Ucho Peresa #3.5 - Spotkanie Na Szczycie

BLOG
674V
Ucho Peresa #3.5 - Spotkanie Na Szczycie
Daaku | 26.07.2017, 16:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Historia poboczna osadzona w uniwersum Dmitra Mashikovsky'ego. Dłuższy kontakt bez odzieży ochronnej lub poczucia humoru grozi medialnym samobójstwem lub kalectwem umysłowym.

WARSZAWA, REDAKCJA PEPEŁE, W PRZEDDZIEŃ ZLOTU

 

- Panie Peresie, ale Pan pamięta o zlocie, prawda? - w gabinecie Peresa niespodziewanie gruchnął nagabujący głos Żechora.

- O czym miałem pamiętać? Przypominałeś mi? - Peres oderwał wzrok od monitora i rzucił asystentowi pytające spojrzenie.

- O tym... o zlocie. Współtwórców. W Lublinie - Żechor szybko zawężał pole zainteresowania, bo chyba faktycznie Peresowi o nim nie przypominał.

- W Lublinie? A to nie mieliśmy tam już niedawno jednego?

- Znaczy był, ale to głównie dla aczika zlotowego. Ten teraz to ma być oficjalny, z eskejp rumem, pokazem ilumo... ilumi... świetlnym i, no, Pańskim osobistym patronatem.

- Rumem... - rozmarzył się na chwilkę Peres. - Czyli co, gdzieś będziemy pić? - zapytał niby od niechcenia, drążąc temat.

- Tak, w niejakim Badparze - odpowiedział Żechor.

Peres powoli pokiwał głową. - No cóż, trzeba będzie w takim razie jechać. Współtwórców przecież na lodzie nie zostawię! To kiedy to się zaczyna?

- Jutro, Panie Peresie. Niech Pan zerknie na kałboxa, jakie tam poruszenie z tego powodu panuje!

Peres szybko odpalił zakładkę kałboxa:

KAŁBOX

Prostokąter: Miałem dzisiaj wrzucić najlepszą odsłonę cyklu anime ever, ale nastroje antyzlotowe na kałboxie tak mnie zdołowały, że nie chce mi się pisać. Ludzkość będzie musiała poczekać jeszcze tydzień!

Tchibo: ...ale ja tylko napisałem, że mój pociąg ma 10 minut opóźnienia, o co ty się rzucasz?

Prostokąter: cicho zazdrośniku! oczywiście, że ktoś kto nie pisze blogów musi zazdrościć mi najdłuższego cyklu blogowego, nie to co ta Żenada od Kaaku i tabun piszących mu trolli!

Cienias: bla bla bla  bla

Prostokąter: @Cienias +1, ludzie są z natury źli i zazdrośni, zwłaszcza ci, którzy nie pożyczają ci sami z siebie gier i konsol

Peres zminimalizował zakładkę, przetarł oczy, po czym wyciągnął z barku butelkę czystej i chlusnął bez popity dwa kieliszki dla kurażu. Dopiero po tym wrócił do lektury.

Kaaku: Znowu wracamy na temat blogów... A może powtórzysz mi te wszystkie kłamstwa odnośnie Żenady w cztery oczy na zlocie?

Prostokąter: @Kaaku ostrzegam cię Kaaku, to są groźby karalne! ja mam wykształcenie prawnicze, przeczytałem w życiu kilka kodeksów!

Kaaku: To się dobrze składa, niedawno ukończyłem trylogię Feniksa Rajta i mogę sam sobie być adwokatem. Wyskoczysz na solo?

Prostokąter: @Kaaku nie rób tego! już teraż Żenada i I Tak Nie Przeczytacie Tego W Weekend mają po 20-30 komentarzy zamiast stu! ludzie mają dość naszych konfliktów, musimy się opanować!

Wuwinek: Rukwa mać @Prostokąter, wyciągaj nos z kałboxa i prowadź nas jak na miejscowego przystało! Już tak dwie godziny kluczymy!

Prostokąter: @Wuwinek przepraszam cię, później ci priva z przeprosinami wyślę!

Hacker: Pie*dole dalej nie idę! Ja tu na deszczu, wilki jakieś...!

Affleck: sorry chłopaki, ale mnie na zlocie nie będzie

Comma: A co, mama cię nie puści?

Affleck: No, wyjazd już mam z rodzicami

Comma: Czyli nie puści, lol

zanbai: wtfbbq jade z wami na ten zlot, to w krakowie gdzieś nie?

Siurugi: Mnie na pewno nie będzie, wiecie o tym od trzech tygodni.

Personel: Czy SzybkoWar74 potwierdzał już przybycie? Bo mam coś dla niego...

RZECZywisty: Podobno nakarmił smoka ekogroszkiem i mu się w połowie zlotu zbączył, SRAKT śledzi temat!

Affleck: Widzę Peresa na shoucie! Ale nic nie pisze, pewnie się boi wtrącać :D

Peres: Affleck pierwszy na liście do zbanowania!

Affleck: D:

 

Po tej celnej ripoście zadowolony Peres wyłaczył komputer, zamknął gabinet i udał się na ostatni przed zlotem obchód po Redakcji. W jednym pokoju Fax zastanawiał się, które cycki wkleić tym razem w grafikę newsa, obok niego Wigor oglądał na jutubie "Top 20 Najlepszych Gier z Czasów, Gdy Cię Jeszcze Nie Było". Puszczyka przy swoim stanowisku nie było, bo akurat poszedł po kawę, ale wprawne oko Peresa wychwyciło na jego pulpicie customowy wygaszacz ekranu - słowo "wyśmienite" przelatywało przez ekran w setce różnych krojów, kolorów i rozmiarów. Liczenie przerwał Peresowi wibrujący w kieszeni telefon - to dzwonił Kaaku. Nieświadomy niczego prezes nacisnął na zieloną słuchawkę.

- Peres, sorry że na prywatny dzwonię, ale potrzebny mi kontakt z Fontanną, bo w panelu wala mi się 20 gier do Encyklopedii i 50 wydarzeń do zatwierdzenia. Masz może do niego numer?

Peresowi przez głowę mignęła ostatnia rozmowa z Fontanną - żalił mu się, że Kaaku tak go męczy o tą Encyklopedię, że bierze płatny urlop i leci do sanatorium. 

- Od dłuższego czasu go nie widziałem - postanowił grać na zwłokę Peres. Chcieliśmy go dać do "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie", ale szukamy na necie podoblizny Czystego Harolda w odpowiednio wysokiej rozdzielczości. Jak już znajdziemy, to damy ci znak, okej?

- No dobra, to w takim razie czekam - odpowiedział Kaaku. Zanim zakończył połączenie, Peresa doszło jeszcze głośne klikanie klawiatury po drugiej stronie słuchawki. "Do jutra tych gier do zatwierdzenia będzie pewnie ze 30..." - pomyślał. Zarzucił marynarkę, udał się w stronę drzwi i przed wyjściem wydał jeszcze ostatnie instrukcje:

- Żechor, pilnuj wszystkiego jak mnie nie będzie - rzucił i już miał znikać za progiem, ale coś go tknęło i dodał jeszcze: - Tylko mi żadnych hentajów na redakcyjnym komputerze nie oglądać! ...przez wzgląd na Wigora, młody jest - skłamał Peres.

- Obiecuję - skłamał Żechor. I faktycznie, tylko drzwi się za Peresem zamknęły, a ten wpadł do szefowego gabinetu, wyszukał na torrentach 15-częściową antologię "Tentaklowych Łowców Majtek" w wydaniu Blurej i z trzema ścieżkami audio po 50GB każda i ustawił całonocne ściąganie przy wykorzystaniu 100% przesyłu pasma. No cóż, Wigorowi będzie się to jego "Top 20..." długo wgrywało...

 


22 LIPCA, LUBLIN. GODZINA ZERO, TZN. SZESNASTA. LOCHY BADPARU

- Przyznaję, nie przewidzieliśmy problemów z wentylacją - zwierzył się Robokopowi wążP3537. Zarezerwowany specjalnie dla współtwórców loszek Badparu nie był gotowy na przyjęcie takiej liczby skazańców i choć nowo przybyłych ustawicznie wieszano na łańcuchach coraz bliżej sufitu, to nie było to rozwiązanie długofalowe. 

- Nie jest jeszcze tak źle - pocieszył kolegę Kaaku. Jemu trafiły się dyby najbliżej wejścia, czuł więc co jakiś czas na plecach słaby zefirek.

- Ale długo tak nie pociągniemy - wyłożył kawę na ławę wiszący naprzeciw niego HienaMaNas, próbując dosięgnąć bosą stopą stojącej niżej butelki Perełki. Na drugim końcu salki inni uczestnicy wachlowali się ściągniętymi z poprzednich bywalców łachmanami.

- Mnie tam nie jest gorąco - Siurugi, opatulony po samą szyję w bluzę, kaptur i kominiarkę wprost emanował pogodą ducha.

- Bez paniki, zaraz mają przynieść wiatrak - pocieszył wszystkich Robokop.

- Nie "wiatrak", tylko koło młyńskie. A wiecie, co się robi z ludźmi na kole młyńskim robi? - Dariana123 aż przyjemnie zimny dreszcz przeszedł po plecach.

- Co wy tu wszyscy robicie? - przez drzwi wychyliła się głowa Peresa. - Przecież spotkanie jest na zewnątrz... Tylko jeszcze stoły musimy poustawiać, bo Ames chce nimi grać w Tetrisa, a Sztandar w Węża i wmówił sobie, że jak będzie zjadał nim krzesła to się wydłuży.

 

---

 

I faktycznie, po wyjściu z lochów i osłonięciu oczu przed palącymi promieniami słońca, oczom przybyłych ukazała się wzbudzająca respekt, wykonana z kawiarnianych stołów konstrukcja, długa niczym Chiński Mur i kręta niczym labirynt samego Minosa. Jedni, przyzwyczajeni do samograjów, szli tylko na wprost próbując obejść mur z drugiej strony. Drudzy, wychowani na sandboksach, zaczęli wypatrywać w jego zakamarkach ukrytych przejść oraz NPCów, którzy za przyniesienie odpowiedniej znajdźki wskażą sekretne przejście. Jeszcze inni - hakerzy, piraci i nabijacze trofek - torowali sobie przejście, po prostu przesuwając najbardziej odsłonięte stoliki. Kiedy już wszyscy zajęli miejsca siedzące, ulokowany w widocznym miejscu Peres wziósł kielonka i rozpoczął przemowę:

- Wiecie zapewne, dlaczego się tu dzisiaj zebraliśmy...

- Dwieście jedenasta odsłona "I Tak Nie Przeczytacie Tego W Weekend"! - zakrzyknął uradowany Prostokąter.

- Nie, nie dlatego! Zebraliśmy się tu dzisiaj, żeby--

- Oblać ślub mojego znajomego! - nie dawał za wygraną Prostokąter.

- Nie, nie po to! Jesteśmy tu dzisiaj, bo--

- Mój drugi znajomy znalazł pracę! - Prostokąter był jak nigdy pewien odpowiedzi.

- NIECH KTOŚ MU W KOŃCU WYJE-- znaczy nie, także nie dlatego - w ostatniej chwili opanował się Peres. - Zebraliśmy się tu dzisiaj po to - i w tym miejscu poszło baczne spojrzenie na Prostokątera, który tym razem siedział już cicho - aby uczucić tak wielką i złożoną społeczność, jaką jest portal Pepełe. Na ułamek sekundy wrócił myślami do stojącej w lochu Badparu butelki rumu, ale odważnie ciągnął dalej. - Dlatego też w podzięce dla organizatorów - teraz to Robokop i wążP3737 spłonili się pod czułym okiem prezesa - przygotowałem mały podarek na koszt Redakcji.

Mówiąc to, Peres pstryknął palcami. Przyczajona za gzymsem kelnerka tylko na ten sygnał czekała, zaraz bowiem wybiegła na placyk i ile sił w rękach zaczęła machać w stronę nieba chorągiewkami sygnałowymi. Wywołało to wśród zlotowiczów głównie zaciekawienie tudzież uśmieszki politowania - wszystkim jednak zrzedły miny, kiedy z chmur zaczął wyłaniać się rządowy Tupolew. Kiedy zaczął on wyraźnie tracić na wysokości, reakcje były różne - ci grający w Battlefieldy zaczęli czym prędzej uciekać od stolików, inni zaczęli krzyczeć, że słyszą strzały, na front wyszedł nawet wążP3537 z kataną mówiąc, że "większe rzeczy się w Rewendżensie cięło". W tym momencie Tupolew, którego pilot zapewne usłyszał w słuchawkach "Rules of Nature", wyrzucił ładunek i czym prędzej oddalił się w stronę zachodzącego słońca. Powoli opadająca na spadochronie skrzynka byłaby łatwym celem dla węża, został on jednak siłą odciągnięty przez resztę uczestników - i w samą porę, bo po wylądowaniu oczom wszystkich ukazała się zawartość ładunku, czyli mówiąc po naszemu browar i wóda. Od tej chwili rozmowy przy stolikach nabrały werwy, a szkło ustawicznie opróżniało się i zapełniało. W pewnym momencie przy jednym ze stolików coś purpurowego na twarzy zaczęło zionąć ogniem - wszyscy myśleli, że to Activision remasteruje trylogię Spyro, ale to tylko wężowi trafił się ostry sos w kebabie. 

Wieczorową porą, czyli nieco po dziewiątej, większość z obecnych udała się na lubliński rynek na projekcję świetlną - większość, ponieważ uczynny Peres, wspierany przez bohaterskiego Tchibo oraz BlondSpadłZMuru zgłosił się do pilnowania rzeczy. Fontanna okazała się być jakimś hubem na rajdy drużynowe, ponieważ było wkoło niej pełno przyjezdnych z różnych stron ludzi. Widocznie rajd oferował jakiś dobry loot, skoro takie tłumy musiano kolekjkować na oddzielne sesje. Tym, którzy czekali na swoją stronę puszczono multimedialny feed, na którym można było posłuchać sobie backstory oraz lore tego serwera - co bardziej uważni dataminerzy doszukiwali się w nim wskazówek na pokonanie rajdowego bossa. Najwięcej uwagi zebranych skupił na sobie Hacker, którego głośne rozmowy w okienku /world wywołały oburzenie lokalnych weteranek. Reszta rajdu przebiegła bez zakłóceń. Prostokąter całą projekcję obiecał opisać w Anime Kornerze, bo "średnia 9.18 na MALu mówi sama za siebie". Po rajdzie wszyscy zrobili quick travel z powrotem do badparowego ogródka, gdzie straż przyboczna tak przypilnowała naszych rzeczy, że wszyscy w zasadzie odpływali. W okolicach wpół do pierwszej zlotowicze byli już przerzedzeni na tyle mocno, że zdecydowano się na rozejście. 

 

 

DZIEŃ NASTĘPNY, LOKAL "Z PIEPRZYKIEM", GODZINA 11:30

- ...no więc ja w komentarzu pod newsem wypominam Puszczykowi literówkę w tekście i wklejam nawet zdjęcie sowy. Sześćdziesiąt sześć plusów. Nikt się nie odważył dać minusa. Sami zobaczcie - Wuwinek puścił po stoliku telefon z widocznym zdjęciem smutnej sowy. Faktycznie, 66 plusów, potwierdził Kaaku. Co prawda wraz z Personelem jedli już śniadanie w McBurgersie, ale zaraz po wyjściu spotkali Wuwinka, Hackera, HienaMaNasa i qq, więc postanowili spędzić z nimi trochę czasu przed wyjazdem. Wszyscy byli w trakcie wstępnej rezerwacji lokalu na następny zlot, bo przestronny i klimatyczny, jednak Kaaku z rozmowy wyrwał dźwięk SMSa od Peresa. Jego treść zmroziła mu krew w żyłach...

"Gdzie jesteście bo za pół godziny oddajemy klucze"

Kaaku z Personelem szybciutko udali się więc w stronę hotelu, w czym wydatnie popędzał ich rozpadujący się powoli deszczyk. Na miejscu czekał już na nich Peres, umordowany na twarzy wczorajszymi dyskusjami późną nocą, ale uśmiechnięty. Po oddaniu kluczy wszyscy obecni podali sobie łapy i rozeszli się, każdy w swoją stronę. 

W drodze na dworzec Kaaku napotkał ekipę ze "Z Pieprzykiem", która beztroskim krokiem zmierzała do miejsca, z którego właśnie wyszedł, pewnikiem także celem oddania kluczy - doba hotelowa kończyła się przecież w samo południe. Kaaku zerknął na zegarek - była 11:57 - i był pełen uznania, że zamierzają oni robić speedruna.

Na hotelowym parkingu Peres pakował swoje rzeczy do służbowej limuzyny. Pomimo faktu, że w bagażniku było jeszcze dużo miejsca, pękatą, niewyróżniającą się teczkę akt zabrał ze sobą do kabiny. Już za kierownicą pobieżnie ją przejrzał - BlondSpadłZMuru, Kaaku, Prostokąter, wążP3537, Robokop... Przed oczami przelatywały mu kolejne nicki wraz z avatarami i profilami. Zamknął on teczkę i pod wydrukowanym na froncie grubą czcionką "LISTA UCZESTNIKÓW" dopisał jeszcze długopisem, za pamięci, "DO ZBANOWANIA". Zadowolony, odrzucił papiery na siedzenie pasażera i niespiesznie ruszył w podróż powrotną. Lepiej dla Żechora, żeby faktycznie tych hentajów w pracy nie ściągał, bo też się tu znajdzie...

Popołudnie i wieczór były tego dnia okresem wzmożonej aktywności na kałboxie - kto mógł, ten meldował o trudach podróży lub o bezpiecznym powrocie do domu. Kaaku i Personel byli na miejscu przed północą, bo ich pociąg był opóźniony, przechodził kontrolę kół, testy BHP, testy psychologiczne, szkolenie załogi itp. Hacker był wściekły, bo nie przyjechał mu autobus, a później pociąg i samolot, więc musiał wracać rowerem. Tchibo opił się na zlocie konkurencyjnej kawy Jacobs i większość dnia dogorywał w łóżku. BlondSpaceBoro podobno urosły stopy i nieopatrznie dorobił się na portalu oddanego fana, a skrytego fetyszysty. Prostokąterowi tak się zrobiło smutno z powodu końca zlotu, że wróciła mu leczona od urodzenia depresja i następny tydzień miał przesiedzieć z dala od kałboxa, zamknięty w pokoju z zapętloną płytografią Linkin Park w tle. Te i inne, jakże życiowe, przygody przewijały się przez kałbox do późnych godzin wieczornych - aż do godziny zero-zero-sześć, kiedy to w Redakcji Pepełe tajemnicza postać, z szaleńczym uśmiechem na twarzy, nacisnęła ENTER na klawiaturze. Wtedy wszystko ucichło...

~FIN~

 


Adnotacja od autora:
W relacji tej, a w zasadzie "relacji", występują tylko i wyłącznie postacie fikcyjne, a opisywane wydarzenia zostały wyolbrzymione, przejaskrawione ku uciesze czytelnika lub też najzwyczajniej w świecie zmyślone.

Jeśli wpis ten niezapowiedzianie zniknie z blogosfery, to oznaczać to będzie zdecydowaną reakcję władz portalu na poniższe zdjęcie, prezentujące faktyczne, NAJPRAWDZIWSZE, ucho Peresa! Fotograf zdjęcie wykonał sekundy przed bolesną i nagłą śmiercią ze strony ochroniarza Peresa (w tle).

No chyba, że, to rudy zgłosił do moderacji.

 

Oceń bloga:
19

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper