Kulawe historie - Część 3: Już trylogia

BLOG
659V
Kulawe historie - Część 3: Już trylogia
Look-e | 05.06.2015, 22:16
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziwne, komiczne, często głupie, a na pewno prawdziwe historyjki z grami w tle których byłem świadkiem, a może i bohaterem. Po raz Trzeci...

Uwaga: Wpis zawiera słowa które mogą zostać uznane za obraźliwe.

 

Teleturniej

Jest taka gra na konsole zwana Trivial Pursuit. To taki najzwyklejszy teleturniej z pytaniami w różnych kategoriach i różnymi opcjami wyboru odpowiedzi. Można się przy nim wraz ze znajomymi nieźle pobawić. O ile zna się dosyć dobrze język angielski, bo gra nie dostała na żadnej konsoli wersji polskiej.

Pan Kolega bardzo lubi te grę. Problem w tym ze jego angielski stoi na dość żenującym poziomie. Ja nie jestem zadowolony ze swoich umiejętności językowych, ale w większości rozumiem co do mnie mówią czy piszą (o ile nie są to rodowici angole, ale to już inna historia), więc całkiem fajnie mi się gra w tę gierkę. Nagraliśmy się ekipą dość dużo w tę pozycję na X360, a teraz na PS4. Dziwi mnie że ktoś nie znający ani trochę języka obcego ma taki fun z tej gry. Gościu nic nie kuma z pytań, chyba że będą jakieś obrazki i słówka zahaczające o język polski. To jak mashowanie przycisków w jakiejś bijatyce i wygrywanie. Tyle że tam ogarnia się co się dzieję na ekranie.

Najlepsze jest w tym wszystkim to że typek bardzo często odnosi dobre wyniki w tym teleturnieju. Strzela jak nie lada snajper. Dla mnie to czarna magia, tym bardziej że nie rozumiem jak można mieć radochę w grania w grę „tekstową” jakby nie patrzeć, z której nic się nie rozumie.

 

***

 

Defekty

Ja i moja siora mamy wrodzonego pecha. Tak jednogłośnie stwierdziliśmy. Co kupimy, to zawsze będzie jakiś defekt. Ciuch niby w porządku, ale na chacie znajdzie się tu coś rozprute, tam coś wyłazi. Może trochę przesadzam, ale często tak się zdarza. Niedawno zakupiłem sobie kurtkę Assassin’s Creed: Unity od Bioworld w pewnym sklepie internetowym. Na plecach była lekko zaciągnięta. Pewnie kurier postawił na niej cos ciężkiego i się szwy rozlazły.

Nawet przy kupnie gier mam ostatnio jakiegoś pecha.  Coś mi się jednak wydaję że to wina sklepu w którym kupowałem. Zamówiłem sobie gierkę w empiku (w sklepie internetowym) bo cena nieźle spadła. Gdy gierka doszła do empiku w moim mieście poszedłem i odebrałem gierkę. Otworzyłem pudełko na chacie, a tam płytka sobie balanguje po swoim domku. Nie usiedziała w „otworze” na płytę. Efekt – w pizdu porysowana płyta.

Kilka tygodni temu, znów okazyjna cena innej gry. No i dokładnie ta sama sytuacja. Nie wiem co oni robią z tymi pudelkami – rzucają w dal czy co…

Inna sytuacja w empiku spotkała mnie wcześniej. Zakupiłem sobie grę w ich sklepie internetowym. Czekam aż w końcu przyjdzie, a tutaj po jakimś tygodniu dostaje wiadomość że gry nie ma w magazynie jej nie dostane! Gra już dawno powinna leżeć w czytniku konsoli, a oni dopiero się obudzili. Nieźle się wpieniłem wtedy. To czemu widniała na stronie? Nie umieją zaktualizować strony? Jakoś się zraziłem do empiku przez te sytuacje.

 

***

 

Gra na Haju

Próbowaliście kiedyś grać będąc zjaranym (albo jeszcze gorzej)? Nie będę mówił o sobie, bo przecież jestem porządnym obywatelem ( hłe, hłe), ale na pewno zdarzyło mi się granie po pijaku. Ogólnie nic przyjemnego.  Refleks i skupienie pada na łeb, na szyję. Przynajmniej w łatwy sposób można się przekonać czemu nie wolno jeździć autem po spożyciu. Tym bardziej czegoś mocniejszego…

Często ze znajomymi swego czasu robiliśmy sobie tzw. Fifa Night. Pełno pysków zbierało się żeby pograć turniej w Fifę.  Najczęściej było to mecze 2 vs 2 – kto tak grał ten wie że z początku gra wydaje się bardzo chaotyczna i wymaga niezłego skupienia. Tak się złożyło że byłem w drużynie z jedną z osób która namiętnie jarała zielsko. Btw chłopak niestety  źle skończył przez swoje zielone hobby, zresztą kilka osób w moim otoczeniu źle przez to skończyło, a ci którzy palą/biorą nałogowo mają dziwne priorytety. Dlatego też nie pochwalam tej zielonej rewolucji, ale do rzeczy.

Chłopak był nieźle zjarany. Miał jedną z faz „skucia”. Kto przebywał w takim otoczeniu pewnie je zauważył. Ja zauważyłem przynajmniej 3:

- śmiechówka – klient śmieje się absolutnie ze wszystkiego;

- małpa – gościu ma „małpę”, czyli jest cholernie głodny, a że „stan pod wpływem” zaburza uczucie głodu, to koleś się  nie naje;

- bloker – gościu ma dropy, chaczy się, zacina, po prostu nie ogarnia sytuacji, „budzi się” co jakiś czas na chwilę, nie może się skupić

Ja miałem partnera z fazą blokera. Facet gra ze mną kompletnie nie ogarniając sytuacji. W czasie drugiej połowy wypala – „ ej, która jest moja drużyna? Z kim jestem?” itp. A my w śmiech. Mówisz do gościa, a ten jak zahipnotyzowany, zero reakcji. Doszło do tego ze miał tak często nawet bez interakcji z jednym z modnych środków. Podczas gry wtedy się śmialiśmy, ale teraz do śmiechu nam nie jest. Trochę inna, bo przykra sytuacja.

 



 

Gorzko się zrobiło. Chyba pora kończyć…

Oceń bloga:
18

Co myślisz o tej sondzie?

TAK
38%
Pokaż wyniki Głosów: 38

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper