The High Sparrow

BLOG
412V
The High Sparrow
Darek | 28.04.2015, 22:33
High Sparrow grany jest przez ojca Elizabeth Swan z Piratów z Karaibów. Nie wierzę żeby to był przypadek!

Cóż to była za noc poślubna! Co prawda dawno już nie oglądaliśmy Margaery zupełnie nagiej, ale taka owinięta pościelą daje chyba jeszcze milszy dla oka efekt. Ale po kolei!

Trzeci odcinek piątego sezonu Gry o Tron trzyma formę dwóch poprzednich. Czy to dobrze? I tak i nie. Z jednej strony nadal oglądamy świetnie ustawione i doświetlone sceny. Nadal bohaterowie grani są znakomicie przez wcielających się w nich aktorów, ale, również nadal, tempo akcji,  hmmmm... nie powala. Niby zakończenie odcinka pozwala mieć nadzieję, że od czwartego odcinka akcja nabierze rozpędu, ale ja osobiście w to nie wierzę. Jeśli dobrze pamiętam, to Jorah, zanim zakochał się w Daenerys, szpiegował ją dla obecnie jedynego przyjaciela Tyriona, Varysa. Pytanie tylko, czy Tyrion został "uprowadzony" przez Mormonta na polecenie Varysa, czy też naprawdę zrobiło się krucho. Jakoś trudno mi uwierzyć, że eskapada tego duetu zakończy się zanim zdążyła się dobrze rozkręcić. No ale kto wie. W czwartym sezonie książę Oberyn również "musiał" zwyciężyć w pojedynku z Górą, bo przecież dopiero co go poznaliśmy i musi dokonać zemsty i och i ach. Wiemy wszyscy jaki był tego finał. Może więc póki co los Tyriona nie jest do końca pewny, ale nie wierzę, żeby coś mogło mu faktycznie grozić.

W King's Landing nowo ożeniony król skonsumował związek ze swoją żoną - wdową po swoim otrutym bracie. Przeczytajcie sobie to zdanie kilka razy. Serio. Co my oglądamy?! No ale w Grze o Tron mało co jest normalne, więc zdążyliśmy już wszyscy złapać znieczulicę. Sam zdałem sobie sprawę z tego jak dziwna jest ta sytuacja dopiero wklepując kolejne litery. Po wszystkim (a długo to nie podobno nie trwało) Margaery pokazała co kobieta może osiągnąć kilkoma sprytnymi zdaniami i swoim ciałem. Widać, że w tym małżeństwie to będzie miała ostatnie zdanie. Nie żeby zatopionemu w jej piersiach Tommenowi to przeszkadzało. Tak, królowa ma dobre podejście do swojego męża. Do teściowej z resztą też. Wszyscy wiemy, że teściowa powinna mieć dwa zęby - jeden do otwierania piwa, a drugi, żeby ją bolał. Mogę się założyć, że Margaery zadba o to, żeby Cersei również o tym wiedziała. Tak pasywno-agresywnej suki jeszcze nie widziałem. Sprawia wręcz, że jest mi szkoda Cersei, a przecież generalnie mało kogo w tym serialu nie znoszę równie mocno jak jej!

Wiemy już w końcu dlaczego Petyr i Sansa ruszyli w stronę Winterfell. Muszę przyznać, że na miejscu Sansy chyba nie dałbym rady nie zatłuc Roose'a Boltona jak tylko bym go zobaczył. Plus dla niej za wytrzymałość. Nie wyobrażam sobie nawet złości jaką musi czuć wżeniając się w rodzinę zdrajców, którzy kosztowali jej najbliższych ich życie, ale aż roznosi mnie na samą myśl o tym, jak słodka będzie zemsta, gdy w końcu się dopełni. Na marginesie: Ramsey obiecujący Petyrowi, że nigdy nie skrzywdzi Sansy to najlepszy żart tego odcinka. To jakby Tyrion obiecywał, że nie będzie sypiał z dziwkami... a nie, czekaj.

Wreszcie zobaczyliśmy jak wygląda świątynia Boga O Wielu Twarzach. Tak. Trening Arii w końcu się zaczął. Tak jakby. Bardzo mocno przemówiły do mnie słona Jaqena H'ghara o tym, jak Aria może uważać, że jest "nikim" i jednocześnie chodzić w ubraniach i posiadać przedmioty należące do Arii Stark. Jeśli chcesz być nikim, musisz nie posiadać niczego, do niczego nie być przywiązanym. Oto początek prawdziwego treningu. Pozbycie się ubrań nie stanowiło problemu, gorzej z mieczem. Osobiście nigdy nie wczułem się w przywiązanie jakie młoda Starkówna czuje do swojej igiełki. Ot, mieczyk jak wiele innych. Mam wrażenie, że zobaczyliśmy jak chowa mieczyk między skałami bardziej po to, żeby mogło później ugryźć ją to w dupę, niż po cokolwiek innego. Przekonamy się.

I po raz kolejny najciekawsze sceny zarezerwowane zostały dla Muru. Jon Snow (tak, nadal Snow, ku zawodowi Stannisa) wydaje się być właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Potrafi sypnąć żartem, potrafi słuchać cennych uwag, ludzie zdają się go lubić. Może poza jednym. Janos Slynt ciężko zniósł swoją przegraną z młodym bękartem. Jakby tego było mało, wcześniej wyszło na jak, że zeszczał się ze strachu w trakcie bitwy z armią Mance'a Rydera. Rozumiem oczywiście, że przełknięcie takiej pigułki nie może być niczym łatwym, ale żeby zaraz sprzeciwiać się bezpośredniemu rozkazowi Dowódcy? Chyba nikt z nas nie będzie za nim tęsknił. Nie wiem jak wam, ale mi scena w której Jon ściął mu łeb swoim mieczem mocno skojarzyła się z podobnym czynem autorstwa Neda Starka. Ładnie zgrywa się to z tym, co Stannis mówił wcześniej o tym jak bardzo Jon przypomina mu Neda. Tym bardziej martwię się, że Jon może zgubić głowę w całym tym wariactwie.

Kilka luźnych uwag:

- Brienne w końcu zaczyna ocieplać się w stosunku do Podricka. Miło.

- Jej historia o tym, jak okrutnie traktowano ją za młodu sprawiła, że w końcu zacząłem ją lubić. Mniej więcej.

- Czy tylko ja myślałem, że Littlefinger pocałuje Sansę tam przy Mt. Cailin?

- Tyrion nadal, na swój sposób, opłakuje Shae. A może to stała zmiana w jego charakterze?

- Czy Jaqen H'ghar jest jakimś mistrzem tej świątyni? Tak w każdym razie wygląda.

- Czy to zombie-Góra wierzgał pod prześcieradłem?

- Jorah i Whore-Daenerys mogliby być ładną parą.

Trzeci odcinek w kontynuuje tradycje swoich poprzedników i rozkręca kolejne wątki. Nie mam nic przeciwko, ale zaraz dobrniemy do połowy sezonu, przydałoby się jakieś mocniejsze tąpnięcie.

Oceń bloga:
10

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper