South Park: The Fractured But Whole - moim zdaniem

BLOG O GRZE
700V
South Park: The Fractured But Whole - moim zdaniem
TyskiPL | 13.12.2017, 14:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Recenzji tej gry już trochę było. Na portalu w niejednym miejscu można znaleźć opinie graczy, znajdzie się i wpis blogowy. Mimo tego postanowiłem dorzucić i coś od siebie. 

Pozytywny odbiór mojego poprzedniego wpisu - za który dziękuję - zachęcił mnie do zagłębienia się w jedno z moich ulubionych zajęć, które lata temu porzuciłem nie wiedząc czemu. Mianowicie do pisania. Nie raz pisałem opowiadania, kilka razy przymierzałem się do powieści, pisało się też artykuły i felietony. Pierwszy raz jednak piszę własną recenzję. Tak więc pierwsza prośba do Was - jeśli mielibyście uwagi techniczne, bądź inną konstruktywną krytykę dotyczącą pisania recenzji, poproszę o podzielenie się nimi w komentarzu. Druga prośba - na samym dole załączyłem sondę. Każdy głos jest mile widziany. 

 

Nie tracąc już czasu, przejdę do tematu, bo trochę do powiedzenia mam. 

Mówiąc szczerze, pierwotnie planowałem po najnowszy "South Park" sięgnąć dopiero za parę miesięcy po spadku cen. Grałem kiedyś w "Kijek Prawdy" na komputerze znajomej i grę polubiłem, ale nie na tyle, by zakupić własny egzemplarz. Mimo masy humoru i nawet dobrego gameplay'u, była to jednak dla mnie gra na jeden raz, szkoda mi było gotówki i czułem, że podobnie będzie przy następcy. Poza tym średni ze mnie fan serialu, jeśli sobie puszczę parę odcinków raz na jakiś czas i do dziś nie mogę powiedzieć, że obejrzałem je wszystkie. Jednak widok gry podczas Black Friday w cenie 150 zł, z dołączonym kodem do "Kijka Prawdy" na PlayStation 4 - prosta kalkulacja, 75 zł za grę - skłonił mnie do zakupu. W końcu tytuł jeszcze świeży, a w razie zechcę wymienić lub sprzedać, to i tak w okresie bliższym po premierze jest łatwiej niż dajmy na to rok lub 2 lata po.

Na początku na ruszt poszedł "Kijek". Okazało się, że słusznie - dołączony kod na pobranie gry ważny jest tylko do końca stycznia 2018 r. (ciekawe ile sklepów potem zmniejszy cenę gry). Znając mnie i moją tendencję do bycia nierozgarniętym, wolałem zawczasu zrealizować kod. Przy okazji odświeżyłem sobie tytuł i powbijałem trofea. 

Myślę, że fabuły nowszej gry nikomu już przedstawiać nie trzeba, ale dla formalności: gra stanowiąca satyrę historii o superbohaterach rodem z uniwersum Marvela i DC Universe ukazuje Erica Cartmana, który jako Szop, "przenosi się" w czasie do Królestwa Kupa Keep, by zebrać współtowarzyszy do zadania jakim jest odnalezienie jednego z wielu zaginionych w mieście kotów. Co jest szczególnego w kocie? Za niego wyznaczono nagrodę 100$, którymi dzieciaki zechcą zasilić fundusz mający w przyszłości sfinansować serię filmów o Szopie i Przyjaciołach. W międzyczasie w tle trwa konflikt między rodzicami Nowego, który wydaje się stopniowo niszczyć rodzinę. 

Skoro już jesteśmy przy fabule, skupmy się jeszcze na niej. Moim zdaniem jest to najmocniejszy element tej gry, lepiej rozwinięty w porównaniu do poprzednika. O ile w "Kijku" większość misji opierała się na byciu chłopcem na posyłki, tak tutaj wiele misji opartych jest na współpracy Nowego z sojusznikami bądź na udzieleniu im pomocy w rozliczeniu się z ich własnymi problemami. Generalnie fabuła wydaje się być dłuższa, mająca więcej zwrotów akcji i co odczułem na własnej skórze, jest masakrycznie wciągająca dla kogoś, kto jest średnim fanem serialu. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem tak się zagrywałem w grę, że byłem gotów spędzać przy niej każdą wolną chwilę i zarywać nocki. W pewnym momencie można odnosić wrażenie, że fabuła robi się zbyt pokręcona i nieco naciągana - ja to potraktowałem jako kolejny element satyry historii o superbohaterach. 

Wspomniałem o sojusznikach. Do odblokowania jest ich 12, z których - o ile w danej walce nie ma narzuconego limitu bądź składu zespołu - do drużyny wybieramy 3 z nich. Wszystko fajnie, ale... po co? 
Tu dochodzimy do gameplay'u, który również został mocno rozwinięty. O ile w "Kijku" walki to były turowe pojedynki oparte jedynie na wymianie ciosów, tak tutaj dochodzi taktyka, a nawet strategia. Teren walki podzielony jest na kilkanaście pól, po których możemy przesuwać postacie. Każda z nich ma własne określone moce, zarówno bojowe, jak i lecznicze, o sprecyzowanym dokładnie zasięgu i kierunku ataku. Dorzućmy do tego jeszcze fakt, że niektórymi atakami można przeciwnika odepchnąć na innego przeciwnika, albo wykorzystać pojawiające się czasem elementy jak wybuchowe beczki do zasiania większego bólu. Wrogom lub sobie. Za mało? W trakcie gry odblokować możemy cztery postacie, które raz w trakcie walki można przywołać do udzielenia pomocy - ofensywnego naćpanego ojca Kyle'a, uzbrojonego Neda i Jimbo, Classi ze swoją bryką oraz leczącego Mojżesza. Dorzućmy pojawiające się czasem cele specjalne powodujące, że niekoniecznie należy się skupić na wybiciu przeciwników oraz specjalne liczniki odmierzające czas do oberwania specjalnym atakiem, przed którymi możemy uchronić się jedynie schodząc z pola rażenia (pozostałe ataki są nie do uniknięcia, ale wciskając odpowiedni klawisz w stosownym momencie, zmniejszamy otrzymane obrażenia i kumulujemy energię na Supermoc). Trzeba jeszcze pamiętać o tym, że po drodze zyskujemy artefakty i specjalne nici DNA oraz coraz więcej klas z przypisanymi do nich atakami - to wszystko możemy dowolnie sobie ustawiać i zmieniać, tworząc własnego superbohatera jak najbardziej efektywnego na polu bitwy. To wszystko skłania do dokładnego planowania rozgrywki i nie raz łapałem się na tym, że przerywałem walkę w trakcie, by zacząć ją od nowa, z innym składem, bardziej efektywnym. Nie ma jednak co się obawiać o skomplikowanie - jest to wszystko wbrew pozorom bardzo proste.

Jak już mowa o dostosowywaniu strategii, w tym miejscu warto wspomnieć o tworzeniu rzeczy. Możecie mnie nazwać noobem, ale nie jestem zwolennikiem craftowania przedmiotów - w niektórych grach bywa to zbyt skomplikowane i wydłużające na siłę czas gry. Tak więc jak tylko zobaczyłem pasek rozwoju twórczości i informację, że niektóre elementy są do odblokowania po uzyskaniu np. 13 poziomu jako twórca, moją reakcją była irytacja. Ale tylko na początku. Okazało się to być prostym dodatkiem, z którego korzysta się łatwo i przyjemnie, przepisy i składniki zdobywamy szybko i sprawnie o ile dokładnie sprawdzamy każdą lokację. Jeśli się nie chce z tego korzystać, można część przedmiotów zakupić w odpowiednich miejscach. Warto jednak zaprzyjaźnić się z tą opcją, ponieważ niektóre walki bywają bardzo uciążliwe dla zapasów środków leczniczych i czasem jedyny moment do uzupełnienia ich jest moment tuż przed walką, gdy można zmienić skład drużyny - wtedy można w chwilę sobie scraftować burrito, albo serum odrodzenia.

Kolejnym elementem gry jest przywoływanie sojuszników podczas eksploracji mapy, by użyczyli nam swoich mocy dla pokonania przeszkód oraz Czasopierdy, dzięki którym można cofnąć turę przeciwnika, albo pauzować grę, by zdążyć przejść przez np. naelektryzowaną wodę i wyłączyć zasilanie po drugiej stronie. I tu dochodzimy powoli do kwestii humoru w grze. 

"South Park: The Fractured But Whole" na początku mnie bardzo śmieszył. Tu toaletowe mini-gry, tam Koło Fortuny dla zabicia czasu, a tam zaś Czasopierd cofający czas, tam liczne nawiązania do serialu i liczne gagi... w końcu jednak zauważyłem, że o ile fabuła mnie wciągała coraz bardziej, tak gra śmieszyła coraz mniej. Pewne żarty powtarzane są bardzo często, aż do bólu. Innym problemem jest to, że w pewnym momencie gra za dużo skupia się na tyłkach i pierdach. Na początku to potrafi czasem bawić, ale w pewnym momencie to gloryfikowanie tyłka i pierdów Nowego się przejada. W "Kijku Prawdy" ze śmiechem podchodziłem do pamiętnego etapu z Panem Niewolnikiem, tak tutaj jak już po raz któryś widziałem co się robi z chomikiem Buttersa, to już zwyczajnie nie dawałem rady patrzeć, ponieważ Ubi Soft, come on, ile można? Pomijając już fakt, że na tym tracą pewne elementy fabuły, które mogłyby dodatkowo zaskakiwać, a jednak po ich zobaczeniu jest jedynie reakcja "No, czemu mnie to nie dziwi?". Tak, nawet w South Parku pewne elementy są wręcz przewidywalne. Mój kolega po przejściu gry uznał, że w porównaniu do "Kijka", tutaj mamy gimnazjalny humor. Po przejściu gry, trudno mi się z nim nie zgodzić w dużym stopniu. Dla sprawiedliwości dodam jednak, że to nie jest tak, że gra potem już w ogóle nie śmieszy, bo aż do końca fabuły gra nie raz wrzuci na naszą twarz śmiech. 

Kończąc część na pomarudzenie, dodam, że gra ma jeszcze parę drobnych wad. Ładowanie gry bywa momentami za długie jak na dzisiejsze standardy. Grze zdarzają się bugi - w zdecydowanej większości są to jednak drobnostki nie wpływające na grę. Przykładowo - ożywiałem sojusznika, na którego polu akurat stał przeciwnik i po ożywieniu obaj zajmowali to samo pole. Zdarzały się jednak nieco gorsze, przez które trzeba było dłużej czekać na uzyskanie następnej tury. O ile takie bugi to pojedyncze incydenty i po pewnej chwili gra wraca do normalnego trybu, tak dłuższe myślenie sprzętu przed przejściem do tury już jest jednak czymś często się zdarzającym. 

Wracając w pozytywne strony, trzymając się jeszcze kwestii bugów, pochwalenia wymagają trofea. Widzicie, grając w "Kijek Prawdy" zdarzyło się, że co najmniej 2 trofea mi się nie odblokowały mimo wypełnienia ich poleceń aż nadto, zaś trofeum na napierdzenie na czterech przedstawicieli władzy nie dość, że ma opis wprowadzający gracza perfidnie w błąd, to jeszcze mi się odblokować go udało dopiero po którymś tam napierdzeniu na jednego z tych przedstawicieli. Na tym tle następna gra wypada o niebo lepiej - zero problemów z odblokowywaniem i aktualnie zostało mi tylko trofeum za ukończenie gry na najwyższym poziomie trudności. Skoro już o tym mowa... 

... kolejną sporą wyższością tej gry nad "Kijkiem" jest możliwość dosłownego wykreowania własnej postaci. W trakcie gry decydujemy o każdym elemencie Nowego, nie tylko o jego wyglądzie i ubiorze. Wybieramy rasę i jest to jedyny element mocno wpływający na grę, ponieważ im ciemniejszy kolor skóry, tym wyższy poziom trudności gry. Dalej możemy wybrać narodowość (brak polskiej, ale uspokajam, niemieckiej i rosyjskiej też nie ma), płeć (trans, chłopak, dziewczyna, a po wybraniu jednego z dwóch ostatnich możemy sprecyzować, czy jest się trans-, czy cis-chłopakiem/dziewczyną), religię, a nawet to, czy się jest dobrym, czy złym superbohaterem. Z tych elementów żaden tak naprawdę nie ma wpływu na mechanikę gry, jedynie na drzewka dialogowe, przykładowo po wybraniu żeńskiej płci usłyszymy parę tekstów wokół tego kierowanych w stronę Noweg-... Nowej, gdzie jedne postacie będą świadome odmiennej płci niż męska, inne będą nadal wierzyć w męską, ale wyrażą swoje wątpliwości. Na koniec zostawiłem ostatni element, który możemy dostosować, by stworzyć w pełni spersonalizowaną grę - kryptonit, czyli przeciwnik, na którego nasza postać jest szczególnie podatna. Czy ten element znacznie utrudni grę zależy od tego, kogo wybierzecie, ponieważ z jednymi postaciami spotkacie się wcześniej, z innymi później. Z jednymi częściej, z drugimi mniej. Więcej nie zdradzam, by nie spoilerować za dużo. Dodam tylko, że pewne elementy można spokojnie zmieniać w trakcie gry. 

Na sam koniec zostawiłem najprzyjemniejszy element tej gry - grafika. Wydawałoby się, że skoro to South Park, to co tu mogło się zmienić? Wbrew pozorom - dużo. Zacznijmy od tego, że kolory wydają się być żywsze i generalnie odbiór grafiki jest jakiś przyjemniejszy niż w "Kijku". "Kijek" w swojej grafice wydawał się być nieco taki... kartonowy. Można to pewnie wytłumaczyć bazowaniem gry na pierwszych sezonach serialu, które były robione innymi technikami, ale uważam, że zmiana tego stylu na ten obecny w "The Fractured But Whole" wyszła grze mocno na plus, ożywiając nieco przestrzeń gry. Dodatkowo mapa South Parku jest bardziej rozbudowana i miejscami wzbogacona o szczegóły, co można stwierdzić np. po ratuszu. Tak więc świat miasteczka jeszcze zachęca do jego eksploracji. 

 

Podsumowując:

Zalety: wciągająca i intrygująca fabuła, rozwinięta mechanika gry z różnymi zadaniami i czasem odmiennym gameplayem, większa możliwość personalizacji postaci, ulepszona grafika, trofea działające bez zarzutu, humor. 

Wady: pojedyncze bugi, dłuższy czas ładowania, czasem dłuższy czas oczekiwania na turę, niektóre elementy humoru przejadające się po pewnym czasie i zaczynające być irytujące.

 

W krótkim podsumowaniu, ten tytuł można spokojnie uznać za "South Park 2.0", ale do ideału jeszcze trochę drogi jest. 

 

Moja ocena: 9/10

Oceń bloga:
5

Jaką płeć wybierałeś przy przechodzeniu gry?

Chłopak
25%
Dziewczyna
25%
Inna
25%
Różnie (grę przeszedłem kilka razy/zmieniałem płeć)
25%
Jeszcze nie przechodziłem gry
25%
Pokaż wyniki Głosów: 25

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper