The Dance of Dragons

BLOG
430V
The Dance of Dragons
Darek | 08.06.2015, 23:45
Aż mi wstyd, że tak chwaliłem Stannisa w tym sezonie. No, ale wina jest po mojej stronie. Przecież wszyscy doskonale wiemy, że nie należy nigdy opuszczać gardy oglądając Grę o Tron, bo to się źle kończy! Tym bardziej jeśli jesteśmy przy dziewiątym odcinku!

Poniekąd jestem w stanie zrozumieć co nim kierowało. Stannis nie ma już wyjścia. Doszedł do punktu, w którym odwrót stał się niemożliwy. Albo za wszelką cenę pchamy do przodu, albo umieramy. Ciężki wybór, jasne, ale, jak to mówią, "the needs of the many outweigh the needs of the few". Niby zdaję sobie z tego sprawę, ale i tak w tej chwili nie marzę o niczym, tylko o zamienieniu miejscami Stannisa z Synami Harpii z końca odcinka!

Interesujące jest również kto koniec końców próbował powstrzymać całe zdarzenie. Nigdy nie lubiłem żony Stannisa. Nie wyobrażam sobie z resztą, żeby ktokolwiek mógł ją lubić, bo i niby za co. Właśnie w tym odcinku dostaliśmy pierwsze "za co".

Śmieję się z samego siebie, że dałem się wkręcić w moralne odrodzenie Stannisa. Oto człowiek, który zdradza swoją żonę z jakąś rudą jędzą, pośrednio (chociaż sam nie jestem pewien, bo sytuacja była dziwna) morduje swojego brata, pali żywcem ludzi, żeby zyskać w oczach bogów. I ja liczyłem, że dla tego gościa istnieje coś takiego jak granica, której się nie przekracza? Shame on me.

Wracając na chwilę do poprzedniego odcinka, Jon nie miał zbyt wyraźnej miny, kiedy czekał na otwarcie bram. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie czeka nas powtórka z dziesiątego odcinka poprzedniego sezonu, tylko tym razem Jon musiałby zdobyć zamek, zamiast go bronić. Marne to jednak pocieszenie, że zostali wpuszczeni, bo w tej chwili to już chyba tylko Sam nadal ufa Snowowi. No cóż, zawsze zostaje jeszcze jeden odcinek na jakieś ciche zabójstwo. Kamera na chwilę pokazała reakcję młodego na powrót Jona. Coś się w nim kotłuje, pytanie tylko co. Ja już nie chcę życzyć Jonowi śmierci. Wystarczy trupów jak na jeden sezon.

Sceny w Dorne z jednej strony zdenerwowały mnie, z drugiej rozbawiły. I to wcale nie dlatego, że Bronn dostał w ryja. Nie. Mnie rozbawiła nagła zmiana w sposobie zachowania Jaimego, kiedy znalazł się w obecności Dorana. Najwyraźniej bycie arystokratą opiera się na zachowywaniu się jak mały, złośliwy, sarkastyczny chujek. Nawet sposób intonacji ulega nagłej zmianie.

Miło jest się czasami pośmiać, ale jaki był właściwie cel tego wątku, może poza przedstawieniem kilku postaci? Nikomu nic się nie stało, wszystko ułożyło się tak jak należy, a całego zdarzenia spokojnie dało się uniknąć, co najlepiej podsumował Doran. "nie mogłeś napisać mi listu?". Trochę parafrazuję, ale ciężko się z tym nie zgodzić. O groźbie też można było tam wspomnieć. Fakt, nie wiadomo jaka byłaby reakcja Dorana, ale i to można było załatwić dużo bardziej sensownie. Oficjalna wizyta + szpieg, który w razie niepowodzenia rozmów wykradnie księżniczkę. Dlaczego niby jednoręki szlachcic miałby wykonać to zadanie lepiej od profesjonalnego szpiega? No nic, przynajmniej wiemy, że Piaskowe Żmije lubią grać w łapki. Cały ten wątek opierał się na chęci zemsty za śmierć Oberyna w poprzednim sezonie, który sam w sobie już jest głupi. Oberyn zginął, bo przegrał walkę na śmierć i życie, do której sam się zgłosił. Nie była to zaplanowana przez Cersei, czy Tywina intryga, bo jak niby coś takiego zaplanować. Ale Ellaria jest głupia jak siemasz, więc i tak chciała się mścić. Dobrze, że Doran ma trochę więcej oleju w głowie (chociaż nie za dużo, jako, że w przypływie głupoty postanowił nie skracać jej o głowę, co pewnie jeszcze się na nim zemści). Samego Dorne też zobaczyliśmy tyle co nic. Zmarnowany potencjał.

Finał odcinka zarezerwowany został dla Daenerys której jak nie lubiłem, tak nie lubię. Bardzo elegancko i po królewsku zostawiła swoich wszystkich najbliższych doradców na pastwę terrorystów. Co za królowa! Na koniec świata bym za nią poszedł! Chociaż może lepiej nie, bo jak bym później wrócił bez niej? Sama zasadzka generalnie fajna i nawet się jej nie spodziewałem. Przez cały czas myślałem, że to Jorah jest tym o którego powinniśmy się martwić, a tu niespodzianka. Ale i w tej scenie znalazł się powód do śmiechu. Otóż Synowie Harpii chcieli pozbyć się Danny, żeby miasto wróciło do dawnego statusu quo. Znaleźli się wszyscy na tej wielkiej arenie, cały wielki tłum ludzi, wszyscy na pierwszy rzut oka podobni, więęęęc... Po co ujawniać się zakładając maskę? To tak jakby każdy zarzucił na plecy fluorescencyjną kurtkę, żeby być lepiej widocznym. Pomijam już fakt, że maski tylko zmniejszają im pole widzenia. No i jakimś cudem możnowładcy uzbrojeni w sztylety znowu radzili sobie w bezpośrednim starciu lepiej, niż "doskonała armia" Danki. Rozumiem, że było ich znacznie więcej (dlaczego straż była tak ograniczona właściwie?), ale kiedy ci Nieskalani w końcu pokażą coś konkretnego?

Przedostatni odcinek piątego sezonu pokazał klasę jakiej oczekujemy po Grze o Tron. Była akcja, były intrygi, gry polityczne. Słowem, wszystko to, co być powinno. Może trochę za mało cycków i Cersei dostającej chochlą po głowie, ale tyle można wybaczyć. Pozostał jeden odcinek i już teraz możemy śmiało zakładać, że niektóre konflikty przeniosą się na kolejny sezon. Czy to źle? Sam nie wiem. Z jednej strony chciałbym otrzymać jakąś namiastkę zakończenia rozpoczętych wątków, z drugiej takie pozostawienie nie zakończonych spraw powoduje, że serial odbierany jest bardziej jako jedna całość, a nie szereg zamkniętych historii, a to akurat plus. Ostatnie odcinki zdecydowanie trzymają poziom, lecz nie zmienia to faktu, że pierwsza połowa sezonu była trochę o niczym. Mam nadzieję, że finał zmieni moje nastawienie do całości sezonu. Może powinienem przestać patrzeć na kolejne sezony oddzielnie, ale nie mam tyle czasu, żeby przed każdym kolejnym sezonem odświeżyć sobie poprzednie.

Na boku:
- Nie mogę się doczekać reakcji Davosa. Serce pęka mi na samą myśl.
- Dobrze, że przypomnieli nam jaką szują jest Trant, bo już zdążyłem o nim zapomnieć.
- H'ghar wie, że Arya ściemnia. Nie ma siły, żeby taki nowicjusz go przechytrzył. Ale dlaczego się na to godzi? Może sprawdza, czy młoda mimo wszystko wykona zadanie?
- "Taniec Smoków". Historia o tym jak dwójka Targaryanów kłóciła się o tron i nie mogła dojść do porozumienia. Być może to mała zapowiedź tego co nadejdzie? Daenerys w słonecznym Meereen i Jon Snow na mroźnej północy - pieśń LODU i OGNIA.
- Jak ktoś nie rozumie o co mi chodzi wyżej: popularna teoria głosi, że Jon Snow jest tak naprawdę synem Lyanny Stark i Rhaegara Targaryena. Jak dla mnie ta teoria ma sporo sensu (zachęcam do poczytania na ten temat) i lubię myśleć, że tak właśnie jest. No ale ile osób tyle teorii.

 

P.S. Dziesiąty odcinek zmienił tytuł z "Winter" na "Mother's Mercy". Jestem trochę zawiedziony.

Oceń bloga:
10

Komentarze (29)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper