on-showing-dad-david-bowie-warcraft-he-was-all-excited-for-me-and-happy.html

 

Przejdę jednak do rzeczy, które mi się bardzo, ale to bardzo podobały.

Mianowicie Orkowie! Brązowi najeźdźcy są po prostu mistrzowsko odwzorowani. Widać, że właśnie tu poszedł duży nakład na efekty specjalne i motion capture. Podczas seansu miałem nieodparte wrażenie, że cała ekipa świetnie się bawiła podczas kręcenia tych wszystkich sesji, nawet obejrzałem sobie parę zakulisowych filmików po powrocie do domu i muszę przyznać iż miałem rację :) W tych ludziach widać było pasje i to naprawdę dobrze widać w tym filmie. Sam aspekt aktorski stoi na dość dobrym poziomie (nie obyło się bez wpadek). Czytałem również, że wiele osób zarzucało aktorom granie bez kostiumów (dorobione przez CGI) i tu błąd! Ci nie dość, że musieli każdą scenę zagrać w ciężkiej zbroi to nakazano im się nawet uczuć wielu technik walki. Travis Fimmel, Daniel Wu Clancy Brown, Rob Kazinsky, Toby Kebbell, Daniel Wu  - szacunek. 

 

Kiedy zobaczyłem kroczących orków i późniejszą scenę walki - po prostu wow. Jeżeli myśleliście, że efekty specjalne w tym filmie nie zrobią na was wrażenia, to uwierzcie mi będziecie pozytywnie zaskoczenie! Ten chód, te ciosy, ciężar to wszystko naprawdę czuć i za to należą się ogromne brawa dla ekipy odpowiedzialnej za efekty specjalne. Efekty CGI po prostu kopią beret, a same widoczki są tym, na co czekał każdy fan warcafta. Przelot nad Stormwind wygląda nieziemsko, czuć ten wiatr, tę wielkość miasta, po którym wielu nas przemierzało swe kroki w World of Warcraft. Innym razem widzę piękną krainę Westfall i znów przypominam sobie wiele miłych chwil z wowa, które spędziłem przemierzając ją wraz z innymi graczami. Smaczków i easter eggów, puszczania oka do fanów jest tu cała masa. Pod względem graficznym film jest wodotryskiem. Naprawdę warto się wybrać do imaxa, bo 3D jest tu zrobione genialnie. Mówiąc kolokwialnie - epickość wylewa się z ekranu.

 

 

Dodam tylko, że film jest dość brutalny i tego się po nim nie spodziewałem. Sceny są dosadne, ale nie cierpi na tym ich prawdziwość. Nie spodziewałem się, że film będzie zrobiony właśnie w takiej konwencji. Podoba mi się ona jednak, nie jest to już ten bajkowy Warcaft z WoWa, to przedstawienie brutalnej wojny, w której nie ma zwycięzcy. Śmierć, przemoc i ciągły strach, strach o swą rodzinę, lud, kraj zostały przedstawione w bardzo wyrazisty sposób. Zawierucha, moc i ciągła akcja, akcja i jeszcze raz akcja.

Zapomniałbym o muzyce i efektach dźwiękowych. Cóż nie powiem, że jest znakomicie, ale w sumie nie mam się do czego przyczepić. Brzmienia się wyraziste, dobrze wplecione w to, co się dzieje na ekranie. Dużym zaskoczeniem było dla mnie świetne odwzorowanie ryku orków i wszystkich ich pomruków podczas potyczek. Dźwięki zbroi czy też broni uderzanej o siebie to pierwsza klasa. 

 

 

Podsumowując Warcraft to porządne kino fantasy, na które wybrać powinien się każdy, komu zależy na obejrzeniu po prostu fajnej adaptacji. Fanów cóż, tych chyba nie trzeba przekonywać - przecież każdy z nas oddałby tak wiele aby móc zobaczyć tak odwzorowane Stormwind z grzbietu gryfa lub przejść się rozpościerających się polach Westfall. Chciałbym bardzo aby film zarobił, a Blizzard zdecydował się nakręcić następne produkcje osadzone w tym świecie. Mają tyle możliwości, tak rozbudowaną historię - wystarczy tylko wyciągnąć rękę i zatrudnić do tego odpowiednich ludzi. 

Warcraft: Początek to uczta dla fanów, a zarazem zaproszenie do czegoś wielkiego. To tylko (mam nadzieję) preludium do kolejnych świetnie opowiedzianych historii - tak Arthasie patrze na Ciebie.

Oceń bloga:
29

Komentarze (34)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper