Historia Gracza od A do Z

BLOG
579V
PEsEq | 06.02.2018, 13:19
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Na samym początku ślę pozdrowienia dla całej ekipy ppe.pl i użytkowników, czy to z obozu niebieskich, zielonych, czerwonych, blaszanych, czy też tym bez sprzętu do gier!
Pomysł na bloga wziął mi się stąd, iż osobiście lubię czytać różne historie graczy i ich wspomnienia. Nawiązuje się więź, można delikatnie poznać autora, czasem samemu wrócić pamięcią do przeszłości i uśmiechając się pod nosem, wspomnieć jakiś mały szczegół "z tamtych lat". 

 

Pierwsze Starcie
     Byłem dzieciakiem zwykle grzecznym i cichym, rodzice byli ze mnie zadowoleni - chyba :). Pewnego razu w odwiedzinach u starszego kuzyna, zobaczyłem to. Rok 1989, siedmioletni szkrab na swoje oczka, ZOBACZYŁ TO!

     Dużo przycisków hmmm, kasety? hmmm- co to? Jakieś latające kwadraty i prostokąty na ekranie TV, kuzyn i ktoś tam jeszcze, wszyscy skupieni... Patrzą, cisza- jakby ktoś umarł można by powiedzieć, choć wszyscy zdrowi - powiedzmy ;). Nagle z kwadracików i prostokątów wydobył się dźwięk i obraz, chyba był kolorowy.

     Oczy mi wypadły, to było coś nie do opisania - zaraz zaraz, kuzyn coś trzyma w dłoniach, on steruje TYM na ekranie... To.. TO samochód! TO WYŚCIG! Myślałem, że zawału dostanę, nie mogłem wyjść ze zdumienia.
     Wtedy pierwszy raz na oczy zobaczyłem grę. Grę przez duże "G". Nie pamiętam jaki to był sprzęt, stawiam na C64, jednak mogło to być ATARI. Te wyścigi, to była jakaś Formuła 1, widok z góry. Jeden szczegół utknął mi w pamięci, kiedy nie wyrobiło się na zakrętach, samochód zaczynał dymić (powiedzmy), i ludzik spieprzał z auta, to było boskie. Niestety tytułu nie pamiętam.

     To był czas, kiedy chciałem to mieć, niestety, rodzice mi tą wizję szybko wygonili z główki.

 

Prawie miałem 
     Ta wizja gier, nigdy się jej nie pozbyłem. Minął jakiś czas, dokładnych dat nie pamiętam, wtedy nie zwracałem na to uwagi, ale coś się ruszyło. W pewnym sklepie z elektroniką poznałem RIVER RAID, raczej nie muszę pisać, co to za gra:).  Płaciło się, jak dobrze pamiętam, 5000zł i można było polatać jedną godzinę. Jak myślicie ile tam zostawiałem starych złotówek? Wszystkie, które na ówczesny czas posiadał dziewięcio-dziesięcio latek. Czyli niewiele. 

     Kochałem RIVER RAID. Marzyłem tylko o tym, żeby to mieć. Każdego dnia namawiałem kochaną mamusię, aby coś takiego mi sprawiła. Oczywiście wiedziałem, że nic takiego nie nastąpi, ale próbowałem. 
     Dopiero po jakimś czasie namówiłem ojca na ATARI 2600, czyli chińskie RAMBO z bazaru. Wiecie co? Myślałem, że wtedy ze sobą skończę. Sprzęt w domu, wszyscy w domu, ojciec zabrał się za podłączanie. Kabel antenowy w ruski TV - pyk... i Bomba! Nie można dostroić kanału, nie łapie fal, brak, nie działa, no signal. Chyba wtedy łza mi poleciała. Tatuś wezwał "fachowca". Ten przyjechał i stwierdził, że telewizor z Tym urządzeniem nie będzie działać, bo...

     Dalej nie słuchałem, obraziłem się na wszystkich, płakałem chyba już ze złości, smutku i w ogóle. RAMBO zostało zwrócone. 

 

Twardziel JA;) 
      Powyższe wydarzenia wcale mnie nie zniechęciły. Każdy wie, co to NES (w Polsce znany jako Pegasus). Na tą konsole się napaliłem, gdy zobaczyłem ją w akcji u kolegi z klasy.

     Oczywiście bardzo długo namawiałem na to cudo wiadomo kogo :). W ten czas owe cudeńko było w miarę w rozsądnej cenie i na którąś gwiazdkę, sprzęt leżał dumnie pod choinką.

     Napiszę jeszcze, że euforia jaka towarzyszyła przy UNBOXINGU, była kolosalna. Wtedy tatuś zmienił TV, z ruskiego szrota jaki wcześniej posiadaliśmy, na jakiegoś Sony. A ruski sprzęt trafił do mojego pokoju. Radość nie do opisania. Oczywiście nie było tak, że grałem zamiast się uczyć. Byłem przez pewien okres sprawdzany, czy aby czasem nie olewam nauki :). 
     Kartridż 168in1 siedział w tym sprzęcie do zatarcia. Na Pegasusie grałem chyba ze dwa albo i nawet trzy lata ogrywając wszystkie tytuły, które miałem. Nie znałem nic innego. W ciągu tego czasu na bazarze dokupiłem z sześć albo siedem kartridży z grami, które na obrazku wyglądały kozacko :). Jakieś wyścigi, symulatory itp. Było klawo na maksymalnych obrotach. 

     W końcu nadszedł rok 1994, od tej pory wszystko lepiej pamiętam, wszak już ze mnie był dwunasto latek :). Poznałem wtedy mojego (do dziś) przyjaciela - pozdro Tomek! Jak już się zapoznaliśmy, pokazał mi u siebie w domu cudo... 

 

Cuda Techniki i Technologii 
     Cud nazywany potocznie "Przyjaciółką". AMIGA 600, 1 MB, system 2.0, dyskietki! Boże - pomyślałem, ale kosmos. Pegasus? Przestał istnieć. Mortal Kombat 1 i 2, to były pierwsze gry, które zobaczyłem na ten system. Ponownie gałki oczne wypadły. Włączyła mi się taka chcica na AMIGE, że nie mogłem spać. 
      Mamusia w końcu się zapytała, co mi jest, czemu nie gram. Wytłumaczyłem to, co zobaczyłem. Byłem dobrym uczniem, nie miałem problemu ze szkołą. Uczęszczałem wtedy do szóstej klasy podstawowej i na koniec roku przyniosłem bardzo dobre oceny. 
      Dostałem w prezencie AMIGE 600, identyczną, jaką posiadał mój znajomy. Rodzice zapłacili za sprzęt bez gier, jeszcze na stary hajsik, bagatela, bo około 9mln zł. Jeżeli źle zapamiętałem to przepraszam, wszak to było 24 lata wstecz. 

 

Złoty okres
      Wraz z mym przyjacielem w głębialiśmy się w świat gier, piractwo było na porządku dziennym, aczkolwiek dwie gry na Amisie kupiłem w oryginalnym wydaniu. Mentor i później Skarb Templariuszy. Obie z Tomkiem rozgryźliśmy bez żadnych opisów i poradników. Pierwsze czasopisma, które się kupiło, przyszły trochę później. Około roku '95. 
      Niektórzy mogą pomyśleć, że coś nie halo, bo były już przecież wcześniej itp, jedno ale,  mieszkaliśmy naprawdę w niewielkim miasteczku (25tys. mieszkańców) na północno-wschodnim krańcu Polski. Tutaj ogólnie wszystko było później. 
       Ten czas był okresem, kiedy mogłem się nazwać konkretnym graczem, byłem "kimś", z Tomkiem kozaczyliśmy na podwórku :) mieliśmy AMIGE. Inni siedzieli na Pegasusach (mój się spalił przed zakupem AMIGI). 
        Przez 3 lata tyle gier ograłem, że nie dam rady sobie tego wszystkiego przypomnieć, a i tak wymienianie tego wszystkiego, byłoby pozbawione sensu, ponieważ grało się we wszystko co wpadło w łapska. Te, które naprawdę wpadły mi w pamięć i siedzą do dziś to:

Benefactor, Superfrog, Shadow of the beast, Franko, wspomniany Mentor, Walker (gra miażdżyła system), Lotus 2 (muzyka, grafika - kosmos), Syndicate, Street Fighter, dwie części Mortal Kombat, Apocalypse (latało się śmigłowcem bojowym, rozwalało bazy wroga i ratowało jeńców. Trzeba było ich wszystkich dostarczyć do punktu ewakuacyjnego, jedna z najlepszych gier, jakie wtedy miałem okazję ograć 10/10 :), Settlers (tutaj była specjalna dyskietka z kickstartem 1.3, bez tego gra się wywalała po rozpoczęciu rozgrywki. Losowo, czasem od razu a czasem po godzinie grania), Canon Fooder i wiele wiele NAPRAWDĘ wiele innych tytułów. 

 

Kolorowe lata '95-'97
      W naszym miasteczku coś zaczęło się dziać. Automaty do gier. Trudno mi to ogarnąć w słowa... Oczywiście nadal się grało na AMIDZE, to opisywane lata były latami uświadomienia pewnych rzeczy hehe.

     Chodziłem do 7 klasy podstawowej i tu... opuściłem się w nauce. Za dużo się grało, często się robiło wagary, żeby tylko pójść na automaty, jak to piszę, to przypomniał mi się nawet zapach tamtejszego lokalu. Masakra, wczułem się:).

     W salonach gier dominował Mortal Kombat 1 i 2. Jak zobaczyliśmy z Tomkiem, jak te gry wyglądały to na momencie zbieraliśmy szczęki z podłogi. Porównując je ze swoimi odpowiednikami na Amige to dzieliła je przepaść. Nie zadręczaliśmy się tym, dalej zmieniliśmy dyskietki. 
Czasopisma kupowaliśmy już na bieżąco wszystkie jakie dotyczyły gier. 
      Minął jakiś czas i nawet ukończyłem szkołę podstawową z dobrymi ocenami, bo jak rodzice się dowiedzieli, że słabo mi idzie, to niektórzy domyslą się jakie reprymendy dostawałem :). Pawełek poszedł do liceum o profilu informatycznym:) 
       Automaty, gry, spotkania towarzyskie żeby porozmawiać o wspólnej pasji z innymi itd. Klimat nie do zdarcia. Już w sumie nasze "Przyjaciółki" powoli stawały się "gorsze", ponieważ wyłaniali się pierwsi PeCeciarze (rok 97).Jeden kumpel wyskoczył z takim cudem jak Pentium 75. Tomek i ja, zamarliśmy. Zazdrość, nienawiść, chęć posiadania. Takie coś jednak, było po prostu poza naszym zasięgiem (taki komputer kosztował wtedy tyle, że szkoda pisać:). 
      Czytaliśmy prasę i wypatrywaliśmy konsol, o których już pisano, że są, że Ameryka gra, że Europa gra, a Polska? Też już grała, ale nie u nas. Któregoś pięknego dnia w końcu roku 97, zapukał do mych drzwi Tomek. Powiedział, że coś muszę zobaczyć. I to szybko. Naprawdę nie wiedziałem o co chodzi, nawet się nie domyślałem. A chodziło o... 

 

A z Nieba Zstąpił(o) 
      Sony PlayStation
-Nie Sega Saturn? - Nie wiem po co to pytanie było i dlaczego je zadałem. Ale  zgadza się, kiedyś rozmawialiśmy i miała być właśnie Sega, ale Tomek za radą starszego kuzyna, zdecydował, że ma to być "przerobione" PlayStation. Nie miałem pojęcia co to ta przeróbka, wszystko mi wytłumaczono :). Plus jeden do doświadczenia. 
       Po raz kolejny w moim życiu nastąpił przełom. "Sony Computer Entertainment of America presents" - Duke Nukem 3D (piracka wersja USA;). W tamtym momencie doznałem uczucia lepszego, niż chyba po pierwszym seksie z koleżanką z podwórka :D. Druga szpila, którą mi zapodał w oczy to Destruction Derby 2. Na koniec spowodował zapchanie aorty, ból mięśni, udar mózgu i włączył Demo Disc 1. Po takiej dawce zapomniałem o tym, iż podobno "myślę więc jestem".

     Wtedy znikałem i się pojawiałem, przerobiłem tyle myśli w jednej sekundzie, że nawet dzisiejsze kwantowe kompy nie ogarnęłyby takiej ilości informacji w ciągu najbliższych tysiącleci :). Po prostu sami wiecie. A już nie byłem taki szczeniak, bo za chwilę kończyłem pierwszą klasę liceum i uważałem się za dorosłego (15-16 lat). 
       W domu sytuacja finansowa była nad wyraz dobra, więc kwestią czasu było to, kiedy PSX u mnie zawita. Warunek - przejść do drugiej klasy liceum z dobrymi stopniami. 

 

Generacja 3D
      27 Czerwca 1998r - sobota. Sony PlayStation oficjalnie stanęło w pokoju na półce, obok telewizora Sony 21", który zastąpił ruskiego szrota. Ten dzień był świętem. Konsole kupiłem w takim samym zestawieniu jak Tomek. Czyli Destruction Derby 2 i Duke Nukem 3D, zasadnicza różnica była taka, że ja kupiłem nie przerobioną konsolę, więc te gry miałem w oryginale. 
        W naszym małym miasteczku, jeden "spoko-fajny" Pan Darek, otworzył wypożyczalnię gier na szaraczka. Można było, za rozliczeniem, wymieniać posiadane tytuły na inne (nowe, używane). Handel wymienny :). Coś pięknego. 
     Dowiedziałem się wtedy, że tak naprawdę - Nas, czyli graczy konsolowych marki Sony, jest wielu, nawet bardzo wielu. Wszystko się zmieniło. Nastąpiła era poważnych i dorosłych produkcji growych. Nie przerobiłem swojej konsoli, bo po prostu nie musiałem, głównie za sprawą Pana Darka. Grałem kiedy mogłem, kiedy nie mogłem zresztą tez:D. Oczywiście nie byłem "no-lifem", były wypady, dziewczyny itp, ale to blog o graczu :). 
      Śmieszne jest to, że kartę pamięci, potocznie zwaną "memorką", kupiłem rok po zakupie konsoli (hardcore:). Kiedy wymieniłem moje Destruction Derby 2 na Gran Turismo, oczywiście za dopłatą, to przez 4 miesiące nie wyłączałem PSX'a. Jedynie na noc, jak już mózg odmawiał posłuszeństwa, pauzowałem wyścig i otwierałem klapkę, żeby płytka się nie kręciła bez potrzeby :). 
       Nie będę pisał, co się stało po czterech miesiącach, jak zabrakło prądu na chwilę. Żałoba narodowa. Widocznie Stwórca chciał, żebym odpoczął od GT i dał szansę innym tytułom. 
       Za pomocą mało znanego szmatławca, pod mało znaną nazwą, jak dobrze pamiętam, PSX EXTREME, czytałem recenzje, utożsamiałem się z redakcją, była imersja, był klimat, była moc. 
        Nie będę wymieniał wszystkich tytułów gier, które mi zapadły w pamiec, a jedynie te, w których przegrałem setki godzin. 
Gran Turismo, Destruction Derby 2, Duke Nukem 3D (tutaj wspomnę, że u Pana Darka graliśmy 1vs1 za pomocą kabla, dwóch TV i nie muszę pisać, że było wypas), Tekken 2, 3, Soul Calibur, Metal Gear Solid, Colin McRae Rally, ISS Pro 98, Crash 1,2,3, Tenchu. 

 

I Nastała Dorosłość 
        Do około 2000r. grałem we wszystko, w co było można grać na maszynce Sony. Zbliżał się czas PS2. Rodzice kupili mi Komputer, wszak skończyłem liceum i szykowałem się na studia. 
    Internet w kafejkach, gry na PC (mój sprzęt był na Celeronie 733Mhz i posiadał Rive TNT 2 - był to kosmos jak dla mnie). Chciałem PlayStation 2, bo jakby nie powiedzieć, byłem graczem i to właśnie konsolowe gry były najlepsze. Niestety zakup komputera przez rodziców, uniemożliwił zakup konsoli. 
      Dzięki PC i dzięki kwitom ze szkoły, znalazłem pracę w sklepie komputerowym. Bardzo lubiłem komputery i wszystko, co z nimi związane. W pracy dobrze płacili, dalej to już studia zaoczne, informatyka, grafika i sieci. Jakoś szło. 
      Jeszcze dodam, iż jak założyłem internet u siebie w domu (SDI tepsy), to nastał czas CZATU PSX EXTREME :D Kochałem tego szmatławca i gry. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, przegadane było tysiące godzin :) 
      Tutaj wysyłam pozdrowienia dla : Tifa, Mysza, mazzi, Cysio, Fenix, Playman, Mr. Ściera, dark_vincent, Sojer (już wtedy starał się o pracę w extrimie, czytałem jego pierwsze "wypociny" hehe pamiętasz mordeczko? Oczywiście jeśli to czytasz), psx, Jechtt, Komodo, Kudzu (to był agent), Morty, Kajzer, sarni i wielu innych. 
        Z góry przepraszam, jeśli zapomniałem o Tobie, a tam byłeś. Trudno to wszystko spamiętać. Wspomnę, że miałem tam pełnego operatora i było się czym lansować (haha). 
        Później (dużo później - ponieważ parę lat był w sieci) czat upadł. Ja straciłem wene, ludzie się wykruszyli, coraz więcej "plebsu" śmieciło, dalej to już żona, rodzina, koniec studiów, zmiana pracy po drodze PS2, Xbox, high End PC i tylko trochę PS3 (może ze trzy albo cztery gry skończyłem). Nastało wypalenie, przestałem grać. Od końca czata, około 2006r do 2012, grałem bo grałem. Ale klimat uleciał. 
2013 Nastąpił całkowity GAME OVER

 

Reaktywacja 
       Po czterech albo nawet po pięciu latach, coś się we mnie obudziło. Uczucie którego nie miałem od dawna. Chęć do czegoś. Przypomniałem sobie o grach. Co się stało? Przecież na grach się wychowałem, moje hobby, moje życie.. Poczułem pustkę. 
      Bez namyślenia, dnia 22 grudnia 2017, stałem się posiadaczem PS4 Pro. Dlaczego Sony? Sentyment. Mało będę miał czasu na granie, wiedziałem to. Ale zaryzykowałem i już parę gier ukończyłem. Ale zacznę od początku..
      Konsola kupiona, unboxing, 
Uncharted 4 odpalone i..  wypadły mi gałki oczne :) 

Gorąco pozdrawiam i sorka za literówki, jeżeli się zdarzyły. Pisałem bloga na telefonie. 

PES aka PEsEq. 

Oceń bloga:
26

Komentarze (18)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper