MGS V - gra godna odradzenia?

BLOG O GRZE
1375V
MGS V - gra godna odradzenia?
dKc | 22.11.2015, 13:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przeszedłem MGS V. I co? I jajco.
 

Bigbird wrzucił wczoraj wpis o MGS’ie i praktycznie z wieloma rzeczami stamtąd sie zgadzam, ale i tak coś chciałbym dodać. Spoilery odnośnie piątki staram się wrzucać w spoilery, więc tekst powinien być w miarę bezpieczny, ale jeśli jesteś taki jak ja i nawet w aluzjach widzisz spoilery to czytaj ostrożnie albo wcale nie czytaj.:)

Uważam, że MGS V jest prawdopodobnie najgorszą częścią serii w jaką grałem i jest dość dużym rozczarowaniem. Kiedyś grałem w MGS z PSX’a, który był świetny. W tym roku nadrobiłem części MGS2-4 i fabularnie też były zajebiste. Zacząłem grać w Peace Walkera, ale ten wydał mi się zbyt biedny, bo grałem w niego tuż po skończeniu „czwórki” i te wstawki komiksowe mnie po prostu odpychały (dlatego mówię, że "prawdopodobnie"). Ja wiem, wiem, przed graniem w MGS V powinienem przejść Peace Walkera i Portable Ops, bla bla bla... Ale tak na mój małpi rozum to bym po prostu podszedł do tej serii jak do zwykłej serii! Jedynka, dwójka, trójka... etc., pozostałe części to spin-offy. I tak logikę też pomyślałby przeciętny każual, prawda? Cała seria kojarzy mi się przede wszystkim ze świetną kampania fabularną, długaśnymi, epickimi wstawkami filmowymi, wybornymi dialogami. Gameplay, skradanie i wkurw na trudnych bossów jest gdzieś tam dalej. Od razu dodam, że ssę mocno w MGS’y; nie lubię się skradać. Kiedy mam ubezwładnić 20 osób bez wykrycia to zazwyczaj przy 19 osobie przestaję się spinać, wrzucam na luz, tracę czujność i wtedy jestem wykrywany. I znów mam powtarzać pół godziny tego samego? Nie, to nie dla mnie. W poprzednich MGS’ach ginąłem ok. 150 razy na grę, ale z części na część liczba ta malała. Można powiedzieć, że po kontakcie z kilkoma częściami nauczyłem się grać :)  Jakiś czas temu rozmawiałem z fanatykiem MGS’a i on twierdził, że jego ulubioną częścią jest „trójka”. Gdybym miał się zastanowić i wybrać swojego ulubionego MGS’a postawiłbym prawdopodobnie na „czwórkę”, bo były w niej odwołania do poprzednich części (znów powtórzę po poprzedniku: że ktoś wcześniej o tym w tym tygodniu pisał) – czwórka w konktekście całej serii była czymś świetnym, a poza tym miała fajną małpę palącą papierosa:)

MGS V jest dla mnie rozczarowaniem i po tych 34% prawdopodobnie już do niej nie wrócę. Ale lama pomyślisz – tylko 34%, a ja odpowiem, że gdybym miał 100% to bym teraz nie pisał tego tekstu tylko grał. I się wkurwiał na to, że nie mogę czegoś tam przejść na Extreme’ie. Co do samej gry twierdzę tak samo jak bigbird, że ta gra jest dobra. Dałbym jej 8/10. Dlatego chciałbym zacząć od tego co mi się podobało. Pierwszy plus – patch. Tylko 600 MB. W porównaniu taki Wiedźmin 3 przywitał mnie 18 GB poprawek. Druga rzecz - Problem „dzieci z bronią”, w grach rzadko kiedy widzi się dzieci wyciągnięte z filmu Miasto Boga. Fajnie, że ktoś to poruszył. Trzy – Kiefer Sutherland w roli Big Bossa sprawdza się dobrze. Jego face-acting również jest zauważalny dla fanów serialu 24. Momentami wręcz widać te jego charakterystyczne mrugania. Ciekawie też go posłuchać w takiej grze, bo jest swego rodzaju ikoną szpiegowskich historii, prawie tak dużą jak James Bond. Kolejny plus: D-Dog. I najważniejszy plus – szeroki wachlarz rozwiązań misji. Wiele rzeczy można rozwiązań na wiele sposób. Przeciwników można likwidować poprzez strzały usypiające, granaty ogłuszające, miny, karabiny, handguny, rakiety, czołgi, samoloty, naloty i parę innych rzeczy, których nie chcę mi się wymieniać. Nieraz w trakcie gry odczujemy satysfakcję, że ten rozbudowany gameplay można używać według swojego uznania. Podobała mi się też końcówka, która pomimo, że trwała kilka minut (nie było to 40 minut z MGS4) to była satysfakcjonująca. Szkoda tylko, że w seriach szpiegowskich zawsze jest jakiś tani trik. W Mission: Impossible są maski, które w każdej chwili ktoś może zdjąć i okazać się kimś innym, a w MGS’ach jest to klonowanie. Zakończenie było mimo to fajne i nawet ciary mnie przez chwilę przeszły, bo ktoś ładnie zbudował klimat muzyką. Poza tym grafika jest ładna (z wyjątkiem gdy bohaterowie są mokrzy lub spoceni – świecą sie wtedy jak psu jajca), a koń zachowuje się lepiej niż w Wiedźminie. Przy D-Horsie inne konie to Płotki. ;) Myślę, że to przez nazwę firmy - Końami. Tak, to na pewno przez to.

-Wrzućmy też do tej gry kotka. Kotki są fajne. W internecie są same koty. Jeśli w grze będą koty to na pewno dużo osób sięgnie po naszą grę.

-Widziałeś kiedyś kota na polu bitwy? Lepszym rozwiązaniem będzie pies, ale zrobimy tak, żeby był słodko pokazany. Damy więc cutscenkę, w której jest małym słodkim psiaczkiem liżącym po twarzy Snake'a. Fair Enough?

Ale i tak MGS w dużej części mnie irytował. Czym? Lećmy według kolejności przypadkowej.

Small Boss

W poprzednich MGS’ach pod tym kątem było o wiele lepiej. Bossowie pokroju The Sorrow, The End, "jakiś gruby koleś na rolkach", Olga z MGS2, Mantis, Wolf byli świetni i wpisali się na stałe w kanon najlepszych bossów gier video. Tutaj tego nie ma. Jeśli chodzi o trudność to bossowie są dość trudni, ale jeśli chodzi o ich osobowość to kciuk w dół.

Praca kamery

To, co w MGS’ach jest dla mnie najlepsze w tej części mnie irytowało. W terminologii kinowej jest coś takiego jak „mastershot” – oznacza to kręcenie jednej sceny bez cięć i bez wyłączania kamery. Tutaj, taki zabieg parę razy się pojawia. OK, fajnie. Dalej, kamera w cutscenkach pracuje jak na filmach szpiegowskich – wygląda jakby wszystko było kręcone z ręki – obraz się trzęsie jakby ktos trzymał kamerę. Czyli oglądając cutscenki czuję obecność tej trzeciej osoby – kamerzysty. Psuje mi to pogląd. Ale na tym nie koniec, są takie przejścia kamery zrobione tak, że normalna osoba nie miałaby szans wykonać niektórych manewrów, np. przecisnąć się przez dwucentymetrową dziurę w siatce czy nagle zacząć lewitować. Kamera potem ciągle się trzęsie, a ja czuję dezorientację i mi się to nie podoba. Już mogli dać zwykłe ujęcia "ze statywu".

Codec

Nie ma codeca. OK, w czwórce widać było, że powoli od tego odchodzili, ale mogli dać coś wiecej. Niektórzy twierdzą, że rolę kodeka i cutscenek odgrywają kasety. Ale ja nie chcę słuchać kaset! Ja chcę epickości, głębi i niesamowitego przeżycia jakie dawały mi poprzednie części. A kodek w „dwójce” był obfity w ciekawe rozmowy! Niefajnie, że tego nie ma. Dobrze zaś, że pod L1 można się skontaktować z Ocelotem czy Kazem (nie rozróżniam ich głosów szczerze mówiąc) i uzyskać podpowiedź odnośnie jakiejś części gry. Ale jeden z filarów budujących klimat MGS’a został wypieprzony. Niefajnie.

Bugi

Wspomniałem, że gra ściągnęła mało patchy? Wow, zajebiście, ale i tak czasem jakiś skrypt nie wczytał mi kolejnej misji i musiałem czasem robić drugi raz poprzednią misję, żeby skrypt się szanownie odpalił.

Czas rozgrywki

Skoro jesteśmy już przy misjach to bylo parę rzeczy przy których chuj mnie strzelał! Ta gra jest kurewsko długa! Za długa! Bigbird wspomnaił o kilku rodzajach misji. Według mnie w Main Opsach są dwa rodzaje:

-zlikwiduj kogoś/coś

-eskportuj kogoś/coś

Trzeba kogoś zabić (albo uśpić, żeby móc potem go zabrać do swojej Bazy-Matki) albo porwać jakiś samochód. I tyle. I robisz to samo w kółko w wątku fabularnym. Jeździsz na koniu jak debil, skradasz się, przesłuchujesz, zbierasz surowce, żeby móc sobie zrobić lepsze bronie (a ja i tak korzystałem w trakcie gry gdzieś z pięciu). Misji jest około 50 i chyba kogoś popierdoliło pomyślałem. Ale nie, jest gorzej. Menu w helikopterze (miejscu, w którym wybieramy misje) jest podzielony na misje główne i Side Opsy. I jedne, jak i drugie sukcesywnie się odblokowują. Ja osoba nie lubiąca siedzieć pińcet godzin w jednej grze chciałem sie skupić na misjach głównych i po prześledzić sobie wątek fabularny (w sumie po to grałem – żeby wiedzieć ocb z tym Bossem). Więc robilem po kolei misje główne, ale w pewnym momencie sie okazało, że żeby odblokować misję główną, muszę zrobić Side Opsa! No pojebane! Skąd gracz, który gra tylko w misje głowne ma wiedzieć, że żeby odblokować misje główną trzeba robić misje poboczną? Jeszcze którą misję ma zrobić, jak jest ich ze sto? Musialem poszukać na necie. Ale to jeszcze nic, bo i te Side Opsy (które tak naprawdę nie są Side Opsami) są upierdliwe. W pewnym momencie trzeba ratować dzieci

[spoiler]Potem się fabularnie okazuje, że te dzieci robią nas w chuja i lepiej by było gdybyśmy ich nie ratowali[/spoiler]

No i wtedy sie  zaczyna... Uratowałeś dziecko w jednej misji? Zrób teraz w drugiej misji to samo. Nie rzygasz jeszcze misjami z ratowaniem dzieci? Dopierdolimy Ci jeszcze 3 takie misje. O, a w jednej z nich jeszcze będziesz musiał mieć rzecz, na której wyprodukowanie trzeba czekać 36 minut. Nosz kurwa. To nie można było zrobić tego w jednej misji? W głównej misji?
Druga rzecz – mamy te około 50 misji (czemu około? Patrz w spoiler)

[spoiler]W grzej jest wybór czy chcemy zabić Quiet. Ja zabiłem i miałem przez to kilka misji głównych wyciętych z rozgrywki.[/spoiler]

Ale człowiek gra w tego MGS’a... Bo chce znać historię... W pewnym momencie pomyślałem nawet, że grajac w tą część z biednymi filmikami to to nawet nie musiałoby sie nazywać MGS... Grę mogliby reklamować jako „Gra twórców MGS”. Jakby gra nazywała sie też np. Big Boss to też raczej nikt nie miałby z tym problemu. Ale nie – nazwali to MGS. Z tym, że ta gra nawet nie wygląda jak MGS. Ale to MGS i wypadałoby go przejść.  Może to właśnie o to chodzi? Trzeba przejść, bo to w końcu MGS V. Może na końcu coś będzie... Nie. Nie będzie. Gra mogłaby być obcięta o połowę misji. Ba, mogli nie dawać TYCH SAMYCH misji po kilka razy. Co to ma być? Po świetnych końcowych cutscenkach (i końcówce "postnapisowej") chciałem tej grze dać 8+, ale po końcówce gra jeszcze mi przypomniała, że są 3 misje, które już wcześniej robiłem. Gra mi przypomniała, że na siłę wydłuża rozgrywkę i wróciłem do 8.

-Szefie, stwierdzam, że zmierzamy do końca implementowania zaplanowanych elementów free-to-play.

-Właśnie, about that... Nasze notowania giełdowe są obecnie niskie i musimy zrezygnować z tego typu formy rozgrywki.

-Ale to stwarza pewne problemy, bo....

-Zostawcie więc część tego co macie, np. używanie czasu rzeczywistego przy produkcji sprzętu. Niech ludzie czekają po te pół godziny z hakiem na produkcję nowego pistoletu. Czy jest to możliwe?

-Ech... Tak, jest.

-Świetnie, proszę więc tak zrobić. Aha, jeszcze jedno!

-Tak?

-Widziałem jak długo ostatnio siedziałeś w toalecie. Lepiej weź się do roboty, bo fabryka czeka.

-Dobrze, szefie...

Sandbox

MGS V był zapowiadany, kiedy co druga gra była zapowiadana jako sandbox. I sandboxem finalnie został. Fajnie, tylko... po co? :) Co było takiego złego w pomieszczeniach z poprzednich MGS’ów? Tutaj jedziesz na koniu i przemieeeerzasz te dłuuugie pustynie Afryki i Afganistanu, a jak Cię zabiją to zaczynasz jeeeeszczee raaaz i znoowu biegniesz przez te dłuuugie pustynie. Jedyne co w tej grze można robić to skradać sie, zbierać zasoby do bazy. Sandbox jest dla mnie czymś innym. W takim GTA masz różne minigry, możesz sobie zamówić prostytutkę, pościgać się z innymi, zrobić rozpierdziel na mieście i uciekać przed policją. W Yakuzie masz masę minigierek, a tu? Zrywanie kwiatków i dołączanie bandytów do swojej bazy.

-Zróbmy sandboxa, bo to teraz modne.

Intro

Gdzieś czytałem, że intro jest jednym z najlepszych otwarć w grach wideo. Nie zgadzam się z tym. Jest dobre, ale nie jakieś wybitne. Zresztą jak i cała gra.

Quiet

W pewnym momencie na swojej drodze spotykamy Quiet.

[spoiler]I po pierwszym pojedynku snajperskim z nią mamy wybór czy chcemy ją zabić czy, żeby przyłączyła sie do naszej bazy. Spytałem naszego portalowego znawcy MGS’a Gaba czy przez to gra będzie krótsza. On odpowiedział, że będzie krótsza o wątki z Quiet, ale z nią są najlepsze sytuacje z całej gry. No dobra, skoro są z nią najlepsze wątki to PO CHUJ DAWAĆ TAKI WYBÓR? Ja byłem ciekawy czy historia gry będzie bardzo słaba i faktycznie w trakcie gry zobaczyłem pięć scenek na krzyż. Oprócz tego chciałem zobaczyć czy naprawdę da się zabić tą osobę, która trzymała (no dobra, jej cycki trzymały) cały marketing MGS’a, bo w to nie wierzyłem. Okazało się, że da się i potem Quiet w grze więcej nie spotykamy. Poza tym, cycki by mnie rozpraszały :([/spoiler]

 

Zbędna serialowość

Cała gra jest zrobiona tak, że mamy te kilkadziesiąt misji i przed praktycznie każdą widzimy ryj Big Bossa i napisy początkowe. Gdy pojawia się morda D-Doga jest lepiej, ale i tak helikopter zawsze musi być (mamy też do wyboru patatanie na koniu 3 kilometry po pustyni, ale nie korzystałem z tej jakże kuszącej opcji). O co chodzi? Czemu sie nie da tego ominąć? Level się doczytuje czy jak? Te napisy na koncu każdej misji też są bez sensu.

-Zróbmy MGS'a tak jak dotychczas. Filmowo. Teraz technologia poruszyła sie bardzo do przodu i pomyślcie jak epicko będzieto wyglądać.

-Nie, Zróbmy serial. Nasze badania marketingowe wskazały, że ostatnio modne są seriale. Poza tym, tak będzie taniej. Podzielmy to na części. Kiefer, co o tym sądzisz?

-Seriale są spoko. Kiedyś grałem w takim serialu, w którym niby 8 sezonów tworzyło zamkniętą całość, pomysł był innowacyjny, bo każdy sezon miał po 24 odcinki i dział się w USA, ale zgadnijcie co! Zrobiliśmy jeszcze jeden sezon, który miał 12 odcinków i akcja działa się w Londynie, bo za granicą wyszło taniej! I wiecie co jest najlepsze? Ludzie to kupili!

- Ahahahaha, nie wierzę, hahahahaa.

-A może zróbmy...

-Cicho, Kojima! Nikt Cię nie pytał o zdanie!

Big Boss sie nie odzywa

W sumie bigbird napisał to samo w swoim wpisie. Dodam tylko, że moim zdaniem całkiem możliwe jest to, że Kiefer został zatrudniony ze względu na to, że był tańszy od Haytera. Poza tym – w grze naprawdę mówi mało. Face acting jest dobry i widać w nim Jacka Bauera, ale Voice Acting jest słaby bo go nie ma.:)

Fabuła

Każdy stwierdza, ze fabuła jest słaba. Potwierdzam to i ja. W lwiej części gry mamy do czynienia z filmem klasy C albo w ogóle nie mamy fabuły albo oglądamy kolejny raz tą samą cutscenkę (chociaż robimy misję z innym numerkiem!). Fabularnie to już chyba nawet Groud Zeroes było lepsze.

Ta gra jest obecnie za droga i mówię tu nawet o używkach! 140 zł za grę, w której w kółko robi się to samo, a cutscenki są w większości takie-se to stanowczo za dużo. Nie kupuj tej gry, poczekaj aż ceny sięgną ok. 99 zł.

Tak czytam teraz wpis bigbirda i się okazuje, że spora część tego co tam napisał pokrywa sie z tym co myślę o tej grze, ale tekst zacząłem wymyślać jakiś czas temu i miałem wrzucić, więc wrzucam. Najwyżej nikt nie przeczyta. :P

Aha, jeśli chodzi o skradanki to lepszą skradanką jest dla mnie Batman: Arkham City. I zobaczcie, że też sandbox!

Jeszcze jedno, w trakcie gry przez parę chwil myślałem, że może oni zrobili takie rozległe tereny po to, zeby pokazać co umie Fox Engine i go sprzedawać innym firmom produkujacym gry? Skoro tak to ja się nie wtrącam! Chyba dobry silnik!

Jeśli Konami jest takie pazerne i oszczędne (co widać po tej grze) to mogli wydać tą grę w 50 odcinkach i za każdy żądać sobie np. po 20 dolarów.

Głupie Konami.

Głupie.

Ech...

Oceń bloga:
13

Czy grałeś w MGS V?

Tak, kupiłem
71%
Tak :)
71%
Nie i nie zamierzam
71%
Jeszcze nie
71%
Pokaż wyniki Głosów: 71

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper