Recenzja gry: A-Men 2

Recenzja gry: A-Men 2

Łukasz Kucharski | 05.11.2013, 19:40

A-Men baaaczność! Drugi raz opuściliście trzewia krakowskiego studia Bloober Team, czas abyście ruszyli do boju na PS3 i PS Vita. Pamiętajcie – nie uczyliśmy Was przegrywać, więc nie możecie zawieść matki ojczyzny gier wideo. 

Zbierajcie sprzęt i szare komórki, bo za chwilę wylądujecie na froncie. Pora oddzielić maminsynków od potomków Johna Rambo i Einsteina.
 

Dalsza część tekstu pod wideo

Szare komórki na broń!

 
Waszym podstawowym zadaniem na polu walki jest przeżyć i przy okazji załatwić kilku wrogich żołnierzy. Lądujecie tam bez żadnych fabularnych wprowadzeń. Bum i już. Sama brutalna siła jednak nie wystarczy. Gdyby wystarczyła, nie potrzebowaliśmy tak zróżnicowanego zespołu jak Wasz – mięśniaka, szeregowego komandosa, szpiega oraz inżyniera. Nie lękajcie się, Wasze dokładne personalia są utajnione w tak tajnym miejscu, że nawet ono nie wie gdzie jest. Rozum to najpotężniejsza broń jaką dysponujecie...no, może poza mięśniakiem, ale jego biceps wynagradza wszystko. Waszym nadzorcą będzie człowieczek spoza naszego świata. Poprowadzi Was przez ponad czterdzieści poziomów, umieszczonych w czterech światach.
 

Od samego początku do dyspozycji oddanych będzie siedem misji. Początkujący koordynatorzy waszych poczynań zaczną od pierwszej, a Ci bardziej doświadczeni mogą skakać w dowolne miejsce. W miarę postępów – ocenianych na koniec planszy, więc nie dajcie ciała – odblokowywane będą kolejne. Nie myślcie też, że będzie to kaszka z mleczkiem czy mleczko z kaszką. Wyzwanie jakie Wam rzucono należy do trudniejszych z gatunku. Połączenie elementów logicznych z platformowymi nie jest dla każdego. Metoda prób i błędów okaże się nieodzowna, a trans uspokajający również się przyda. Wróg nie śpi i tylko czeka aż wykonacie błędny krok, po którym pozostaje tylko restart – bardzo szybki – lub załadowanie stanu gry.
 
 
 
 
Na pierwszy rzut oka można dostrzec inspirację Lemmingami czy The Lost Vikings, jednak niektórym operatorom Waszych główek na myśl przyjdzie seria Metal Slug, Worms czy Hogs of War. Każda z wyżej wymienionych gier odcisnęła piętno na naszym świecie. Stylistyka lokacji wroga przypomina komiks, ale bez cel-shadingu. Kolory są intensywne, przedmioty proste, a animacje płynne. Nie martwcie się, żadne zawieszenia, zacięcia, zamulenia czy zawirowania Was nie dosięgną. Poruszacie się z gracją, lekko i bez syndromu „Co robisz! Przecież wciskałem przycisk!”. Oczy miejcie dookoła głowy, bo nie wiadomo gdzie może skrywać się skrzynka z niezbędnym wyposażeniem np. nabojami. Każdy element dodatkowy stanowi o zwycięstwie. Poza tym, tu i ówdzie rozsiane są znaki zapytania uczące zasad panujących w grze. Warto odczytywać ich zawartość, ponieważ uczą zasad gry...to jest walki o przetrwanie i chwałę.
 

Drużyna A na pozycję B

 
W akcji lądujecie w różnych zespołach. Raz tylko jeden z Was będzie przemierzał siedzibę wroga. Innym razem, we trojkę będziecie dążyć ku zwycięstwu. Zmiana nastąpi bardzo szybko dzięki sprawnym palcom koordynatora. I uważajcie z komentarzami jakie rzucacie, bo on lub ona wszystko słyszy. Również to, że z czasem wypowiadacie te same kwestie. Użytkownik sprawuje również władzę nad kamerą. Może ją przybliżać i oddalać, a także przesuwać po całej planszy dla lepszego rozeznania. Jest Was pięciu i każdy posiada unikalne, mistrzowskie zdolności. Razem stanowicie jednak perfekcyjną kombinację ofensywy i defensywy. Dzięki temu z łatwością wyprowadzicie w pole, a często i uśmiercicie wroga. Wasze postępy będą oceniane. 
 
 
 
 
Przed każdą misją możecie zobaczyć również dodatkowe wytyczne, pozwalające uzyskać najwyższe odznaczenia. Zaszczytu dostąpią nieliczni, ale w końcu Wasi ojcowie – matki milczą - nie bez powodu używają określenia „najtrudniejszy indyk w PlayStation Network”. Za zdobywane, w pocie szarych komórek, punkty możecie rozwijać swoje umiejętności, zmieniać głowy, nogi czy sprzęt. Cross-buy, kooperacja czy Facebook (niezwykle przydatny na wojnie) stanowią uzupełnienie arsenału atrakcji. Dla rządnych porównań przygotowano jeszcze ranking sieciowy – światowy oraz lokalny (z przyjaciółmi, którzy mogą przestać nimi być, gdy zbytnio im dołożycie).
 

Misja zakończona, wracać do bazy

 


 
 
Wysoki poziom trudności nie jest dla każdego, ale nie istnieje również odgórny nakaz zakupu tej pozycji – nawet z patriotycznych pobudek. Gracze, którzy odbyli służbę wojskową przy okazji pierwszej części i wciąż im mało mogą inwestować od razu. Niech nie oczekują jednak rewolucji, a więcej tego samego z mikroskopijnymi zmianami. Nowy militarny towar powinien na początek przetestować demo poprzedniej części i sprawdzić czy nie woli bezpośrednich starć oraz ton wystrzelonego ołowiu w widoku FPS lub TPP. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku o zakup  prawidłowym podejściem jest bycie żołnierzem z doskoku. Próba zaliczania większości misji hurtem sprowadzi się do niekontrolowanych okrzyków i miotania karabinem DS3 lub PS Vita czego nie zaleca nasz medyk polowy. Koniec odprawy, A-Men do dzieła!
 
 
(Gra testowana na PlayStation 3)
 
((Gra dostępna w rodzimym PlayStation Store posiada polską wersję językową. Uniżenie przepraszam za błąd.))
 
Źródło: własne

Ocena - recenzja gry A-Men 2

Atuty

  • poziom trudności
  • kolorystyka
  • płynność...wszystkiego

Wady

  • tylko kosmetyczne zmiany
  • powtarzające się komentarze postaci

Żołnierze 2D pragnący intensywnie przećwiczyć szare komórki chwytajcie za broń, bo ciężko o większe wyzwanie.

Łukasz Kucharski Strona autora
cropper