Book of the Stranger

BLOG
383V
Book of the Stranger
Darek | 16.05.2016, 18:26
Czwarty odcinek szóstego sezonu kontynuuje tegoroczny trend gnania na złamanie karku z kolejnymi wydarzeniami. Strach wręcz pomyśleć co jeszcze wydarzy się zanim dobrniemy do dziesiątego odcinka!

Nie wiem czy po prostu nigdy tego nie zauważyłem, czy może zaczęło się to dopiero w tym sezonie, ale mam wrażenie, że każdy z dotychczasowych odcinków szóstego sezonu ma jakiś motyw przewodni. W pierwszym był to zawód, w drugim śmierć ojca, w trzecim beznadziejna sytuacja, z kolei w dzisiejszym, czwartym już odcinku zatytułowanym "Book of the Stranger" - ponowne spotkanie/zjednoczenie. Jon z Sansą, Yara z Theonem, Danka z Daario i Jorah'ą, królowa ze swoim bratem, nawet Robin z wujkiem Petyrem. Było tego trochę. Z innej beczki. Niesamowicie dziwi mnie jak szybko gna do przodu ten sezon. Czy to efekt tego, że serial przegonił książki? A może po prostu zaczynamy powoli dochodzić do rozwiązań niektórych konfliktów i generalnie dużo się dzieje, bo zbliża się koniec? Z jednej strony podoba mi się taka szybka zmiana statusu quo, z drugiej, mam wrażenie, że serial nie daje mi się odpowiednio wczuć w dany predykament przed rozwiązaniem go. Arya ledwie straciła wzrok a już go odzyskała. Danny ledwie wpadła w kłopoty, a już się z nich zdążyła wyplątać.

 

Miło było zobaczyć, jak Daenerys sama radzi sobie z sytuacją. Pokazuje to nam jak silną i niezależną osobą się stała. Rozumiem, że dzikie i zabobonne plemię wojowników poszło by za kimś takim w bój. Lepsza to opcja niż spalenie kolejnej wioski dla kilku koni. Niestety cały wątek wspólnej pogoni dwóch zakochanych wojowników za swoją królową sprawia w tym momencie lekki zawód. Jasne, zabawnie było posłuchać ich przekomarzań, a i obaj panowie dają się lubić, więc nie boli to jakoś bardzo, niemniej jednak gdyby nie wybrali się w swoją podróż, lub gdybyśmy jej nie widzieli, niczego by to w ogólnym rozrachunku nie zmieniło. Chyba, że śmierć tych dwóch Dothraków zabitych przez Daario wróci, żeby ugryźć ich w dupę, w co, szczerze mówiąc, wątpię. Wychodzi na to, że jeśli Tyrion nie spieprzy sytuacji w Meereen, to Danka będzie dysponowała potężną armią złożoną z Dothraków, Nieskalanych i wolnych ludzi Meereen. Czyżbyśmy zbliżali się w końcu do ataku na Westeros? Może, gdyby pomysł Tyriona wypalił... 

 

Mini Lannister skrytykował wcześniejsze pomysły królowej, wytykając brak logiki w rządaniu zniesienia niewolnictwa nie proponując niczego w zamian. Jego rozwiązanie? Cash baby! Niby spoko, bo przecież o to właśnie władcom chodzi, ale co dalej? Będą im wypłacać co miesiąc nagrodę za pozbycie się niewolnictwa? Bo nie wyobrażam sobie, żeby tamci zgodzili się na jednorazową zapomogę. Jak na Tyriona to decyzja wydaje się być krótkowzroczna. Myślałem, że faktycznie zaproponuje jakiś nowy system, który sprawiłby, że ludzie pozostają wolni, a władcy nadal dostają pieniądze (demokracja np.). Do tego sam fakt prowadzenia negocjacji sprawia, że nastroje w mieście ulegają dalszemu pogorszeniu. Dziwne zagranie. Chyba, że wszystko to jest tylko na pokaz, a prawdziwy plan Tyriona ma dopiero wyjść na wierzch. Może władcy już więcej nie wrócą do swoich miast? Może pomogą w tym jakoś te "prezenty" od Tyriona? Zasadniczo, efekt byłby taki sam - władcy przestają finansować Synów Harpii. Czemu nie? 

 

Gdzie indziej młody władca Veil ćwiczy strzelanie z łuku. Nie dość, że nie jest w tym najlepszy to jeszcze jego twarz w dalszym ciągu zdaje się krzyczeć "Uderz mnie. Mocno. No weź." Z mamą czy nie, Robin Arryn wciąż jest niesamowicie irytującym, rozpieszczonym bachorem. Jestem pełen podziwu dla Petyra, że tak dobrze sobie z nim radzi. Ja już dawno bym oszalał. Widzimy wreszcie jakie dokładnie (chyba) są plany Baelisha. Specjalnie zostawił Sansę Boltonom wiedząc, że Ramsey jest wykolejonym świrem. Uciekła, więc należy jej szukać. Gdyby nie uciekła należałoby jej pomóc, z kolei śmierć byłaby powodem do zemsty. Tak czy siak efekt jest ten sam - wojska maszerują na Winterfell. Z drugiej strony Sansa nakłania Jona do tego samego? Czy to też część planu Petyra? Wiele na to wskazuje. Szalenie przebiegły z niego człowiek. Podziwiam. 

 

Wspominałem już, że w końcu było nam dane zobaczyć odrobinę radości w domu Starków. Rodzeństwo spotkało się po latach rozłąki. Miło było zobaczyć to spotkanie ze względu na to co znaczy ono dla bohaterów, ale sama scena mi się nie podobała. Nie wiem, może to moje uprzedzenie do Sansy, ale nie czułem tej rodzinnej więzi, która przecież powinna ich łączyć. Rozumiem, że w przeszłości różnie między nimi było, ale w tej chwili są jednymi z ostatnich żyjących członków swojego rodu i widzą się po raz pierwszy od lat. Chciałbym zobaczyć jak jedno pyta o drugie, jak rozmawiają o reszcie rodziny i ich losach. A tu nic. Dobrze chociaż, że Sansa, w pewnym sensie, przyznała jak bardzo jest marna. Dobre i to. 

 

Na koniec King's Landing. Cersei w końcu zdaje się mądrzeć. Przy okazji omawiania poprzedniego odcinka wspominałem, że to zupełnie normalne, aby nie pałające do siebie sympatią osoby łączyły ze sobą siły, aby przeciwstawić się wspólnemu wrogowi. Zdaje się, że w King's Landing zdają sobie z tego sprawę. Nadal nie ma to wiele wspólnego z prawdziwym partnerstwem i dbaniem o wspólne dobro, ale jest to jakiś tam pierwszy krok. Szkoda tylko, że Jaime znowu został zredukowany do czegoś w stylu sługusa/przydupasa swojej siostry.

 

Czwarty sezon gna na złamanie karku. Pięć lat kładzenia podwalin zaczyna w końcu owocować. Jeśli wierzyć twórcom, to do końca tej opowieści zostało nam już tylko 21 odcinków. Myślę, że przez najbliższe sześć tygodni będziemy świadkami jeszcze wielu niesamowitych wydarzeń, a wiele wątków zapoczątkowanych jeszcze w pierwszym sezonie znajdzie swoje rozwiązanie. Oby tylko ktoś nie dźgnął mnie przed tym w plecy. 

 

Kilka luźnych uwag:

Wiem, Theon też był w tym odcinku, ale mam to w dupie. Naprawdę. 

Ramsey jadł jabłko aby mocniej podkreślić jak bardzo jest zły. Jedna z najstarszych klisz świata. 

Tormund leci na Brienne - padłem!

Brienne ma jaja ze stali. Jak rozmawiała z Melisandre i Davosem to myślałem, że im oczy z orbit wyjdą.

Ktoś uciął twórcom jaja. Nie jestem jakimś napaleńcem i nie muszę oglądać nagich ludzi w każdym odcinku, ale są momenty w których taka nagość zwyczajnie pasuje. Przez chwilę myślałem, że i Dankę pokażą tylko na szerokim ujęciu, żeby nie było nic widać.

Żeby nie było gorzko to i brawa dla twórców za kolejny spójny, nie rozwodniony ciągłym skakaniem z miejsca w miejsce, odcinek. 

Oceń bloga:
4

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper