Eternity. Wybieram ciebie (2025) - recenzja filmu [Forum Film Poland]. Romans w zaświatach

Eternity. Wybieram ciebie (2025) - recenzja, opinia o filmie [Forum Film Poland]. Romans w zaświatach

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 21:21

Larry i Joan spędzili razem cudownych 65 lat, zanim nastał ich czas. Teraz mogą zdecydować się w której z nieskończonej ilości zaświatów chcą spędzić resztę czasu. Jest tylko jeden szkopuł. Luke, tragicznie zmarły, pierwszy mąż Joan cierpliwie czekał na nią w "poczekalni" zaświatów i nie zamierza tak po prostu się poddać. Na którego z mężów ostatecznie zdecyduje się nieboszczka?

Cóż za pomysł! Zaświaty niczym targi expo, gdzie każdy próbuje wcisnąć ci swój produkt to ciekawa koncepcja, ale mam wrażenie, że trochę niedopracowana. Czy może raczej: opracowana z myślą o dramaturgii, poświęcając przy tym odrobinę sens. Bo co to ma być za raj, gdzie w ciągu maksymalnie siedmiu dni muszę wybrać miejsce, w którym będę już zawsze - miliony, miliardy lat, aż koncepcja czasu przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie - i do tego raz podjętej decyzji nie da się już cofnąć. Pewnie, codzienne plażowanie brzmi z pozoru całkiem fajnie. Tak jak chodzenie po górach, ratowanie pięknych kobiet z opresji, granie w gry albo oglądanie meczy. Ale gdybyś miał robić to dzień w dzień, bez końca, w końcu by ci się znudziło. Do tego, możesz w tę wieczność udać się ze swoją drugą połówką. Miło, ale co będzie, jeśli po stu latach nie będziecie już mogli na siebie patrzeć? Możecie się rozstać, ale wciąż macie przed sobą całą wieczność siedzenia wspólnie w tym samym miejscu. Z tej perspektywy brzmi to bardziej jak piekło, a nie raj. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Warto pamiętać jednak, że to tylko powierzchowna koncepcja, która ma stanowić fundament opowieści i nie ma co zbyt długo się nad nią zastanawiać. Sam w sobie, nawet mimo niedoskonałości, pomysł jest ciekawy i pozwala nam łatwo zrozumieć sytuację Joan, sympatyzować z nią, wczuwać się, zastanawiać, co sami byśmy zrobili. Scenariusz napisany wspomnie przez reżysera, Davida Freyne'a, oraz Patricka Cunnane, w swojej najczystszej postaci jest opowieścią dobrze w kinematografii znaną, ale podaną w taki sposób, że nie odczuwa się zmęczenia materiału.

Eternity. Wybieram ciebie (2025) - recenzja, opinia o filmie [Forum Film Poland]. Świetna obsada 

Trójkąt
resize icon

Kluczową zaletą filmu jest sposób przedstawienia postaci. Kiedy poznajemy Larry'ego (Miles Teller) i Joan (Elizabeth Olsen), natychmiast widzimy i rozumiemy jak udaną są parą. Czyli co, odpowiedź na pytanie kogo powinna wybrać jest prosta i oczywista? Nie do końca, ponieważ Luke (Callum Turner) też jest porządnym gościem, sympatyczną, pomocną duszą, a główna bohaterka nie wychodziła ponownie za mąż, bo z pierwszym ukochanym było jej źle, a ponieważ zginął na wojnie. I to tu właśnie znajduje się klucz do sukcesu filmu. Bo Joan staje przed niemożliwą do podjęcia decyzją. Obu kochała, obaj są wspaniali, któryś będzie musiał zostać zraniony. Czy wybrać tego, z którym spędziła szczęśliwie większą część swojego życia, czy tego, z którym tej szansy ostatecznie nie dostała? Być może to kwestia tego, że moje osobiste przemyślenia na ten temat ostatecznie pokryły się z wizją scenarzystów, ale wydaje mi się, że historia poprowadzona została bardzo sensownie - relatywnie pozytywnie, biorąc pod uwagę skomplikowanie sytuacji. 

Obsadzenie w głównych rolach Tellera, Olsen i Turnera było absolutnym strzałem w dziesiątkę. Elizabeth już kilkakrotnie udowodniła, że granie starszych dusz, osób z innej epoki czy po prostu z bagażem doświadczeń, wychodzi jej bardzo naturalnie - czy to w pierwszych odcinkach "WandaVision" czy w produkcjach takich jak "Miłość i śmierć". Turner był już sztywnym, staromodnym Theseusem Scamanderem w dwóch częściach "Fantastycznych zwierząt", a choć nie kojarzę Tellera z żadnej tego typu roli, to bezapelacyjnie ma on w sobie coś takiego, że bez problemu kupuję go jako starego człowieka w młodym ciele. Prócz głównej trójki, istotną rolę w filmie grają również Anna i Ryan (Da'Vine Joy Randolph i John Early), pracownicy zaświatów, opiekujący się nowo przybyłymi duszami, odpowiednio Larrym i Joan. W szczególności Randolph jest zabójczo śmieszna z tym swoim suchym podejściem do humoru, nawet najmocniejsze gagi filmu podając z kamienną twarzą, okazjonalnie tylko dorzucając odrobinę typowej dla czarnych kobiet w filmach komediowych impertynencji. Oboje stanowią piękny kontrast dla osób, którymi się zajmują, a przy tym są interesującą parą sami w sobie. 

Eternity. Wybieram ciebie (2025) - recenzja, opinia o filmie [Forum Film Poland]. Znajome retro i sympatyczne poczucie humoru

Larry i Joan
resize icon

Decydując się na styl filmu, reżyser poszedł w retro, co z jednej strony dobrze pasuje do opowiadanej historii, bo przypomina nam o tym, że w gruncie rzeczy oglądamy starych ludzi w młodych ciałach, z drugiej, trudno mi oprzeć się wrażeniu, że teraz retro jest po prostu w modzie. Miejsce zawieszone gdzieś poza czasem, utrzymane w duchu lat sześćdziesiątych, gdzie potężne istoty zajmują się niesamowicie ważnymi sprawami, wyglądającymi z wierzchu jak zwykła praca biurowa? Przecież to jest praktycznie ten sam pomysł, co TVA z "Lokiego". I niby nic w tym złego, ale punktów za oryginalność już nie dostaną. Tak czy inaczej, zdecydowanie gra ten styl artystyczny ze scenariuszem.

Być może jest to już oczywiste, ale warto Zaznaczyć, że "Eternity. Wybieram ciebie" jest również bardzo zabawnym filmem. Komiczna Randolph to jedno, ale film wypełniony jest po brzegi humorystycznymi sytuacjami i postaciami. Powracający kilkukrotnie gag o działającym bądź też nie "sprzęcie" Larry'ego, cały wątek dawnej sąsiadki naszej pary, dla której najszczęśliwszym okresem życia był najwyraźniej czas, kiedy w już podeszłym wieku zaczęła eksperymentować ze swoją seksualnością, koncepcja nagabywaczy, zaczepiających cię w barze i próbujących nakłonić do wybrania ich wieczności (tak jakby cokolwiek z tego mięli). Scenarzyści bardzo dobrze wyważyli momenty, w których bawią nas do łez i te, w których te łzy wyciskają grając na serca strunach. 

"Eternity. Wybieram ciebie" to zdecydowanie jedna z lepszych komedii romantycznych, jakie widziałem w ostatnich latach. Odrobinę niedoskonały, acz intrygujący pomysł ożywa na naszych oczach za sprawą świetnej obsady, dużej dawki emocji i humoru. Nie ma co oczekiwać nie wiadomo jakich wyżyn artystycznych, ale jest to zdecydowanie udany, godny polecenia film. Chętnie obejrzę go drugi raz w streamingu. 

Atuty

  • Świetna główna obsada;
  • Interesujący pomysł na zaświaty;
  • Popularny ostatnio, ale bardzo odpowiedni styl artystyczny;
  • Tona śmiechu i emocji;
  • Zajmująca, satysfakcjonująca fabuła.

Wady

  • Ostatecznie raczej klasyczna dla romkomów historia i humor.

Teller, Olsen i Turner zapraszają do zapoznania się z ich niebiańsko zabawnym trójkątem miłosnym w jednej z najbardziej skutecznych komedii romantycznych tego roku.

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper