GieeRTe #22 - "Tester - praca, usługa, czy żerowanie?"

BLOG
554V
GieeRTe #22 - "Tester - praca, usługa, czy żerowanie?"
TyskiPL | 19.01.2019, 15:36
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kiedyś praca jako tester gier wydawała się być pracą marzeń każdego młodego Gracza. Obecnie obok takich testerów mamy jeszcze beta-testy, do których część Graczy może uzyskać dostęp. Warto sobie jednak zadać pytanie, czy i na ile taka sytuacja jest dobra? 
Testowanie gier przez profesjonalistów, przez grupę konsumencką, czy może obie opcje? Która opcja jest tą najlepszą? 
Zapraszam do dyskusji. 

Gracze są różnorodni, ale wszystkich łączy jedno - każdy z nich choć raz w życiu zadał sobie pytanie: 

 

"A gdybym tak został testerem gier... ?"

 

Testy to lekceważona z powodu mitu niskich zarobków i wymagań do takiej pracy pozycja, ale wbrew pozorom w całym procesie tworzenia gry jest to jedna z najbardziej odpowiedzialnych pozycji. Czy w danej grze wszystko zadziała? Czy nie wykrzaczy się misja? Czy nagle środek transportu nie będzie pojawiał się na dachach budynków? Albo czy aktualizacja sprzętu nie spowoduje, że jakieś gry będą chodziły gorzej niż chodzą obecnie? 

Tak, to jest możliwe. Zły update oprogramowania sprzętu i już masz problem z konkretnym tytułem. 

Nie raz przez tablicę mojego Facebooka przewija się grafika z informacją, że kiedyś jednym patchem do "The Sims 3" lub 4 usunięto błąd powodujący, że Sim stawał w ogniu w momencie, gdy podczas robienia konkretnej czynności w powietrzu leciała muzyka pop. 

Mimo dobrej pracy testerów nie wszystkie błędy można wychwycić. Czasem nawala coś, czego się w ogóle nie spodziewamy. W tym miejscu warto więc zadać sobie pytanie jak wygląda świat testerski i czy aby napewno jest to dobrze poukładane... ?

Rany, coraz bardziej żałuję kupna Maca, bo nie potrafię ogarnąć jak wygodnie robić screeny i wygodnie obrabiać grafiki do blogów. Kiedyś to Paint, rach-ciach szybciutko i było xP 
EDIT: Grafika podesłana przez Musiola,
 dzięki!

 

Praca - tester

W tej branży pod kątem pracy jest różnie. Część testerów zatrudniana jest bezpośrednio przez studia developerskie, które potrzebują przeprowadzania testów na bieżąco dla wychwytania wszelkich błędów w produkcji. Są też firmy wykonujące outsourcingowo testy. Ja i paru moich kolegów przewinęliśmy się przez te drugie. Niestety podpisane dokumenty z przyrzeczeniem milczenia uniemożliwia mi opisanie, co było testowane i dla kogo. Ale nie zwalnia mnie z opisania warunków takiej pracy. 

Prawda jest taka, że są różne miejsca. Część kolegów trafiła do firmy, która zatrudnia na umowę-zlecenie, za najniższe możliwe pieniądze. Bez żadnych profitów. W takim wypadku trudno traktować taką pracę inaczej niż dorywczo albo jako jakiś krok w kierunku wejścia do branży gamingowej. 

Ja z innymi kumplami trafiliśmy do drugiej firmy, która również zatrudniała na umowę-zlecenie, ale płaciła lepsze pieniądze. I jeszcze lepsze jeśli siedziało się dobrowolnie na nadgodzinach lub w dni świąteczne. W najlepszym miesiącu wyciągałem tam ponad 4 000 zł na rękę. Mógłbym opisywać tutaj warunki pracy i jak wiele rzeczy tam działało zwyczajnie źle na poziomie zarządzania projektem, ale nie o tym jest ten wpis. 

Zwróćmy uwagę, że przeważnie posiadanie własnych testerów - albo nawet lepiej, outsourcingowanie ich, czyli przekazywanie zadania firmie zewnętrznej dla optymalizacji działań własnych - powoduje, że firma ma większą kontrolę nad tworzonym produktem. Jest tutaj jednak i wada - dodatkowy koszt dla firmy, co w czasach coraz wyższych kosztów tworzenia gier, szczególnie tytułów AAA, stanowi coraz bardziej problem. 

 

Beta testy - usługa, czy żerowanie?

Jednym z wyróżników dzisiejszych czasów gamingu to beta-testy, do których dostęp wydaje się być coraz rzadziej darmowy, a coraz częściej obostrzony spełnieniem warunków, najczęściej finansowych. Gracze za możliwość wcześniejszego ogrania oczekiwanego tytułu gotowi są zapłacić, co efektuje - o zdziwienie! - coraz częstszą ofertą na Season Passy, Early Passy i jeszcze innego rodzaju opcje umożliwiające zagranie wcześniej. 

Należy to rozpatrywać na dwa sposoby. Z jednej strony to jest usługa. Klient płaci za zagranie wcześniej, za możliwość zgłoszenia swoich uwag. Otrzymuje wtedy wrażenie współtworzenia gry. Tak, dobrze czytacie - wrażenie, bo to nie jest powiedziane, że wniesiona przez niego uwaga faktycznie coś zmieni w grze. Dodajmy do tego inne kwestie - Gracz może nie zwrócić uwagę na istotne kwestie, mogące umknąć Casualowi. Z kolei połączenie testów przeprowadzonych przez testerów i Użytkowników może dać lepszy, pełen obraz finalnego produktu, bowiem łącząc puzzle z różnych punktów widzenia, można uzyskać całe pole widzenia. 

Z punktu widzenia firmy to są same plusy. Nie dość, że nie muszą wydawać aż tyle na własnych testerów, to jeszcze zarobią na pozyskaniu nowych w zamian za zwiększone ryzyko wycieku danych na temat gry do świata zewnętrznego. Ale czy w czasach, kiedy coraz trudniej coś ukryć przed światem stanowi to faktycznie aż takie mega ryzyko? W czasach, gdzie - nie bójmy się tego powiedzieć - zdecydowana większość gier jest prawie, że identyczna? 

Jest tutaj jednak i drugie dno warte wytknięcia. Czy beta testy, to na pewno usługa, czy bardziej żerowanie na Graczach? Jedna sprawa to to, o czym napisałem przed chwilą, ale innym zjawiskiem bardzo dostrzegalnym na Steamie jest utknięcie wielu gier na etapie "wiecznego wcześniejszego dostępu". Gry tworzone, ozdobione wieloma obietnicami i masa Graczy, która uwierzyła w wizję twórców tychże tytułów. Wpadają pieniądze, ekipa zarabia, czego chcieć więcej? Cóż, może... ukończenia gry? Nie będę wyliczać tytułów, polecam jednak obejrzenie pewnego materiału zaprezentowanego przez kanał TVGry na Youtube, gdzie poświęcono więcej czasu na omówienie konkretnych przykładów takich gier. 

W takich przypadkach trudno nie odnieść wrażenia, że tak naprawdę beta-testy to pułapka na Graczy mająca zagrać na ich pasji, ale przede wszystkim i naiwności. Oczywiście nie wszystkie przypadki są takie - niejedna gra została udostępniona w trybie early pass w celu pozyskania dodatkowego finansowania na dalszy rozwój gry.

Jak jednak oceniać z kolei kupowanie PlayStation Plus dla dostępu do beta-testów kiedy w międzyczasie i bez tego można zyskać dostęp do niektórych testów za darmo, np. gry Media Molecule "Dreams"... ? Czy taki fakt nie jest przypadkiem ciosem w twarz wobec tych, którzy zapłacili za dodatkową usługę?

Ważne jest, aby na pytanie, czy wcześniejszy dostęp do gry, usługa testowania gry, jest tylko dodatkową usługą, która pomaga firmie w realizacji celu, czy jednak jest sposobem na robienie z Graczy naiwniaków, odpowiedziała jeszcze sama branża, zanim Gracze uznają, że jednak na tym wychodzą gorzej. 

 

Kończąc wpis, mały update co u mnie. 

Zacząłem grać drugi raz w "God of War", by dać kolejną szansę tej grze. Na ten moment powiem, że moje podejście do tego tytułu i jej ocena uległa diametralnej zmianie. Dlatego kolejny wpis, gdy tylko ukończę grę, będę chciał poświęcić swoim refleksjom nad nowymi przygodami Kratosa, a przede wszystkim przeanalizować dlaczego za pierwszym razem doszło do mojego odbicia się od tej gry. 

Zostałem nominowany w plebiscycie PPE na Blogera Roku. Bardzo mi miło z tego powodu i chociaż wiem, że nie wygram, ponieważ wśród konkurentów są osoby, które sam uważam za lepsze i doceniam ich pracę nad tutejszą blogosferą, dziękuję za nominację i każdy oddany głos. 

Pozdrawiam i do następnego!

Oceń bloga:
10

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper