Growe Hollywood

BLOG
339V
matichol | 16.11.2013, 21:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Beyond: Dwie dusze stało się ostatnio przedmiotem wielu dyskusji, na temat czy to gra, czy już film. Z podobnym tematem mieliśmy do czynienia już w przypadku Heavy Rain. Ja chciałbym skupić się na innym aspekcie tej produkcji, który być może w przyszłości zmieni oblicze nie tylko naszej branży, ale być może także szeroko rozumianej rozrywki dla masowego odiborcy

O tej grze powiedziało się już praktycznie wszystko, ale czy ktoś zwrócił uwagę na to, kim są główne postacie? Przecież to Ellen Page i Willem Dafoe! Żywi, prawdziwi i na dodatek rozpoznawalni hollywoodzcy aktorzy. Profesjonaliści, którzy na udawaniu postaci zarabiają krocie. Zaczynacie to powoli czuć? Jeżeli ktoś taki zaczyna mieć związek z naszą branżą, to wiedzcie, że coś się dzieje...

To może po kolei. Doskonale zdaję sobie sprawę, że już niejednokrotnie wcześniej mieliśmy okazję zobaczyć na ekranie twarze znanych aktorów i szeroko rozumianych celebrytów; jak np. Hulk Hogan, Ben Kingsley itd. Jednak zazwyczaj kończyło się to na obszarze promowania wizerunkiem, bez zaangażowania w to, co dzieje się na ekranie. Pomijam tutaj filmiki z Command and Conquer, ponieważ po pierwsze to głównie produkcja pecetowa i wszelkie konwersje na konsole były raczej półśrodkami, a dwa, że tak naprawdę wpływu na rozrywkę nie miały żadnego, nie wspominając też o poziome gry aktorskiej. Tak było zatem na początku, gry były dla osób związanych z branżą filmową drogą do łatwego zarobku, bo nic nie sprzedaję lepiej produktu niż znana twarz na jej pudełku. Osobną kategorią są oczywiście voice aktorzy- cisi bohaterowie, którzy  budują obraz postaci, nie wychodząc z cienia studia nagrań. Gdzieś tam w oddali majaczy technologia motion capture, pozwalająca na przechwytywanie ruchu żywych osób, a następnie przenoszenie ich w wirtualną rzeczywistość. Ważnym krokiem w kierunku growego aktorstwa, jest produkcja Team Bondi, LA Noire. Jej głównym atutem technologicznym były przeniesione twarze żywych osób, które grały nie tylko głosem, ale również mimiką prawdziwej białkowej, a nie polygonowej, twarzy.

W tym momencie dochodzimy do możliwego momentu przełomu. Bo jak inaczej nazwać zaangażowanie w produkcję wielokrotnie nominowanego do Oscara Willem'a Dafoe (Pluton, Święci z Bostonu), a także Ellen Page, która wprawdzie swój nieoficjalny debiut na konsoli Sony już miała (niesławne podobieństwo do Ellie z The last of us). Nie wiem niestety, jak wielki był ich wkład w grane przez siebie postacie, ponieważ jestem posiadaczem Xboxa 360, ale mogę sobie wyobrazić, że było to czymś więcej, niż tylko wyciągaczem kasy. Zaangażowanie w sesje mo-cap powinno to tylko potwierdzać.

Teraz mogę pobawić się w to, co lubię najbardziej, czyli wróżenie z kryształowej kuli. Jaki wpływ na naszą branże może mieć produkcja Davida Cage'a? Może się okazać, że ośmielone studia deweloperskie, wspierane przez potężnych wydawców, zaczną coraz chętniej zapraszać gwiazdy kina do współudziału w produkcji nowych szpili. Pierwsze kroki zostały już postawione, o czym powiedziałem w "przeszłościowym" akapicie, czas najwyższy pójść o krok dalej. Nie tylko pozwólmy aktorom grać, ale też umożliwmy im wcielanie się w rolę i kreowanie jej, wpływanie na kształt charakterystyki postaci. Niech wirtualni bohaterowie zyskają na głębi, jaką mogą dać osoby profesjonalnie do tego przygotowane, najlepiej z bagażem doświadczeń. Al Pacino w kolejnej odsłonie GTA jako baron narkotykowy? Javier Bardem jako szalony doktor w serii Resident Evil? Clint Eastwood w nowej odsłonie Red Dead Redemption? Alex Ferguson, drący się na zawodników w kolejnej odsłonie FIFY? Nie mówcie, że was to nie kręci. 

A co, jeśli młody aktor zapragnie promować swój wizerunek poprzez grę wideo? Zdajecie sobie sprawę teraz, z możliwości, jakie niesie ze sobą przenoszenie gry aktorskiej do wirtualnego świata? Jeżeli  gra okaże się dochodowa, a młody gniewny dostatecznie ambitny, może się okazać, że taka produkcja okaże się trampoliną, która wyrzuca w górę drabiny hollywoodzkiej społeczności. Może nadejdzie kiedyś czas, kiedy uczestnictwo w dużej grze jest drogą do sławy i propozycji kinowych ról. A co się stanie, jeżeli aktorstwo growe przebije to kinowe, na gali rozdania Oscarów pojawi się kategoria: "Najlepszy aktor/aktorka z gry wideo"; a scenariusze do wielkich produkcji zacznie pisać Quentin Tarantino? To teraz wiedzcie, że coś się zaczyna dziać...

Oceń bloga:
0

Co sądzisz o aktorach w grach

To doskonały pomysł, który może przyczynić się do uwiarygodnienia postaci
34%
Jak dla mnie to niepotrzebny dodatek
34%
Nie mam zdania
34%
Pokaż wyniki Głosów: 34

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper